Byli ambasadorowie Stanów Zjednoczonych w Rosji i dyplomaci przestrzegają przed nagonką na ambasadora Rosji w USA, Siergieja Kislaka.

Portal „The Hill” informuje – W swoim przesłuchaniu w ramach procedury zatwierdzenia jego osoby na stanowisko prokuratora generalnego,[Jeff] Sessions zeznał pod przysięgą, że nie miał żadnego kontaktu z Rosjanami podczas kampanii. Sessions zmienił swoje zeznania, twierdząc, że spotkał się z Kislakiem, jako członek senackiej komisji ds. sił zbrojnych, a nie jako reprezentant kampanii prezydenta Trumpa. (…) Od tego czasu, pojawiły się niezliczone informacje – m.in z insynuacjami na temat zmowy między Rosjanami i kampanią Trumpa, a także rzekomego hackowania przez Rosjan wyborów prezydenckich w 2016 roku – o tym, że Kislak uczestniczył w konwencji Republikanów, w przemówieniu na temat polityki zagranicznej, które wygłosił Trump w Waszyngtonie w kwietniu ubiegłego roku, a także, że był obecny podczas orędzia przed połączonymi izbami Kongresu.

Portal cytuje byłych amerykańskich dyplomatów, którzy odrzucają owe insynuacje, jakoby Trump potajemnie współpracował z rosyjskimi służbami.

– To polowanie na czarownice, w istocie paranoja i histeria. Zazwyczaj to Rosjanie są paranoidalni i histeryczni. To, że teorie spiskowe i paranoja tym razem pochodzą od Amerykanów, jest czymś przykrym –powiedział Wayne Merry z American Foreign Policy Council i były amerykański dyplomata w Rosji, który zna Kislaka od wielu lat.

Nawet znany ze swojego krytycznego podejścia do rządów Władimira Putina i Donalda Trumpa, ambasador Michael McFaul, stanął w obronie rosyjskiego ambasadora.

– Zadaniem Kislaka jest spotykanie się z przedstawicielami rządu i reprezentantami kampanii i myślę, że dobrze spełnia swój obowiązek. Ludzie powinni spotykać się z ambasadorem rosyjskim i nie może być tak, że podlega to kryminalizacji lub, że zniechęca się ludzi do tego. Chcę, aby rząd rosyjski był jak najlepiej poinformowany o amerykańskiej polityce. Gdy byłem ambasadorem, czymś frustrującym było to, jak słabo poinformowany był rząd rosyjski. Spotykanie się z nim[Kislakiem] jest czymś dobrym, a nie złym.

Z kolei John Beyrle, również były ambasador w Moskwie, stwierdził – Nie ma prawie żadnych wątpliwości, że Rosjanie ingerowali w wyborach i musi zostać przeprowadzone dochodzenie. Ale skonkludowanie, że to Kislak był złym aktorem, jest błędem.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Rzecznik Kremla: Ciągła histeria szkodzi relacjom amerykańsko – rosyjskim

Jak zauważa TheHill – Krajowi eksperci ds. bezpieczeństwa twierdzą, że wrzawa wokół Kislaka może mieć reperkusje w polityce zagranicznej, potencjalnie utrudniając życie obecnemu amerykańskiemu ambasadorowi w Rosji, Johnowi Tefftowi lub jego następcy, byłemu gubernatorowi Utah, Johnowi Hunstmanowi.

Beyrle przestrzega, że Rosjanie stosują zasadę wzajemności, więc istnieje możliwość, że Moskwa przyjmie podobny modus operandiw relacjach z USA.

Również były amerykański ambasador w ZSRR i bliski doradca Ronalda Reagana, Jack Matlock, określił obecną nagonkę na rosyjskiego ambasadora mianem polowania na czarownicei stwierdził – Ci, którzy starają się znaleźć sposób na poprawę stosunków z Rosją, powinni być chwaleni, a nie traktowani jak kozły ofiarne.

kresy.pl / thehill.com / jackmatlock.com

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply