Kto zostanie prezydentem Kirgistanu?

Choć do wyborów na prezydenta Kirgistanu (19 listopada br.) zostało jeszcze trochę czasu, kampania nabrała już tempa. Wyłoniło się grono czterech kandydatów, wśród których rozegra się walka o fotel głowy państwa. Zdaniem politologów, jeżeli w najbliższych tygodniach zgłoszą swoje kandydatury jeszcze inni chętni, nie będą mieli większych szans. Mogą oni liczyć na ułamki, jeżeli nie promile, głosów.

Partia władzy, czyli Socjaldemokratyczna Partia Kirgistanu wystawiła do boju Sooronbaja Dżeenbekowa. Jego zgłoszenie było oczekiwane przez obserwatorów. To jeden z założycieli SDPK i w powszechnej opinii należy do najbardziej wpływowych polityków w republice. Odchodzący na polityczną emeryturę obecny prezydent Ałmazbek Atambajew widzi w nim swego następcę.

Niektórzy komentatorzy wystawienie jego kandydatury przyjęli jednak ze zdziwieniem. Wcześniej bowiem prezydent Atambajew zapowiadał, że wraz z nim odejdą wszystkie stare kadry. Tymczasem Dżeenbekow młodzieńcem nie jest. Liczy 58 lat i należy do weteranów politycznej elity Kirgistanu. Powszechnie wiadomo, że jest przyjacielem Atambajewa. Elektorat kirgiski zna go doskonale i to nie jest jego atutem. Na jego konto poszły wszystkie złe decyzje Atambajewa. Stojąc na czele rządu, nie zdołał przeprowadzić skutecznej integracji gospodarki Kirgistanu z rynkiem Euroazjatyckiej Przestrzeni Ekonomicznej. Krytycy zarzucają mu brak własnego zdania. Stanowił posłuszne narzędzie w rękach Atambajewa.

Ostatnie badania sondażowe wskazują, że Dżeenbekow nie ma większych szans na zwycięstwo. Obciąża go też własny klan, którego przedstawiciele pełnią wiele lukratywnych funkcji. Jego starszy brat jest ambasadorem, pracującym już na trzeciej placówce w krajach arabskich. Młodszy zaś był przewodniczącym parlamentu, a obecnie jest deputowanym. Jeden z bratanków Dżeenbekowa jest zastępca prokuratora generalnego. Dalsi krewni zajmują wszystkie kluczowe pozycje w jednym z głównych rejonów republiki. Jego klan jest tak rozbudowany, że nawet jeżeli zostanie prezydentem, będzie jego zakładnikiem, a nie samodzielnym prezydentem.

Faworytem niektórych kręgów w Kirgistanie jest Omurbek Babanow. Jego zwolennicy twierdzą , że jest on politykiem nowego typu. Bardziej menadżerem niż konserwatorem zestarzałych struktur. Opowiada się za przeprowadzeniem głębokich strukturalnych reform i umocnienia konstytucyjnych uprawnień prezydenta. Chce przywrócić system prezydencki w republice. Prezydent według niego miałby mieć kluczowe znaczenie w sprawach gospodarczych. Babanow ma za sobą zaplecze polityczne w postaci koalicji „Republika-Ata- Dżurt”, która w 2010 r. w wyborach parlamentarnych zajęłą czwarte miejsce. W 2015 r. uplasowała się na drugiej pozycji.

Ugrupowanie Babanowa znajduje się w nieustannym marszu do przodu. By dalej działać na najwyższych obrotach, musi stale odnosić sukcesy. Przegrana może sprawić, że ulegnie rozsypce. Babanow postawił więc wszystko na jedną kartę. Zaangażował poważne środki, które powinny zapewnić mu zwycięstwo. Dotychczasowe sondaże zdają się potwierdzać te oczekiwania. Jego zwolennicy liczą, ze nada on Kirgistanowi nowy kurs.

Wśród pretendentów do funkcji prezydenta Kirgistanu jest też Temir Sarijew. Zdaniem obserwatorów z jego dotychczasowej kampanii wynika, że stara się przekonać wyborców, że jest ”swoim chłopem”, którego można poklepać po ramieniu i który będzie się starał popierać ich interesy. Politolodzy nie dają mu jednak większych szans na sukces. Stanowiąca jego zaplecze polityczne partyjka „Ak-Szumkar” ma charakter peryferyjny. Nie odgrywa w życiu politycznym Kirgistanu większej roli. Obserwatorzy sugerują, że Sarijew zgłosił swoją kandydaturę, żeby przedłużyć swoje polityczne życie i przypomnieć o sobie elektoratowi. Liczy, że kampania wyborcza pozwoli mu na podniesienie popularności jego osoby w społeczeństwie. Ma ponoć liczyć też, że przed ewentualną drugą turą wyborów zawrze z którymś z kandydatów koalicję , co pozwoli mu po jego zwycięstwie uzyskać jakieś polityczne dywidendy, w postaci chociażby stanowisk państwowych.

Sarijew liczy też być może na poparcie elektoratu prorosyjskiego. W przeszłości był bowiem twardym zwolennikiem wstąpienia Kirgistanu do Związku Celnego, a następnie do Euroazjatyckiej Przestrzeni Gospodarczej. Prorosyjski elektorat nie stanowi jednak w republice wielkiej siły. Bardzo dużo drobnych przedsiębiorców, żyjących z handlu na największym w Azji Centralnej rynku chińskim, w wyniku wstąpienia Kirgistanu do tych organizacji utraciło pracę. Kirgistan przestał być bowiem wielką strefą wolnocłową, zajmującą się reeksportem do sąsiadów chińskiego importu.

Czwartym kandydatem na prezydenta Kirgistanu jest Bakyt Torobajew, lider frakcji „Onugun – Postęp”. Jest to kandydat z najmniejszym doświadczeniem. Zdobywa je dopiero w trakcie przedwyborczej walki. Nic o nim praktycznie nie wiadomo. Odpowiada on oczywiście tej części elektoratu, która chce zobaczyć w polityce wreszcie nowe twarze. Sądząc z jego wypowiedzi, jeżeli wygrałby wybory, rozluźniłby więzy z Kremlem i postawił na rozwój rolnictwa. Według Torobajewa tylko rozwinięta wieś zapewni rozwój i przyszłość dla Kirgistanu.

Marek A. Koprowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply