Bolesna strata dla Kaukazu

To był pierwszy prezydent Polski, który tak często składał wizyty na Kaukazie. Był akceptowany jako kontynuator tradycji prometeizmu.

Wiadomość o katastrofie polskiego samolotu w Smoleńsku była w Azerbejdżanie i Gruzji szokiem. Chodzi nie tylko o liczbę ofiar. I nie tylko o to, że znaczna część polskiej elity politycznej poniosła nagle śmierć. Wstrząsem była niejasność tej sytuacji. Wręcz spekulowano, czy nie doszło do zabójstwa.

W telewizji gruzińskiej wyemitowano program o wojnie z Rosją. Pod koniec tego programu sugerowano, bez podawania konkretnych dowodów, że Lech Kaczyński, którego rola w konflikcie na Kaukazie dwa lata temu jest powszechnie znana, mógł zginąć w zamachu.

W prasie gruzińskiej dawało o sobie znać poczucie osamotnienia – kiedy nie ma już u władzy Juszczenki, a Kaczyński nie żyje, Gruzja staje bez sojuszników twarzą w twarz z Putinem. Podobnie w prasie azerskiej – śmierć Kaczyńskiego odczytywano jako triumf Rosji na obszarze postsowieckim. Zwłaszcza, że wszystko się układa w jeden sprzyjający Moskwie bieg wydarzeń: sukcesy Janukowycza, rewolucja w Kirgizji, śmierć polskiego prezydenta.

Z tym, że o ile w Gruzji taki ton charakteryzuje opinie i kręgów władzy, i mediów, o tyle w Azerbejdżanie tylko mediów, w dodatku opozycyjnych. Azerska elita polityczna obawia się Rosji, ale nie formułuje tego wprost. Jej część to wciąż przedstawiciele “homo sovieticus” – stare pokolenie mentalnie powiązane z Moskwą, lecz świadome tego, jaki porządek może Moskwa zaprowadzić w regionie. Poza tym polityka azerska, podobnie jak ormiańska, to lawirowanie między Rosją a Zachodem. Gruzja jest pod tym względem jednoznacznie prozachodnia.

Warto podkreślić, że relacje między Azerbejdżanem a USA uległy ostatnio osłabieniu. Barack Obama zachowuje się na Kaukazie biernie. Z kolei państwa “starej” Europy zainteresowane są rozwojem dialogu z Rosją. Stąd wzmocnienie pozycji Moskwy w regionie.

Śmierć Lecha Kaczyńskiego oznacza też utratę kogoś, kto był politykom azerskim i gruzińskim znany. To był pierwszy prezydent Polski, który tak często składał wizyty na Kaukazie. Nie da się tego porównać chociażby z prezydenturą Aleksandra Kwaśniewskiego.

W prasie azerskiej bardzo dużo na temat niedawnych tragicznych wydarzeń pisał Wilajat Gulijew, do niedawna ambasador Azerbejdżanu w Polsce (od marca ambasador na Węgrzech). To znany literaturoznawca i były minister spraw zagranicznych, co świadczy o tym, jak duże znaczenie w polityce zagranicznej Baku odgrywa Polska, skoro były szef azerskiej dyplomacji pełnił urząd ambasadora w Warszawie. Gulijew podczas żałoby narodowej Polaków prowadził kronikę – dzień po dniu przekazywał, co się dzieje, jaki klimat panuje, w stolicy Polski.

Lech Kaczyński był w Azerbejdżanie i Gruzji postrzegany jako adwokat narodów Europy Wschodniej – tych narodów, które mają historyczny problem z Rosją. Akceptowany był jako kontynuator tradycji prometeizmu. Ten nurt w dyskursie intelektualnym obu krajów pozostaje po dziś dzień żywy.

Zaur Gasimow– azerski politolog, pracuje w Instytucie Historii Europejskiej w Moguncji

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply