Rzecznik Białego Domu zapowiedział, że jeśli dojdzie do kolejnego „masowego mordu cywilów”, to jego cena będzie dla władz Syrii wysoka. Nie przedstawił jednak żadnych konkretnych dowodów.

W poniedziałek Biały Dom poinformował, że dysponuje nowo odkrytymi dowodami na to, że rząd prezydenta Syrii Baszara el-Asada może planować kolejny atak z użyciem broni chemicznej.

Rzecznik Białego Domu Sean Spicer, który lakonicznie przekazał informację nie sprecyzował, o jakie dowody chodzi. Powiedział jedynie, że wywiad wojskowy “dostrzegł potencjalne oznaki” wskazujące, iż władze Syrii przygotowują tego rodzaju atak. Mogący „najprawdopodobniej doprowadzić do masowego mordu cywilów, w tym niewinnych dzieci”.

Spicer dodał, że wspomniane przygotowania przypominają te, które miały miejsce przed atakiem w Chan Szajchun na początku kwietnia br. Zapowiedział, że jeśli dojdzie do ataku, to cena dla syryjskich władz będzie wysoka.

– Jak stwierdzaliśmy wcześniej, Stany Zjednoczone są w Syrii po to, żeby wyeliminować ISIS. Jeśli jednak pan Assad przeprowadzi kolejny masowy mord z użyciem broni chemicznej, on i jego wojskowi zapłacą wysoką cenę – powiedział rzecznik Białego Domu.

Jak podaje agencja AP, administracja Donalda Trumpa nie konsultowała tego oświadczenia ze służbami wywiadowczymi USA. Kilku wysokich urzędników Departamentu Stanu, którzy zwykle uczestniczą w koordynowaniu takich komunikatów powiedziało, że są całkowicie zaskoczeni oświadczenie Spicera.

Jednocześnie, źródło spoza rządu, ale blisko powiązane z Białym Domem przekazało, że administracja amerykańska otrzymała informacje wywiadowcze, według których syryjskie władze coś przygotowują. Wedle tych danych, mieszają określone związki chemiczne celem możliwego ataku z użyciem sarinu. Miałoby to tego dojść na wschodzie lub południu kraju, w tych rejonach, gdzie siły rządowe nie odnotowują sukcesów.

Z kolei ambasador USA przy ONZ, Nikki Haley napisała na Twitterze, że o wszelkie dalsze ataki na ludność cywilną Syrii „zostanie obwiniony Assad, a także Rosja i Iran, które wspierają go w zabijaniu jego własnych ludzi”.

Przypomnijmy, że 6 kwietnia br. prezydent Donald Trump wydał rozkaz ostrzelania 59 pociskami Tomahawk syryjskiej bazy lotniczej Szajrat, z której, według oficjalnych informacji przekazanych przez Biały Dom, miał wystartować samolot bojowy, który przeprowadził atak przy użyciu broni chemicznej w miejscowości Chan Szejkun. Miało to miejsce 4 kwietnia, a miejscowość znajdowała się wówczas pod kontrolą rebeliantów. Zginęło co najmniej 86 osób, w tym 30 dzieci. Władze Syrii oficjalnie zaprzeczają przeprowadzeniu ataku.

ZOBACZ: Czołowy fizyk i profesor MIT: nie ma dowodów na odpowiedzialność Asada za atak chemiczny w Chan Szejkun 

Trump zignorował dane wywiadu?

Jak informowaliśmy, słynny amerykański dziennikarz śledczy Seymour Hersh, w swoim najnowszym artykule twierdzi, że prezydent Donald Trump zignorował kluczowe raporty własnego wywiadu na temat rzekomego ataku chemicznego przeprowadzonego przez Syryjczyków w kwietniu. Według informacji do których dotarł, decyzja Trumpa była oparta bardziej na emocjach niż na twardych danych wywiadowczych.

Przeczytaj: Seymour Hersh: Trump zignorował informacje wywiadowcze podejmując decyzję o ostrzale syryjskiego lotniska

W swoim najnowszym artykule opublikowanym na portalu Welt.de, Hersh ukazuje jak doszło do decyzji o zaatakowaniu syryjskiego lotniska. – Z dostępnych informacji wywiadowczych jasno wynikało, że w dniu 4 kwietnia, Syryjczycy zaatakowali miejsce spotkania dżihadystycznych przywódców przy użyciu dostarczonej przez Rosję bomby sterowanej. Szczegóły dotyczące ataku, w tym informacje o tak zwanym celu wysokiej wartości, zostały przez Rosjan z kilkudniowym wyprzedzeniem dostarczone amerykańskim i sprzymierzonym siłom w Dosze, które zajmują się koordynacją operacji lotniczych Amerykanów, koalicji, Syrii i Rosji w regionie – pisze Hersh.

Dziennikarz informuje, że kilku pracowników wywiadu i wojskowych wyraziło swoje zdziwienie decyzją Trumpa, gdyż byli przekonani, na podstawie danych z własnych źródeł, że do żadnego ataku chemicznego w Chan Szejkun nie doszło.

Hersh pisze też, że nie ma dowodów na to, że Syryjczycy przeprowadzili tego dnia atak chemiczny. Zgodnie z konsensusem jego rozmówców, toksyczna chmura, która pojawiła się po ataku, była wynikiem zniszczonych chemikaliów znajdujących się w budynku, gdzie trwało spotkanie islamistycznych przywódców.

foxnews.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply