Minister spraw zagranicznych Turcji Mevlüt Çavuşoğlu stawiał wczoraj pytanie o zasadność stacjonowania wojsk amerykańskich w bazie İncirlik

Szef tureckiej dyplomacji odniósł się wczoraj do amerykańskiej bazy wojskowej w Tucji, w kontekście operacji jakie tureckie oddziały prowadzą od sierpnia zeszłego roku na północy Syrii. Na mocy niepisanego porozumienia z Rosją Turcy realizują bowiem w przygranicznym rejonie Syrii operację “Tarcza Eufratu”. W ramach niej wspólnie z kontrolowanymi przez Ankarę ugrupowaniami zbrojnymi miejscowych Turkmenów i arabskich sunnitów, armia turecka odpycha od granicy kurdyjskie Ludowe Oddziały Obrony (YPG) wdając się także w walki z bojówkami “Państwa Islamskiego”. W ostatnim okresie oddziały tureckie prowadziły małą ofensywę w rejonie miasta Al-Bab.

Mówiąc o działaniach tureckiej armii w Syrii minister Çavuşoğlu postawił zarzut bezczynności skupionej wokół Amerkanów koalicji sił powietrznych, operujących nad Irakiem i Syrią. Jak pytał: “Nasz naród pyta, dlaczego oni [koalicja skupiona wokół Amerykanów] używają bazy lotniczej w İncirlik, pozwalamy nie tylko USA ale i innym krajom używać İncirlik dla wspólnej walki z ISIS. Jakim celom służycie jeśli nie zapewniacie wsparcia lotniczego naszej najbardziej wymagajacej operacji przeciw DAESZ [potoczna nazwa ISIS]?”.

Szef tureckiej dyplomacji mówił, że choć “USA są dla nas ważnym sojusznikiem i współpracujemy na wszystkich polach”, to jednocześnie “w tej chwili jest kryzys zaufania w relacjach [między Ankarą a Waszyngtonem]”. Jako kolejny powód pogoszenia relacji Çavuşoğlu wskazał na wsparcie jakiego Amerykanie udzielają syryjskim Kurdom, którzy zdołali zorganizować wzdłuż niemal całej granicy Turcji, swoje własne władztwo terytorialne. “Dając uzbrojenie YPG, USA wybierają organizację terrorystczną zamiast swojego sojusznika” – słowa ministra cytuje czołowy turecki dziennik “Hurriyet”. Çavuşoğlu oskarżył przy tym Amerykanów o to, że “nie dotrzymują obietnic” twierdząc, że Barack Obama deklarował, że skłoni Kurdów do wycofania się z obszaru operowania tureckich sił w Syrii na wschodni brzeg Eufratu. “Jesteśmy sojusznikami, współpracujemy i mamy wspólne cele na wielu płaszczyznach. Jestęmy sojusznikami NATO, ale obie strony muszą robić to co jest konieczne w sojuszu” – podsumował szef tureckiej dyplomacji.

Çavuşoğlu nie był jednym przedstawicielem tureckiego rządu, który stawiał znak zapytania nad sensownością utrzymywania amerykańskiej bazy w İncirlik. Wczoraj także minister obrony Turcji Fikri Işık podnosił pytanie dlaczego skupiona wokół Amerykanów koalicja nie zapewnia wsparcia lotniczego tureckim oddziałom działającym w Syrii. “Mamy nadzieję, że koalicja, przede wszystkim Amerykanie, dadzą nam wsparcie z powietrza i innego rodzaju wsparcie, jakiego Turcja potrzebuje w ramach operacji “Tarcza Eufratu” i [że] niezbędne kroki zostaną rychło podjęte” – mówił Işık – “ale daje do myślenia, że pomimo tego, że jesteśmy sojusznikami NATO od lat, a koalicja została powołana do walki z ISIS, koalicja nie wspiera operacji “Tarcza Eufratu” prowadzonej przez Wolną Amię Syrii i wspieranej przez Tureckie Siły Zbrojne. Al-Bab jest kluczowym punktem w walce z ISIS”.

hurriyetdailynews.com/kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply