Ukraina: proces “ludowego mściciela”

W przeddzień Dnia Konstytucji Ukrainy sąd ogłosił wyrok w głośnej sprawie zabójstwa milicjanta na Kijowszczyźnie.

W środę 27 czerwca 2012 r. sąd rejonowy w mieście Browary skazał Witalija Zaporożca na 14 lat pozbawienia wolności za zabicie we wsi Semipołki w rejonie browarskim dzielnicowego, majora milicji Mykołę Symonenko.

Sprawa Zaporożca odbiła się szerokim echem w społeczeństwie po tym, jak mieszkańcy wsi Semipołki murem stanęli za skazanym. O Zaporożcu mieszkańcy wsi i wszyscy, którzy go znali, wyrażają się tylko dobrze. Za to o zabitym milicjancie również jednogłośnie mówią, że był „przestępcą”, szantażystą, bił ludzi i gwałcił dziewczyny, dosłownie terroryzując całą wieś.

Sąd uznał Zaporożca za winnego popełnienia przestępstwa przewidzianego w cz. 1 art. 115 Kodeksu Karnego (umyślne zabójstwo). Maksymalna kara za to przestępstwo wynosi 15 lat pozbawienia wolności – właśnie o tyle wnioskował prokurator. Ale sąd okazał się „humanitarny”.

Sędzia stwierdziła, że Zaporożec w momencie popełnienia przestępstwa znajdował się w stanie upojenia alkoholowego (chociaż mógł rozpoznawać swoje czyny), a zabity Symonenko był trzeźwy. Kategorycznie zaprzeczała temu zarówno obrona, jak i większość świadków. Podczas procesu sąd uchylił prawie wszystkie wnioski adwokata oskarżonego i nie brał pod uwagę dowodów, przy których obstawała obrona.

Przypomnijmy: 35-letni Zaporożec zastrzelił z broni palnej 38-letniego Symonenko nocą z 3 na 4 września 2011 r. koło baru w rodzinnej wsi. Przy tym wersje rozwoju wydarzeń z tej konkretnej nocy przedstawiane przez milicję i ludzi, którzy stali się świadkami zabójstwa, różnią się diametralnie.

Śledczy utrzymują, że dzielnicowy w tę noc dokonywał obchodu po wiejskich barach. Według wersji śledczych, jakoby po uwadze ze strony Symonenki na temat wyzywającego zachowania Zaporożca, ten poszedł do domu po strzelbę, wrócił do baru i zastrzelił milicjanta.

Według świadków stosunki pomiędzy Zaporożcem a Symonenką od dawna były napięte. Milicjant w feralną noc (jak zresztą wielokrotnie wcześniej) był pijany, zachowywał się bezczelnie i wyzywająco, głośno mówił, zaczepiał ludzi, w tym Zaporożca, i obrażał ich.

W konsekwencji mężczyźni wyszli „porozmawiać” na zewnątrz, gdzie milicjant złamał Zaporożcowi rękę, po czym ten poszedł do domu, wrócił i zastrzelił napastnika z broni palnej.

Uwagę zwraca dzień, w którym sędzia „w imieniu Ukrainy” ogłosił wyrok – w przeddzień święta, Dnia Konstytucji, którego obchody razem z dniami wolnymi przeciągnęły się do 4 dni. Widoczne jest celowe działanie organizatorów procesu nad Zaporożcem: w przedświąteczny dzień oraz w dni świąteczne wielu zwolennikom oskarżonego (a w chwili obecnej skazanego) będzie trudno zebrać się pod budynkiem sądu w większej liczbie.

Ogłoszenie wyroku dla Wiatlija Zaporożca, pomimo działań, podjętych przez MSW i władze sądowe, i tak odbyło się w atmosferze skandalu.

Przed rozpoczęciem procesu pod budynkiem sądu zebrało się około 70 popierających Witalija Zaporożca mieszkańców jego wsi oraz działaczy organizacji opozycyjnych, głównie nacjonalistycznych.

Mieszkańcy wsi, w której mieszkał Zaporożec, zebrali 932 podpisy na jego korzyść. Większość z nich oskarża nieżyjącego milicjanta Simonienko o ciągłe znęcanie się nad ludźmi, w szczególności o pobicia, szantaże i gwałty. Jednocześnie uważają, że Zaporożec postąpił prawidłowo, zebrali również wcześniej pieniądze na opłacenie jego adwokata.

Po ogłoszeniu wyroku kilku demonstrantów pod budynkiem sądu, podczas spontanicznego mitingu obiecało, że powtórzą „czyn Zaporożca”, jeżeli osobiście zetkną się z samowolą milicji.

Posiedzenie sądu w „sprawie Zaporożca” zakończyło się gwałtownym starciem protestujących z oddziałem MSW, który dowództwo milicji wystawiło wcześniej, aby obronić sąd. Część protestujących zablokowała wyjazd z sądu, aby uniemożliwić wywiezienie oskarżonego Zaporożca. Zza drzwi sądu wyszedł oddział specjalny Berkut, który siłą zaczął wypychać ludzi prosto na jezdnię o dużym natężeniu ruchu. Funkcjonariusze jednostek specjalnych używali gumowych pałek, wlekli ludzi po asfalcie. Ucierpiały także kobiety.

Po kilku minutach starć funkcjonariusze zamknęli się za drzwiami sądu, ale rozwścieczeni demonstranci próbowali je wyłamać, aby uwolnić zatrzymanych. Bezskutecznie… Czworo demonstrantów trafiło do rejonowego oddziału milicji, piąty z obrażeniami, odniesionymi w rezultacie starcia, trafił do szpitala.

Źródło: Argumentua.com

Tłumaczenie: Magdalena Michalska-Kaim

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply