Wbrew przypuszczeniom, wypuszczony z więzienia były dowódca kompanii “Tornado” Rusłan Oniszczenko, nie trafił na front wojny ukraińsko-rosyjskiej. On sam twierdzi, że ukraińska armia nie chce go z powodu jego kryminalnej przeszłości.
Jak podawaliśmy w lipcu, Rusłan Oniszczenko, dowódca niesławnej ukraińskiej kompanii ochotniczej „Tornado”, rozformowanej w związku z popełnianiem zbrodni w 2014 roku, został wypuszczony z ukraińskiego więzienia. Oniszczenko deklarował chęć walki z Rosjanami, więc pojawiły się przypuszczenia, że wyszedł zza krat pod warunkiem wzięcia udziału w wojnie.
Okazało się jednak, że były dowódca “Tornado” wyszedł z więzienia, ponieważ odbył wystarczającą część kary pozwalającą na ubieganie się o warunkowe zwolnienie. Poręczyli za niego były dysydent z czasów ZSRR, były ukraiński deputowany Stepan Chmara i jego małżonka.
Oniszczenko, który na wolności stał się niezwykle aktywny w mediach społecznościowych, twierdzi, że ukraińskie siły zbrojne nie kwapią się, by go przyjąć.
“Na razie nie puszczają mnie na front, mówią, że jestem bardzo zły i bardzo niebezpieczny dla waty [pogardliwe określenie osób o orientacji prorosyjskiej/prosowieckiej – red.]. Chociaż wydaje mi się, że teraz jest właśnie czas psów wojny” – napisał kilka dni temu na Facebooku.
Obecnie Oniszczenko zajmuje się zbieraniem pomocy dla ukraińskiej armii jako wolontariusz fundacji “Dijemorazom”. Świadczy o tym zdjęcie identyfikatora, który zamieścił w sieci.
Portal Strana.ua przypuszcza, że Oniszczenko nie trafił w szeregi ukraińskiej armii także z powodu wciąż toczącej się przeciwko niemu sprawy karnej o zorganizowanie zamieszek w areszcie śledczym i próby ucieczki.
CZYTAJ TAKŻE: Dowódca Tornado: bez tortur życie nie byłoby życiem [+VIDEO]
W 2015 roku minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow rozwiązał kompanię (nazywaną czasem batalionem) „Tornado”. Część jej członków trafiło do aresztu w latach 2015-2016. Ukraińscy śledczy zarzucali im, że stworzyli organizację przestępczą złożoną z żołnierzy batalionu, która dopuszczała się porywania i bezprawnego więzienia ludności Donbasu w miejscu stacjonowania jednostki. Porwani cywile byli więzieni w piwnicy i poddawani torturom. Oskarżeni mieli również czerpać korzyści z nielegalnego przemytu. Najbardziej bulwersującym czynem, który zarzucano oskarżonym były gwałty, w tym na nieletnich. W kwietniu 2017 roku kijowski sąd uznał 12 oskarżonych winnymi zarzucanych czynów. Dowódca batalionu Rusłan Oniszczenko usłyszał wyrok 11 lat pozbawienia wolności, jego zastępca Mykoła Cukur – 9 lat. Sześciu skazano na bezwarunkowe kary od 8 do 10 lat więzienia. Pozostałych czterech skazano na 5 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Kresy.pl / strana.today
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!