Dziś przypada 13. rocznica zamachu na World Trade Center oraz Pentagon, który rozpętał wojnę w Afganistanie. Z nocnego wystąpienia prezydenta Obamy dowiedzieliśmy się, że Stany Zjednoczone mają być bezwzględnie nieustępliwe w swojej ofensywie antydżihadowskiej i militarnie atakować islamistów, nie tylko na obszarze Iraku, ale także Syrii.

Problem w tym, że Państwo Islamskie otwiera nowy front, a świat zachodni za tym nie nadąża. Jest zawsze o krok za terrorystami, którzy zdobywają coraz więcej sympatyków. Także z Europy. Media również nie zauważają niebezpiecznego rozwoju sytuacji w innym regionie, ważnym i strategicznym, o potencjale nuklearnym. W Azji Południowej, przede wszystkim w Pakistanie.

Eksperci międzynarodowego dzieła chrześcijańskiego Open Doors opublikowali analizę aktywności islamskiej międzynarodówki sunnickiej, w której wskazują na poważne zagrożenie poszerzenia pola walki przez terrorystów. Polityka dżihadystów oparta jest na promowaniu ideologii islamskiej, szerzeniu aktów terrorystycznych, a także na podejmowaniu ofensywy militarnej.

Propaganda

W celu poszerzenia swoich wpływów w regionie Azji Południowej IS rozpowszechnia aktualnie broszurę propagandową w północno-zachodnim Pakistanie, w Peszawarze i w okolicach obozów dla uchodźców z Afganistanu. 12-stronicowa broszurka napisana w językach Paszto i Dari nosi tytuł „Fatah” (Zwycięstwo) i nie jest oczywiście nowym zjawiskiem w Peszawarze.

Przez długi czas afgańskie grupy terrorystyczne, takie jak Haqqani czy Huzb-e-Islami, publikowały podobne broszury, czasopisma i inną literaturę propagandową na czarnym rynku, jednak ostatnia fala ulotek propagandowych budzi obawy o ewentualne powiązania między Państwem Islamskim a innymi grupami bojowników grożących wszystkim niemuzułmanom.

Akty terroru i ofensywa militarna

Gdy Państwo Islamskie zadeklarowało utworzenie kalifatu na obszarze Iraku i Syrii, pakistański rząd rozpoczął ofensywę wojskową, która ma na celu doprowadzenie do zapobieżenia podobnemu zjawisku na swoim terenie. Próbę stworzenia takiego tworu podjęło ponad 35 grup pakistańskich talibów, zwanych Tehreek-e-Taliban Pakistan (TTP), działających na obszarach plemiennych Pakistanu, wzdłuż granicy z Afganistanem. Wiele krajowych i zagranicznych grup zbrojnych deklaruje, że dążą one nie tylko do egzekwowania prawa szariatu w Pakistanie i Afganistanie, ale i na całym świecie.

Mało kto wie, że od 11 września 2001 roku w wyniku ataków terrorystycznych zginęło ponad 52 tys. Pakistańczyków, odnotowano ok. 5 tys. wybuchów bomb i 400 zamachów samobójczych. Pomimo tego władze Pakistanu niechętnie podejmowały operacje zbrojne przeciwko talibom. Według Pew Research Center z siedzibą w Waszyngtonie, 58 proc. Pakistańczyków ocenia talibów negatywnie, podczas gdy zaledwie 8 proc. ma o nich pozytywną opinię (ci ostatni są zapewne głównymi zainteresowanymi ich aktywnością i prowadzeniem z mordercami brudnych i krwawych interesów).

Stany Zjednoczone od dawna wzywały Pakistan do przeprowadzenia operacji wymierzonej w talibów zamieszkujących rejony plemienne. Pakistan przeprowadził z USA wspólną operację wojskową w kwietniu 2009 roku w prowincji Swat. Generałowie byli gotowi do przeprowadzenia pełnej ofensywy przeciw talibom, także w Północnym Waziristanie, gdzie jest ich potężne skupisko, jednak główny dowódca wojskowy obawiał się ostrego sprzeciwu ze strony ultrakonserwatywnych muzułmanów w rządzie i parlamencie, a także muzułmańskich przywódców duchownych i operacja została przerwana.

Od połowy czerwca br. ruszyła wielka ofensywa przeciwko islamistom, nazwana paradoksalnie „Zarb-e-Azb” (Ostry atak miecza Proroka Mahometa). W jej wyniku co najmniej 700 tys. mieszkańców Północnego Waziristanu zostało przesiedlonych, podczas gdy kolejnych 100 tys. przekroczyło granicę z Afganistanem. Ataki przeciwko dżihadystom przeprowadzane przez pakistańską armię oraz naloty z zastosowaniem helikopterów i bombowców trwały do sierpnia. Szacuje się, że od czerwca do września w ich wyniku zginęło prawie tysiąc terrorystów islamskich. Jest to mała pociecha. Władze Pakistanu są właściwie bezradne wobec nawałnicy islamistów. Północny Waziristan od dłuższego czasu jest centrum międzynarodowego terroryzmu, poddanym praktycznie rządom TTP. Według obserwatorów, operacja ta jest mało efektywna i spóźniona.

Co z chrześcijanami?

Polityka to jedno, a sytuacja cywilów to drugie. Skupmy się zatem na najbardziej bezbronnych. Na chrześcijanach. Większość wysiedlonych osób z Północnego Waziristanu przeniosła się do Bannu, pakistańskiego miasta położonego ok. 65 km od Północnego Waziristanu. Wśród nich jest około 1,2 tys. chrześcijan, którzy początkowo zatrzymali się w prowadzonym przez katolicką misję zespole szkół im. św. Jana Bosco. Obecnie wszyscy zostali przeniesieni do prowizorycznego obozu stworzonego przy katolickim kościele pw. Świętego Imienia (w świecie islamu katolicy nie mogą określać Jezusa Chrystusa mianem świętego).

Według relacji świadków, rząd nie zapewnił uchodźcom i ofiarom wojny żadnej opieki. Jedynie Kościół stanął na wysokości zadania. Zaopatrzył cywilów w pożywienie i udzielił im schronienia. Ksiądz biskup Peters S. Humphrey z diecezji Peszawar powiedział, że gdy tylko zapowiedziano operację wojskową, Kościół zaczął przygotowywać odpowiednie warunki do życia w Bannu dla chrześcijan z Północnego Waziristanu. „Nie mogliśmy zostawić naszych ludzi w takiej potrzebie, otworzyliśmy też nasze drzwi dla wszystkich mniejszości. Obecnie wraz z chrześcijanami przebywa tu dwanaście rodzin hinduskich oraz cztery rodziny szyitów”.

Innym problemem jest powolne rejestrowanie osób. Większość z nich nie otrzymała jeszcze miesięcznego wsparcia finansowego od rządu w wysokości 12 tys. rupii pakistańskich (ok. 400 złotych). Ze względu na brak łóżek i łóżeczek większość ludzi śpi na ziemi.

Zastępca komisarza Bannu Muhammad Ayaz Khan potwierdził jednak wysiłki władz regionu w niesieniu pomocy uchodźcom. Powiedział, że żywność została dostarczona do szkół, w których przebywają chrześcijanie. Jego wniosek o dostawę łóżek został wysłany do Islamabadu. „Jesteśmy w trakcie procesu rejestracji, jak tylko zostanie on ukończony, zaczną być wypłacane rekompensaty dla wszystkich przesiedlonych, bez żadnej dyskryminacji”, dodał Ayaz.

Pakistan znajduje się obecnie w czołówce państw prześladowców chrześcijan. Według Światowego Indeksu Prześladowań 2014 Open Doors, czyli listy 50 krajów, gdzie chrześcijanom żyje się dziś najtrudniej, Pakistan zajmuje wysokie, ósme miejsce.

Dr Tomasz M. Korczyński

“Nasz Dziennik”

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaroslaus
    jaroslaus :

    Żydzi to bestie i mordercy. Mordują kobiety, starców i dzieci bez litości. Mordowali na Kresach, w Katyniu, w ramach Operacji Polskiej, mordowali w Palestynie i mordują nadal – od Dajr Jasin do dzisiejszego ludobójstwa. To oni stoją za atakiem na WTC. Obecnie wypłynęło już tyle dowodów, że trzeba być ślepym i głupim by nie dostrzegać, że Mossad za to odpowiadał. Ale dalej ich media robią z opinii światowej skończonych debili. Kto nie wierzy niech spojrzy w historię. Oni zaatakowali z powietrza amerykański okręt USS Liberty by sprowokować interwencję zbrojną USA na bliskim wschodzie. Zginęło 34 niewinnych ludzi. Albo poczytajcie o skandalu z tzw. aferą Laven. To, że dziś jest na necie film z kamery z hotelu na przeciwko pentagonu na którym widać wybuch w ścianie ale nie widać samolotu to też o tym media w Europie nie mówiły. Zresztą żyd, który ujawnił aferę Watergate – Carl Bernstain powiedział wprost, że za atakiem na Irak stoją jego parchaci bracia. http://www.youtube.com/watch?v=pqKiOdhrRPw

  2. tagore
    tagore :

    Panika w zachodniej Europie jest całkowicie uzasadniona i nie jest związana z losem Afganistanu czy Pakistanu. Po prostu wyobrazili sobie akcje fanatyków wymierzone w ludność cywilną w stylu wydarzeń w Algierii. Jakoś nie mam dla nich współczucia arogancja i buta z jaką destabilizowali
    Państwa Bliskiego Wschodu tworząc fundament na którym wyrosło to zagrożenie.
    Choć trzeba przyznać ,że filmy przedstawiające wyczyny fanatyków w Algierii to coś paskudnego.

    tagore