Gdy frachtowiec pod turecką banderą nie chciał poddać się kontroli, Grecy otworzyli do niego ogień.

Po informacjach o ostrzelaniu przez grecką straż przybrzeżną tureckiego frachtowca w pobliżu wyspy Rodos na Morzu Egejskim Turcja wysłała w rejon zdarzenia dwie łodzie swojej straży przybrzeżnej oraz łódź desantowo-szturmową tureckiej marynarki.

Kapitan ostrzelanego statku powiedział CNN, że Grecy chcieli, by frachtowiec zacumował w porcie na Rodos, ponieważ chcieli skontrolować jednostkę. Zagrozili otwarciem ognia, gdyby kapitan nie podporządkował się ich żądaniom. W związku z niespełnieniem tego wymagania statek został ostrzelany. Według kapitana statek ma 16 dziur, które jednak nie zagrażają zatonięciem jednostki. Obecnie znajduje się on na wodach należących do Turcji.

Nie wiadomo, dlaczego kapitan frachtowca nie chciał poddać się kontroli.

Informacje o nieudanej próbie skontrolowania tureckiego statku potwierdziło greckie ministerstwo żeglugi, transportu i do spraw wysp. Także według Greków statek znajduje się już na tureckich wodach terytorialnych. Nie potwierdzono jednak, że doszło do ostrzału.

Jak podaje RMF FM incydent zbiegł się w czasie z toczonymi w Szwajcarii rozmowami w sprawie zjednoczenia Cypru, w których biorą udział szefowie MSZ Grecji i Turcji.

CZYTAJ TAKŻE: Grecki okręt wojenny przegania turecką straż przybrzeżną [+VIDEO]

Kresy.pl / RMF FM

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply