Szef MON zapowiedział, że kontrakt na wyrzutnie rakietowe Homar najpewniej zostanie zawarty z amerykańskim koncernem Lockheed Martin. Z kolei ws. zakupu okrętów podwodnych  bardzo prawdopodobne jest nawiązanie współpracy z Niemcami.

Antoni Macierewicz był pytany w środę na antenie TVP Info, co Polska kupi od Amerykanów w kontekście uzbrojenia. Minister poinformował, że kończą się negocjacje dotyczące obszaru szeroko nazywanego tarczą antyrakietową. Zaznaczył przy tym, że we wtorek „Polska Grupa Zbrojeniowa podjęła decyzję, że lufowa broń rakietowa – Homary – zostanie nabyta, ona będzie negocjowana i kontrakt zostanie zawarty najprawdopodobniej z firmą Lockheed Martin”. Według niego, to dla Polski dobra wiadomość.

– To jest najnowocześniejsza broń – podkreślał Macierewicz. – To jest broń, która daje możliwość wystrzeliwania rakiet na ponad 300 km. Ona pozwoli stworzyć rzeczywistą zaporę ogniową – tak, by żaden wróg do Polski nie mógł wkroczyć.

Szef MON zapytany, czy w Polsce wreszcie będzie obrona powietrzna odpowiedział, że “na ten temat rozmowy trwają”. Dodał, że niedługo będzie mógł powiedzieć więcej o przebiegu rozmów w tej sprawie.

Macierewicz w kontekście programu Orka, czyli zakupów okrętów podwodnych przyznał, że skorzystanie z oferty przedstawionej przez Niemcy, dot. wspólnej budowy tych jednostek, jest „bardzo prawdopodobne”.

– To są bardzo dobre okręty, rozmawiamy o tym – powiedział minister. Dodał, że trwają jeszcze rozmowy z Francuzami i Szwedami. – Nie zakończyliśmy jeszcze tych rokowań, w odróżnieniu od tej broni rakietowej Homar, którą będziemy realizowali razem z Lockheed Martin (…). Jeżeli chodzi o okręty, to tego jeszcze nie rozstrzygnęliśmy.

Jednocześnie, szef MON nie wykluczył, że wspomniane okręty będzie można wyposażyć w amerykańskie rakiety. Przypomnijmy, że jednym z warunków w ramach programu Orka była możliwość uzbrojenia okrętów podwodnych w pociski manewrujące. W przeciwieństwie do francuskich okrętów Scorpene i szwedzkich A-26, niemieckie jednostki typu 212A, choć zaprojektowane specjalnie pod kątem działania na Bałtyku, nie posiadają jednak takiej zdolności. Nie wykluczano jednak, że w przyszłości będzie można zmodyfikować je, umożliwiając wystrzeliwanie rakiet manewrujących.

Macierewicz powiedział także, że nowe okręty powstałyby w polskich stoczniach (co w zasadzie oferowali wszyscy oferenci):

– Jeżeli taki kontrakt zostanie zawarty, to na pewno będą produkowane zarówno w Gdańsku i Gdyni, jak i Szczecinie.

Przeczytaj: Polska producentem okrętów podwodnych? PGZ Stocznia Wojenna chce zawiązać spółkę

Należy zaznaczyć, że w drugiej połowie czerwca wiceminister obrony Tomasz Szatkowski podczas swojej wizyty w USA nie wykluczył, że jeszcze przed wizytą Donalda Trumpa w Polsce MON wystąpi z deklaracją ws. zakupu amerykańskiego uzbrojenia.

Ponadto, szef MON w kontekście obecności wojsk amerykańskich w Polsce powiedział, że Polski i całej Europy ważne jest, aby ta obecność wyglądała podobnie jak w latach 60-70 XX w. w Europie Środkowej i Zachodniej. Tj. w postaci licznych, stałych baz.

– Możemy się spodziewać, że ta obecność będzie coraz bardziej istotna i coraz bardziej zdolna do przeciwstawienia się zewnętrznej agresji – powiedział minister. Podkreślił też, że bez wątpienia sojusz polsko-amerykański jest jednym z fundamentów pokoju europejskiego, a rozwój polskiej armii jest istotnym przyczynkiem do naszej przyjaźni i współpracy. Dodał, że z zazdrością patrzą na to Niemcy.

W ocenie Macierewicza, po wizycie prezydenta USA Donalda Trumpa w Polsce można sobie życzyć mocnego sojuszu polsko-amerykańskiego i trwałej obecności amerykańskiej w Polsce. Jak również współpracy gospodarczej, w tym w obszarze przemysłów zbrojeniowych.

Homar – „skorupiak” doskonały

W ramach programu Homar Polska ma pozyskać wieloprowadnicowe wyrzutnie pocisków rakietowych o zasięgu do 300 km. W założeniu, mają one być elementem sił odstraszania, zdolnych do zadania siłom agresora dotkliwych strat na jego dalekich tyłach, niszcząc szczególnie cenne obiekty infrastruktury wojskowej oraz komunikacyjnej. W takim przypadku posiadanie odpowiednio dużego zasięgu rażenia jest czynnikiem bezwzględnie istotnym. W 2014 roku program Homar został uznany za program priorytetowy, którego realizacja związana jest wystąpieniem podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa. Wpływ na tę decyzję miała sytuacja międzynarodowa w naszym regionie, w tym także konflikt w Donbasie. Ponadto, miałyby one być swego rodzaju polską odpowiedzią na rosyjskie iskandery.

Przeczytaj: Artyleria wychodzi z lamusa

Początkowo pierwsze systemy Homar (w formie dywizjonowego modułu ogniowego) miały trafić do polskiej armii jeszcze w 2017 roku. Obecnie wiadomo, że będzie to nie wcześniej, niż w 2018 roku.

Jednak już wiosną 2015 r. zwracaliśmy uwagę, że technologie, w ramach licencji, miałby dostarczyć amerykański gigant zbrojeniowy Lockheed Martin Vought System. Homar ma nawiązywać do konstrukcji HIMARS (High Mobility Artillery Rocket System), która jest lżejsza i bardziej mobilna, niż system MLRS.

Zasadniczo system HIMARS posiada wyrzutnię 6 niekierowanych pocisków rakietowych (M-26 jako podstawowy) o zasięgu ok. 32-40 km (w przypadku wariantu pocisków kierowanych M30/M31 – około 70 km). Istnieje jednak możliwość uzbrojenia zestawu w jeden taktyczny pocisk balistyczny bardzo krótkiego zasięgu MGM-140 ATACMS, o zasięgu ok. 120-160 km. Maksymalna donośność to 300 km. Ze względu na brak informacji nie ma jednak żadnych danych dotyczących pocisków, jakie miałyby zostać zastosowane w systemie Homar. Jednak deklaracje odnośnie zasięgu wskazują, że realna jest opcja wykorzystująca pociski taktyczne w typie ATACMS, najpewniej od dostawcy z zagranicy. Różnica ma polegać także na przeznaczeniu Homarów, które w przeciwieństwie do Langust (czy Gradów) mają być bronią uderzenie raczej punktowego niż obszarowego.

W 2016 roku podkarpackie centrum artyleryjskie na zlecenie PGZ miało zakończyć przygotowania do budowy dalekosiężnej broni rakietowej dla wojsk lądowych. Koncepcja nowych systemów artyleryjskich opracowywana jest w HSW. Potwierdzono, ze będzie oparta o system MLRS (wieloprowadnicowa wyrzutnia rakietowa) rozpowszechniony w krajach NATO. Którego dostawcą jest głównie amerykański Lockheed Martin.

Przypomnijmy, że w ub. roku Polskę swoją ofertą w ramach programu Homar „kusił” izraelski potentat zbrojeniowy Israel Military Industries. Deklarował, że izraelski rząd dał koncernowi zgodę na pełne udostępnienie Polsce technologii, potrzebnych przy realizacji modernizacyjnych programów artyleryjskich. Oferował Polsce system Lynx. Zdaniem Izraelczyków, jest on nowocześniejszy, a zarazem tańszy i bardziej uniwersalny od amerykańskich. Może wystrzeliwać pociski różnego kalibru i rodzaju na odległość od 20 do 150 km, w przypadku naprowadzanych rakiet Extra, zdolnych – jak twierdzi producent – trafić w cel z dokładnością do 5 metrów z odległości kilkudziesięciu kilometrów. Z kolei w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy testy przejdzie dalekosiężna rakieta z głowicą odłamkowo burzącą o zasięgu 250 – 300 km.

Przeczytaj: Izraelski potentat zbrojeniowy kusi Polskę ws. Homara

Orka z Niemiec

Zgodnie z planem modernizacji technicznej, planowany jest zakup trzech nowych okrętów podwodnych dla polskiej marynarki wojennej w ramach programu „Orka”. Z kolei przy okazji prezentacji nowej koncepcji obronnej RP szef MON Antoni Macierewicz poinformował, że jego resort bierze pod uwagę zakup czterech okrętów podwodnych uzbrojonych w pociski dalekiego zasięgu. W takim przypadku, w grę wchodziłyby głównie oferty francuska (okręty Scorpene wraz z pociskami systemu NCM) oraz szwedzka (A26 z pociskami NSM). Okręty niemieckie oferowane Polsce nie posiadają możliwości przenoszenia rakiet manewrujących, choć producent deklaruje, że w przyszłości można zastosować takie rozwiązanie i odpowiednio zmodyfikować okręty.

Poprzednie kierownictwo MON rozważało zakup okrętów podwodnych wspólnie z innym krajem NATO, na przykład z Norwegią lub Holandią, co pozwoliłby obniżyć koszty zakupu.

Przeczytaj również:

Polska chce kupić okręty podwodne – Szwedzi przebiją Francuzów?

Rzeczpospolita: podwodna broń osłoni Wybrzeże

Niemiecki koncern Thyssenkrupp Marine Systems, który proponuje Polsce jednostki typu 212A, zaprojektowane specjalnie z przeznaczeniem do operowana na Bałtyku zapowiada, że chce zbudować w naszym kraju wszystkie trzy jednostki. Okręty tego typu posiadają napęd typu AIP, działający na zasadzie ogniw paliwowych. Okręty podwodne produkcji TKMS są używane m.in. przez marynarkę wojenną Niemiec, a także Grecji, Włoch, Portugalii czy Izraela. Niemcy zapewniają, że polskie stocznie zostaną wciągnięte w łańcuch dostaw części do okrętów dla kolejnych jednostek budowanych przez TKMS dla innych klientów. Ponadto, w stoczni HDW w Kilonii polscy pracownicy mogliby szkolić się w budowaniu tych okrętów na jednostkach powstających obecnie dla innego klienta. Ponadto, jak zadeklarował przedstawiciel TKMS Jan Christian Feuerbach, niemiecki rząd jest gotów natychmiast wypożyczyć polskiej Marynarce Wojennej dwa okręty typu 212A i przeszkolić załogę.

PRZECZYTAJ: Szwedzi i Niemcy namawiają Polskę do kupna swoich okrętów podwodnych

Jak informowaliśmy, TKMS jest jednym z oferentów w ramach programu „Orka”, dot. zakupu przez Polskę trzech nowych okrętów podwodnych. Według jednej z możliwości, Polska mogłaby kupić okręty podwodne wspólnie z Norwegią, dzięki czemu zostałyby obniżone koszty. Nowe okręty mają być jednak wyposażone w rakiety manewrujące. Z kolei w marcu ub. roku informowaliśmy, że według Inspektoratu Uzbrojenia MON Polska prowadzi rozmowy z Norwegią i Holandią nt. wspólnego pozyskania nowych okrętów podwodnych. Norwegowie są gotowi wydzielić Polsce okręt podwodny typu 210 Ula w ramach rozwiązania pomostowego.

Przypomnijmy, że Norwegia zdecydowała się na strategiczną współpracę z Niemcami i zakup czterech okrętów podwodnych Typu 212NG, produkowanych przez koncern TKMS. Zbliżone jednostki tego samego typu są również oferowane Polsce. Wcześniej planowano m.in. zakup OP wspólnie z Norwegami.

Tvp.info / forsal.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply