Na ulice Barcelony wyległo dziś około pół miliona ludzi by uczcić Narodowy Dzień Katalonii. Wielką manifestację zdominowało hasło niepodległości dla regionu.

Narodowy Dzień Niepodległości obchodzony jest w rocznicę zdobycia przez wojska hiszpańskie Barcelony w 1714 r. Zakończyło ono wojnę między pretendentami do hiszpańskiej korony. Ponieważ Katalończycy opowiedzieli się za pretendentem, który przegrał, ponieśli dotkliwe konsekwencje. Księstwo Katalonii zostało pozbawione dotychczasowej autonomii, a język kataloński wykluczony z urzędowego użycia.

Z czasem obchody 11 września z manifestacji katalońskiej tożsamości zmieniły się w manifestacje woli odłączenia Katalonii od Hiszpanii. Od 2012 r. zaczęły pod tym hasłem gromadzić setki tysięcy a nawet ponad milion ludzi. Nie inaczej było w tym roku. Prezydent Katalonii Carles Puigdemont jeszcze w niedzielę wzywał na wizji Catalana TV swoich współobywateli do tłumnego uczestnictwa w “Diada”, jak nazywa się po katalońsku Narodowy Dzień Katalonii. “To jest dzień wyrażenia naszej woli jako narodu, pamięci o przeszłości z której przychodzimy, ale także definiowania się na przyszłość. Przyszłość, która jest w naszych rękach, a która już wkrótce zostanie określona demokratycznie” – mówił Puigdemont.

Prezydent nawiązał w ten sposób do decyzji regionalnego parlamentu z 6 września. Zdecydował on o przeprowadzeniu w dniu 1 października referendum w sprawie pełnej niepodległości regionu. Stało się tak mimo orzeczenia hiszpańskiego Sądu Konstytucyjnego, który określił taki krok jako bezprawny. Rząd Mariano Rajoya zapowiedział już złożenie do sądu zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez deputowanych katalońskiego parlamentu. Jednocześnie rozesłał pismo do kilkuset urzędników regionalnej administracji. Sekretarz stanu ds. administracji terytorialnej Roberto Bermudez de Castro ostrzegł w nim katalońskich urzędników przez jakimkolwiek zaangażowaniem w organizację niepodległościowego referendum. Pismo to otrzymało około 950 urzędników. Puigdemont już znalazł wyjście z tej sytuacji, zapowiadając, że plebiscyt będą obsługiwać wolontariusze a nie urzędnicy. Wolontariuszy ma być 80 tys. Prokurator generalny ostrzegł więc, że do odpowiedzialności karnej może być pociągnięty każdy zaangażowany w organizowanie referendum, wolontariusze, ale też firmy, które wydrukują karty do głosowania.

Groźby władz w Madrycie nie odstraszają separatystów. Według telewizji France24 było ich dzisiaj na ulicach Barcelony 400 tys. Kolejni maszerowali przez cztery inne miasta Katalonii. Brytyjski dziennik “Guardian” twierdzi, że razem manifestowało dziś około 800 tys. osób. Manifestacją woli głosowania w październikowym referendum było ustawienie się tłumów manifestantów w Barcelonie w znak X, na krzyżujących się alejach Paseo de Gracia i Aragon. Jak twierdzili organizatorzy, ma to być zapowiedzią znaku, jaki uczestnicy postawią 1 października na referendalnej karcie wybierając opcję niepodległość pod pytaniem: “Czy chcesz, aby Katalonia została niepodległym państwem w formie republiki?”. Powiewały nad nimi setki katalońskich, pasiastych flag, hasła “Niepodległość”, czy “Tak”, na jednym z banerów wypisanym w wielu językach, w tym w języku polskim.

W Katalonii odbyło się już jedno referendum w sprawie niepodległości. 9 listopada 2014 r. 80,7% głosujących opowiedziało się za secesją. Jednak frekwencja okazała się porażką separatystów, bowiem w referendum udział wzięło tylko 2,25 miliona osób czyli około jednej trzeciej spośród 5,4 miliona uprawnionych. Władze Katalonii przekonują, że teraz będzie lepiej, powołując się na wyniki zamówionego przez siebie sondażu, z którego wynika, że 70% respondentów chciało głosować w referendum na temat przyszłego statusu swojego regionu. Co ciekawe, rozkład poglądów ułożył się jednak dla separatystów niepomyślnie: 49,4 % badanych sprzeciwiło się niepodległości, a 41% ją poparło.

Były prezydent Katalonii, Arturo Mas, który zorganizował poprzednie referendum stanął przed sądem. W marcu bieżącego roku został skazany na dwa lata zakazu sprawowania funkcji publicznych oraz grzywnę 36,5 tys. euro. W czerwcu Prokuratura Generalna Hiszpanii zapowiedziała, że domaga się ukarania kwotą 5,1 mln euro czterech głównych odpowiedzialnych za organizację referendum w 2014 r.: Artura Masa i jego współpracowników: Francesca Homsa, Irenę Rigau oraz Joanę Ortegę.

W Katalonii mieszka 15 % ludności Hiszpanii, czyli 7,5 mln spośród 47 mln obywateli. Region ten wytwarza aż 20 proc. PKB całego kraju

france24.com/theguardian.com/polsatnews.pl/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply