Polscy śledczy pracują nad potwierdzeniem tożsamości ukraińskiego zbrodniarza

Polscy śledczy prowadzą prace, które mają doprowadzić do potwierdzenia tożsamości Michaela Karkocia – ukraińskiego zbrodniarza i dowódcy jednostki SS pacyfikującej Powstanie Warszawskie. Od ponad 65 lat mieszka on w USA, a Polska chce zażądać jego ekstradycji. Jednak by można było go osądzić, konieczne będzie pokonanie szeregu przeszkód. Portal Kresy.pl przyjrzał się tej sprawie.

Pod koniec 2015 roku Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN zwróciła się do amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości z wnioskiem o zabezpieczenie i przekazanie Polsce materiału porównawczego, umożliwiającego identyfikację Mychajły Karkocia. Jak informowaliśmy,w czasie II wojny światowej był on dowódcą kompanii Ukraińskiego Legionu Samoobrony, jednostki ochotniczej SS. Portal Kresy.pl sprawdził, jak toczy się postępowanie w jego sprawie i jaka jest szansa, by ten ukraiński zbrodniarz i kolaborant został osądzony i skazany za swoje czyny.

PRZECZYTAJ: Polska zażąda ekstradycji ukraińskiego zbrodniarza – dowódcy jednostki SS pacyfikującej Powstanie Warszawskie

Zajmujący się tą sprawą prokurator Dariusz Antoniak z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie powiedział Kresom.pl, że materiał porównawczy, w postaci dokumentów urzędowych dotyczących Michaela Karkocia i jego siostry Marii, został kilka miesięcy temu przekazany polskim śledczym przez Amerykanów. Jednak eksperci z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego stwierdzili, że jest on niewystarczający do wydania jednoznacznej, kategorycznej opinii. Problem wynika m.in. z tego, że materiał dowodowy jest pisany cyrylicą, zaś bardzo nieliczny materiał porównawczy – alfabetem łacińskim.

Biegli zwrócili się więc o przekazanie oryginałów dokumentów z USA, jednak okazało się to niemożliwe. Dalsze ekspertyzy mają odbyć się w oparciu o zdjęcia cyfrowe w bardzo wysokiej rozdzielczości. „Zwróciliśmy się do Amerykanów w tej sprawie 8 czerwca. Na razie czekamy na odpowiedź”– powiedział prokurator Dariusz Antoniak. Dodał, że po pewnych początkowych trudnościach, współpraca z Amerykanami układa się bardzo dobrze i oczekuje, że niebawem potrzebne materiały do biegłych trafią. „W tym przypadku czas jest nieubłagany, a pewnych czynności nie sposób pominąć”– powiedział prok. Antoniak. Karkoć, urodzony w Łucku w 1919 roku, dobiega już bowiem 100. roku życia.

Ekstradycja

IPN zaznacza, że jeśli tożsamość Michaela Karkocia zostanie potwierdzona, to w dalszym ciągu jest brane pod uwagę wystąpienie z wnioskiem o jego ekstradycję. „Taka ewentualność istnieje, jest ona wpisana w bieg postępowania”– mówi prok. Antoniak.

Jednak może to okazać się bardzo trudne. Karkoć posiada bowiem cały zestaw dokumentów medycznych, które mają świadczyć, że nie może brać udziału w procesach, tym bardziej za granicą. Ponadto, dla sądów w USA bardzo istotna jest opinia lekarska. Jeśli lekarz stwierdzi, że Karkoć nie może nigdzie jechać, to sąd niemal na pewno się do tego dostosuje.Podobna sytuacja miała zresztą miejsce w Niemczech.Latem 2015 roku niemieckie władze uznały, że Karkoć ze względu na zły stan zdrowia nie nadaje się, by stanąć przed sądem.

Obecny zakres postępowania określa to, co byłoby w ewentualnym zarzucie postawionym Karkociowi: dotyczy to jego współpracy z III Rzeszą i udziału w zabójstwie 44 osób cywilnych we Władysławinie i Chłaniowie na Lubelszczyźnie. Odbyło się to na jego rozkaz. Jednak prok. Antoniak zwraca uwagę, że pojęcie zbrodni przeciwko ludzkości nie ma swojego odpowiednika w prawodawstwie amerykańskim. Dlatego zdaniem Amerykanów, pod katem ewentualnej ekstradycji sprawa byłaby bardzo trudna. A możliwe, że wręcz nie do wygrania. Istnieje jednak swego rodzaju furtka administracyjna – wykazanie, że Karkoć skłamał podczas składania wniosku wizowego.Zataił bowiem informacje o tym, że służył w SS. Dzięki temu, osądzenie Ukraińca za jego zbrodnie przeciwko Polakom mogłoby być możliwe.

Ukraiński zbrodniarz

Ukraiński Legion Samoobrony był jednostką SS złożoną z ukraińskich ochotników, przeznaczoną do walki z komunistyczną partyzantką na terenie okupowanej przez Niemców Ukrainy oraz z Armią Krajową w Polsce. W 1945 roku Legion, znany też pod oficjalną niemiecką nazwą 31. Schutzmannschafts-Bataillon der SD, został wcielony do ukraińskiej Dywizji SS Galizien. Ostatecznie jego członkowie dostali się do niewoli amerykańskiej.

Karkoć, posługujący się pseudonimem Wolf lub Wołk, walczył najpierw w Legionie, a potem w Dywizji SS Galizien. W polskim IPN znajdują się akta osobowe Karkocia oraz jego nazwisko na liście płac Legionu. Wiemy dzięki temu, że ostatni raz żołd odebrał 8 stycznia 1945 r. w Krakowie. Był dowódcą 2. kompanii w Legionie, która według złożonych po wojnie zeznań jej żołnierzy przeprowadziła 23 lipca 1944 r. pacyfikację wsi Chłaniów na Lubelszczyźnie w odwecie za zabicie przez AK niemieckiego oficera łącznikowego. W pacyfikacji zginęło 44 mieszkańców Chłaniowa oraz sąsiedniego Władysławina, w tym również dzieci. Z kolei we wrześniu 1944 roku kompania dowodzona przez Karkocia wraz z resztą Legionu brała udział w walkach na Czerniakowie podczas Powstania Warszawskiego, a także w Puszczy Kampinoskiej. Później Legion walczył w południowej Polsce, a także w Słowenii, gdzie ścierał się z komunistyczną partyzantką.

Po wojnie Karkoć, jak wielu żołnierzy armii niemieckiej w niewoli zachodnich aliantów, zabiegał o prawo wyjazdu do USA. Rząd amerykański nie dawał takiej zgody żołnierzom jednostek SS. Jednak Karkoć okłamał Amerykanów twierdząc, że przez całą wojnę nie służył w wojsku. Ostatecznie udało mu się otrzymać wizę i w 1949 r. wyjechał do USA. Zamieszkał w ukraińskiej dzielnicy Minneapolis, gdzie działał m.in. w organizacji Amerykanów ukraińskiego pochodzenia.

W 1995 r. Karkoć wydał pamiętniki, w których przyznał się po raz pierwszy, że był żołnierzem SS. Nie wspomniał jednak o masakrach, jakie dokonała jego jednostka. Z drugiej strony Karkoc przyznaje w książce np., że był w swej jednostce w lipcu 1944 r., czyli w czasie, gdy mordowała ona mieszkańców Chłaniowa.

Na trop Karkocia trzy lata temu wpadł emerytowany brytyjski lekarz, dr Stephen Ankier, który jako badacz holokaustu zajmował się również ściganiem zbrodniarzy nazistowskich. Udało mu się odszukać amerykański adres Karkocia, znajdującego się pod tym samym nazwiskiem w spisie oficerów Ukraińskiego Legionu Samoobrony.

W kwietniu 2015 roku zajmujące się m.in. poszukiwaniem nazistowskich zbrodniarzy Centrum im. Szymona Wiesenthala obniżyło Stanom Zjednoczonym ocenęz poziomu A do poziomu B za brak działań zmierzających do osądzenia Mychajło Karkocia.

Marek Trojan / Kresy.pl

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. pro_patria
    pro_patria :

    Nie ma co liczyć na ekstradycję czy osądzenie zbrodniarza za rządów pisiorów. Pozytywnie jestem zaskoczony, że w ogóle pozwalają na stwierdzenie tożsamości mordercy z bratniego-wrogiego pseudo-kraiku. Obawiam się, że do czasu odzyskania przez Polskę godności większość ze zwyrodnialców upowskich wymrze śmiercią naturalną w glorii bohaterów, nie zapłaciwszy za ogrom cierpień, których byli i są przyczyną. Na razie wypinają dumnie piersi poobwieszane orderami i kroczą bezkarnie otoczeni nimbem bohaterów na upainie i (co najstraszniejsze) w Polsce podczas uroczystości typu Panachidy.

  2. krok
    krok :

    Mamy uchwały, ustawy, umowy międzynarodowe, ściganie ludobójców powinno z automatu otwierać wszystkie furtki dla osądzenie takich osób. Problem w tym, że większość żyjących zbrodniarzy to ukraińcy i niemcy, a to teraz sojusznicy. Skoro nie możemy się zająć zbrodniarzami w USA, zajmijmy się tymi co żyją w Polsce, a jest ich wielu.

  3. jaro7
    jaro7 :

    Amerykanie nie wydadza swojego protegowanego ,w USA ukrywało sie mnóstwo zbrodniarzy za wiedza amerykańskich wojskowych i polityków.Oni chronili nawet tych którzy byli odpowiedzialni za zbrodnie na…amerykanach.