Wydarzeniami w Odessie 2. maja 2014 roku, w wyniku których zginęło ponad 40 osób, kierował Andrij Parubij, ówczesny szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, a obecnie przewodniczący ukraińskiego parlamentu – wynika z wypowiedzi Cezarego Badżanidze, który podaje się za świadka tych wydarzeń.

Izraelska rosyjskojęzyczna telewizja Iland TV opublikowała w ostatnią środę film dokumentalny Anny Stefan pt. „Plac rozbitych nadziei”, który jest rozszerzoną wersją jej poprzedniego filmu „Kto kazał strzelać?”. Jak pisały Kresy.pl, pierwszy film izraelskiej dziennikarki zawierał relacje kilku Gruzinów, którzy twierdzili, że na przełomie 2013 i 2014 roku zostali najęci przez Mamukę Mamulaszwilego, byłego doradcę ds. wojskowych prezydenta Gruzji Micheila Sakaszwilego, w celu prowokowania konfliktów podczas protestów na kijowskim Majdanie. Z ich opowieści wynikało, że masakra demonstrantów na Majdanie była dziełem grupy snajperów wynajętych przez osoby z kręgów ówczesnej opozycji. Wcześniej relacje kilku z tych osób ukazały się we włoskim filmie dokumentalnym pt. “Ukraina, ukryta prawda”. Zeznania te były zbieżne z ustaleniami poczynionymi przez dr Iwana Kaczanowskiego z Uniwersytetu w Ottawie, który doszedł do wniosku, że masakra na Majdanie była operacją typu „false flag”.

PRZECZYTAJ:
“Strzelaliśmy na Majdanie”. Relacja trzech Gruzinów [+VIDEO]
Domniemany gruziński snajper z Majdanu: obok mnie strzelali Paszynski i Parasiuk [+VIDEO]
Kaczanowski dla Kresów.pl: masakra na Majdanie była operacją typu „false flag”

Głównym bohaterem drugiego filmu Anny Stefan jest Cezary Badżanidze, jeden z domniemanych gruzińskich najemników z Majdanu. W poprzednim filmie Stefan opowiadał on m.in. o okolicznościach swojego werbunku przez Mamulaszwilego. W czasie masakry na Majdanie miał on przebywać w kijowskim Hotelu Ukraina, z którego najemnicy rozstrzeliwali demonstrantów. Twierdził także, że brał udział w wydarzeniach w Odessie 2. maja 2014 roku, gdzie doszło do starć pomiędzy proukraińskimi demonstrantami, w tym członkami organizacji nacjonalistycznych, a przeciwnikami Majdanu. W trakcie zamieszek członkowie tzw. Antymajdanu schronili się w budynku Związków Zawodowych, który został otoczony przez proukraińskich demonstrantów i podpalony – zginęło wówczas ponad 40 osób.

Film „Plac rozbitych nadziei” przynosi obszerną relację Badżanidzego o wydarzeniach w Odessie. Jak mówi Gruzin, nie otrzymał on zapłaty za udział w wydarzeniach na Majdanie.

Mamulaszwili powiedział mi, że pieniądze powinien dać Saakaszwili, a Saakaszwilemu powinien je dać Poroch. Ja mu odpowiedziałem, że nie znam żadnego Porocha ani żadnego Saakaszwilego. Ty mi to powiedziałeś [że otrzymam pieniądze – red.]. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że ten Poroch to Poroszenko [obecny prezydent Ukrainy – red.]. – mówi w filmie Badżanidze.

Gdy Gruzin ponownie upomniał się o pieniądze, miał usłyszeć, że otrzyma je, jeśli pojedzie do Odessy.

Zobaczyłem się z Mamulaszwilim i tym komendantem – Andrijem Parubijem. On mi powiedział, jeszcze raz to powtórzę, o tym Porochu, o tym Saakaszwilim i dodał, że pieniędzy raczej od razu nie będzie, ale, mówi, na Ukrainie tworzą się mobilne grupy. (…) On wyjaśnił w dwóch słowach, że tam, gdzie na Ukrainie będą zbierać się te mitingi [antymajdanowe – red.], będzie się przerzucać te grupy – po to, by przeszkadzać tym demonstrującym. – twierdzi Badżanidze.

Jak mówi w filmie Anna Stefan, Badżanidzego przetransportowano 2. maja 2014 roku do Odessy wraz z innymi najemnikami pięcioma autobusami wypełnionymi pałkami, kijami i koktajlami Mołotowa.

Powiedziano, że w Odessie odbywa się Antymajdan. Naszym zadaniem jest ich rozegnać, namioty zniszczyć. To znaczy popsuć, podpalić. – mówi Badżanidze.

Według autorki filmu na ulicach miasta przybyli najemnicy wspierani przez zwolenników Majdanu, w tym przez bojowników Prawego Sektora i kibiców piłkarskich starli się z antymajdanowcami. Zdaniem Anny Stefan walki były prowokowane przez grupę, która podszywała się pod przeciwników Majdanu. Badżanidze mówi, że Parubij osobiście kierował działaniami grup wysłanych na ulice Odessy.

Gdy zamieszki przeniosły się pod Dom Związków Zawodowych i stronnicy Antymajdanu zabarykadowali się w nim, wykonano polecenie Parubija odnośnie zniszczenia miasteczka namiotowego Antymajdanu znajdującego się na placu przed budynkiem.

– Był rozkaz Parubija: niszczyć, spalić wszystko, co będzie po drodze. – mówi Badżanidze. Według niego Parubij nakazał także zablokować przejazd straży pożarnej, która z dużym opóźnieniem wyjechała do pożaru podpalonego Domu Związków Zawodowych. – W Odessie rozkazy wydawał bezpośrednio on. On dał jasne polecenie: przyjechać, wyjść, zniszczyć wszystko, podpalić i wycofać się. Ale on z wyprzedzeniem nie mógł wiedzieć, że ludzie uciekną do Domu Związków Zawodowych. – opowiada w filmie Gruzin, który przypuszcza, że Parubijowi chodziło “tylko” o otoczenie i pobicie antymajdanowców oraz spalenie ich namiotów.

Jako dowód obecności Badżanidzego na miejscu wydarzeń w filmie Anny Stefan zamieszczono kadry z nagrania wykonanego we wnętrzu Domu Związków Zawodowych po tym, jak weszli do niego majdanowcy. Widać na nich człowieka z kijem podobnego do Badżanidzego (minuta 41:58 filmu). Nagranie jest jednak zbyt niewyraźne, by mieć pewność, że to ta sama osoba.

Czy „gruzińscy snajperzy” są wiarygodni?

Niektóre ukraińskie i zachodnie media podważają wiarygodność relacji „gruzińskich najemników”, które od jesieni ubiegłego roku ukazały się we włoskim filmie dokumentalnym, w dwóch filmach Anny Stefan a także w macedońskich i rosyjskich mediach. Dziennikarz BBC Stephen Ennis uznał jednego z Gruzinów – Aleksandra Rewaziszwilego za niewiarygodnego świadka, ponieważ we włoskim filmie miał on wskazywać na nagraniu z Majdanu jako siebie innego gruzińskiego uczestnika Majdanu – Giorgi Swaridzego. Jednak jak wynikało z innych wypowiedzi Rewaziszwilego, miał na myśli osobę znajdującą się za plecami Swaridzego.

PRZECZYTAJ: Mamulaszwili: nie znam „gruzińskich snajperów” z Majdanu

Z kolei dziennikarka Tagesschau Silvia Stoeber napisała w grudniu ub. roku, że Rewaziszwili nie mógł brać udziału w wydarzeniach na Majdanie w lutym 2014 roku, ponieważ od 2011 roku do sierpnia 2014 roku miał on odbywać karę więzienia. Stoeber twierdziła, że pobyt Rewaziszwilego w więzieniu potwierdziło gruzińskie ministerstwo więziennictwa. Po tym, jak to samo ministerstwo odmówiło Kresom.pl potwierdzenia doniesień Tagesschau, zwróciliśmy się do Silvii Stoeber o upublicznienie kopii odpowiedzi gruzińskich władz. W odpowiedzi Stoeber odmówiła, twierdząc, że opierała się na nieoficjalnej anonimowej informacji od osoby spoza biura prasowego ministerstwa.

Kresy.pl próbowały również zweryfikować autentyczność elektronicznych biletów lotniczych, które „gruzińscy snajperzy” pokazywali jako dowód, że w trakcie Majdanu podróżowali na Ukrainę. Linie lotnicze Georgian Airways, którymi na Ukrainę mieli podróżować najemnicy, zignorowały jednak nasze zapytania. Natomiast pośrednicząca w sprzedaży biletów niemiecka firma Hahn Air Lines odmówiła komentarzy zasłaniając się ochroną danych osobowych.

Proces berkutowców

W grudniu 2017 roku sąd w Kijowie, przed którym toczy się proces pięciu funkcjonariuszy Berkutu oskarżonych o zabójstwa na kijowskim Majdanie, zgodził się na składanie zeznań w procesie przez dwóch Gruzinów – Kobę Nergadzego i Aleksandra Rewaziszwilego, którzy twierdzili, że podczas wydarzeń 20. lutego 2014 roku byli w gronie rzeczywistych snajperów i obserwowali masakrę. Do zeznań tych, które miały odbywać się za pomocą wideołącza z Armenią (gdzie obecnie przebywają Gruzini), do tej pory nie doszło. Według adwokata berkutowców, organizacja przesłuchania jest blokowana przez ukraińskie ministerstwo sprawiedliwości.

CZYTAJ TAKŻE: Dr Kaczanowski: pomajdanowe władze kryją prawdziwych sprawców masakry na Majdanie

Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

    • MadMike
      MadMike :

      @Roman1 Bo usmańce doskonale wszystko wiedzą, wszak oni całą tę zadymę sfinansowali. To ta sama historia która była w latach 90 z Kosowem, czy obecnie tocząca się szopka z ilsmskimi rezunami. Są częścią większej geopolitycznej rozgrywki więc mogą sobie mordować, grabić itp. Z chwilą kiedy przestaną być potrzebni albo jeśli do głowy by im przyszło sprzeciwić się swoim panom z USA to będziemy obserwować kolejną “pokojową interwencje” wujka Sama.

      • jwu
        jwu :

        @MadMike 100/100.Podobnie było w Panamie .Tam dyktator robił co chciał i wszystko za wiedzą wielkiego brata.Kiedy przestał być potrzebny wysłali marines i wybrali nowego przywódcę (oczywiście w demokratycznych wyborach).Wracając do Jugosławii ,zastanawia mnie jeden fakt,dlaczego wyłącznie generałowie serbscy stanęli przed trybunałem w Hadze i dostali wysokie wyroki ? Chorwatów uniewinniono ,chociaż mieli te same przewinienia.