Nowa ustawa medialna na Białorusi

Mimo przyjaznych gestów wobec przedstawicieli Unii Europejskiej przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenka nie ma zamiaru zwiększać obszaru wolności obywateli swojego kraju. Po represjach jakie spotkały opozycjonistów, kolejnym krokiem jest nowa ustawa medialna.

Ustawa medialna, która weszła w życie jest absolutnie nie do przyjęcia z punktu widzenia państwa szanującego wolność wypowiedzi oraz wolność dostępu do informacji. Ustawa ta nie pozwala na pozyskiwanie przez media środków finansowych i materialnych z zagranicy, jak również od prywatnych anonimowych ofia­rodawców, zwiększa obszar odpowiedzialności za treści, a zagraniczne media współpracujące z mediami białoruskimi objęte są koniecznością posiadania akredytacji. Jest to jawne ograniczenie wpływów mediów zagranicznych, między innymi polskich na obszarze medialnym Białorusi. Dotychczas droga medialna była najskuteczniejszą, a na pewno skuteczniejszą niż droga dyplomatyczna. Nie zmienia to faktu, iż według ostatnich badań 49% Białorusinów popiera obecnego prezydenta i zapewne sytuacja ta nie ulegnie szybko zmianie, natomiast wprowadzenie zapisów wspomnianej ustawy poważnie ograniczy szanse oddziaływania na świadomość Białorusinów. Na szczęście nie znalazły się w niej planowane przepisy dotyczące zrównania statusu mediów internetowych z gazetami papierowymi. Właśnie w nich należy pokładać nadzieję na przyszłość – internet jest narzędziem głównie osób młodych, większość Białorusinów czerpie informacje z telewizji i gazet, lecz w perspektywie kilku czy nawet kilkunastu lat, młodzi użytkownicy internetu będą znaczącą siłą na Białorusi. Skupienie się na oddziaływaniu poprzez internet jest z jednej strony po prostu przyjęciem do wiadomości obecnego stanu rzeczy, lecz można na to również spojrzeć jako na świadome skupienie się na pewnej grupie społecznej, w celu wytworzenia w niej potrzeby zmiany. Odpowiedni schemat rozwoju zagranicznych stron internetowych przeznaczonych dla młodych Białorusinów (w językach białoruskim, angielskim, rosyjskim i polskim) może zaowocować za kilka lat ,,kolejną kolorową rewolucją”

Państwa Unii Europejskiej, a w tym Polska, nie powinny się obawiać zdecydowanych wypowiedzi, ponieważ białoruski przywódca nie mniej niż niezadowolenia własnego społeczeństwa obawia się wchłonięcia Białorusi przez Rosję (oba scenariusze prowadziłyby do upadku jego władzy) i nie będzie tak twardym negocjatorem jak mogłoby się wydawać. Rozsądny plan pomocy dla Białorusi byłby realną szansą na odwrócenie jej od Rosji – Białorusini poważnie przestraszyli się sytuacji w jakiej znaleźli się Ukraińcy w sporze Gazpromem i nie życzyliby sobie powtórzenia takiej gry u siebie. Badania opinii publicznej przeprowadzane w tym czasie na Białorusi wskazywały na znaczną sympatię względem Ukrainy i poparcie dla niej w wojnie gazowej, a nie jest częste zjawisko. Może właśnie narastający kryzys i zagrożenie ze strony Rosji stanie się impulsem do zwrotu Białorusi w kierunku Zachodu. Nie możemy zignorować nastroju oczekiwania na zmiany.

Mateusz Kędzierski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply