Ukraińscy żołnierze na polecenie swoich przełożonych przez kilkaset kilometrów wieźli zwłoki swojego kolegi w trumnie upchniętej do starego „Moskwicza”. „Bagażnik praktycznie uderza nieboszczyka po głowie”.
Odeski działacz społeczny Władysław Serduk zamieścił na portalu społecznościowym nagranie, które oburzyło wielu Ukraińców. Zarejestrował skandaliczne warunki, w jakich przewożono zwłoki ukraińskiego żołnierza poległego na wschodzie kraju. Wykorzystano do tego starego, mocno sfatygowanego „moskwicza”.
Według opisu zamieszczonego przez Serduka, jadąc trasą Odessa – Kijów zobaczył jadącego przed nim starego, posowieckiego „Moskwicza”. Na tylnej szybie miał przyklejoną kartkę z napisem „Ładunek 200”. Co oznacza, że pojazd przewozi zwłoki z obszaru konfliktu. W środku jechali żołnierze.
– Tego, co zobaczyłem w środku samochodu, nie da się opisać w cenzuralny sposób – relacjonował Serduk, który zasygnalizował, żeby żołnierze zjechali na pobocze. W środku z lewej strony jechało dwóch ściśniętych żołnierzy, w tym kierowca, a z prawej… jeden w trumnie.
– Trumna leży na tyłach [złożonych] foteli z przodu i z tyłu. Jedna część opiera się o przednią szybę, a druga o pokrywę bagażnika. To jest, praktycznie uderza nieboszczyka po głowie – pisze publicysta. Żołnierze przejechali w ten sposób już jakieś 600 km. – Cóż zrobić. Dowództwo kazało dostarczyć [ciało] własnymi siłami. Wzięliśmy swój samochód, zrzuciliśmy się na benzynę – opowiadali żołnierze.
Oburzony aktywista stwierdził, że to państwo ukraińskie powinny zadbać o odpowiedni przewóz zwłok swoich poległych żołnierzy:
– Państwo inwestuje wielkie środki w armię i flotę. Oczywiście, na wszystko nie starczy. Ale nie wierzę, że ministerstwo obrony nie może zakupić jednego pojazdu specjalnego do transportu poległych żołnierzy z frontu do domu. (…) nie jak w tym przypadku, w bagażniku samochodu, jak drewno na opał. Po prostu wstyd.
Nagranie zarejestrowano 14 lipca. Poległym żołnierzem, jak się okazało, był 23-latek z Kryżopola w Obwodzie Winnickim. Zginął dwa dni wcześniej w rejonie nowotrockim obwodu chersońskiego, gdzie z kolegami „wypełniał zadanie specjalne”. Przyczyną śmierci był wypadek samochodowy.
Później, gdy nagranie wywołało falę oburzenia w sieci, do sprawy odniosło się dowództwo ukraińskiej marynarki wojennej. Podkreślając, że całkowicie podzielają oburzenie użytkowników mediów społecznościowych z powodu „absurdalnego zarządzenia dowódców i przełożonych” żołnierzy, którym kazano samodzielnie przewieźć zwłoki kolegi kilkaset km.
Obozrevatel.com / facebook.com / Kresy.pl
Typowe banderowskie standardy. Co można się spodziewać po tym bydle. Ani to naród ani to żołnierze.
@Accipiter: Całkowicie się zgadzam z Pana opinią, jednak pamiętam czasy na tym portalu gdy za to można było wylecieć z grona użytkowników jeśli to Pana zainteresuje to podam znane mi nicki prowokatorów i osób które poniosły takie konsekwencje.
Przepraszam panią Oksanę Zabużko, arcybiskupa Światosława Szewczuka, pana Andrija Deszczycę, pana Igora Isajewa, pana Grzegorza Kuprianowicza, pana Petra Poroszenkę, pana Piotra Tymę oraz pozostałych chłonków narodu ukraińskiego, a także naród czeczeński oraz imigrantów z krajów Afryki za ich publiczne znieważenie w Internecie z powodu przynależności narodowej, etnicznej i rasowej, a także za publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, publicznego nawoływania do przestępstwa na ich szkodę i za publiczne pochwalanie przestępstwa. Zwracam uwagę i ostrzegam wszystkich, że tego rodzaju zachowania są niezgodne z polskim prawem.