Wydarzenia w Barcelonie mogły być swego rodzaju katalizatorem uruchamiającym pewne mechanizmy. Nie dopatrywałbym się w tym raczej stricte zaplanowanej i dokładnie skoordynowanej czasowo akcji – mówi Kresom.pl dr Krzysztof Liedel, ekspert ds. terroryzmu.

W ataku terrorystycznym w Barcelonie z użyciem furgonetki zginęło co najmniej 13 osób, a ponad 100 zostało rannych. W piątek nad ranem w Hiszpanii doszło do kolejnego ataku. W nadmorskim kurorcie Cambrils grupa zamachowców zaatakowała ludzi, stosując analogiczną metodę jak zamachowiec z Barcelony. W pewnym momencie ich samochód przewrócił się. Gdy zamachowcy wydostali się z pojazdu, policjanci otworzyli do nich ogień. Według ostatnich doniesień, 4 zamachowców zastrzelono na miejscy, piątego – namierzonego przez helikopter – później. Wśród 6 rannych jest 3 policjantów.

Przeczytaj: Kolejny atak w Hiszpanii – zamachowcy z pasami szahida taranowali ludzi, policja otworzyła ogień [+VIDEO]

Policja uważa, że zamachy w Cambrils i w Barcelonie najpewniej są ze sobą powiązana. Podobnie, jak wybuch w domu mieszkalnym w Alcanar. W eksplozji butli z gazem zginęła tam 1 osoba, a kolejna została ranna.

Jeśli to mechanizm – koniec akcji jednej komórki uaktywnia kolejną – to dziś również można spodziewać się próby zamachu – komentował dr Wojciech Szewko, ekspert ds. terroryzmu. Przypomniał też, że w czerwcu br. gazeta „El Pais” ostrzegała, powołując się na informacje służb, że „nowy zamach jest nie do uniknięcia”.

Zasada łańcuchowa?

Czy zamachy w Hiszpanii można traktować jako nowych schemat działania, w którym powiązane ze sobą komórki terrorystów działają kolejno po sobie, w sposób łańcuchowy?

Zdaniem dr Krzyszfota Liedla, eksperta ds. terroryzmu, dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas, na razie jest za wcześnie, żeby wyciągać tego rodzaju wnioski.

– Na pewno nie jest to żadna zmiana, ponieważ tego typu sytuacje już miały miejsce. Oczywiście słyszymy od służb hiszpańskich, że te zdarzenia były ze sobą powiązane, ale trzeba cierpliwie poczekać aż wyjaśnią, co dokładnie mieli na myśli. Czy chodzi o zastosowanie podobnej taktyki, czy np. mają informacje, że osoby, które przeprowadziły ataki, są ze sobą w jakiś sposób powiązane… Tego na razie nie wiemy, musimy poczekać – mówi Kresom.pl dr Liedel.

Ekspert zaznacza, że „na pewno nie była to akcja skoordynowana”. Wskazywał na dużą różnicę odległości (120 km), jak i różnicę w czasie.

– Akcje skoordynowane polegają na tym, żeby w tym samym czasie w różnych miejscach dokonać w miarę spektakularnych ataków, żeby spotęgować efekt psychologiczny. Tutaj raczej mamy do czynienia z sytuacją, gdzie wydarzenia w Barcelonie stają się  pewnym katalizatorem do tego, że ktoś podejmuje dalsze działania. Może to być np. pojedyncza osoba lub komórka, która obserwując co się dzieje w Barcelonie mówi: „to my też uderzymy, pokażemy im”. Być może akcja antyterrorystyczna prowadzona w Hiszpanii przestraszyła tych, którzy przygotowywali atak w późniejszym terminie. Stąd wydarzenia w Barcelonie były raczej pewnym katalizatorem, uruchamiającym pewne mechanizmy. Nie dopatrywałbym się w tym raczej koordynacji stricte zaplanowanej i dokładnie skoordynowanej czasowo. Należy jednak poczekać na więcej informacji – mówi dr Liedel.

Ostrzeżenia CIA

Jak podawaliśmy, w czerwcu br. CIA ostrzegało barcelońską policję przed możliwym atakiem terrorystycznym. Katalońska gazeta “El Periodico napisała, że według CIA barceloński deptak Las Ramblas może stać się celem ataku terrorystycznego. Amerykańskie służby wskazywały, że jego przebieg może być analogiczny do tego, który miał miejsce w czwartek.

Czy tego rodzaju ostrzeżenia rzeczywiście są w stanie realnie pomóc policji i służbom, by zdołały zapobiec zamachowi? Dr Liedel zaznacza, że służby często wymieniają się takimi informacjami i często pojawiają się informacje operacyjne świadczące o tym, że jakaś komórka czy organizacja terrorystyczna interesuje się konkretną lokalizacją, chcąc dokonać ataku.

– Największy problem polega tu na tym, że bardzo często brakuje najistotniejszej informacji – gdzie dokładnie i kiedy zostanie przeprowadzony atak terrorystyczny. To z kolei pozwala na to, że terroryści nadal wykorzystują element zaskoczenia. Jeśli wiemy kto, co i gdzie planuje, możemy temu zapobiec. Natomiast to, że ktoś jest zainteresowany Barceloną, miastem turystycznym czy Hiszpanią, która od dłuższego czasu jest jednym z czołowych miejsc wśród państw zagrożonych terroryzmem i wskazuje się jakieś publiczne, często uczęszczane miejsce – to żadna filozofia, że może tam dojść do ataku. Jak rozumiem, tutaj według podanych informacji Amerykanie wprost poinformowali, że atak ma nastąpić w tym konkretnym miejscu. Ale generalnie nie ma w tym niczego odkrywczego z punktu widzenia tego, czym kierują się terroryści. Więc jeżeli w takiej informacji nie ma konkretnego miejsca i czasu, to utrzymywanie gdzieś przez tygodnie czy nawet miesiące tego samego, wysokiego poziomu bezpieczeństwa, tej samej ilości patroli, kontroli, jest czymś niemożliwym. Tak nie dałoby się funkcjonować – mówi dr Liedel.

Rita Katz, współzałożycielka agencji Site Intelligence Group, ekspertka ds. terroryzmu zwróciła uwagę, że atak w Barcelonie nastąpił dwa tygodnie po pojawieniu się w mediach ISIS zapowiedzi „odbicia Al-Andalus”. Al Andalus to nazwa arabska Andaluzji, leżącej na południu Półwyspu Iberyjskiego. Dla części Arabów to określenie oznacza całą Hiszpanię.

Czy mogło to być swego rodzaju sygnałem dla dżihadystów, który aktywował ich działania? Zdaniem dr Liedla, jest to na razie element pewnej hipotezy. Zaznacza, że terroryści często kodują swoje informacje. – Podobnie jak pewne sygnały, które mają uruchomić dane komórki czy osoby do działania. Jeżeli założymy, że był tu jakiś element planowania i było w to zaangażowanych więcej osób, to być może było to inspirowane gdzieś wyżej i był to jakiś sygnał. Natomiast myślę, że jest to na razie tylko pewna hipoteza. Trzeba poczekać na jakieś dowody w tym zakresie – uważa ekspert.

Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply