Brytyjskie media spekulują czy Wielka Brytania będzie pierwszym celem zagranicznej wizyty nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Według brytyjskich mediów wysocy urzędnicy rządu Theresy May już głowią się nad tym jak ściągnąć Donalda Trumpa nad Tamizę. Rządowi będącemu de facto dzieckiem Brexitu, bardzo zależy by nadać konkretnej treści “specjalnemu statusowi” stosunków brytyjsko-amerykańskich, w obliczu perspektywy opuszczenia Unii Europejskiej.

Prezydent-elekt USA odbył już z brytyjską prermier rozmowę telefoniczną. Nie zabrakło w niej kurtuazji. Trump miał rozwodzić się nad sympatią dla królowej ze strony swojej matki – z pochodzenia Szkotki. Rzecznik Theresy May zaprzecza jakoby trwały jakiekolwiek organizacyjne przygotowania do wizyty Trumpa, jednocześnie jednak podkreślił, że będzie on mile widziany w Wielkiej Brytanii. Niemniej także źródła w Windsorze podkreślają, że i dwór królowej Elżbiety myśli nad przyjęciem prezydenta-elekta. Najwyraźniej sam prezydent-elekt USA wolałby jednak najpierw gościć u siebie brytyjską premier, co zresztą w kodzie dyplomacji jest potwierdzeniem dominującej pozycji.

Dążenie Theresy May do ugoszczenia Trumpa związane jest również rozgrywkami na brytyjskiej scenie politycznej. Gdy tylko Trump wygrał wybory brytyjskie media po raz kolejny obiegło zdjęcie ukazujące stopień zażyłości między nim a liderem Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) Nigelem Faragem. Farage przemawiał nawet na wiecu wyborczym Trumpa, z którego dał się zapamiętać stwierdzeniem skierowanym do kandydata Republikanów – “Nie zagłosowałbym na Hillary Clinton nawet gdybyś mi zapłacił”. UKIP jest głównym konkurentem politycznym rządzącej Partii Konserwatywnej i Farage nie omieszkał wykorzystać swoich relacji z Trumpem do ataków na nią. “Nikt w tej administracji Wielkiej Brytanii nie ma żadnych kontaktów z ekipą Trumpa” – komentował lider UKIP, wypominając konserwatywnym politykom krytyki jakie wygłaszali pod adresem Trumpa w czasie, gdy ten dopiero starał się o nominacją Partii Republikańskich do wyborów prezydenckich. Współpracownik Farrage’a Arron Banks opisuje “poważną rozmowę” z Trumpem jaką Farage odbył już po amerykańskich wyborach 13 listopada. Rozmowa trwała około godziny i miała dotyczyć opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej, kwestii NATO oraz zagrożenia zalewem imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu.

Lewicowy dziennik “The Guardian” twierdzi, że na tle roli Farage’a doszło do zażartych dyskusji w ramach gabinetu May. Część ministrów chciałaby wykorzystać jego kontakty z Trumpem, część opowiada się za zdecydowanym marginalizowaniem eurosceptyka i politycznego konkurenta torysów. Za takim rozwiązaniem opowiada się wiceprzewodniczący Partii Konserwatywnej do spraw międzynarodowych.

Czytaj także: Wypadek Nigela Farage’a – ktoś chciał go zabić?

theguardian.com/news.sky.com/kresy.pl

7 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

    • kojoto
      kojoto :

      Obecnie Farage z pewnością nie traktuje Polski poważnie (w końcu nad Wisła od 25 lat rządzi globalistyczna agentura – taka czy inna, a przedtem sowieci), ale nie kojarzę żadnej jego antypolskiej wypowiedzi, chyba, że jakąś przeoczyłem. On po prostu zawsze wypowiada się jako zdecydowany brytyjski państwowiec, więc jak mówi, że nie chce być w Unii z Polska to ma do tego prawo i ja go rozumiem. Budujmy współpracę z tymi, którzy tego chcą, tak żeby sie to nam opłacało. Trzymanie wszystkich państw w więzieniu UE, przez niewidzialnych władców schowanych za biurokratami, nie jest dobre dla nikogo.