Widmo pogromu przed brytyjską lewicą

Brytyjska premier Theresa May w zeszłym tygodniu przeforsowała w Izbie Gmin wniosek o przedterminowe wybory parlamentarne. Mogą się one okazać katastrofą dla Partii Pracy.

May uzasadniała konieczność przedterminowych wyborów, potrzebą silnej legitymacji społecznej i poważnej większości w parlamencie dla rządu stojącego przed zadaniem tak poważnym, jak przeprowadzenie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Obecnie większość rządzących konserwatystów wobec partii opozycyjnych to jedynie 10 głosów. Najpewniej torysi zdecydowali się na nowe rozdanie wiedząc o słabości głównego przeciwnika

W zeszłym tygodniu pisał o niej także lewicowo-liberalny dziennik “Guardian”, który podsumowując obecne sondaże poparcia partyjnego przewiduje, że Partia Pracy może ponieść klęskę większą od tej z 1983 roku, kiedy to została rozgromiona przez Margaret Thatcher. Po tamtych wyborach labourzyści mieli tylko 209 parlamentarzystów, co było najsłabszym wynikiem w powojennej historii brytyjskiej lewicy. Partia Pracy stoi dziś przed widmem jeszcze większego pogromu. Według sondażu opublikowanego 17 kwietnia przez dziennik “Times”, przygotowanego przez YouGov, Partia Konserwatywna może liczyć w najbliższych wyborach na poparcie 44% a Partia Pracy tylko na 23%. W 1983 roku torysi przejęli w Izbie Gmin rekordową przewagę po wyborczej wygranej w stosunku 42% do 28%. Labourzyści w nowej kadencji parlamentu mogą mieć tylko 195 deputowanych.

Jak wskazuje “Gaurdian” klęskę Partii Pracy zwiastuje fakt, że odwraca się od niej robotniczy elektorat w jej dotychczasowych bastionach, w okręgach Oldham East, Saddleworth, Workington, Mansfield, Dudley North, Hartlepool, Bolton North East, Hyndburn, Chorley, Bishop Auckland i Leeds North East. Dotyczy do szczególnie grupy robotników wykwalifikowanych. Jeszcze w ostatnich wyborach w 2015 roku Partia Pracy uzyskała w tej grupie poparcie 45%, wobec 25% głosujących na torysów. Według najnowszych sondaży 42% wykwalifikowanych robotników chce głosować na konserwatystów, a tylko 29% na labourzystów. To tendencja podobna do tej jaka przejawiła się w niedzielnych wyborach prezydenckich we Francji. Elektorat robotniczy na przemysłowym bądź postprzemysłowym północnym-wschodzie Francji odwrócił się od lewicy i zagłosował przeważnie na kandydatkę narodowców Marine Le Pen.

theguardian.com/kresy.pl

 

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply