Funkcjonariusze SBU zatrzymali agenta ukraińskiego biura antykorupcyjnego NABU, który w ramach tajnej operacji rozpracowywał rzekomą szajkę skorumpowanych urzędników ds. migracji. Ukraińskie media donosiły o konflikcie między ukraińskimi służbami.

W środę funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) zatrzymali agenta Narodowego Biura Antykorupcyjnego podczas próby wręczenia łapówki Dinie Pimachowej, pierwszej zastępczyni szefa ukraińskiej Państwowej Służby Migracyjnej (SMS). Ta ostatnia instytucja powiadomiła o tym na swojej stronie internetowej.

Według SMS, agent NABU przez ostatnie kilka miesięcy wielokrotnie próbował „sprowokować Pimachową do przyjęcia łapówki”. Oferował jej duże kwoty w zamian za rzekome zalegalizowanie pobytu na Ukrainie obywatelom Wietnamu i Iranu. Wiceszefowa służby migracyjnej zgłosiła jednak sprawę służbom specjalnym, które z kolei przeprowadziły „operację w celu udokumentowania rzekomo nielegalnych działań funkcjonariusza NABU”.  Zatrzymano go, gdy chciał wręczyć urzędniczce 15 tys. dolarów. Według SMS, agentowi grożą zarzuty ws. prowokowania do korupcji.

Tego samego dnia wieczorem, jak poinformowały ukraińskie media, funkcjonariusze SBU oraz prokuratury generalnej mieli wejść do dwóch kijowskich lokali należących do NABU. W jednym z nich zatrzymany agent miał rzekomo otrzymać instrukcje od swoich przełożonych. W sprawie wszczęto śledztwo, ale zaznaczono, że nie obejmuje ono szefa biura antykorupcyjnego, Artema Sytnika. Wcześniej ukraińskie media informowały o konflikcie między nim a Prokuratorem Generalnym Ukrainy, Jurijem Łucenką.

W reakcji na to NABU zarzuciło SBU oraz prokuraturze generalnej, że nielegalnie wtrąciły się w prowadzoną przez nią tajną operację specjalną, której celem było zidentyfikowanie członków zorganizowanej grupy przestępczej, działającej w SMS. Zdaniem biura antykorupcyjnego, zatrzymanie ich agenta w trakcie wykonywania czynności „pod przykrywką” było złamaniem prawa. NABU zarzuciło SBU i prokuraturze „zaplanowany sabotaż” przeciwko swoim pracownikom. Zdaniem funkcjonariuszy biura, SBU miało ujawnić dane pozyskane w śledztwie NABU jednej z osób podejrzewanych o korupcję, a następnie pozyskać ją do współpracy przeciwko agentowi biura. NABU poinformowało też, że inne służby planują zatrzymania kolejnych funkcjonariuszy biura, w tym tajnych agentów oraz wysokich rangą funkcjonariuszy.

NABU twierdzi również, że wersja przedstawiona przez urząd imigracyjny jest nieprawdziwa. Podkreślono, że wiceszefowa urzędu sama domagała się „korzyści majątkowych” opiewających na 30 tys. dolarów. Biuro twierdzi, że od kwietnia tego roku zebrało bogaty materiał dowodowy, wskazujący na to, że obecni i byli urzędnicy SMS są zamieszani w nielegalny proceder.

– Zapewniamy, że detektywi NABU nigdy nie sprowokowali żadnego urzędnika SMSU do przyjęcia łapówki – poinformowano. Dodano też przypuszczenie, że ukraiński prokurator generalny, zgadzając się na działania swoich ludzi i SBU, mógł nie być w pełni poinformowany.

W czwartek rano szef NABU Artem Sytnik zaprzeczył doniesieniom medialnym o rzekomych przeszukaniach SBU w lokalach biura. – To nieprawda – powiedział dziennikarzom. Jego zdaniem, od czasu do czasu dochodzi do tarć między różnymi służbami, także na świecie. Wyraził też nadzieję, że po spotkaniu prokuratorem generalnym Jurijem Łucenko kwestie sporne uda się rozwiązać.

Sytnik powiedział też, że żaden z detektywów NABU nie zostanie aresztowany. Dodał również, że nie obwinia SBU za fiasko operacji.

Czytaj również: Saakaszwili twierdzi, że Poroszenko kazał go aresztować

Unian / Interfax / strana.ua / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply