Najnowsze dane resortu pracy wskazują, że coraz częściej zgłaszana jest chęć zatrudnienia osób z Ukrainy w charakterze nauczycieli czy pielęgniarek.
Według najnowszych danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, choć po pracowników z Ukrainy najchętniej wciąż sięgają branże przemysłowa i budowlana, to coraz częściej Ukraińców chcą zatrudniać w edukacji, opiece zdrowotnej czy kulturze.
Według Krzysztofa Inglota, prezesa zarządu Personnel Service, która specjalizuje się w rekrutacji pracowników z Ukrainy i promuje ściąganie Ukraińców do pracy w Polsce, coraz częściej zgłaszane są oferty dot. chęci zatrudnienia ich jako nauczycieli czy pielęgniarek.
– Coraz częściej wśród Ukraińców szuka się nauczycieli czy pielęgniarek – mówi Inglot. Jego zdaniem, zapotrzebowanie na pracowników z Ukrainy będzie rosło m. in. przy opiece nad starszymi.
Przeczytaj: „Rzeczpospolita”: ZUS wypłaci emerytury Ukraińcom za czas pracy na Ukrainie
Podano również, że w porównaniu z 2016 rokiem, w tym roku największy wzrost zapotrzebowania na pracowników z Ukrainy zanotowano w sektorze edukacyjnym. Według ostatnich danych, liczba oświadczeń o zamiarze powierzenia im pracy wzrosła o 158 proc. Podobnie wysoki wzrost stwierdzono w opiece zdrowotnej (136 proc.).
Przeczytaj: Dr Mech dla Kresów.pl: projekt ściągania Ukraińców i nadawania im obywatelstwa jest zabójczy
Czytaj również: Rzymkowski (Kukiz’15) ujawnia część danych nt. ukraińskiej imigracji. „Skala jest szokująca”
Padnie rekord liczby Ukraińców pracujących w Polsce?
W czerwcu w naszym kraju legalnie pracowało najpewniej ponad 270 tys. Ukraińców, przy czym jak wskazują dostępne dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w pierwszej połowie br. polscy pracodawcy złożyli prawie 950 tys. wniosków o zatrudnienie cudzoziemców. To o 45 proc. więcej, niż w 2016 roku, który był pod tym względem rekordowy. Ponad 90% wniosków dotyczyło Ukraińców.
Zdaniem części komentatorów, utrzymanie się takiej dynamiki jest bardzo prawdopodobne. To z kolei sprawi, że w bieżącym roku liczba oświadczeń o zamiarze zatrudnienia cudzoziemca przekroczy 2 mln. W zdecydowanej większości będą to Ukraińcy.
PRZECZYTAJ: Ukrainizacja polskiego rynku pracy jest nieunikniona? „Jesteśmy nakierowywani na gospodarczą zapaść”
Dr Cezary Mech dla Kresów.pl: Ukraińcy obniżają Polakom wynagrodzenia i zmuszają ich do emigracji
Z kolei badania przeprowadzone wśród polskich pracodawców przez portal Pracuj.pl wskazują, że w 2017 roku co czwarta firma z Polski chciałaby zatrudnić pracownika z Ukrainy. Serwis ten zdecydowanie promuje zatrudnianie Ukraińców w Polsce, podobnie jak często cytowana przez „Rzeczpospolitą” agencja Work Service. Natomiast, jak wynika z najnowszego badania agencji zatrudnienia Randstad, 40 proc. firm w Polsce zamierza w najbliższych miesiącach zatrudnić pracowników z Ukrainy.
Węgry robią inaczej
Jak informowaliśmy wcześniej, pomimo zbliżonego do polskiego poziomu bezrobocia, na Węgrzech wzrost płac w czerwcu wyniósł, rok do roku, po uwzględnieniu inflacji, rekordowe 12,5 proc. Wskazano przy tym, że miał na to wpływ wzrost płacy minimalnej, podwyżki w sektorze publicznym, a także brak imigracji zarobkowej z Ukrainy.
Według danych opublikowanych przez węgierskie urząd statystyczny przeciętne wynagrodzenie brutto w tamtejszej gospodarce zwiększyło się w czerwcu o 14,4 proc. w ujęciu rok do roku. To już piąty miesiąc dwucyfrowego wzrostu płac na Węgrzech. Po uwzględnieniu inflacji, czerwcowy wzrost płac był rekordowy i wyniósł 12,5 proc. rok do roku.
Przeczytaj: Węgry: brakuje rąk do pracy – firmy podnoszą płace
Wzrost płac w Polsce był dużo wolniejszy. Według dostępnych obecnie danych w sektorze przedsiębiorstw, charakteryzującym się wyższą dynamiką wynagrodzeń niż w sektorze publicznym wyniósł średnio 4,8 proc. rok do roku.
CZYTAJ TAKŻE: Czechy: rząd powstrzymuje napływ tanich pracowników ze Wschodu, aby płace mogły rosnąć
Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole w Polsce w komentarzu dla „Rzeczpospolitej” stwierdził, że dynamiczny wzrost płac w Polsce hamują Ukraińcy:
–Polska gospodarka jest w takiej fazie cyklu koniunkturalnego, że należy oczekiwać przyspieszenia wzrostu płac. Ale nie spodziewam się takiej ich eksplozji jak w 2008 r., gdy rosły one w tempie kilkunastoprocentowym. To, że na Węgrzech taka dynamika wynagrodzeń jest obecnie możliwa, jest wynikiem m.in. dużych podwyżek płac w sektorze publicznym oraz płacy minimalnej. To jest splot okoliczności, który u nas nie występuje. Za to mamy specyficzny czynnik hamujący wzrost płac: imigrację z Ukrainy. To nie jest wprawdzie niewyczerpane źródło podaży pracy, ale z perspektywy Ukraińców Polska ma pewne atuty, które pozwalają przypuszczać, że ich napływ na nasz rynek pracy szybko nie ustanie. Chodzi o brak bariery językowej i bliskość.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NBP: napływ pracowników z Ukrainy hamuje wzrost wynagrodzeń w Polsce
Tvp.info / Kresy.pl
Budownictwo i produkcja – jeszcze ok. Ale nauka? Zdanie 95% uczniów o ruskich nauczycielach jest takie, że uczą oni koszmarnie. Dodajmy do tego fakt, że w ogóle nauczyciele w państwowych szkołach uczą bardzo źle. Po co jeszcze pogarszać?
A ja się zastanawiam, jak ma się przyjmowanie obcej kadry dydaktycznej do niedawnej rozpaczy, powodowanej reformą gimnazjalną, w której jakoby tysiące polskich nauczycieli zostanie bez pracy. Zadałem sobie sporo trudu by w niniejszym “zastanawianiu się” pominąć wątek indoktrynacji naszych dzieci obcą, wrogą nam polityką historyczną i zupełnie rozmijającą się z naszą racją stanu.