Polski koncern Orlen znowu pada ofiarą szykan litewskich władz. Litwini nie chcą bowiem przystać na warunki zaproponowane przez firmę i określają je jako „zaporowe”.
Polacy chcą otrzymać rabat, który umożliwi im rentowny przesył produktów naftowych z rafinerii w Możejkach. Grupa PKN Orlen negocjuje z Kolejami Litewskimi trzykrotną obniżkę cen. Obecnie jednak rozmowy znalazły się w impasie. O sprawie informuje portal Biznesalert.
Premier Litwy zapowiedział, że nie zgodzi się na żądania Orlenu ponieważ spowodują one straty u Kolei Litewskich. Jego zdaniem takie postulaty musza być oparte na kalkulacjach bowiem nikt nie zgodzi się prowadzić działalności ze stratą. Nie podano o jaką konkretnie kwotę chodzi.
Czytaj także: Po co nam Litwa?
Stanowisko negocjacyjne jest już jasne i wyraża się w wartości obniżki. Sugeruje, że jeśli Koleje Litewskie zgodzą się na to żądanie, nasze projekty energetyczne będą postępowały bez problemów. Innymi słowy, jest jasne, jakich korzyści finansowych chce Polska, aby zgodzić się na projekty energetyczne– powiedział przedstawiciel Litewskich Kolei zauważając, że jeżeli Litwini zgodzą się na polskie warunki to projekt gazociągu pomiędzy Polska i Litwą będzie kontynuowany bez przeszkód.
Zdaniem spółki Orlen Lietuva, wchodzącej w skład grupy PKN Orlen zarzuty są bezpodstawne
Oczekujemy, że będziemy płacić nie więcej niż inni klienci LG, tym bardziej że jesteśmy największym klientem towarowym tego przewoźnika. Wciąż nie otrzymaliśmy konkretnej odpowiedzi i jesteśmy zaskoczeni doniesieniami prasowymi o naszych rzekomo wyższych oczekiwaniach niż wcześniej. Jesteśmy równie zaskoczeni poszukiwaniem dodatkowych kontekstów dla naszych negocjacji. Tymczasem sytuacja jest prosta: Orlen Lietuva jest litewską firmą, największym litewskim eksporterem, największym płatnikiem podatków, jednym z największych pracodawców i z całą pewnością największym klientem LG. Tym niemniej płaci przewoźnikowi więcej niż jego klienci z innych krajów– informuje spółka.
Orlen na Litwie od lat znajduje się w trudnej politycznie sytuacji. Litewskie władze utrudniają polskiemu koncernowi działalność. Rafinerię w Możejkach kupiono w 2006 roku ze względów politycznych – chodziło o to by nie dostała się ona w ręce rosyjskie, Litwini zdemontowali jednak tory wiodące do rafinerii.
Czytaj także:
Orlen zamknie rafinerię w litewskich Możejkach?
Biznesalert/KRESY.PL
Działalność sabotażowa powinna się odbić na Litwie. Orlen powinien przemyśleć zamknięcie swojego interesu w tym kraju i pozwolić ruskim ich przejąć. Może rozumu to ich nauczy.
Litewscy politycy poprzez swoje firmy pasożytują na kolejach i porcie w Kłajpedzie. Dlatego nie
wypuszczą z rąk dojnej krowy.
tagore
Wygląda na to ,że postawa Rządu w Warszawie wobec Litwy nie jest taka uładzona jak wygląda w komunikatach.
tagore
Po co Orlen tam jest? Finansujemy Ukrainę, a mamy jeszcze finansować Litwę? Orlen kupił Możejki jak rządzili Kaczyńscy, subsydiował Litwę przez cały okres rządów PO i powinno się to wreszcie skończyć. Nie musimy też budować rurociagów na Litwę.
A gdzie jest prywatny pozew? Było orzeczenie KE, znowu jakiś wasaty ideolog zabronił bronić Orlenowi swoich praw?
Z uwagi na ewidentną dyskryminację biznesową rafinerii Orlenu na Litwie, PKN Orlen winien poważnie rozważyć odsprzedaż rafinerii w Możejkach biznesowi rosyjskiemu.Litfusi lubią być pod sovieckim batem,więc ta rosyjska namiastka może sprawić im przyjemność i satysfakcję.Do dzieła Orlenie,nie pozwalaj sobie na pomiatanie szaulistowskie.
To i Litwini nas dymają?