Prezydent Mołdawii u boku Putina

Dzień Zwycięstwa, jaki Rosja obchodzi 9 maja, jest najważniejszym świętem w perspektywie rosyjskiej polityki historycznej. Układ na trybunie na Placu Czerwonym  tego dnia nie jest przypadkowy.

W tym roku u boku Władimira Putina na trybunie w czasie parady zwycięstwa nad III Rzeszą stanął prezydent jednego z najmniejszych i najbiedniejszych państw Europy. Był on także jedynym przywódcą dawnej republiki związkowej ZSRR, który zdecydował się obchodzić “dzień zwycięstwa nad niemiecko-faszystowskim najeźdźcą” w Moskwie. Przywódc tym był prezydent Mołdawii Igor Dodon.

Dodon wygrał w listopadzie zeszłego roku pierwsze od lat powszechne wybory prezydenta Mołdawii właśnie pod hasłami otwarcia na Rosję, po długim okresie rządów koalicji partii (które wybierały poprzednich prezydentów w parlamencie) jednoznacznie orientujących się na integrację z Unią Europejską. Dodon wywodzi się z Partii Komunistów Republiki Mołdawii, ale w 2011 odszedł do marginalnej wówczas Partii Socjalistów, wraz z przyjęciem przez komunistów bardziej prozachodniego kursu. Jako lider socjalistów Dodon zdecydowanie wznosił hasła współpracy z Rosją.

Pod dojściu do władzy nie odrzucił jednak umowy stowarzyszeniowej z UE. wielu komentatorów twierdziło, że jego prorosyjskość jest raczej stymulowana potrzebami elektoratu, na którego poparcie Dodon liczy, zaś sam polityk zachowuje tak wobec Moskwy, jak i wobec Brukseli stanowisko ambiwalentne, zależne od okoliczności. Punkt w którym poglądy i działania Dodona faktycznie zbiegają się z polityką rosyjskich władz wydaje się być kwestia stosunku do separatystycznego Naddniestrza, które faktycznie oderwało się od Mołdawii 1990. Dodon wykonał bezprecedensowy gest, odwiedzając w styczniu stolicę separatystów Tyraspol. Oficjalnie też opowiada się za takim rozwiązaniem trwającego trzecią dekadę konfliktu, w którym Naddniestrze wracając w skład Mołdawii, uzyskało by status równoprawnego członu federacji. Taką koncepcję od dawna popiera dyplomacja rosyjska.

Wkrótce potem, pod koniec stycznia, Dodon był z pompą witany w Moskwie przez Władimira Putina. Dodon zadeklarował tam dążenie do ponownego nadania relacjom mołdawsko-rosyjskim “strategicznego” charakteru. Fakt, że na trybunie na Placu Czerwonym Dodon zajął dziś miejsce tuż przy boku rosyjskie prezydenta, może świadczyć, że rosyjskie władze zdecydowały się, inaczej niż to było do tej pory, “inwestować” pijarowsko w jego osobę. Dla wielu obywateli Mołdawii poparcie Rosji jest istotną rekomendacją.

Sam Dodon również wczuł się w rolę. Przeciwstawiał się prozachodniemu rządowi  gdy ten ogłosił 9 Maja “Dniem Europy”. “Nic i nikt nie spowoduje tego, że zapomnimy czego dokonali nasi dziadkowie i pradziadkowie. Dziękujemy i jesteśmy dumni” – Dodon napisał po wczorajszych obchodach zakończenia wojny w Mołdawii . “To nie wasze natowskie hummery” – stwierdził mołdawski prezydent pisząc o “wyzwoleniu”.

ria.ru/balkaninsight.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply