Prezydent Filipin Rodrigo Duterte oświadczył, że zamierza jeszcze w tym roku odwiedzić Chiny i Rosję by “otworzyć sojusze” z tymi dwoma mocarstwami a także udowodnić, że prowadzi niezależną politykę zagraniczną.
Prezydent Filipin ogłosił, że jego kraj przekroczył już punkt, w którym nie można zawrócić w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi. Dlatego postanowił wzmocnić relacje z dwoma historycznymi rywalami Stanów – Chinami i Rosją.
Duterte zamierza niedługo odwiedzić Chiny, z którymi stosunki znajdują się w złym stanie po ostatnim wyroku Trybunału Arbitrażowego dotyczącym Morza Południowochińskiego. Jest także oczekiwany w Moskwie przez premiera Dimitrija Miedwiediewa.
Duterte powiedział, że jest gotowy nie psuć relacji ze Stanami Zjednoczonymi lecz chciałby zawrzeć sojusz z Pekinem i Moskwą. Oświadczył, że chce otworzyć Filipiny na inwestycje i handel z tymi krajami. Zamierza również prowadzić bardziej liberalną politykę gospodarczą otwierając branże telekomunikacyjną i lotniczą na nowych zagranicznych graczy.
Gospodarka Filipin cierpi ostatnio a lokalna waluta spadła do najniższego od 2009 roku poziomu po tym, jak prezydent kraju nasilił antyzachodnią retorykę a także rozpoczął brutalną wojnę przeciwko narkotykom. Część inwestorów decyduje się wycofać swoje środki z tego kraju.
Duterte wykluczył możliwość wzięcia udziału Filipin w konflikcie morskim – decyzja, która narusza traktat pomiędzy USA i Filipinami z 1951 roku, w którym kraj ten zobowiązał się wspierać Waszyngton.
Czytaj także:
Przeciwniczka Duterte oskarżana o korupcję
Prezydent Filipin zagroził wystąpieniem kraju z ONZ
Reuters/KRESY.PL
To jest nawet zabawne Sołtys na stanowisku Prezydenta. Ten człowiek niespecjalnie rozumie w jakiej sytuacji są Filipiny w stosunku do Chin.
tagore
Filipiny to wspaniały kraj i zawsze będę miło wspominał. Ale prezydent to im się nie udał. To, że ma chłodną relację z USA nie czyni z Rosji i Chin przyjaciół.