Okazuje się, że Marcin Wojciechowski, były dziennikarz „Gazety Wyborczej”, antykresowy paszkwilant, rewizjonista wołyński i niedoszły Ambasador RP na Ukrainie bez rozgłosu trafił na placówkę dyplomatyczną na Białorusi.

Marcin Wojciechowski, który w ubiegłym roku miał zostać polskim ambasadorem w Kijowie, ostatecznie trafił na Białoruś. Jak wynika z informacji na stronach internetowych MSZ, a także z ostatnich relacji medialnychdotyczących działań polskich przedstawicieli dyplomatycznych na Białorusi, został mianowany I Radcą Ambasady RP w Mińsku, odpowiedzialnym za kontakty z mediami.

Marcin Wojciechowski pełnił funkcję rzecznika prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w czasie, gdy resortem kierował obecny szef PO Grzegorz Schetyna, choć stanowisko to uzyskał jeszcze za czasów Radosława Sikorskiego, we wrześniu 2013 roku. W tym okresie polska dyplomacja przyjęła całkowity i niemal bezkrytyczny kurs proukraiński, wspierając nowe władze w Kijowie, które zaistniały w wyniku Euromajdanu.

Przeczytaj: Jak PO zamieniła polskie MSZ w „Agencję Wspierania Ukrainy”

Pod koniec urzędowania Schetyny, w sierpniu 2015 roku Wojciechowski otrzymał nominację na ambasadora RP na Ukrainie, gdzie miał zastąpić Henryka Litwina. Przeciwko kandydaturze Wojciechowskiego było PiS. Posłowie tej partii argumentowali, że kandydatura nie została skonsultowana z prezydentem Andrzejem Dudą. Mimo sprzeciwu PiS sejmowa komisja spraw zagranicznych pozytywnie zaopiniowała wniosek.

Po zmianie rządu jesienią ub. roku jego nominacja została wycofanaprzez prezydenta Dudę. Jednocześnie obecny szef MSZ Witold Waszczykowski komentującplany dotyczące jego odwołania powiedział, że ambasadorem w Kijowie powinien być dyplomata wysokiej klasy, ponieważ „ranga Kijowa” i przyszłość Ukrainy „jest dla nas istotna”:

„(…) w związku z tym tam powinien być wysokiej klasy bądź to dyplomata, bądź polityk, który ma dobry kontakt z obecną władzą. Tak właśnie Ukraińcy przysłali do nas jako ambasadora swojego byłego ministra spraw zagranicznych. To świadczy również z tamtej strony jaką wagę przykładają do relacji z Polską. Tutaj powinna obowiązywać zasada wzajemności i musimy poszukać również odpowiedniego kandydata”.

Wojciechowski był korespondentem “Gazety Wyborczej” w Moskwie i Kijowie. Zajmował się m.in. relacjami polsko-ukraińskimi. W swoich artykułach relatywizował ludobójstwo dokonane przez Ukraińców na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Przykładowo, w 65. rocznicę ludobójstwa pisał w „Wyborczej”, że dla UPA „akcja antypolska z roku 1943 (…) była tylko marginesem jej walki”,dodając jednocześnie, że była ona „haniebna i godna potępienia”. Z wyrzutem stwierdzał również, że „ukraińscy nacjonaliści byli i są przedstawiani przez kresowiaków i ich sympatyków jako jeszcze gorsi niż naziści”.

„Od dawna jest on rzecznikiem „pojednania” strony polskiej z ukraińską, a swe racje przedstawia bez obaw, że w “Gazecie” ktoś go solidnie skrytykuje, obnażając płycizny jego rozumowania i nicość stosowanej argumentacji”– pisał w 2010 roku o Wojciechowskim ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Duchowny nazwał również książkę Wojciechowskiego pt. “Odczarować mit Kresów” “intelektualnym gniotem” i przypomniał o “kilku paszkwilach atakujących Kresowian”, które napisał Wojciechowski.

KRESY.PL

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zefir
    zefir :

    Ta nominacja Marcina Wojciechowskiego odbierana może być tylko jako objaw ciągłości POPiS-dzielczej antypolskiej polityki wschodniej.To również próba pacyfikacji pamięci polskich ofiar bestialstwa i ludobójstwa ukraińskiego OUN-UPA,skazana na niepowodzenie.To również arogancja władz wobec wyborców,znamienna ignorancją uczuć krewnych ofiar,jak też tych którym udało się uniknąć wideł,siekier,sztachetów płotów i drutu kolczastego krzyżowanych.Jednym słowem ta nominacja to hańba antypolskiego PiS-dzielstwa!