IPN zidentyfikował nieznane dotąd ofiary zbrodni UPA z Jawornika Ruskiego – to żołnierze Wojska Polskiego

Dzięki śledztwu IPN po raz pierwszy po 1989 roku w Polsce odnaleziono i zidentyfikowano ofiary UPA – 14 polskich żołnierzy zamordowanych w Jaworniku Ruskim na Podkarpaciu. Pion śledczy IPN zakwalifikował tę zbrodnię jako ludobójstwo. Zlokalizowanie miejsca pochówku było możliwe dzięki wcześniejszym działaniom lokalnych działaczy, historyków i bliskich ofiar.

Jawornik Ruski to niewielka miejscowość na Podkarpaciu, w gminie Bircza, położona około 50 km od Przemyśla. W latach 1945-46 okolice tej miejscowości były pod kontrolą ukraińskich nacjonalistów, którzy chcieli na tym obszarze tworzyć własne państwo, a do 1947 roku bandy UPA terroryzowały miejscową polską ludność. W tamtym czasie w rejonie Jawornika Ruskiego zamordowano i pochowano w nieznanych oficjalnie miejscach wielu Polaków, m.in. 14 żołnierzy WP wziętych do niewoli w lipcu 1946 r. po starciu z UPA oraz 9 mieszkańców pobliskiej wsi Pawłokoma, uprowadzonych i najpewniej zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów w 1945 roku.

W poszukiwania zaangażowali się bliscy ofiar oraz sympatycy historii. Dzięki podjętym przez siebie działaniom, około kilometra od Jawornika odkryli zamaskowaną jamę z ludzkimi kośćmi. W jej pobliżu znaleziono też metalowy krzyżyk na szyję oraz pociski i łuski. W grudniu 2015 roku złożono zawiadomienie do Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie, która wszczęła w tej sprawie śledztwo, pod kierunkiem prok. Beaty Śmiechowskiej, która po zapoznaniu się z sytuacją zarządziła prace ekshumacyjne.

 

Przeprowadzono je w drugiej połowie lipca 2016 roku. W toku prac odsłonięto 14 szkieletów, a prawdopodobnie także miejsce egzekucji, zlokalizowane powyżej jamy grobowej o wymiarach 2×3 m (przypuszczalnie pierwotnie było to niezadaszone stanowisko obserwacyjne UPA). Ciała zamordowanych wrzucono do niej chaotycznie, w dwóch warstwach. Przy dwóch szkieletach odkryto szkaplerze, pierwszy z wizerunkami Matki Boskiej Częstochowskiej i św. Antoniego Padewskiego, drugi z Najświętszym Sercem Jezusa i MB Karmelitańską, co świadczy o tym, że zamordowani byli Polakami. Przy innym szkielecie, w zaciśniętych paliczkach dłoni znaleziono sygnet z inicjałami: w dużą literę H wpisano literę K. W obrębie jamy znaleziono także naboje, pociski karabinowe i łuski typu Mauzer kaliber 7,92 mm i Mosin kaliber 7,62 mm.

Jak wykazała ekspertyza dr Grażyna Stojak, historyka sztuki i biegłej sądowej, z zawodu historyk sztuki, sygnet pochodzi z przełomu lat 20. i 30. XX w., ze wskazaniem na początek lat 30. Zaznaczyła, że zabita osoba do końca trzymała go w dłoni zapewne wiedząc, że dzięki temu zostanie później rozpoznana.

Według badań archiwalnych, zabitymi mogli być młodzi żołnierze ze szkoły podchorążych w Przemyślu, z 28. Pułku Piechoty. 24 lipca 1946 roku stoczyli oni potyczkę z oddziałami UPA i dostali się do niewoli. Ich dane znajdują się w archiwach.

– Właściwie można powiedzieć, że to była zasadzka ze strony UPA, która dla tych 14 osób zakończyła się tragicznie – powiedziała prok. Śmiechowska. Dodała, że uprowadzeni polscy żołnierze przed śmiercią byli maltretowani, na co wskazały badania specjalistów z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Na kościach znaleziono liczne ślady uszkodzeń, pęknięcia i złamania, które w ocenie biegłych powstały na skutek postrzałów i silnych uderzeń, prawdopodobnie pobicia. Zgadzałoby się to z informacjami z odnalezionego raportu UPA, wskazującymi, że żołnierze WP byli przed śmiercią przesłuchiwani i zapewne torturowani. Zapisano tam nazwisko jednego z polskich żołnierzy, którego „musiano przesłuchać i uzyskać informacje”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Według relacji jednego ze świadków przesłuchanych w ramach śledztwa, w stronę lasu jawornickiego prowadzono grupę Polaków „jedynie w samej bieliźnie, bez obuwia, skrępowanych za ręce”.

Ponadto, specjaliści PUM w Szczecinie, którzy od 2012 roku prowadzą Polską Bazę Genetyczną Ofiar Totalitaryzmów, zidentyfikowali czterech z 14 odnalezionych żołnierzy. Badania szczątków pozostałych zamordowanych są kontynuowane.

Badania i śledztwo IPN pozwoliły też ustalić, że Polaków pojmano i zamordowano najprawdopodobniej z rozkazu Michała/Mychajło Dudy „Hromenki”, na co wskazuje raport jednego z ukraińskich dowódców Wasyla Mizernego „Rena” oraz wyjaśnienia złożone w postępowaniu karnym przez Włodzimierza Szczygielskiego ps. „Burłaka”, który przyznał, że podczas starcia wzięto do niewoli 14 Polaków, ale odpowiedzialność za ich zamordowanie zrzucił na „Hromenkę”. Zdaniem prokurator IPN, w egzekucji polskich żołnierzy brała udział zapewne Żandarmeria Polowa sotni „Hromenki”, licząca około 7 osób. Nie udało się jednak nawet ogólnie ustalić ich personaliów.

– Przeprowadzone śledztwo pozwoli chociaż w minimalnej części oddać hołd i należny szacunek bohaterom tamtych dni, którzy oddali swoje młode życie w obronie polskiej ziemi przed atakami ze strony nacjonalistów ukraińskich. Godny ponowny ich pochówek po 70 latach spoczywania w bezimiennej zapomnianej mogile pozwoli także najbliższym na oddanie im należnej czci – podsumowała prok. Śmiechowska.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

W rozmowie z PAP prokurator powiedziała, że w śledztwie ws. zbrodni UPA w Jaworniku Ruskim, popełnionej w lipcu 1946 roku na 14 żołnierzach 28. Pułku Piechoty WP, przyjęta jest kwalifikacja zbrodni ludobójstwa. – Ta zbrodnia obrazuje skalę przemocy UPA wobec Polaków – uzasadniła prok. Śmiechowska. – Skala tych zdarzeń była tak ogromna, że te ofiary – 14 polskich żołnierzy – są jak gdyby namacalnym przykładem tego, w jaki sposób postępowano w tamtym czasie z osobami narodowości polskiej.

Prokurator zaznaczyła też, że sprawcami byli członkowie UPA, którzy „chcieli utworzyć własne państwo, ale poprzez całkowite usunięcie naszej nacji”. – Po początkowych próbach jakiegoś zastraszania Polaków, by zmusić ich do opuszczenia tych terenów, niestety zaczęli posuwać się do takich czynów, jak podpalenia, mordy, które również miały skłonić Polaków do opuszczenia tych ziem – dodała.

– Prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej prowadzą wiele śledztw, które dotyczą popełnienia zbrodni przez Ukraińską Powstańczą Armię, ale po raz pierwszy w toku prowadzonego postępowania udało nam się ustalić nie tylko miejsce pochowania ofiar, ale również – co jest naszym dużym sukcesem – doprowadzić do identyfikacji przynajmniej niektórych osób, których szczątki zostały ujawnione – powiedział PAP prok. Andrzej Pozorski, który kieruje Główną Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i jest zastępcą Prokuratora Generalnego.

Przeczytaj również: Jawornik Ruski: ruszyły poszukiwania szczątków ofiar UPA. Lokalni badacze niemile widziani?

Historyk i ekspert ds. geopolityki, dr hab. Andrzej Zapałowski zaznaczał wcześniej, odnalezienie ciał zamordowanych w Jaworniku Ruskim Polaków było możliwe tylko dzięki determinacji i prywatnemu finansowaniu wstępnych badań przez kilka osób z Dynowa. „O szczegółach na razie nie będę pisał. Sprawa była utrzymywana w tajemnicy, ale kilkanaście osób wiedziało”– napisał w lipcu 2016 r. dr Zapałowski.

PAP / RIRM / Kresy.pl

10 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Kojoto
    Kojoto :

    banderowskie, sowieckie, czy nazistowskie bydło jest szczególnie znane ze zbrodni na bezbronnej ludności, a także mordowania jeńców właśnie. To jest naprawdę przerażające, że jest tak wielu miłośników sowieckiego komunizmu, a nie brakuje też fanów Ukraińskiego szowinizmu (o zgrozo – nawet w Polsce).

  2. Wolyn1943
    Wolyn1943 :

    Jak przystało na ofiary zbrodni ukraińskich, zapewne dostaną od Państwa skromny brzozowy krzyż z tablicą, na której nie będzie miejsca dla nazwania sprawców ludobójstwa po imieniu. Ukraińcy to taki wrażliwy naród, jakże ich nazwać ludobójcami? Poza tym, tak naprawdę, to przecież nie wiadomo kto ich zamordował, termin “ukraiński nacjonalista” jest tak nieostry prawnie, że lepiej go nie używać. Oby nie skończyło się tylko na podaniu daty śmierci i miejsca, jak na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej – ofiary bliżej nieokreślonej epidemii lub zbiorowego zatrucia kiszoną kapustą…
    Nie można też wykluczyć, że jakiś lotny umysł “made in IPN” odnajdzie relację dzielnego ukraińskiego heroja, w której zawarto informację, że żadnego mordu nie było, zatem sens uczczenia rzekomych ofiar ukraińskiego sojusznika (w końcu wszystko zmierza do postawienia znaku równości między UPA i AK) okaże się bardzo nieprawomyślne politycznie, więc skończy się na cichutkiej uroczystości z udziałem księdza, sołtysa i 5 przygodnych osób… Obym się jednak mylił!

  3. jwu
    jwu :

    Poczekajmy na komentarz Wiatrowycza,który przedstawi żołnierzy WP jako bolszewickich pomagierów i zażąda przeprosin za oskarżenie “partyzantów” UPA o tą zbrodnie.Obym się mylił ,ale obawiam się ,że ponownie skończy się podkuleniem ogona przez stronę polską.

  4. lp
    lp :

    Jedna mogiła i aż 14 zamordowanych jeńców, którzy byli wcześniej torturowani przez herojów z upa. I takim zbrodniarzom przyznano w 2018 uprawnienia kombatanckie! Na przykładzie tej jednej mogiły widać, dlaczego banderowskie ścierwo tak wzbrania się przed wejściem ekspertów IPN na wołyńskie (i nie tylko) pola śmierci. Tamtejsza ziemia skrywa póki co bezmiar zbrodniczego okrucieństwa, przed którym wzdragali się nawet SS-mani. Póki co, bo prawda wcześniej czy później ujrzy światło dzienne i świat dowie się kogo czczą i wynoszą na pomniki ukraińcy i czyimi czują się spadkobiercami.

  5. RAFALXJXJXJ
    RAFALXJXJXJ :

    Zapewne niektórym internautom nie umkneło zdanie o Mychajle Dudzie , podobno bedącym blisko spokrewnionym członkiem jego rodziny ze strony ojca.To temat niewygodny dla filobanderowskiej władzy w Polsce i jego samego – o jaki nie mozna oficjalnie zapytać.