W Torezie i Szachtarsku dywersanci podjęli próby wypłacania pieniędzy z kart płatniczych ofiar katastrofy pasażerskiego boeinga

Rząd Ukrainy informuje, że rebelianci poszukują specjalnych pojazdów do transportu ciężkich i bardzo dużych przedmiotów w celu wywiezienia części wraku. „Zwracamy się do społeczności międzynarodowej z apelem, by skłoniła Rosję do odwołania swoich terrorystów i dała możliwość ukraińskim i międzynarodowym ekspertom prowadzić dochodzenie w sprawie okoliczności tragedii” – głosi komunikat.

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zaprezentowała kolejne nagrania rozmów separatystów, tym razem związane z przemieszczaniem się wyrzutni Buk, a dokładniej Buk-M w okolicach miejsca, gdzie w czwartek zestrzelono malezyjski samolot. Najpierw na trzy dni przed katastrofą jeden z dowódców bojowników rozmawia z wysokim oficerem GRU. Oceniają, że lotnictwo ukraińskie jest aktywne, ponieważ mści się za zestrzelony wcześniej samolot, ale nowych maszyn nie udaje się trafić. Rosjanin znajduje na to radę: „mamy Buk”. SBU odtwarza drogę wyrzutni. Miała ona trafić z Doniecka w Rosji (małego miasta przy granicy z Ukrainą) do ukraińskiego Doniecka (stolicy Donbasu opanowanej wciąż przez separatystów), czyli przejechać około 160 kilometrów.

Już w dniu katastrofy oficer GRU o pseudonimie „Chmurny” (według SBU nazywa się Siergiej Piotrowski) organizuje dalszy transport wyrzutni. Okazuje się, że przekroczyła ona granicę gdzieś po bezdrożach i jest na gąsienicach. Do dłuższego transportu udało się separatystom znaleźć jakiś ciągnik z platformą (na zdjęciach widać, że to ciężarówka do przewozu kontenerów). Wyrzutnia jest według rozmów „z załogą”. „Chmurny” dowiaduje się od jednego ze swoich kolegów, gdzie w Doniecku formuje się kolumna czołgów Wostok, i umawia się, że dołączy do niej swojego buka. Cenny pojazd ma jednak nie zwracać na siebie uwagi, wystarczy załoga i konieczna eskorta. „Chmurny” każe zainstalować wyrzutnie w okolicy miejscowości Pierwomajskoje. SBU sugeruje, że to gdzieś stamtąd została wystrzelona rakieta w kierunku boeinga. Pierwomajskoje leży ponad 20 km na południowy wschód od miejsca zestrzelenia samolotu.

Wcześniej w nagraniach upublicznionych przez SBU jeden z dowódców rebeliantów twierdzi, że samolot zestrzelili kozacy z posterunku Czernuchino – to także około 20 km od „celu”, ale na północ. Informacje na temat miejsca zainstalowania wyrzutni są zatem sprzeczne. Za nowszą wersją przemawiają zdjęcia buka na platformie ewakuowanego w kierunku Rosji w czwartek późnym popołudniem. Wykonano je w mieście Sniżne, tylko kilka kilometrów od Pierwomajskoje. SBU twierdzi, że kilka platform z zestawami Buk przekroczyło granicę z Rosją na terenie obwodu ługańskiego w nocy po katastrofie. Służba informuje, że przekazała kompletne dowody na to służbom specjalnym państw zachodnich. Jednocześnie odnotowuje się przenikanie kolejnych transportów sprzętu wojskowego z Rosji na Ukrainę.

Transport „medyczny”

Jeszcze jedno nagranie zawiera rozmowę, w której pewien dowódca rebeliantów mówi o uderzaniu w kolejne „suszki” (samoloty Su-25), ale ma kłopoty. Nie trafia, gdyż nie ma przy wyrzutniach Grad specjalistów od korekty lotu. Towarzysz pociesza go, że „zaraz będą buki”, a poza tym można liczyć na wsparcie ogniowe zza granicy (czyli z Rosji). Szef SBU Wałentyn Naływajczenko poinformował o zatrzymaniu na granicy dwóch obywateli Rosji, wojskowych zajmujących się naprowadzaniem wyrzutni Grad (czyli w żargonie „korektą” lotu). Jeden miał nawet rosyjską książeczkę wojskową z podaną specjalnością.

Nagrań zamieszczanych przez SBU nikt nie kwestionuje. Jak się wydaje, separatyści nie są w stanie zaprzeczyć zestrzeleniu boeinga. Jednak ich oświadczenia zawierają zupełnie nieprawdopodobne rewelacje. Paweł Gubariow, jeden z liderów Donieckiej Republiki Ludowej, twierdzi, że samolot zestrzelono 300 km wcześniej, nad obwodem dniepropietrowskim, lecz leciał jeszcze 20 minut i upadł dopiero na teren zajęty przez „powstańców”. Z kolei dowódca sił prorosyjskich rebeliantów Igor Striełkow (naprawdę Girkin) twierdzi, że ciała ofiar katastrofy były martwe od kilku dni.

To absurdalne stwierdzenie (pasażerowie to znani z imienia i nazwiska ludzie, którzy wsiedli do samolotu tego samego dnia, na co są niezliczone dowody, a samolot aż do zestrzelenia śledziły dziesiątki radarów) podejmują jednak rosyjskie media. Wysuwa się całkiem serio hipotezę, że boeinga podmieniono. Zestrzelony miałby zostać sterowany automatycznie ów egzemplarz tych samych linii lotniczych, który 8 marca zaginął w Indochinach. Autorzy tych hipotez uważają, że całe to makabryczne przedsięwzięcie jest działem Amerykanów, którym pomagają Polacy, bo to nad naszym terytorium doszło do zamiany maszyn. W innej wersji już z Amsterdamu wystartował samolot z trupami, a jego załoga wyskoczyła na spadochronach w Polsce. Na poparcie wysuwa się argument, że wśród ofiar nie ma ani Amerykanów, ani Polaków.

Donieccy szabrownicy

Władze Ukrainy informują o okradaniu zwłok ofiar przez bojówkarzy, którzy wciąż kontrolują teren upadku boeinga. Odnotowano próby wypłacania pieniędzy z kart płatniczych ofiar z bankomatów w Torezie i pobliskim Szachtarsku. Ukraińska komisja rządowa zwróciła się do rodzin ofiar o jak najszybsze zablokowanie kart swoich zabitych bliskich.

Ostateczny bilans tragedii to 298 ofiar. Wśród nich 193 ma obywatelstwo holenderskie, przy czym jedna osoba ma dodatkowo obywatelstwo USA. Jest też 43 Malezyjczyków (w tym 15 osób załogi i 2 niemowląt), 27 Australijczyków, 12 Indonezyjczyków (w tym niemowlę), 10 Brytyjczyków (jeden z nich także z obywatelstwem RPA), po czterech Niemców i Belgów, 3 osoby z Filipin, po jednej z Kanady i Nowej Zelandii.

Z Kuala Lumpur do Kijowa przybył samolot z 212 osobami skierowanymi w związku z katastrofą przez władze Malezji i linie lotnicze Malaysia Airlines. Wśród nich są przedstawiciele ministerstwa transportu, wojska, służb specjalnych, specjalistów w zakresie katastrof lotniczych i terroryzmu, medycyny sądowej i inni. W Kijowie są również specjaliści z USA (w tym eksperci Boeinga, pracownicy władz lotniczych i agenci FBI), Holandii i Australii.

Piotr Falkowski

“Nasz Dziennik”

10 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

    • jan_de
      jan_de :

      Czy Pan ma wybiórczą pamięć panie amstaf358, czy tylko krótką? Proszę sobie przypomnieć katastrofę w lesie Kabackim… A tak na marginesie… Czy pański nick oznacza amerykańskiego psa mordercę z rasy terrier bull? Nie znam się na tym, ale zawsze warto się czegoś nowego nauczyć…