Donald Trump, z okazji rocznicy wyzwolenia Bastylii, przybył do Francji. Zarówno dla Waszyngtonu jak i Paryża jest to szansa na nowe otwarcie we wzajemnych relacjach.

Dwudniowa wizyta amerykańskiego prezydenta zbiega się również z setną rocznicą przybycia do Europy wojsk amerykańskich w czasie I wojny światowej. Obaj przywódcy będą mieli okazję do bliższych rozmów i naprawienia, kiepskich do tej pory, relacji. Dla Trumpa jest to wzmocnienia swojej pozycji w Europie i osłabienie wpływów Merkel. Macron jako nowy prezydent musi natomiast zabiegać o wzmocnienie swojej roli na arenie międzynarodowej i pokazaniu, że Francja dalej jest w stanie prowadzić samodzielną politykę.

Prezydenci, oprócz wspólnej celebracji dwóch ważnych rocznic, mają rozmawiać o sytuacji n Bliskim Wschodzie. Najprawdopodobniej chodzi o kwestię wspólnej walki przeciw ISIS i procesie pokojowym oraz stabilizacji regionu po zniszczeniu kalifatu. Francuskie jednostki specjalne oraz artyleryjskie brały min. udział w wyzwalaniu Mosulu.

Do tej pory relację między prezydentami uważano za kiepskie. Wszystko zaczęło się od szczytu NATO, kiedy to Trump i Macron, w geście przywitania, niezwykle mocno ścisnęli swoje dłonie. Wygląda jednak na to, że Francja pod rządami nowego prezydenta próbuje pokazać się jako ważny gracz na arenie międzynarodowej. Służą temu kolejne spotkania Macrona z najważniejszymi przywódcami świata.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Trump odwiedzi Francję na zaproszenie Macrona 14 lipca.

Amerykański prezydent nie ma jednak łatwego zadania. Francja to kraj, gdzie Trump jest najmniej lubiany. Jednak z oficjalnych przekazów wiadomo, że żadna z francuskich partii opozycyjnych nie planuje organizacji protestów. Przeciw Trumpowi mają jedynie demonstrować mieszkający lub przebywający we Francji amerykanie.

Bloomberg/Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply