„Kurier Galicyjski”, gazeta dla Polaków z Ukrainy dofinansowywana przez Senat RP, omawiając sprawę nielegalnego obiektu ku czci UPA w Hruszowicach krytykuje działania strony polskiej. Podważa przy tym ustalenia ekipy badawczej IPN prof. Krzysztofa Szwagrzyka i rzetelność jej prac, zarzuca stronie polskiej stronniczość, a autorom rozbiórki „pomnika UPA” – działanie z inspiracji Rosji lub na jej zlecenie.

Na łamach wydawanego na Ukrainie „Kuriera Galicyjskiego” (nr 11 (303) 15-28 czerwca 2018 ), a także na stronach internetowych tej polskiej gazety na Ukrainie, ukazał się artykuł Artura Deski pt. „Wojny pomnikowej ciąg dalszy”. Autor, w oparciu o sprawę nieistniejącego już obiektu ku czci UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu i niedawne badania Biura Poszukiwań IPN, które zaprzeczyły twierdzeniom strony ukraińskiej o rzekomych pochówkach upowców na których go postawiono twierdzi, że sprawa wcale nie jest rozwiązana i jest to jedynie kolejny etap konfliktu.

PRZECZYTAJ: Hruszowice: Dowiedzmy się wszyscy, jaka jest prawda

Deska przyznaje, że postanowił napisać o Hruszowicach, ponieważ jego zdaniem ta sprawa „aktywizowała wiele typowych mechanizmów używanych przez polskich i ukraińskich „wojowników”, uczestniczących w polsko-ukraińskich sporach”, które są destrukcyjne i służą „interesom tych, którzy je uruchomiają, a nie interesom naszych Ojczyzn”. Autor zarzuca aktywistom obu stron „brak wzajemnego szacunku”.

– To, co piszę teraz zapewne wywoła oburzenie po obydwu stronach granicy (ach, te emocje i pretensje!), ale taka jest prawda, że tak na Ukrainie, jak i w Polsce istnieją uchwalone prawa, które sprawy pomników regulują. I szacunek tak do Polski, jak i do Ukrainy wymaga by tych praw przestrzegać – pisze Deska. – Jak to się stało, że przez te 26 lat, przy różnych (…) partiach i politykach u steru, nie udało się wypracować takiego mechanizmu prawnego, który by umożliwiał w przyzwoitym terminie i w przyzwoity sposób upamiętnić tych, których Polacy na Ukrainie i Ukraińcy w Polsce chcą upamiętnić?

Obu stronom zarzucił też „kompletny brak empatii”. – Większość Polaków nie potrafi „wczuć się w dusze” i zrozumieć uczucia Ukraińców. Większość Ukraińców nie może zrozumieć polskiej wrażliwości. W skrócie – dla Polaków OUN-UPA to tylko i wyłącznie „Rzeź Wołyńska”, a dla Ukraińców to wszystko inne oprócz „Tragedii Wołyńskiej”. Stąd już tylko krok do „wojny pomników” – tych których jedni potępiają, czczą drudzy i na cokoły ich stawiają – pisze Deska. Wspomina też o projekcie pomnika Ofiar Rzezi Wołyńskiej, który może stanąć w Toruniu, nazywając go „koszmarnym” i powątpiewając, czy ma wyrażać szacunek dla ofiar, chrześcijańskie uczucia czy powagę. „No, a jak będą patrzyli na ten pomnik nasi Bracia (TAK! TAK! TAK!) Ukraińcy? (pis. oryg-red.)” – pyta.

PRZECZYTAJ: „Posialiśmy ziarno normalności”. Krzyż z „pomnika UPA” upamiętnia Ukraińców ratujących Polaków [+FOTO]

Deska zarzuca też obu stronom „nachalny, agresywny i wrogi” maksymalizm przy zerowej chęci do kompromisu, co jego zdaniem częściowo wynika z braku empatii i twierdzi, że zamiast “pomnik UPA” burzyć można było go “przebudować”, po konsultacjach z Ukraińcami. „(…) moim zdaniem najpierw przejawiono maksymalizm przy projektowaniu pomnika i jego budowie, następnie przy jego niszczeniu. W moim przekonaniu – mogło być inaczej. Można było zaprojektować i postawić pomnik w takiej formie, która by nie sprzyjała usprawiedliwianiu tego co się stało. Można było, po uzgodnieniu z ukraińskimi aktywistami, ten pomnik przebudować” – uważa. Ponadto, zarzuca też obu stronom niewiedzę i ignorancję historyczną:

„Niewielu z tych, którzy w „hruszowickiej” awanturze uczestniczą, cokolwiek wie o polsko-ukraińskiej historii lat 30-50. XX wieku. (….) Przeciętny Polak i przeciętny Ukrainiec znają polsko-ukraińską historię poprzez szablony powycinane przez potrzeby bieżące, polityków, partie”.

Przeczytaj: Szeremeta zażądał odbudowania pomnika UPA w Hruszowicach

Autor ubolewa, że „Hruszowice wpadły w żarna polskiej i ukraińskiej polityki historycznej”. Jego zdaniem, dla „polskich i ukraińskich oficjeli, służb, instytutów wszelakich” ważne jest nie tyle „rzetelne ustalenie stanu faktycznego i rozwiązanie problemu, likwidacja konfliktu” poprzez analizę zebranych materiałów i wiedzy, lecz „<<przykrojenie>>, zinterpretowanie tego co się dało ustalić, by zabezpieczyć <<swoją wersję>>”. Uważa, że „najjaskrawszym” przykładem były prace IPN w Hruszowicach. Deska podważa przy tym ustalenia polskiej ekipy badawczej prof. Krzysztofa Szwagrzyka i jej rzetelność:

Wynik (z tego co do mnie dotarło) – na podstawie prac ekshumacyjnych nie można jednoznacznie ustalić, że partyzanci UPA zostali tam pochowani. Strona polska – nie zostali pochowani, to był pomnik, a nie grób (w uproszczeniu oczywiście). Strona ukraińska – znaleziono guzik(!) jaki był częścią munduru Wermachtu – żołnierze UPA nosili takie mundury – zostali pochowani – to był grób, a nie pomnik (znowu w skrócie i uproszczeniu). Przepraszam, ale dla mnie powyższe jest i straszne, i śmieszne jednocześnie. Po pierwsze – w archeologii brak potwierdzenia nie może być zaprzeczeniem (sic! – red.). Przynajmniej ja tak to rozumiem. Po drugie, mundury z niemieckimi guzikami, po wojnie, wielu nosiło – nie tylko UPA”.

Przeczytaj: Prof. Szwagrzyk: nawet jeśli w Hruszowicach leżą upowcy, nie będzie tam pomnika UPA

Deska na łamach „Kuriera Galicyjskiego” najwyraźniej sugeruje też, że upublicznione przez IPN wyniki prac w Hruszowicach nie muszą być do końca prawdziwe, lecz miały służyć potwierdzeniu z góry przyjętych tez – co wzbudza w nim wielki smutek:

„Dlatego, jeśli przyjąć, że do wiadomości publicznej podano prawdziwe wyniki prac ekshumacyjnych, uczciwym by było stwierdzenie – nie potwierdzono, nie zaprzeczono. Tymczasem obie strony konfliktu, aż „przebierają nogami” z chęci potwierdzenia z góry przygotowanych wniosków historycznej polityki. Takie mam wrażenie, tak myślę i w sumie – bardzo mi smutno”.

Autor tekstu z „KG” krytykuje również legalny tryb rozbiórki obiektu ku czci UPA w Hruszowicach, potwierdzony m.in. przez IPN i resort kultury. Decyzję wójta gminy Stubno, który zgodnie z prawem wydał zgodę na rozbiórkę nielegalnego obiektu zestawił z zezwoleniem mera Lwowa Andrija Sadowego na antypolski marsz neobanderowców związanych z Korpusem Narodowym i pułkiem Azow pod hasłem „Nie dla polskich panów”. Zdaniem Deski, „lokalny samorząd generuje konflikt międzynarodowy, z którym muszą sobie radzić całe państwa”. Sugeruje też, że wójt Stubna, podejmując decyzję, mógł kierować się „lokalnymi interesami”, za których realizację muszą płacić „od razu dwa państwa”.

Przeczytaj: Polskie służby i ukraińscy urzędnicy naciskali, żeby pomnika UPA nie rozbierać [NASZ WYWIAD]

Czytaj też: Polskie służby „odwiedzają” społeczników usuwających nielegalne upamiętnienia UPA

Na koniec Deska zwraca uwagę na problem „agentury” w całej sprawie. – Udawanie, że „Wielki Brat” jest grzeczny i swoich palców w polsko-ukraińskich sprawach „nie macza” jest naiwnością – pisze, jednocześnie dodając, że nie można tłumaczyć „całego zła” w relacjach polsko-ukraińskich działaniem rosyjskich służb. Twierdzi, że w strategicznym interesie Rosji („Wielkiego Brata”) jest jest wyizolowanie Ukrainy, skompromitowanie jej i skłócenie ze wszystkimi sąsiadami, gdyż uniemożliwia ona Moskwie odbudowie jej strefy wpływów w Europie. W tym kontekście wyraźnie sugeruje, że środowiska narodowe i patriotyczne, w tym członkowie Ruchu Narodowego, którzy zorganizowali i przeprowadzili rozbiórkę w Hruszowicach, co najmniej ocierają się o działalność agenturalną na rzecz obcego państwa:

– Zważając na powyższe oraz mając na uwadze informacje o aresztach na Ukrainie i w Polsce rosyjskiej agentury działającej na styku Polska – Ukraina, dodając do tego kto i jak zrujnował pomnik w Hruszowicach, kto to rujnowanie sfilmował i film upowszechnił w Internecie, nie sposób się oprzeć wrażeniu, że Hruszowice stały się ofiarą rosyjskiej akcji. Tak jak Polska i Ukraina – w tym przypadku.

Czytaj także: Ukraiński portal „zdemaskował” organizatorów rozbiórki pomnika w Hruszowicach

Na koniec deska twierdzi, że ws. Hruszowic „daliśmy się „rozegrać” jak dzieciaki w piaskownicy”. – Mam nadzieję, że Hruszowice nie tylko będą kolejnym zarzewiem polsko-ukraińskiej awantury, a staną się świetnym przykładem tego, jak działają destrukcyjne mechanizmy rujnujące polsko-ukraińską przyszłość.

„Kurier Galicyjski” jest ważnym medium polski i polskojęzycznym na Ukrainie. Jego działalnośc jest współfinansowana ze środków Senatu RP w ramach sprawowania opieki nad Polonią i Polakami za granicą. Odbywa się to za pośrednictwem Fundacji Wolność i Demokracja.

Kuriergalicyjski.com / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jwu
    jwu :

    Artur Deska ? A kto to taki ? Banderowiec z Ukrainy,czy filobanderowiec z Polski ? panie Arturze rezuni z OUN-UPA to krwawi bandyci ,a nie partyzanci.No i jeszcze jedno, niech pan wskaże mi pomnik ku czci żołnierzy Waffen SS w Polsce.Nie ma takiego ,co oznacza ,że i ludobójcy spod znaku tryzuba ,też nie zasługują na swój pomnik w Polsce.Na zakończenie chciałbym podziękować naszym senatorom ,za finansowanie z moich i innych Polaków pieniędzy, tego dziennika.