Barcislaw @Barcislaw
Kilka słów o mnie:
Brak danych
Strona internetowa:
Brak danych
Skąd jestem:
Brak danych
Wykształcenie:
Brak danych
Związki z Kresami:
Brak danych
Ulubiona książka:
Brak danych
Facebook:
Brak danych
Twitter:
Brak danych
Panowie, (miro) bez jakichś komentarzy złośliwych na początek pod moim adresem, bo odniosłem się do artykułu, a nie Autora. To, że poniekąd uderza to także w Niego, to tylko wynik tego, jaki jest powyższy tekst. Ale do meritum. Otóż:
1) problem dot. narodów zamieszkujących te ziemie, to osobny, jak sądzę, problem, o którym można by dyskutować długo. Ale chyba nie na to tu miejsce, więc ten wątek na razie pomijam. Zobaczę, co z tego wyniknie potem w kolejnych komentarzach.
2)Kwestia zasadnicza – termin ,,linia Curzona\’\’ jest po prostu nieporozumieniem, które przeszło do historii w takiej formie i zostało później utrwalone przez historyków. Faktycznych twórców tego projektu należy się doszukiwać w osobie brytyjskiego premiera D. Lloyda George\’a i jego najbliższych doradców m.in. Phillipa Kerra. W najnowszych publikacjach (o których wiem) pisze się nawet o linii Kerra.
3) Projekt tej linii, nazwanej potem l. Curzona to projekt linii rozejmowej wysłanej ze Spa w Belgii 11 lipca 1920 roku do Moskwy do Cziczerina. Curzon, jak mi wiadomo, nie brał udziału w redakcji noty, a został odsunięty właśnie przez premiera. NiE WIADOMO NAWET, czy Curzon podpisał notę, czy tylko została ona wysłana w jego imieniu.
4) Dosyć długo też przypisywano autorstwo linii niejakiemu Lewisowi Namierowi (pochodzącemu z Polski, wcześniej nazywającego się Lewis Bernstein). Co najmniej kilku polskich znakomitych (!) historyków wyrażało przynajmniej prawdopodobieństwo, że to on był twórcą tej koncepcji. W mojej ocenie był on jedynie wygodnym dostarczycielem informacji i argumentów przeciw Polsce, wykorzystanym przez Anglików. To, że nie darzył on zbytnią sympatią Polski nie ulega, w mojej ocenie wątpliwości, choć on sam powoływał się raczej na patriotyczne obowiązki wobec swojej nowej ojczyzny. To, że odchodził potem z Foreign Office obrażony na delikatnie mówiąc ,,olanie go\’\’, to już inna kwestia.
5) Linia z 8 XII 1919 roku była projektem komisji Cambona, sformułowanym już wcześniej 17 czerwca tego samego roku wraz z projektami linii A i B, dotyczącymi podziału ziem Galicji Wschodniej. Linia B pozostawiała Lwów i zagłębie naftowe na południe od miasta po stronie polskiej. Brakuje mi w artykule jakiejkolwiek wzmianki na temat linii A, ale można się domyślić, że jak B=Lwów dla Polski, to A=nie. Przy okazji: sformułowano też pogląd, że linia Curzona powinna się właściwie nazywać linią Cambona.
6) W umowie podpisanej przez Grabskiego 10 lipca nie było mowy o tym, że Polska zrzeka się Galicji Wschodniej. Ta wzmianka znalazła się w noce wysłanej przez Brytyjczyków 11 lipca 1920 r. do Moskwy i Lloyd George był tej zmiany w pełni świadomy, nalegając na jak najdłuższe zachowanie obu umów (a szczególnie drugiej) w tajemnicy jak najdłużej. Co do Grabskiego – uważam, że nie miał innego wyjścia i musiał podpisać umowę. I czy to smutne, czy nie smutne nie ma wielkiego znaczenia…Ważne jest natomiast to, że jak już odbiliśmy się od prawie dna po bitwie warszawskiej to przez całe dwudziestolecie żaden więcej Polski polityk nie musiał i nie uznał słuszności linii Curzona.
7) Co do II w.św.: otóż właśnie to oszukaństwo Lloyda George\’a doprowadziło do konfuzji później i osłabiało nasze stanowisko odnośnie Lwowa i Galicji Wschodniej. W Teheranie bowiem przy dyskusji nad linią graniczną Brytyjczycy byli przekonani (tak!) że Lwów powinien być przy Polsce, bo tak mówiły ich własne stare dokumenty rodem z 1920 r. Ale za to Sowieci wyciągnęli notę z 11 lipca i było po sprawie. Trochę tam Eden próbował się kłócić, ale Churchill poddał sprawę bez walki.
8) Jak się zmienia punkt widzenia w zależności od miejsca siedzenia widać wyraźnie właśnie na przykładzie Churchilla: w 1920 r. jeden z większych zwolenników militarnej rozprawy z bolszewikami, a teraz grzecznie się z nimi układa i nie dyskutuje. Zresztą to on, jeszcze nie będąc premierem, jesienią 1939 zwrócił się do odpowiednich organów o wyciągnięcie z lamusa dawnych projektów. No i wyciągnęli linię Curzona, ale bez rozgraniczenia w Galicji Wsch.
9) Stalin i tak jakby chciał to by zajął te ziemie militarnie w każdej chwili i Zachód by mu nie przeszkodził. Zresztą nie patrząc z naszej perspektywy – USA i Wielka Brytania były mocarstwami światowymi o światowych interesach i los Polski był im obojętny. I tak pozostaje do dzisiaj…
10) Nie można doszukiwać się podobieństw między linią granicy niemiecko-sowieckiej a linią Curzona. To, że na mapie wyglądały podobnie nic nie znaczy, a takie przyrównywanie sugeruje tylko, że obie linie mają jakiś związek. Wtedy ani Sowietom, ani tym bardziej nazistom, żadna linia Curzona nie była potrzebna i nigdzie nie ma wzmianki o jakichś próbach porównania itp.
11) Więc nie żaden Curzon, tylko Lloyd George. Ale zasadnicza teza jest taka: w wyobraźni politycznej polityków brytyjskich na dobre zagnieździła się koncepcja, że Rosja jest słusznym właścicielem ziem kresowych. Granice wysunięte na zachód przybliżały ją do Niemiec i stąd było to wygodne narzędzie dla Bryt. bo Niemcy musieli skupiać swoją uwagę na wschodnim sąsiedzie i tym samym ułatwiali politykę Londynu na innych światowych kierunkach. W Europie Wsch. raczej nie mieli czego szukać i nawet ich to nie interesowało.
12) Stąd: Polska jeśli ma w ogóle być, to ma być mała, żeby nie rozdzielać zbytnio dużych sąsiadów. Jeszcze pod koniec 1916 zastanawiano się nad tym, czy Polska powinna w ogóle powstać w wyniku wojny i odpowiedź wcale nie była dla nas najlepsza. Później w czasie rewolucji i wojny domowej w Rosji ,,biali\’\’ ostro trzymali się integralności swojego terytorium, a siła ich argumentów była wprost proporcjonalna do ich sukcesów na froncie. Stąd nieprzychylne stanowisko wobec Polski na konferencji w Wersalu.
13) Tak zgadzam się, że przedstawiciele Zachodu byli kompletnymi dyletantami w sprawach wschodnich i nie mieli pojęcia o stosunkach ludnościowych. Ale to nie przeszkadzało im dzielić według własnego uznania, a ludność kresową uważali oni za rosyjską lub też silnie zrusyfikowaną i ciążącą ku temu państwu. I jeszcze tylko w tym temacie: kiedyś Lloydowi George\’owi pomyliła się Galicja Wschodnia z hiszpańską prowincją o takiej samej nazwie…
Sorry za przydługi komentarz. Pozdrawiam
Tragedia…mnóstwo błędów, przeinaczeń, zero jakiejś składnej i logicznej wizji całości. Wiem, bo problemowi linii Curzona poświęciłem swoją pracę magisterską. Tego artykułu nawet nie opłaca się poprawiać, należy go usunąć, bo sprzyja on, niestety, dalszemu propagowaniu głupot na ten temat.