Wilno: litewskie media atakują franciszkanów, którzy odzyskali swoje mienie

Po 20 latach starań, franciszkanie konwentualni z Wilna odzyskali należącą do zakonu część klasztoru, gdzie m.in. mieścił się bar. Jego właściciel nie chciał zgodnie z prawem opuścić lokalu i zaczął szkalować zakonników. W internecie powstała fala hejtu przeciwko nim.

Wiosną tego roku franciszkanie konwentualni odzyskali należącą do zakonu część klasztoru w Wilnie, w której dotychczas mieścił się bar. Starania o to trwały 20 lat.

Klasztor franciszkański zajmuje powierzchnię ponad 5 tys. metrów kwadratowych. Choć ponad połowa zabudowań klasztornych jest odnowiona, to jednak znaczna część nadal jest w ruinie. W jego funkcjonującej części działa około 40 różnych organizacji, instytucji i firm. Większość z nich wyraziła chęć pozostania w wynajmowanych pomieszczeniach. Jednak część dotychczasowych dzierżawców, których działalność jest niezgodna z kanonem wiary chrześcijańskiej albo obowiązującym prawem, poproszono o zwolnienie pomieszczeń.

Dotyczyło to m.in. właściciela baru “7 fridays”, który zajmował część pomieszczeń klasztornych. Powodem było to, że zgodnie z litewskim ustawodawstwem na terenie obiektów sakralnych nie wolno handlować alkoholem.

Przeczytaj: Litewscy zakonnicy oburzeni reklamą piwa

Właściciel baru został o tym powiadomiony jeszcze w marcu tego roku. Ponieważ reakcji nie było, a właściciel nie chciał opuścić lokum, 9 sierpnia ojcowie franciszkanie wraz z policją i komornikiem zajęli pomieszczenia baru. Właściciele „7 Fridays” rozpoczęli w mediach litewskich kampanię przeciwko “polskim zakonnikom, którzy wypędzają najemców”.

Stronnicze media i fala hejtu

Portal Wilnoteka.lt przytacza tytuły z mediów litewskich, które opisywały sprawę:

“Popularny wileński bar zamknięty z użyciem siły: zakonnicy wymienili zamki, założyli kraty”; “Zakonnicy zamknęli popularny stołeczny bar “7 Fridays”: wypędzili pracowników i wymienili zamki”; “Zakonnicy zamknęli bar “7 Fridays” na wileńskiej starówce i wypędzili pracowników”; “Polscy zakonnicy z klasztoru franciszkańskiego wysiedlają najemców”.

Litewskie media w opisie sytuacji zasadniczo stają po stronie rzekomo skrzywdzonego właściciela baru. Według nich, lokal został z dnia na dzień bezprawnie zamknięty i zajęty przez zakonników. W relacji litewskich mediów, pracownicy zostali wręcz przemocą wyrzuceni z pomieszczeń, w których został cały sprzęt i wyposażenie. A także artykuły spożywcze, prywatne rzeczy pracowników i tysiące euro.

Właściciel i dyrektor baru Arūnas Klybas twierdzi, że ma ważną umowę z Funduszem Mienia Państwowego, który był poprzednim właścicielem zabudowań klasztornych. Przyznaje, że Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych (franciszkanów) poinformował go, że nie podpisze z nim umowy najmu. Podkreślając jednak, że zwrócił się w tej sprawie do sądu, który na razie nie wydał decyzji. Przemilcza przy tym fakt, że sądy kolejnych instancji odrzuciły wspomniany wniosek.
Z kolei pod samymi artykułami mnożą się komentarze „pełne nienawiści, siejące niezgodę na tle narodowościowym i wręcz nawołujące do przemocy” – jak wskazuje portal Wilnoteka.

– Oddali polskim mordom klasztor, teraz oni będą dyktowali jak trzeba żyć, tfu, Polacy dewoci Europy – napisał jeden z komentujących. – Polacy. Ile oni nam zrobili – czasy radzieckie to tylko kwiatki – napisał inny. Kolejne: „Polacy szarogęszą się, a potem płaczą, że nikt ich nie lubi. Sami winni, sami wzbudzają nienawiść”; „Może już dość tego kaleczenia Wilna przez Polaków i “przykościelnych”?

– Zasadnicze słowo w tej kurrewskiej akcji – …polscy…zakonnicy… – pisze inny komentujący. Zdaniem innego, „litewski Kościół katolicki cały czas był popychadłem polskich księży”. Większość litewskich nieszczęść i duża liczba wynarodowionych Litwinów jest z winy polskiego Kościoła katolickiego Litwy. Ten przykład jest jeszcze jednym dowodem. Tym polskim pasożytom dozwolone jest zachowywać się tak w swojej nędznej prowincji Europy – Polsce. Gonić ich trzeba z Wilna razem z ich kościołem i tymi, którzy ich wpuścili czytamy.

Portal Wilnoteka.pl zwraca także uwagę na komentarze wprost nawołujące do przemocy:

„Polscy zakonnicy? A gdzie młodzież litewska – fani bejsbolu?”; „Na ogół jestem cywilizowanym młodzieńcem, ale nawet łzy nie uroniłbym gdyby fani poszaleli w tym klasztorze”.

Z kolei w sieciach społecznościowych pojawiają się akcje poparcia dla właściciela i bywalców baru, którzy zdaniem organizatorów zostali pokrzywdzeni przez zakonników. Mimo wszystko, w komentarzach pojawiały się także głosy poparcia dla zakonników, którzy zamierzają prowadzić w klasztorze prowadzić działalność edukacyjno-kulturalną.

Franciszkanie odpowiadają

W związku z sytuacją, Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych (franciszkanów) wydał oświadczenie dla mediów w tej sprawie. Podkreślili w nim, że powrócili do należącej do nich części budynków klasztornych dotąd bezprawnie zajętej przez restaurację “7 Fridays”.

– 13 marca 2017 r. na mocy decyzji ministra finansów budynki klasztorne zostały zwrócone Zakonowi Braci Mniejszych Konwentualnych (franciszkanów). Umowa najmu z restauracją “7 Fridays” wygasła z dniem 31 marca 2017 r., kiedy budynki zostały zwrócone Zakonowi Braci Mniejszych Konwentualnych. Zgodnie z ustawodawstwem Republiki Litewskiej, w budynkach o przeznaczeniu sakralnym zakazana jest sprzedaż napojów alkoholowych, w związku z tym zakon nie może akceptować faktu, że w należącym do niego budynku działa restauracja, w której sprzedawany jest alkohol – czytamy w oświadczeniu.

Zaznaczono, że właściciela baru już 27 marca br. poinformowano, że umowa najmu nie zostanie podpisana. Jednakże oświadczenie nie zostało wykonane. W związku z tym, 9 sierpnia br. franciszkanie powrócili do swojego klasztoru piszą franciszkanie.

Zakonnicy zaprzeczają informacjom litewskich mediów, jakoby zajęcie lokalu odbyło się z użyciem przemocy. Podobnie jak twierdzeniom, że pozostały tam posiłki przygotowane dla obozów dziecięcych.

– W rzeczywistości przedstawiciele klasztoru nie stosowali żadnej przemocy. Wręcz przeciwnie, dyrektorowi spółki Pikantiškas maistas oraz innym pracownikom zostały stworzone warunki zabrania rzeczy prywatnych oraz mienia spółki Pikantiškas maistas. Ani posiłki dla dzieci (które, jak zauważyliśmy, nie były nawet przygotowane), ani inne mienie przez spółkę Pikantiškas maistas dotychczas nie zostały zabrane – piszą franciszkanie.

W dokumencie zaznaczono, że stan pomieszczeń i mienie zostały opisane i opieczętowane, przy czym spółce właścicieli zaproponowano, żeby zabrali swoją własność. – Wszystko wskazuje na to, że dyrekcja spółki Pikantiškas maistas mając na celu wprowadzanie napięcia i nadużywanie uwagi społeczeństwa wybrała drogę oszczerstw pod adresem Zakonu i odmawia współpracy – napisano.

Franciszkanie podkreślają, że „planują otwarcie zespołu budynków klasztornych dla szerokiej społeczności poprzez prowadzenie działalności edukacyjnej”. Z kolei w tej części, w której mieścił się bar, chcą otworzyć m.in. muzeum historycznego, a także upamiętnienie pierwszej litewskiej szkoły, która działała w klasztorze. Podkreślono także zasługi zakonu franciszkanów z Wilna dla lokalnej kultury i edukacji. Zaznaczono wręcz, że franciszkanie konwentualni przyczynili się do „umacniania litewskości”, m.in. głosząc kazania w języku litewskim.

Wilnoteka.lt / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zefir
    zefir :

    Polacy wreszcie się dowiadują z jakimi litewskimi wrogami sąsiadują,jakich capów bronią,jakim pomagają.Te wywłoki,zbrodniczych szaulisów pomioty sił nie mają by spełnić swe grożby względem “pasożytniczych”Polaków z “nędznej prowincji Europy”,więc tylko się wspomnieniami z podwójnej kolaboracji(sovieckiej i niemieckiej) zbrodniczo podniecają. W tym narodku zawistnych Żmudzinów,morderczych szaulisów zapominają,że Polsce zawdzięczają,iż ani Wołodia z Kaliningradu,ani miński Aleksander czapką ich jeszcze nie nakrył.Jeśli “gonić ich trzeba z Wilna”,polskiego Wilna,to tylko tych lipnych,litewskich cymbałów.

  2. mariusz67
    mariusz67 :

    Oto cała prawda o lietuviskiej “otwartości, przyjaźni i tolerancji”. Tymi agresywnymi komentarzami o oczywistym charakterze nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym przeciwko Polakom powinny się zająć i surowo osądzić odpowiednie służby, ale czy tak się stanie? Powątpiewam.