Dr Wyszyński: Karta Polaka nie działa

Część posiadaczy Karty Polaka nie ma nic wspólnego z polskością, poza tym, że kiedyś jakiś ich przodek miał polskie obywatelstwo. Trzeba się zastanowić, czy to jest Karta Polaka, czy „Karta Potomka Byłego Obywatela II RP”. Bo tak właściwie obecnie jest, co sprzyja depolonizacji Kresów. A chodzi o to, żeby wzmocnić żywioł polski tam, na miejscu. Wspierać ich za to, że są i chcą być Polakami – mówi w rozmowie z portalem Kresy.pl dr Robert Wyszyński.

Według Najwyżej Izby Kontroli, głównymi problemami ws. wydawania Kart Polaka są: niewystarczająca liczba urzędników konsularnych zajmujących się tym zadaniem, brak szkoleń dotyczących przepisów ustawy o Karcie Polaka oraz brak profesjonalnego sprzętu do wykrywania sfałszowanych dokumentów. Jak informowaliśmy, NIK zaprezentowała wyniki swojej kontroli w Senacie.

Przypomnijmy, że Najwyższa Izba Kontroli zaprezentowała wyniki kontroli przyznawania Kart Polaka osobom zamieszkałym za wschodnią granicą RP już we wrześniu br. W raporcie wytknięto polskim służbom konsularnym szereg uchybień związanych z tym obowiązkiem. Jako przykład podano m.in. opieszałość konsula w kwestii odebrania Kart Polaka ukraińskim nacjonalistom pozującym z banderowską flagą w 2014 roku w Przemyślu. W wyniku tego zaniechania dwóch z nich otrzymało pozwolenie na pobyt stały w Polsce.

W rozmowie z portalem Kresy.pl dr Robert Wyszyński (UW), który już wcześniej miał okazję zapoznać się z raportem NIK, zaznacza, że w kontekście Karty Polaka nie zwraca się uwagi na zasadniczą kwestię. Mianowicie, że dokument ten trafia do rąk osób, które wcale nie uważają się za Polaków. – Tu chodzi o ducha ustawy o Karcie Polaka, który moim zdaniem, co podkreślam, w obecnym kształcie sprzyja depolonizacji Kresów. Istnieją sprawdzone rozwiązania, jak Karta Węgra czy Karta Słowaka.

Mają Karty Polaka, nie czują się Polakami

Przypomnijmy, że według badań przeprowadzonych w 2015 roku pod kierunkiem prof. dr. hab. Mariusza Kowalskiego dla Fundacji Wolność i Demokracja, wśród posiadaczy Karty Polaka ponad 10% oficjalnie deklarowało inną narodowość niż polska. Stanowiło to zaprzeczenie idei tego dokumentu. Sam autor badań zaznaczał, że takich osób jest prawdopodobnie znacznie więcej. Największy udział nie-Polaków (Ukraińców) wśród ankietowanych posiadaczy Karty Polaka zanotowano na Wołyniu (1/3 ankietowanych), w łuckim okręgu konsularnym. Wysoki odsetek nie-Polaków (Białorusinów) stwierdzono też w okręgu grodzieńskim, gdzie ponadto, według badań ankietowych, 20% posiadaczy Karty Polaka nie miało ani jednego dziadka Polaka.

Przeczytaj: W Radiu Lwów o problemach z Kartą Polaka

Czytaj także: Młodzież Wszechpolska: przy wydawaniu Kart Polaka dochodzi do wielu nadużyć

– Skoro sytuacja wygląda tak, jak wygląda, to powinno się dążyć do znowelizowania ustawy o Karcie Polaka – uważa dr Wyszyński. – Widać wyraźnie, że to nie działa i jest źle. MSZ tego nie naprawi, tak jak nie zrobił niczego z repatriacją. Na pewno trzeba to usprawnić i potrzebne są instrumenty, które będą ułatwiały rozpoznawanie fałszywych dokumentów, na pewno potrzebne są szkolenia, tylko można by się było zastanowić nad duchem tej ustawy. Żeby Karta Polaka, tak jak wcześniej Karta Węgra, służyła tym, którzy tam nadal są, na Kresach, żeby włączyć w to np. nauczycieli uczących po polsku, czy absolwentów polskich szkół, którzy Kartę powinni otrzymywać obligatoryjnie po ukończeniu szkoły. Wesprzeć należałoby szczególnie uczniów, którzy mogliby na jej podstawie otrzymywać wyprawki szkolne. W ramach Karty Polaka podkreślić należy ważną dla polskości na tamtych terenach rolę Kościoła katolickiego, np. poprzez wsparcie tych księży i zakonnic, którzy prowadzą katechezę po polsku. Skoro w Polsce można uczyć dzieci religii po ukraińsku, to dlaczego nie można by uczyć religii po polsku na Ukrainie? I dlaczego tego nie wspomagać? Wspomnę tylko raz jeszcze, że nie jest to „myślenie życzeniowe”, ale tego typu rozwiązania zawarli właśnie Węgrzy w ramach swojej karty.

Przeczytaj: Dr Wyszyński dla Kresów.pl: zmiany w ustawie o Karcie Polaka zrealizują program carów i Stalina – ostatecznej depolonizacji Kresów [+VIDEO]

Wzmocnić Polaków na Kresach

Dr Wyszyński podkreśla, że „chodzi o to, żeby wzmocnić ten żywioł polski tam, na miejscu. Wspierać ich za to, że są i chcą być Polakami – szczególnie tych, którzy uczą po polsku”.

– Natomiast tym, którzy chcą się przenieść do Polski, dajmy obywatelstwo, kiedy będzie to możliwe. Ale nie może być tak, żeby Karta Polaka stawała się zachętą dla młodych „singli” do osiedlania się w Polsce. Ten dokument powinien stać się tym, czym od początku powinien być, czyli nie tylko zastępczym obywatelstwem w kraju, w którym nie można mieć polskiego obywatelstwa (bo taka była pierwotna idea), ale także narzędziem wsparcia i zjednoczenia polskiej mniejszości na miejscu.

Zdaniem eksperta należałoby też wykorzystać mogące się pojawić być może już w bliskiej przyszłości okazje, umożliwiające uzyskanie polskiego obywatelstwa przez Polaków będących obywatelami Ukrainy czy Białorusi. – Pojawi się wówczas możliwość zwrócenia polskiego obywatelstwa, odebranego przez obce czy wrogie państwo. Węgrzy zrobili tak, że najpierw dawali Karty Węgra, ale tylko Węgrom, a potem dali posiadaczom karty obywatelstwo. Więc wszyscy ci, którzy nie byli Węgrami, a mieli kiedyś węgierskie obywatelstwo, nie dostali go.

Dr Wyszyński zwraca też uwagę na polskie organizacje na Wschodzie, o czym również jest mowa w raporcie NIK. – Te organizacje są często totalnie rozproszone, szczególnie na Ukrainie czy w Kazachstanie. Problem w tym, że wydawane przez nie „zaświadczenia o polskości”, wymagane ustawowo w trakcie starań o Kratę Polaka, są czasami, jak podaje raporty NIK, niewiarygodne. Mamy, jak niedawno, zjazd Polaków i Polonii z całego świata, ale nie idą za tym żadne konkrety. Nie przyjęto żadnej wspólnej, jednoznacznej deklaracji czy rezolucji o konsolidacji. A należałoby poprzez to dążyć do połączenia tych organizacji i utworzenia jakiegoś jednego, silnego podmiotu, który jak np. Światowy Związek Węgrów, czy podobna organizacja jednocząca wszystkich rozproszonych na świecie Litwinów, które są podmiotami prawnymi, wpływającymi na politykę własnych państw, „umocowanymi” przy szefie rządu lub przy parlamencie. Cóż, do tego potrzebna jest również wola polityczna rządzących w Warszawie, a tej chyba nie ma. Owszem, jest to może mocno życzeniowe, ale widać, że w rzeczywistości na prezesa takiej lokalnej, małej organizacji działającej na Wschodzie w ramach obwodu czy nawet rejonu, można wywrzeć z każdej strony presję, żeby wystawił taki „kwit”. Inną rzeczą jest, dlaczego dany konsul wybiera taką organizację, a nie inną, i daje jej placet by takie dokumenty wystawiała, co rodzi już innego typu pytania. U Węgrów wiele zależy od takiego dużego związku, taka organizacja jest partnerem, a u nas konsul jest w zasadzie „carem i bogiem”, to on o wszystkim decyduje.

Kolejną kwestią, na którą zwraca uwagę dr Wyszyński, jest zawarta w obcej wersji Karty Polaka, możliwość studiów w Polsce dla Polaków z Kresów. – Na podstawie własnych badań mogę powiedzieć, że np. znaczna część młodych ludzi, którzy przyjechali na studia na podstawie Karty z rejonu Brześcia, nie ma nic wspólnego z polskością. Tylko tyle, że kiedyś jakiś ich przodek miał polskie obywatelstwo. Trzeba się zastanowić, czy to jest Karta Polaka, czy „Karta Potomka Byłego Obywatela II RP”. Bo tak właściwie obecnie jest. Pytanie, czemu to ma służyć? Szybkiemu ściąganiu ludzi i nadawaniu im obywatelstwa? W internecie można spokojnie znaleźć nagrania, na których można się nauczyć odpowiedzi na zestaw pytań zadawanych w trakcie egzaminu na Kartę Polaka przez konsulów. To pokazuje, że to wszystko jest totalną fikcją.

Przeczytaj: Twórcy Karty Polaka przyznają: nowelizacja ustawy przyczyni się do depolonizacji Kresów

Dr Wyszyński przypomina też o Radzie ds. Polaków na Wschodzie, która zgodnie z duchem ustawy powinna choć w pewnym zakresie monitorować to, co dzieję się w temacie przyznawania Karty Polaka. – Co Ci państwo, de facto w większości z MSW i MSZ, robili przez ostatnie lata? Dlaczego nie alarmowali, skoro tak źle się działo? Przecież do ich kompetencji i obowiązków należy prowadzenie wizytacji w poszczególnych konsulatach czy lokalnych organizacjach polskich. Inna rzecz, że polscy dyplomaci, którzy zapisali się bardzo negatywnie w kwestii Kart Polaka czy repatriacji, a ich opieszałość i brak kompetencji w poszczególnych konsulatach podkreśla właśnie raport NIK, wcale nie byli karani, ale wręcz odwrotnie – raczej nagradzani i awansowani.

Problemy z repatriacją

Dr Wyszyński zwraca uwagę na braki odpowiednich szkoleń i sprzętu umożliwiającego stwierdzenie fałszerstwa dokumentów w procesie uzyskiwania Karty Polaka. – Niestety, podobnie jest w przypadku repatriacji.

Ekspert podkreśla, że raport NIK dotyczy nie tylko Karty Polaka, ale także kwestii repatriacji. Zwraca uwagę, że potwierdza on liczne braki i dysproporcje w tym zakresie.

– Sytuacją na całej Syberii zajmuje się w zasadzie jeden konsul, podczas gdy w Północnym Kazachstanie tylko dwie osoby. Pomimo wytężonej pracy nowych konsulów w Astanie fizyczny kontakt z konsulem i złożenie wniosku o repatriacje oraz wymaganych dokumentów jest bardzo trudne. W raporcie o okresie ostatnich dwóch lat w sprawie dyżurów konsularnych napisano „brak danych”. To znaczy, że z nikim się nie spotkano? – mówi dr Wyszyński.

Ekspert zaznacza, że liczba konsulów zajmujących się repatriacją jest niewystarczająca. – Gdzieś do Azji wysyła się wsparcie, dokłada etaty, a tu nie można tego zrobić.

Dr Wyszyński zwraca uwagę, że w Kazachstanie sprawnie pracują dwie osoby wysłane tam przez MSZ i MSWiA do spraw repatriacji. – Ale to są tylko dwie nowe osoby, szczęśliwie bardzo zaangażowane w sprawę repatriacji. Ale niezlanie od ich zaangażowania, czy one mają opanować sytuację w kraju wielkości Europy Zachodniej? Z kolei na całą Syberię, gdzie jest nie mniej niż 60 tys. Polaków, a zimą, średnio przez 5 miesięcy, podobnie jak w Kazachstanie, nie ma jak do ludzi dojechać, jest jedna osoba. A przecież generalnie konsulowie mają też inne zadania, nie tylko repatriację czy wydawanie Karty Polaka. Obecna sytuacja, ujawniona w raporcie NIK, faktycznie oznacza również blokadę procesu repatriacji. Bardzo mnie to niepokoi.

Ekspert zaznacza, że choć wzmocnienie kadrowe placówek konsularnych jest konieczne, to ewentualne zmiany nie mogą ograniczać się tylko do tego aspektu. – Co do repatriacji, np. z Kazachstanu, może najlepiej byłoby wysłać tam odpowiednią liczbę ludzi do intensywnej pracy na 2-3 lata i skończyć wreszcie ten temat. Bo jeśli wróciłaby poprzednia ekipa rządząca z PO, to możemy zapomnieć o repatriacji.

Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. gutek
    gutek :

    Wzmocnić żywioł polski na miejscu? W jakim miejscu? na całą ukrainę sa może 3 polskie szkoły w których niedługo językiem nauczania będzie ukraiński. człowiek który jest uważa że póki ukraińcy sobie wyjeżdząją do Polski i dalej a Polacy którzy jeszcze tutaj mieszkają będą “pilnować korzeni” jest debilem.

  2. greg
    greg :

    Bez wątpienia, na Ukrainie najlepszym i koniecznym weryfikatorem polskości, jest jednoznaczny i przekonywujący stosunek do bandero-nazizmu i rzezi wołyńskiej. A poza tym, czy aplikant z rodziną deklarowali polską narodowość w trudnych czasach ZSRS.