Kresy w Planie Bożym

Otóż dlatego na Wielki Tydzień Anno 2010 proponuję pościć i modlić się w intencji następującej: aby apostolski duch Kościoła w naszej Ojczyźnie (tej w granicach powojennych) odżył z nową mocą – właśnie za sprawą Kresów. Może taki jest Boży Plan?

Wiara i polskość na Kresach

Wiadomo, że Wiara Chrześcijańska została na Kresach mocno znokautowana, a gdzieniegdzie wręcz umęczona przez sowiety, ale że zarazem była ostoją Nadziei – i Polskości zarazem, i że teraz odrodzenie narodowe Polaków na Kresach stowarzysza się nader często z odrodzeniem Kościoła. Ale wiemy też, że silne zawęźlenie wiary z narodowością generuje konflikty narodowe i kościelne na Białorusi, Litwie, Ukrainie – o czym wielokrotnie już była na łamach tych kresów.pl mowa.

Nadrzędność Krzyża

Co do mnie, choć istność narodową mam za bardzo ważną, tym razem nie wypchnę jej na plan pierwszy. Wszak Krzyż jest, powinien być tak czy siak wobec narodowości nadrzędny. On jest najważniejszy. Najlepszy dowód, iż dziś śmieszą poważne dywagacje, na przykład, Marii Dąbrowskiej, pochodzące z jej “Dzienników”, w których miała za złe Kościołowi Katolickiemu to, że cesarz niemiecki wojujący z Chrobrym otoczony został aurą świętości. Obiekcje pisarki były całkowicie zrozumiałe przez wzgląd na ówczesny stan stosunków polsko-niemieckich, tym niemniej czas dowiódł, że animozje polityczne zmieniają kształty, zaś Wiara Kościoła pozostaje niewzruszona. Po ludzku rzecz biorąc, Kościół wykazuje niezwykłą i zadziwiającą moc przetrwania; wprawdzie w perspektywie duchowej nie ma tu zaskoczenia, bo Chrystus przepowiedział, że bramy piekielne Jego Kościoła nie przemogą.

Choć więc smucą mnie, na przykład, konflikty polsko-obce w łonie kilku zakonów na Kresach, i mimo że zajmuję w nich stanowisko niekiedy zdecydowane – to uznaję te sprawy, powtarzam, za mimo wszystko drugoplanowe, ściśle doczesne.

Plan Wiekuisty a Kresy

Natomiast w planie pierwszym zapytuję o co innego. O to, czy skoro Kościół polski trwający w PRL-u mimo swej tak wielkiej ułomności był w stanie dać Europie tak wiele (zastrzyk wiary niesłychany w postaci Papieża i licznych powołań) – to czy Kościół na naszych Kresach i w ogóle na Wschodzie może stać się w najbliższej przyszłości równie mistycznie płodny wobec nas?

Patrząc z czysto socjologicznego punktu widzenia, mawia się, że Kościół polski za PRL-u zawdzięczał swoją pozycję temu, iż za sprawą Żelaznej Kurtyny ominęła Go kulturowa rewolucja powojennego Zachodu. Ta, która dziś zaczyna przemielać nasze społeczeństwo w indyferentne co do wiary. Natomiast Kościół zachował za to swoją wielką pozycję w społeczności. Podobnie teraz nasze Kresy są wciąż ubogie i wciąż oddzielone polityczną i ekonomiczną Kurtyną od Ojczyzny; są więc w jakimś sensie wobec nas tym, czym był PRL wobec Zachodu. Oczywiście, podstawowa różnica polega na tym, że na Kresach nie było dane przetrwać Kościołowi w tak dobrym stanie, jak Kościołowi w PRL-u; został niemal całkowicie unicestwiony.

Ale żadna rzecz nie jest przecie powtarzalna. Toteż stosunek naszej wiary do wiary na Kresach nie może być taki sam, jak wiary Zachodu do wiary naszej. Tym bardziej zauważyć przyjdzie, że w każdym wypadku sytuację Kościoła na Kresach naznacza pewna unikalność, która jest wielką SZANSĄ: mamy tam do czynienia zarazem z terytorium po części zdechrystianizowanym, na którym wiara ledwie kiełkuje, jak i z Wiarą, która jest silna właśnie swoja Młodością, Nowością, Świeżością i to w zadziwiającym połączeniu z faktem, że ma Ona na Kresach swoje wielowiekowe korzenie. To sytuacja zaiste niepowtarzalna, zupełnie jak sytuacja Tworzenia. Podobnego Tworzenia, jakie przeżyła Litwa w końcu wieku XIV, kiedy to Kościół polski rozkwitał, realizując się w ewangelizacji Litwy.

A zatem… na ten Wielki Tydzień propozycja

Ktoś powie: no dobrze, w porządku, Kościół polski od dwudziestu lat działa na Kresach – i co? Odpowiem: no właśnie. Są osiągnięcia, osiągnięcia niewątpliwe, ale jak na możliwe oczekiwania – to wciąż za mało. Oto pewien mój znajomy zakonnik oświadczył mi ostatnio (z oczywistą i typowa dlań przekorą, co prawda), że nie zamierza już modlić się o powołania, bo uważa, że jest ich wręcz za dużo. A że za to stanowczo za mało spośród powołanych decyduje się na prawdziwie Chrystusowy krok – na przykład, na wyjazd na Kresy, aby tam głosić Chrystusa w warunkach znacznie mniej luksusowych, niźli można to obecnie czynić u nas. Tam tego wciąż brakuje.

Otóż dlatego na Wielki Tydzień Anno 2010 proponuję pościć i modlić się w intencji następującej: aby apostolski duch Kościoła w naszej Ojczyźnie (tej w granicach powojennych) odżył z nową mocą – właśnie za sprawą Kresów. Może taki jest Boży Plan? Jak wiadomo, Bóg realizuje swoje plany nie inaczej, jak za pośrednictwem ludzi – nie zmuszając ich do posłuszeństwa, lecz stawiając ich przed wyborami. Wiele tu zależy od ludzkiej odpowiedzi na Boskie wezwanie. Bóg kocha wolna wolę. Od tej wolnej woli poszczególnych Ludzi Kościoła zależy nasza wiara – i wiara Kresów. Że o polskości już nie wspomnę.

Jacek Kowalski

– – – – – – – –

W załączeniu: Hymn o Krzyżu. Pieśń JK w wykonaniu tegoż, opracowanie muzyczne Tomasza Dobrzańskiego, gra Klub Świętego Ludwika. Z płyty “Podróż do dwunastu drewnianych kościółków”

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply