Iran, Turcja, Sudan i Arabia Saudyjska w ciągu trzech lat “wpompowały” do Bośni i Hercegowiny 350 mln dolarów. Równolegle, Armia Bośni i Hercegowiny przyjęła obcych najemników, którzy w 1993 roku założyli oddział El Mudżahedini w liczbie ok. 3000 żołnierzy.

Już od dłuższego czasu jesteśmy świadkami regularnych kampanii, które zajmują się tematem islamskiego radykalizmu, który zapuścił korzenie również na Bałkanach.

W ostatnim numerze czasopisma “Jane’s Intelligence Review” w analizie przeprowadzonej przez grupę autorów stwierdza się, że w meczetach i mektebach [tj. szkołach podstawowych, które oprócz edukacji kładą nacisk na naukę zasad religii islamskiej – przyp. tlum.], które są finansowane przez państwa bliskowschodnie, na terytorium zachodnich Bałkanów, po 1999 roku wzmocniła się pozycja wyznawców salafizmu [tj. członków muzułmańskiego ruchu religijnego i politycznego, który postuluje odrodzenie islamu poprzez powrót do jego pierwotnych źródeł – przyp. tłum.].

Zachodnie Bałkany od zawsze dbały o umiarkowane, niemal świeckie nauczanie islamu. Nowoprzybyli w spodniach o skróconych nogawkach, brodaci i z kobietami w strojach całkowicie je zakrywających, wywołali podejrzenia wśród lokalnych muzułmanów, nieprzywykłych do tak surowych reguł, które przywieźli ze sobą wahabici i salafici.

Powszechne ubóstwo, bezrobocie i brak perspektyw przyciągnęły wiele młodych ludzi do meczetów, w których imamami byli wyznawcy radykalnego nauczania i którzy objaśniali im rzeczywistość tłumacząc, że to nie ich wina, lecz jest to kara za “niedotrzymywanie zasad głoszonych przez proroka Mahometa”.

Przy tym wszystkim, jak nigdzie indziej, muzułmańska wspólnota oparła się “nowinkami z Bliskiego Wschodu”, tak więc np. w Bośni i Hercegowinie wahabici w Maoči zorganizowali komunę całkowicie oddzieloną od państwa (niezależnie od tego, jak by było słabe, a może właśnie dlatego).

“Jane’s” w swojej analizie dowodzi, że choć nie da się wyraźnie zauważyć terrorystycznych zamiarów salafitów i wahabitów, to jednak “jeśli nikt nie będzie ich kontrolować, mogą stać się poważnym zagrożeniem dla regionu byłej Jugosławii”.

W tym miejscu oczywiście należy wyjaśnić pewne terminy, które tak w mediach, jak i wśród osób o wyższym wykształceniu są używane niepoprawnie, zarówno z powodu ich chwytliwości, co i braku wiedzy. I właśnie przez to powstaje chaos wśród opinii publicznej.

W ten sposób zarówno salafizm jak i wahabizm z zasady utożsamia się z radykalnymi grupami terrorystycznymi, Hezbollahem, talibami, lub nawet z siatkami w rodzaju al-Kaidy. A chodzi o tradycyjne nauczanie islamu.

Skutki embarga

Salaf, po arabsku znaczy “przodek”. A jako termin dotyczący wiary, “salafizm” zaczęto używać wśród duchownych, którzy głosili powrót do wczesnych źródeł islamu. Po Mahomecie, od X wieku do dziś, trzy szkoły znacząco wpłynęły na jego nauczanie. Wśród nich istnieją znaczące różnice, do tego stopnia, że można mówić nawet o przeciwnych stanowiskach.

Wahabici są wyznawcami Muhammada Ibn Abd al-Wahhaba(od czego pochodzi nazwa tego prądu), który w swoich dziełach najsurowiej potępiał każdy rodzaj kultu świętych, nawet wobec proroka Mahometa. Tym dziwniejsze wydaje się więc zachowanie wahabitów, którzy “oddają pokłon” Ibn Abd al-Wahhabowi. I to wbrew temu, że przestrzegał przed takimi zachowaniami, a w swoich kazaniach walczył przeciwko każdemu rodzajowi uwielbienia.

Dzieła Abd Ibn Al-Wahhaba (urodzonego w Nadżd, w sercu Półwyspu Arabskiego i żyjącego w XVII wieku) zaczęto badać dosyć późno. Wielu twierdzi, że nie ma tu nic nowego, że wszystko przepisał od Ibn Tajmijja, w rzeczywistości chodzi jednak o bardzo podobne stanowiska. Obaj uważali, że społeczność muzułmańska zaczęła odstępować do podstawowych nauk islamu, więc nawoływali do “powrotu do Koranu i Sunn Proroka”.

Na salafickich naukach wyrósł kilka stuleci później Abd al-Wahhab, który w okresie rozpadu Imperium Osmańskiego uważał, że sułtan szerzy “błędny islam”. Wzywał on do powrotu do źródeł, a żeby osiągnąć większą skuteczność, zjednoczył wiarę z siłą polityczno-wojskową, zawiązując sojusz z najpotężniejszą arabską dynastią Ibn Sauda.

Gdyby władza turecka nie „wybawiła” Półwyspu Arabskiego, już wtedy powstałoby państwo oparte na prawie szariatu i boskiej jedności, co nadało im miano unitarystów, monoteistów. Jego uczniowie określali to mianem “muahidun”, co później w naszych językach dało “mudżahedin”.

Muhammad ibn Saudrozpoczął budowanie pierwszego wahabickiego państwa, a kontynuował jego syn Abd al-Aziz, który zdobył Rijad w 1773 roku. Jego syn Saud zdobył Medynę w 1805 roku, a w 1806 również Mekkę. To pierwsze wahabickie państwo upadło w 1815 roku, ale zostały położone fundamenty pod to, co w 1932 roku pod skrzydłami dynastii Saudów stało się państwem, które dziś znamy jako Królestwo Arabii Saudyjskiej. I która zachowuje wahabickie rozumienie islamu.

Lecz jedno trzeba mieć na uwadze: sposób, w jaki wahabici objaśniają wiarę i rzeczywistość jest radykalny w odniesieniu do innych, ale nie jest terrorystyczny. To jakby Jezusa Chrystusa obwinić za wyprawy krzyżowe. Za błędne używanie i zrównanie salafickiego i wahabickiego nauczania z terroryzmem w największym stopniu odpowiedzialni są radykalni terroryści oraz orientaliści z Zachodu.

Jedno jest pewne: uparte korzystanie z tych samych terminów (tak jak choćby nazwy “dżihad”) w nieprawidłowym kontekście, zwłaszcza po 11 września i ataku na USA, wywołało nienawiść do muzułmańskich wiernych na całej planecie. Niewiedza i brak zrozumienie zdołały zrobić z islamu “Babę Jagę”, którą straszy się państwa zachodnie, a która skutecznie wymieniła na tej pozycji komunizm.

W tekście, które opublikował, magazyn “Jane’s” przeprowadza uczciwą analizę wszystkich przyczyn, które doprowadziły do wzmocnienia radykalniejszego islamu w Bośni i Hercegowinie. Autorzy podają szczegółowe przyczyny, sytuując początek tego procesu na rozpad SFRJ.

“Kiedy Zachód wprowadził embargo na broń dla byłej Jugosławii, pomijając zupełnie fakt, że Jugosłowiańska Armia Ludowa, trzecia największa wojskowa siła Europy, pozostawszy po stronie Serbii, pozostawiła resztę republik, w szczególności Bośnię i Hercegowinę, zupełnie bezbronne na pastwę reżimu Miloszewicia i Serbom Karadžicia. Na pomoc “swoim muzułmańskim braciom” przybyli obcy żołnierze z Arabii Saudyjskiej, Pakistanu, Jemenu i Afganistanu. Mudżahedini (jak sami siebie nazywają), szerzyli swoje podejście do islamu wśród świeckich, muzułmańskich mieszkańców Bośni i Hercegowiny, co później rozrosło się na cały obszar Bałkanów”, pisze “Jane’s”.

“Słabe państwa, słabe prawa”

Zaatakowani z wewnątrz dobrze uzbrojonymi wojskami bośniackich Serbów, których wspierała Serbia; z Chorwacją na zachodzie, od której później zostanie odizolowana z powodu walk bośniacko-chorwackich w Hercegowinie; pozostawiona sama sobie przez społeczność międzynarodową, której pomoc składała się z grup obserwatorów pomocy humanitarnej, z nałożonym nakazem wwozu broni w celu obrony, Bośnia i Hercegowina znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Jedynym, który oferował pomoc w uzbrojeniu był świat islamski. I Bośnia ją przyjęła – bezrefleksyjnie, lecz z konieczności.

“Jane’s” pokazuje, jak Iran, Turcja, Sudan i Arabia Saudyjska w ciągu trzech lat “wpompowały” do BiH 350 mln dolarów. Równolegle, Armia BiH przyjęła obcych wojowników, którzy w 1993 roku założyli oddział El Mudżahedini w liczbie ok. 3000 żołnierzy.

Po zakończeniu wojny, władze BiH nie zajmowały się specjalnie ani obecnością obcych wojowników (których około 200 pozostało w kraju), ani ich wpływem na okolicznych mieszkańców. Żeniąc się w Bośni, przez małżonki otrzymali obywatelstwo i stali się pełnoprawnymi obywatelami BiH. Aż do 2001 roku i 11 września, nikt szczególnie nie zwracał uwagi na tych, jak ich zwali, “wehabii”. W sześć lat od zakończenia wojny do ataków terrorystycznych na USA, zdążyli oni “zająć” niektóre meczety i mekteby, rozszerzyli swoje nauki na pewną warstwę mieszkańców BiH, zwłaszcza ludzi młodych.

Niewprowadzeni w istotę islamu i wiarę w ogóle, wyczerpani wojną, bez pracy i przyszłości, zepchnięci na margines, młodzi ludzie łatwo dali się “uwieść” (istnieją i niepotwierdzone opowieści, że w pojedynczych meczetach wybudowanych po wojnie, w których teraz rządzi nowe wschodnie obyczaje, wierni za przybycie otrzymują “honoraria”). Jednym z jaskrawszych przykładów jest również ubiegłoroczny atak na amerykańską ambasadę w Sarajewie, kiedyMevlid Jašarević, bez jakiegokolwiek powodu czy żądań ostrzelał budynek, raniąc przy tym strażnika, co warto wspomnieć – obywatela BiH.

Społeczność islamska, której przewodniczy mufti Cerić, nigdy w jakikolwiek sposób nie sprzeciwiła się islamowi zaimportowanemu z Bliskiego Wschodu. I to niezależnie od tego, na ile byłby obcy bośniackiej tożsamości i na ile sprzeciwiałby się tradycji islamskiej Bałkanów, która ma już niemal 600 lat. Społeczność muzułmańska wręcz ogłuchła na bezpośrednie prośby o pomoc, które kierowali do nich intelektualiści.

Analitycy z magazynu “Jane’s” oświadczają: “nie ma bezpośredniego zagrożenia ekstremizmem i terrorystycznymi atakami na Bałkanach”. Jednak istnieje uzasadniona obawa, że to jądro może rozwinąć się w coś groźniejszego, o ile, jako państwa, nie wzmocnią się BiH oraz Kosowo.

“Słabe państwa, nikłe poszanowanie prawa, korupcja i obecność zorganizowanej przestępczości, przy ciągłej niestabilności politycznej, w taki czy inny sposób mogą wpływać na niekontrolowany rozwój, wśród innych ekstremistycznych ideologii i te wahabickie”, stwierdza “Jane’s” w tekście pod tytułem “Salafizm na Bałkanach”.

Sabina Čabaravdić

„Danas”, Serbia

Tłum. Jakub Kupracz

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply