Strona białoruska zapewniła polską delegację, że wbrew pojawiającym się informacjom, polskie szkoły na Białorusi, w Grodnie i Wołkowysku, nie zostaną zlikwidowane – mówi Kresom.pl poseł Kukiz’15 i prezes Endecji, Adam Andruszkiewicz.

Jak informowaliśmy wcześniej, delegacja polskich parlamentarzystów z Polsko-Białoruskiej Grupy Parlamentarnej przebywała w tym tygodniu na Białorusi. Jednym z poruszanych tematów rozmów ze stroną białoruską jest sytuacja polskiej mniejszości w tym kraju – szczególnie w kontekście kontrowersyjnych zmian w białoruskim kodeksie oświatowym.

W rozmowie z Kresami.pl poseł Adam Andruszkiewicz jako przewodniczący delegacji Polsko-Białoruskiej Grupy Parlamentarnej powiedział, że podczas wizyty tematem priorytetowym była sytuacja tamtejszych Polaków.

– Postawiliśmy priorytetowo sprawę sytuacji Polaków na Białorusi. Ta sprawa ma dla nas koronne znaczenie – mówi Andruszkiewicz. Podkreśla, że we wszystkich tego rodzaju spotkaniach ze stroną białoruską sprawa była w ten sposób stawiana.

– Zaznaczaliśmy, że w polityce nie będziemy tego traktowali oddzielnie i sprawy Polaków na Białorusi będą przedmiotem każdego spotkania. I tak było również teraz – stwierdził poseł.

Według relacji posła Kukiz’15, strona białoruska zapewniła polską delegację, że wbrew pojawiającym się informacjom, polskie szkoły na Białorusi, w Grodnie i Wołkowysku, nie zostaną zlikwidowane.

– Moim zdaniem to bardzo ważne – podkreślił Andruszkiewicz. Nie będzie tak, że przedmioty będą tam wykładane po rosyjsku czy białorusku. Wiemy, że obecnie trwają prace nad nowelizacją kodeksu oświatowego na Białorusi. Ma on zawierać niekorzystne zapisy, odnośnie wprowadzenia obowiązkowych egzaminów końcowych w języku państwowym, tj. rosyjskim lub białoruskim. W związku z tym poprosiłem o spotkanie białoruskie ministerstwo oświaty.

PRZECZYTAJ: Czy Polacy na Białorusi są dyskryminowani?

Poseł Andruszkiewicz został w czwartek przyjęty przez wiceminister Raisą Sidarenko, odpowiedzialną za wprowadzenie tych zmian. – Jest duża szansa na dobre efekty tych rozmów – zapewnia, zastrzegając, że zgodnie z umową ze stroną białoruską nie może na razie ujawnić bliższych szczegółów. – Natomiast jest szansa na to, że strona białoruska bardzo mocno wysłucha naszych argumentów. Zobaczymy, jak te prace będą dalej trwały – zaznacza Andruszkiewicz.

Jak dodaje, na razie jest to temat „mocno przyszłościowy”. – Z tego, co powiedziała nam pani wiceminister, to miałoby dotyczyć dzieci dopiero za dwa lata. Praca wciąż trwają, nowelizacja przechodzi przez białoruski parlament. Na każdym etapie będziemy przekonywać naszych białoruskich partnerów, że dobrze byłoby, gdyby panowała w tym względzie zasada wzajemności. Przedstawiciele społeczności białoruskiej uczący się w Polsce mają możliwość zdawania egzaminów końcowych w swoim języku.

Andruszkiewicz podkreśli, że strona białoruska zapewniła, że wszystkie dzieci uczące się m.in. w Wołkowysku od przyszłego roku chciałyby rozpocząć naukę w języku polskim, będą miały taką możliwość.

– To są pozytywne, choć oczywiście małe kroki – zaznacza poseł Kukiz’15, dodając, że nie powinno się tu spodziewać żadnej „rewolucji”. Zważywszy na to, że praktycznie od 10 lat mieliśmy w zasadzie przerwę we wzajemnych relacjach. – Zasadniczo dopiero się wzajemnie poznajemy. Nie mamy jeszcze takich dobrych kontaktów, ale bardzo szybko to nadrabiamy. Myślę, że w panującej, dobrej atmosferze będziemy w stanie więcej dla Polaków załatwić – bo tak się robi politykę międzynarodową – mówi Andruszkiewicz.

Jak informowaliśmy wcześniej, projekt zmiany Kodeksu o Edukacji, który został złożony w białoruskim parlamencie przez ministerstwo edukacji przewiduje obowiązek nauczania w szkołach mniejszości narodowych takich przedmiotów jak człowiek i świat, historia Białorusi, historia światowa, wiedza o społeczeństwie i geografia w języku państwowym (rosyjskim lub białoruskim). Na życzenie uczniów i ich opiekunów zakres przedmiotów nauczanych w językach państwowych może być rozszerzony.

CZYTAJ WIĘCEJ: Polskie szkoły na Białorusi zagrożone?

Odnosząc się do kwestii usunięcia symboli narodowych z polskiej szkoły w Wołkowysku szef Stowarzyszenia Endecja zwrócił uwagę, że np. na białoruskich szkołach w Hajnówce i Bielsku Podlaskim znajdują się polskie symbole narodowe. Zaznacza, że nie chciałby „robić z tego afery”:

– To jest państwo białoruskie, panuje zasada wzajemności. Będąc na Białorusi widziałem polskie symbole narodowe, głównie flagi, na różnych instytucjach, w tym także przy siedzibach przedsiębiorstw. Nie ma tam  żadnego celowego negatywnego nastawienia. Nie chciałbym z tego robić żadnego dużego problemu, bo w istocie tak nie jest.

– Najważniejsze jest to, aby ci rodzicie, którzy chcą, żeby ich pociechy mogły uczyć się w języku polskim miały taką możliwość. Oczywiście będziemy bardzo mocno rozmawiać, żeby przy zmianach w kodeksie oświatowym wprowadzić takie zapisy, aby młodzi Polacy ostatecznie mieli możliwość zdawania egzaminów końcowych w języku polskim – zaznaczył prezes Stowarzyszenia Endecja.

Podczas wizyty w Mińsku członkowie polskiej delegacji spotkali się także z przedstawicielami polskiej społeczności. Poseł Andruszkiewicz zwraca uwagę, że trzeba oddać szacunek wielu polskim organizacjom na Białorusi, które działają trochę w cieniu. – Często są to już osoby starsze, nie zawsze o nich słychać, ale ciężka praca, jaką wykonują na szczeblu oświatowym czy kulturalnym, często bez odpowiedniego zaplecza technicznego, zasługuje na uznanie – zaznacza Andruszkiewicz.

– Wiemy doskonale, że dyskusję na temat Polaków na Białorusi zdominował jeden temat: Związek Polaków na Białorusi. Oczywiście, szanujemy wszystkich Polaków, którzy tam działają, ale musimy pokazywać różne działania i prace, które są wykonywane. To jest najważniejsze – podkreślił poseł Kukiz’15.

Na pytanie o to, czy dla polskich szkół na Białorusi nie ma zagrożenia, że na skutek pośrednich działań władz mogą one w istocie zacząć stopniowo zatracać polski charakter, zamieniając się w szkoły z tzw. pionem w języku polskim lub placówki z klasami z rozszerzonym nauczaniem języka polskiego – jak miało to miejsce na Ukrainie – Andruszkiewicz odpowiedział, że białoruski resort oświaty zapewniał, że liczba przedmiotów nauczanych w tych szkołach w języku polskim to ok. 80 proc.

– Tutaj ma nie być żadnej zmiany. Jeżeli będą korekty, to raczej niewielkie. Natomiast nie ma takiego zamiaru, aby np. zwiększyć dla Polaków o połowę liczbę przedmiotów nauczanych w innych językach. Oczywiście będziemy tę sprawę monitorować na bieżąco – mówi poseł Kukiz’15.

– Nie mówię, że należy otwierać szampana i twierdzić, że wszystko zostało załatwione. Ale moim zdaniem poszliśmy do przodu. Usłyszeliśmy pewne deklaracje i jeśli będą one wycofywane, to będą zawsze podważały wiarygodność naszych białoruskich partnerów. Najważniejsze jest konsekwentne monitorowanie sprawy – stwierdził.

Andruszkiewicz powiedział, że strona białoruska zdaje sobie doskonale sprawę, że rodzice, którzy posyłają swoje dzieci do polskich szkół chcą, żeby uczyły się one w języku polskim. Podkreślił, że twierdzenia o tym, że Polacy na Białorusi mają kłopot z językiem państwowym, są całkowicie nieprawdziwe.

– Wiemy doskonale, że Polacy na Białorusi doskonale posługują się językiem rosyjskim czy białoruskim. Podobnie jak Polacy na Litwie znają litewski, a ci na Ukrainie – ukraiński.

– Zakomunikowałem bardzo wyraźnie naszym przyjaciołom z Białorusi, że nie warto byłoby, aby przez tak małą sprawę, jak utrzymanie języka polskiego w polskich szkołach w tym kraju zatracić pewne dobre relacje, które po latach odbudowujemy – stwierdził poseł.

Kresy.pl / Marek Trojan

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jazmig
    jazmig :

    Dlaczego on nie jest taki wojowniczy wobec banderowców i Litwinów?

    Polskie władze nasyłają do Białorusi agenturę wpływu, nadają antyrządowe audycje przez TV Biełsat, chcą dyktować władzom białoruskim kto ma reprezentować Polaków tam mieszkających, ale dlaczego nie robią tego na Ukrainie i na Litwie?

    Na Ukrainie i na Litwie Polacy nie są traktowani priorytetowo, a nawet przeciwnie, są oni traktowani z buta. Czasami pojedzie tam jaki pajac polityczny i sfotografuje się z kimś z Polonii, żeby się podlizać Kresowianom, ale palcem w bucie nie kiwną, żeby się o los Polaków na Ukrainie i Litwie upomnieć.