Niemiecki minister sprawiedliwości Heiko Maas prosi o pomoc państwa Unii Europejskiej. Chodzi o identyfikację i lokalizację osób, które brały udział w zamieszkach w Hamburgu podczas szczytu G20.

Trwający 7 i 8 lipca szczyt najbardziej wypływowych państw ściągnął do Hamburga wielu przedstawicieli lewicowych i anarchistycznych organizacji. Ich celem było zakłócenie spotkania oraz wyrażenie sprzeciwu wobec globalizacji i systemowi kapitalistycznemu. Już od czwartku, 6 lipca w mieście trwały starcia z policją. Skala zamieszek okazała się ogromna.

Łącznie w rozruchach wzięło udział ok 100 tys. ludzi. Demonstrantów próbowało opanować ponad 20 tys. funkcjonariuszy niemieckich służb mundurowych. Mimo tego, Hamburg został mocno zdewastowany. Protestujący palili samochody, wybijali witryny i plądrowali sklepy. Ulice zasłane zostały resztkami spalonych barykad, szkłem butelek i kamieniami. Rany odniosło aż 476 funkcjonariusz biorących udział w tłumieniu zamieszek. Hamburg na kilka dni zamienił się istną strefę wojny.

Służbom udało się zatrzymać zaledwie 186 w tym 51 obcokrajowców. W obliczu ogromnych strat, jakie poniosło miasto oraz liczby osób biorących udział w zamieszkach jest to słaby wynik. Wielu demonstrującym udało się uniknąć aresztowania. Z tego powodu niemiecki minister sprawiedliwości Heiko Maas poprosił państwa UE o pomoc w ściganiu osób, które brały udział w zamieszkach.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Polscy anarchiści brali udział w zamieszkach w Hamburgu.

Wandalizm i agresja członków organizacji, które starły się z niemiecka policją wzbudził wrogość mieszkańców miasta oraz przedstawicieli władz. Członkowie bawarskiej CSU uznali, że należy podjąć walkę ze skrajnie lewicowymi organizacjami. Politycy CDU i mieszkańcy Hamburga rozpoczęli akcję, która ma na celu eksmisję anarchistów z zajmowanego przez nich budynku w dzielnicy “Sternschaze”.

PAP/Kresy.pl

 

 

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply