Stacjonowanie batalionów NATO w Polsce pod znakiem zapytania?

Termin, w którym w Polsce i krajach bałtyckich miały pojawić się bataliony NATO został po raz kolejny przesunięty. Jak informuje portal Onet.pl, negocjacje w sferze ustaleń wojskowo-technicznych zamarły, a kwestia obecności amerykańskiego wojska w Polsce może zawisnąć na włosku.

Według zapowiedzi szefa MON Antoniego Macierewicza, cztery batalionowe grupy bojowe NATO miały pojawić się w Polsce i krajach bałtyckich już na początku przyszłego roku. Zgodnie z decyzjami podjętymi na lipcowym szczycie NATO w Warszawie, miały tam trafić cztery batalionowe grupy bojowe liczące po ok. 1000 żołnierzy. Wiadomo jednak, że termin ten nie zostanie dotrzymany.

Jak informowaliśmy wcześniej, w sierpniu w Warszawie dowódca sił lądowych USA w Europie, gen. Ben Hodges zapowiedział, że amerykański batalion, który w ramach wzmacniania wschodniej flanki NATO ma znaleźć się w Polsce, przybędzie w kwietniu 2017 roku. Z kolei w lutym ma rozpocząć się rotacyjna obecność brygady pancernej.

Przeczytaj także: Głównodowodzący wojsk USA w Europie potwierdza: kraje bałtyckie są nie do obrony

Tymczasem w minioną niedzielę, po obradach dowódców w kwaterze głównej NATO w Brukseli, termin został przesunięty na maj.

Jak podaje portal Onet.pl, negocjacje w sferze ustaleń wojskowo-technicznych zamarły. Nadal nie wiadomo, gdzie batalion NATO w Polsce miałby stacjonować. Tym samym nie ruszyły żadne prace adaptacyjne. Nie wiadomo również dokładnie, ilu żołnierzy będzie stacjonować w naszym kraju, co ze sprzętem i jak rozłożą się koszty.

W ramach międzynarodowej batalionowej grupy bojowej w Polsce mają stacjonować żołnierze z USA, a także kompania (ok. 150 osób) z Wielkiej Brytanii oraz żołnierze z Rumunii. Dowodzić mają Amerykanie. Ci jednak, według Onetu, nie kwapili się do tego, by umieścić batalion właśnie w Polsce – negocjacje w tej sprawie trwały do ostatniej chwili. Portal dodaje, że jeśli podjęte decyzje nie zostaną szybko przekute na konkrety, to kwestia obecności amerykańskiego wojska w Polsce może zawisnąć na włosku.

Według nieoficjalnych informacji, siły NATO mają zostać rozlokowane na Mazurach, blisko przesmyku suwalskiego, który uchodzi za taktycznie newralgiczny odcinek na styku NATO-Rosja. Dowództwo wszystkich grup batalionowych ma znajdować się w Polsce, prawdopodobnie w Elblągu. Minister Macierewicz twierdzi, że struktura ta będzie miała „charakter dowództwa dywizji, a nie brygady”, jednak w deklaracje te wątpią eksperci wojskowi. Ich zdaniem jest to irracjonalne.

Portal przypomina również, że mimo pozytywnych wyników negocjacji z Waszyngtonem, prowadzonych przez rząd Ewy Kopacz, po manewrach Anakonda w Polsce nie pozostał amerykański sprzęt dla ciężkiej brygady, w tym czołgi Abrams. Składy miały mieścić się w Łasku, Drawsku Pomorskim, Skwierzynie, Ciechanowie i Choszcznie. Zmiana decyzji mogła wynikać z rewizji planów przez amerykański rząd.

Wiosną prezydent Barack Obama zwrócił się do Kongresu o przeznaczenie w 2017 roku dodatkowych środków na wzmocnienie wschodniej flanki NATO w łącznej kwocie 3,4 mld dolarów, tj. czterokrotnie więcej niż obecnie.

Onet.pl / Kresy.pl

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. baciar
    baciar :

    łzonet jak to łzonet raz propaganda raz prawda ten portal raczej nie jest wiarygodny ale czasem zaznaczam czasem jakąś prawde napisze właściwie to tylko sport tam jest ok a reszte to bzdury przeplatane przebłyskami namiastką prawdy

  2. leszek1
    leszek1 :

    Wynika z tego, ze zgodnie z logika i wlasnym interesem Amerykanie nie chca “umierac za Gdansk”, skoro do tega celu ma sluzyc polskie i ukrainskie mieso armatnie. Macierewic juz szkoli Banderowcow, by lepiej strzelali do swoich wspolbraci ze wschodu, ktorzy pragna wybic sie na swoista niepodleglosc i przylaczyc sie do Rosji. Nawiasem mowiac Donbas i Lugansk zostal zbudowany z niczego przez Rosjan – rekami lagiernikow. Natomiast w Polsce, klasyczny “ssyn resortowy” Doktor Targalski wzywa do tropienia “ruskich agentow Putina”, ktorzy zgodnie z logika i Polskim interesem narodowym, nie pragna wojny z Rosja. Polega to na tym, by wzorem Pawki Morozowa, donosili tam gdzie trzeba na tych, ktorzy nie zgadzaja sie z tezami pana Doktora – ze Polacy bez wzgledu na “wszystko” musza wspierac Ukraine, a przynajmniej jej czesc, ktora propaguje kult Bandery i twierdzi, ze za rzez wolynska sa odpowiedzialni Polacy. Sytuacja komplikuje sie ponadto po wizycie Prezydenta Dudy w NY, gdzie odbyl on poltoragodzinne spotkanie z Zydami. Obiecal im, ze bedzie walczyl z “antysemityzmem” w Polsce, czyli ustanowi legalizacje przesladowan osob, ktorzy nie podobaja sie Zydom. Rozmowy dotyczyly tez problemu “odszkodowan” dla zydowskiego przemyslu holokaustu. Na ten temat nic nie wiadomo, poza tym ze Zydzi wyszli ze spotkania bardzo zadowoleni.

  3. mop
    mop :

    Po każdym szczycie NATO jego uczestnicy ogłaszają sukces. Tym razem może to być rzeczywista porażka. Dziennikarze już piszą, że najważniejsze decyzje już zapadły. Sojusz rozmieści na terenie Polski i państw bałtyckich cztery grupy batalionowe o liczebności ponad 1000 żołnierzy każda. W Polsce będą stacjonowali Amerykanie, na Litwie Niemcy, w Estonii Brytyjczycy, a na Łotwie Kanadyjczycy. Ale to prawdziwa bzdura.Nowe jednostki NATO na flance wschodniej nie zatrzymają Rosji, bo jeden batalion na Polskę z USA w postaci homoseksualistów i transseksualistów to kpina. Wyceniając nas na jeden batalion, po prostu nas ośmieszono. Ponieważ obronę organizuje się albo na poważnie, albo nie ma potrzeby organizować jej wcale.
    Dotychczasowe stosunki NATO z Rosją opierały się na zasadzie nie drażnienia niedźwiedzia, o którym wszyscy wiedzą, że jest olbrzymi i ma wielkie kły i pazury. Jednak do póki siedział w swojej Tajdze, w istocie nikomu to nie przeszkadzało i nikogo nie interesowało, nauczono się z nim żyć, współpracować i nawet odnosić z tego korzyści. Z punktu widzenia obywateli nieudolnie zarządzanych państw europejskich, których głupia polityka skonfliktowała je z sąsiednim termojądrowym supermocarstwem, powstrzymywanie Rosji to prawdziwy błęd. Kilka dni temu, niemiecka dyplomacja po raz kolejny dała do zrozumienia – wprost – mówiąc o tym, że nie ma możliwości zapewnienia bezpieczeństwa w Europie, bez współdziałania – porozumienia z Federacją Rosyjską
    PS… Podczas, gdy mocarstwa światowe ustalały podział swoich stref wpływów – polscy politycy topili się w oparach absurdu i debatach bez najmniejszego znaczenia dla przyszłości kraju. W nowym układzie sił gwarantem stabilizacji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Rosja.
    Nigdy w Polsce nie powstaną amerykańskie bazy i nigdy w Polsce nie będzie stałej obecności wojsk NATO z USA lub Europy Zachodniej.
    Zaskoczeni ? Gdzie jest tarcza antyrakietowa ? Gdzie jest szpica NATO ? Zamiast wielkich projektów pozostały do dzisiaj wielkie, puste obietnice. Zbliża się do końca druga kadencja Baraka Obamy i poza wspólnymi ćwiczeniami kilku tysięcy żołnierzy – nie wprowadzono ŻADNYCH rozwiązań, które mogłyby zapewnić nam bezpieczeństwo przed Niemcami lub Rosją. Polacy muszą mieć również świadomość, że nowy prezydent USA – niezależnie czy będzie to Hillary Clinton czy Donald Trump – najprawdopodobniej nie potrafią obecnie nawet wskazać Polski na mapie, nie mówiąc już o jakichkolwiek wspólnych projektach. Fakty nie ulegają wątpliwości – oprócz kilku używanych samolotów F-16 nie mamy żadnych korzyści ze współpracy z USA. Kusimy ich tutaj nowym przetargiem na śmigłowce, okręty podwodne i inne technologie, ale w praktyce dla USA jesteśmy tylko jednym z kilkudziesięciu roszczeniowych państw w długiej kolejce po zakup ich technologii.
    Proszę zadać sobie elementarne pytanie-jakiego rozmiaru siły zbrojne USA musiałyby stacjonować w naszym kraju, aby były w stanie zabezpieczyć nas przed Rosją ? Mówimy tutaj o rozmiarach rzędu kilkuset tysięcy, a nie kilkudziesięciu tysięcy. Kto wypłacałby tym żołnierzom wynagrodzenie ? Kto pokrywałby koszta utrzymania ponad 5-krotnie wyższe niż żołnierzy polskich ? Nasz budżet, Polacy ? A jeżeli my nie jesteśmy w stanie zapewnić takiego utrzymania, to dlaczego liczymy na to, że USA chojnie wydadzą kilka miliardów dolarów na zapewnienie bezpieczeństwa dla państwa, którego dochód narodowy brutto jest mniejszy od obrotów takich firm jak Apple czy Google ?
    Amerykanie mają jedną, bardzo prostą zasadę, którą kierują się w polityce i bezpieczeństwie : biznes.