Zgnieść Kukiza – za wszelką cenę

Piotr Wielgucki – czyli popularny bloger Matka Kurka – bezpardonowo atakując Pawła Kukiza i jego ruch, z dziennikarza obywatelskiego stał się kimś na granicy agitatora politycznego. Wyrządza tym szkodę poszukiwaniu prawdy. Bo skoro okazuje się, że traktuje opisywane przez siebie sprawy wybiórczo, niekonsekwentnie, podając jako pewniki nieprawdziwe informacje – to jak traktować inne aspekty jego działalności?

Popularny bloger Matka Kurka – czyli Piotr Wielgucki – niegdyś zagorzały przeciwnik Prawa i Sprawiedliwości, który zyskał niebywałą popularność po tym, jak wypowiedział wojnę Jerzemu Owsiakowi, od pewnego czasu koncentruje się na innym temacie. Teoretycznie jest to opis osób, które angażują się w działalność polityczną wspólnie z Pawłem Kukizem. Faktycznie głoszone przez niego tezy mają jednak na celu nie tyle dociekanie prawdy, lecz skompromitowanie Kukiza w oczach społeczeństwa.

Powyższemu tematowi Wielgucki poświęcił już kilka tekstów, formułując szereg tez, które prezentuje jako absolutne pewniki. Pierwszą z nich jest wyraźna sugestia, że polityczne zaangażowanie Pawła Kukiza ma wymiar całkowicie koniunkturalny. Miał rozpocząć swoją działalność głównie ze względu na konflikt z resztą członków zespołu „Piersi”, a w pełni zaangażować się w nią dopiero, gdy ich współpraca przeszła do historii. Dotyczy to nie tylko bezpośredniego udziału w polityce, ale również nagrywanej przez Kukiza muzyki – przede wszystkim płyty „Zakazane piosenki”, co miało uwiarygodnić go w oczach szeroko rozumianej opozycji.

Bloger całkowicie – i zapewne świadomie – pomija to, że wspomniana płyta nie była pierwszym tego typu nagraniem w karierze muzycznej Pawła Kukiza. Słowem nie wspomina również o jego zaangażowaniu w Powiernictwo Polskie, popieraniu kandydatury Marka Jurka na prezydenta w 2010 roku, krytykowaniu niemieckiego Związku Wypędzonych za czasów niesławnej Eriki Steinbach, wspieraniu Marszu Niepodległości oraz zainicjowaniu ruchu Zmielonych.pl czy odznaczeniu za swoją działalność społeczną Orderem Uśmiechu i Medalem św. Brata Alberta.

Wielgucki wyraźnie sugeruje również, że flirt Pawła Kukiza z polityką był nie tylko interesowny i obliczony na własny zysk, ale co więcej – był kompletnie chaotyczny: „[Kukiz] najpierw przykleja się do Piotra Dudy i Solidarności, potem flirtuje z Ruchem Narodowym i KNP, po drodze są jeszcze chłopi z Samoobrony i zmieleni.pl [pis. oryg. – MT]”. Gdy to mu się rzekomo nie udaje, decyduje się na współpracę z tzw. separatystami, czyli dolnośląskim KW Bezpartyjni Samorządowcy. Założyli go ludzie związani wcześniej z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem, którzy odcięli się od niego i odeszli, gdy ten przed ubiegłorocznymi wyborami samorządowymi zdecydował się na ścisłą współpracę z Platformą Obywatelską. Zyskali tym ruchem wspomniane miano „separatystów”.

Wielgucki słowem nie wspomniał o tym, że owocem współpracy Pawła Kukiza i Piotra Dudy była tzw. Platforma Oburzonych, łącząca liczne osoby i środowiska przeciwne działaniom rządu Donalda Tuska, a jej zasadniczymi postulatami było wprowadzenie JOW i zmiana ustawy o referendum ogólnokrajowym. Tym postulatom Kukiz pozostaje wierny do dziś. Kiedy drugi z liderów zaczął traktować je chłodniej, drogi obu panów zaczęły się rozchodzić. Jednak do teraz Kukiz bardzo pozytywnie wyraża się m.in. na temat Dominika Kolorza, szefa śląsko-dąbrowskiej Solidarności (także w wywiadzie dla Kresów.pl). Z kolei Wielgucki miesza ciąg i charakter wydarzeń, by pokazać kandydata na prezydenta RP jako chwiejnego i pozbawionego poglądów koniunkturalistę.

Popularny bloger wydaje się przy tym celowo manipulować, opisując ordynację wyborczą w wyborach do sejmików wojewódzkich. Jego zdaniem, przykład udziału Kukiza w wyborach to pewien rodzaj „modelu JOW w pigułce”. Tymczasem w wyborach do sejmiku obowiązuje ordynacja proporcjonalna, a nie większościowa – o czym z całą pewnością dobrze wie. Jest to jednak dla niego użyteczne, by wykazać, że wprowadzenie JOW doprowadziłoby do zacementowania sceny politycznej przez lokalne układy poprzez wystawianie w wyborach osób znanych i popularnych. Wielgucki nie ukrywa, że jest zdecydowanym przeciwnikiem ordynacji większościowej.

Z kolei główny zarzut stawiany „separatystom”, z którymi współpracował Paweł Kukiz, dotyczy tego, że są to osoby z nieraz długim stażem w polityce, z których część parokrotnie zmieniała swoje afiliacje. Opisując ich wymienia głównie osoby związane z wieloletnim prezydentem Lubina, Robertem Raczyńskim. Generalnie przedstawia ich jako cynicznych graczy, wykorzystujących stanowiska w spółkach samorządowych wyłącznie dla własnych korzyści, a także koniunkturalistów, którzy zmieniają barwy na najkorzystniejsze w danym momencie. W niektórych przypadkach sugeruje, że są to osoby w różnym nieoficjalnym stopniu powiązane z PO.

Generalnym zarzutem jest również to, że osoby kandydujące w wyborach wpłacały pieniądze na swój komitet wyborczy. Część wsparła później komitet Kukiza podczas kampanii prezydenckiej. Ma to jednocześnie dowodzić dwóch rzeczy. Po pierwsze, że kandydaci stworzyli rodzaj kliki, w której wzajemnie wspierają siebie oraz tych, których chcą od siebie uzależnić (vide: Kukiz). Ponadto ich afiliacje, głównie w spółkach samorządowych, mają świadczyć, że zdołali stworzyć – jak to określił Wielgucki – „perpetuum mobile”, samo-wybierającą-się maszynę. Po drugie, osoby te jako sponsorzy Kukiza wymuszają na nim różne rzeczy, a wręcz – jak twierdzi bloger w kontekście Marka Jakubiaka – płacą mu za konkretne poglądy.

Sytuacja, w której członkowie komitetu wpłacają na jego rzecz pieniądze nie jest jednak zjawiskiem nadzwyczajnym. Sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby istniało uzasadnione podejrzenie, że zostały one pozyskane z naruszeniem prawa. Z tekstów Wielguckiego nic takiego nie wynika, choć sugeruje on, że sama działalność wymienianych przez niego osób nosi znamiona „przekrętu”. Kwestie obsad spółek miejskich i udziału w wyborach są natomiast szerszym problemem. Tu nie przedstawiono jednak żadnych dowodów na działalność niezgodną z prawem.

Bloger wskazuje również na osoby, które wg niego współpracują z Kukizem, „rwąc się do organizowania lokalnych struktur”. Wymienia m.in. byłego działacza PiS Macieja Maciejowskiego, byłego burmistrza Ursynowa i inicjatora referendum ws. odwołania prezydenta Warszawy Piotra Guziała czy bohatera afery starachowickiej Andrzeja Jagiełło. Stwierdza przy tym wprost, że to „Raczyński i spółka” będą ustalać, kto będzie częścią nowego ruchu – i to w skali całej Polski. To, że Kukiz twierdzi, że „z nikim z establishmentu politycznego nie rozmawia”, dla Wielguckiego nie ma absolutnie żadnego znaczenia – tylko niepotrzebnie zaburza to jego narrację.

Najprościej ujmując, treść tej narracji polega na tym, że Kukiz jest jedynie marionetką, całkowicie bezwolną i sterowaną przez osoby oficjalnie stojącymi za nim, która ma umożliwić im przejęcie władzy w znacznie większej skali – może i ogólnokrajowej.Na ich czele ma z kolei stać nie kto inny, jak właśnie Raczyński. Bloger zdaje się wręcz stwierdzać, że jego wcześniejszą marionetką (czy raczej trampoliną) miał być prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Z kolei sam Raczyński ma działać według planu opracowanego przez „wielkiego i póki co nieznanego gracza”.Ostatnio stwierdził również, że wszystko odbywa się z pomocą obecnego szefa MSZ Grzegorza Schetyny, a samym „projektem” może być zainteresowany Dutkiewicz.

Raczyński w tekstach Wielguckiego przedstawiony jest jako „lubiński baron”, a lektura wywołuje wrażenie, że w Lubinie od wielu lat rządzi bezwzględny dyktator o potężnych możliwościach i jeszcze większych ambicjach, którego dwór – złożony wyłącznie z krewnych, znajomych bądź osób od niego uzależnionych – bezwzględnie łupi mieszkańców biednego miasta, zbyt stłamszonych i zastraszonych, by jakkolwiek mu się przeciwstawić.

W ostatnich wyborach Raczyński zdobył ponad 70% głosów. Wcześniej Lubin w rankingu czasopisma samorządu terytorialnego „Wspólnota” dwa razy z rzędu znalazł się w pierwszej dziesiątce najbogatszych miast powiatowych. W 2014 roku Lubin znalazł się na szóstej pozycji. Nie można więc powiedzieć, że jest to miasto zaniedbane i zabiedzone.

Prezydent Lubina miał również niezłą prasę. W rankingu prezydentów 2013 „Newsweek” sklasyfikował go na 15 miejscu w Polsce. Chwalono, że „trudno znaleźć drugie polskie miasto z tak równo przyciętą trawą i tak porządnie położonym asfaltem”, zaś przychody osiągane z podatków były trzykrotnie większe niż w stolicy. Jednocześnie zaznaczano uprzywilejowanie miasta dzięki obecności KGHM.

Jednak niedługo po ogłoszeniu wyników wyborów samorządowych (gdzie Raczyński znalazł się w grupie odcinającej się od PO) ta sama gazeta opublikowała artykuł, w którym krytycznie opisano zarówno prezydenta Raczyńskiego, jak i inne osoby rządzące miastem. Rysowano obraz „kliki”, analogicznie jak Wielgucki, w skład której wchodzą m.in. osoby prawomocnie skazane, gdzie władza utrzymuje się głównie dzięki obsadzaniu „swoich” w spółkach miejskich. Powoływano się również na wypowiedzi kilku mieszkańców, którzy uważali, że żyją w czymś na kształt prywatnego folwarku.

W tym miejscu nasuwa się refleksja: skoro sytuacja w Lubinie jest tak tragiczna, to dlaczego ludzie nie tylko się na nią godzą, ale nawet nie próbują jej zmieniać. Domniemanie, że zdecydowana większość po prostu dała się kupić, czy wręcz zastraszyć, wydaje się co najmniej naiwne. Znane są przecież przykłady miast, w których władza wzbudzająca nieraz skrajne emocje po latach jednak się zmieniła – bo tak zdecydowali ich mieszkańcy głosujący w wyborach. Inną sprawą jest to, dlaczego negatywne opinie zaczęły pojawiać się na większą skalę dopiero wówczas, gdy konkretne osoby zaczynają być kojarzone z opozycją względem PO. Należy przy tym zaznaczyć, że co najmniej części zarzutów względem „ekipy Raczyńskiego” nie można uznać za bezpodstawne.

Podobna uwaga dotyczy innych osób, które przywołuje Wielgucki – poza własnymi opiniami zasadniczo nie przedstawia żadnych argumentów na ich potwierdzenie, a czasem podaje nieprawdziwe informacje. W odniesieniu do Patryka Wilda stwierdza, że był to człowiek Schetyny, który „potrafi łgać w żywe oczy, nawet gdy mu pod nos podsunąć dokumenty”.Nie dodaje, że był on członkiem PO przez niespełna rok (wyrzucono go w 2008 roku), a karierę polityczną w samorządzie rozpoczął już wcześniej. Nie precyzuje też, jakie zarzuty ma na myśli – wystarczy mu przedstawienie ogólnego obrazu. Nie wiemy, czy popularnemu blogerowi chodzi o sprawę zarzucenia Wildowi przez senatora Ludwiczuka kłamstwa i działania na szkodę lokalnej społeczności w związku z ważną inwestycją drogową (za co senator musiał przeprosić). Lokalne władze PO domagały się w 2014 roku usunięcia Wilda z szeregów stowarzyszenia Obywatelski Dolny Sląsk z prezydentem Wrocławia Rafałem Dudkiewiczem na czele, gdy ten ostatni zacieśniał swoją współpracę z Platformą.

Z kolei w przypadku głośnej afery w RTBS w Lublinie, której prezesem był Damian Stanikowski (wg Wielguckiego – ważny członek „kliki Raczyńskiego”) przed sądem nie stanęła „delegacja RTBS w osobie księgowej”, ale Edyta B., kierownik ds. administracji i finansów, której afera bezpośrednio dotyczyła. Ponadto, nie „wyprowadzono milionów złotych”– Edyta B. okradła spółkę łącznie na 944 tys. złotych.

Zasadnicza kwestia polega jednak na czym innym. W końcu nie jest tajemnicą, że w przypadku Lubina już wcześniej upubliczniono niekorzystne dla rządzących miastem fakty – jak nieprawidłowości w obsadzie spółek miejskich czy zatrudnienie byłego współpracownika SB. Chodzi o to, że zasadniczym celem Wielguckiego jest skompromitowanie Pawła Kukiza poprzez ukazanie go jako marionetki w rękach podejrzanych ludzi tworzących „quasi-mafijny” układ, którego celem jest uzyskanie dużo większej władzy. I na tym się koncentruje.Dlatego według swoistego klucza przedstawia inne osoby, które angażują się w „ruch Kukiza” – zupełnie pomijając to, że zarówno podczas kampanii prezydenckiej, jak i obecnie, w ważnych momentach najwięcej zależało właśnie od zaangażowania zwykłych ludzi. Przyznał to sam Kukiz w wywiadzie dla Kresów.pl.

Wielgucki ostatnio stwierdził wprost, że „na czele antysystemowej rewolucji Kukiza”stoją „partyjny baron, złodzieje i esbek”.Zupełnie nie bierze jednak pod uwagę samego Kukiza, który w środę wyraźnie zdystansował się od wcześniejszych działań i wypowiedzi prezydenta Lubina, dotyczącej m.in. podania nazwy Ruchu na zbliżającej się „konwencji WoJOWników”. „To wymysł pana Raczyńskiego i jeśli ma jakąś “niespodziankę” to niech ją sprezentuje w swojemu najbliższymu otoczeniu, do którego ja osobiście nie należę”– napisał Kukiz dodając, że cały ruch jest jego zdaniem rozgrywany, a wypowiedzi m.in. autorstwa Raczyńskiego „to nie przypadek”. „Na ile są świadomi ich konsekwencji – ich sumienie. Nas nie pokonacie. Nigdy”– stwierdził. To bardzo ważna deklaracja, jednak Wielguckiego zupełnie ona nie interesuje.Czy dlatego, że podważa to budowaną przez niego narrację – nie wiadomo.

Problemem jest również to, że popularny bloger nie tyle nie jest osobą postronną, co praktycznie nie ukrywającą, że jego działalność ma na celu wzmocnienie PiS poprzez jak największe osłabienie ruchu gromadzącego się wokół Kukiza, który jest dla niego „kompletnym idiotą”lub „cynicznym karierowiczem”. “Kukiza trzeba zgnieść do 7%, pół elektoratu zostawić w domach, jakieś 30% przeciągnąć do PiS”– napisał wprost na twitterze. I trudno nie odnieść wrażenia, że tę strategię Piotr Wielgucki konsekwentnie realizuje. Jako wojownik konkretnej partii – czego nie ukrywa.

Trudno powiedzieć, czy właśnie z tego powodu Wielgucki posuwa się do formułowania stwierdzeń nieprawdziwych. Wbrew temu, co utrzymuje, sztab wyborczy Pawła Kukiza zapłacił za wynajem hali na wieczór wyborczy po I turze wyborów prezydenckich. Podobnie myli się podając, że na tydzień przed terminem zbierania podpisów z poparciem kandydatury na prezydenta RP, Paweł Kukiz miał ich jedynie 30 tysięcy. Faktycznie, było ich wówczas około 150 tys. Podając tę nieprawdziwą informację bloger wyraźnie sugeruje, że wówczas do akcji wszedł „macher” Raczyński i jego ludzie, nakazując zbieranie podpisów w podległych sobie organach administracyjnych i spółkach – tak jak miało się to odbywać w przypadku Bronisława Komorowskiego.

Inna refleksja dotyczy tego, że Wielgucki zdecydowanie krytykuje nie tylko lubińskich samorządowców. Wydaje się być całkowicie przeciwny wszelkim niezależnym komitetom samorządowym. Sugeruje, że coś takiego jak niezależny komitet wyborczy po prostu nie istniej, a są to jedynie różne mutacje lokalnych „klik”. Czy preferuje w zamian rządy ogólnopolskich partii politycznych, a wręcz konkretnej siły politycznej – tego nie precyzuje. Wiadomo jednak, że jest zdecydowanym oponentem dwóch postulatów, które znajdą się we wrześniowym referendum – jednomandatowym okręgom wyborczym oraz niefinansowaniu partii politycznych z budżetu. Zapewne stąd jego upór, pasja i zaangażowanie. I w dużej mierze z tych cech bierze się kontrowersyjny aspekt jego działalności. To, że stara się poznać i analizować czyjeś zaplecze polityczne nie jest przecież niczym złym. Pokazywanie negatywnych stron działalności osób publicznych to wręcz konieczność. Problem polega na tym, że w tym przypadku mamy do czynienia z działalnością wyraźnie kierowaną osobistymi emocjami, prowadzoną według z góry założonej tezy.

Łączenie emocjonalnego podejścia i konsekwentne lansowanie przyjętej z góry tezy to już nie dziennikarstwo obywatelskie, jak chcą tego entuzjaści Wielguckiego i obrońcy jego działalności, ale coś na granicy agitacji politycznej. Paradoksalnie, bloger sam wyrządza tym szkodę nie tyle sobie, co dochodzeniu do prawdy. Bo skoro okazuje się, że traktuje opisywane przez siebie sprawy wybiórczo, niekonsekwentnie, a do tego podaje nieprawdziwe informacje – to jak wówczas traktować inne aspekty jego działalności?

Marek Trojan

16 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tagore
    tagore :

    Idiotyzm ,ataki ze strony polityków i sympatyków PIS na Kukiza i jego ruch to samobój polityczny.
    Bez presji tego ruchu społecznego wygranie wysoko wyborów na jesieni może się okazać nierealne.
    Politykom PIS radził bym nieco otrzeźwieć.

    tagore

    • sobiepan
      sobiepan :

      Polityka wschodnia PiS ma się zmienić. No, nareszcie!
      Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, publicysta, opozycjonista

      Jeżeli wydarzenie w Sejmie RP zwiastuje zmianę polityki wschodniej PiS, to dobrze, choć szkoda, że tak późno. Trzeba mieć nadzieję, że wytypowana na premiera Beata Szydło, osoba nieuwikłana w umizgi do neo-banderowców, będzie w tej kwestii konsekwentna. I to niezależnie od tego, co jej i prezentowi-elektowi Andrzejowi Dudzie do uszy będą szeptać zwolennicy tzw. mitu Jerzego Giedroycia.
      Udostępnij

      Jak poinformował na swoim profilu na Facebooku poseł Marcin Święcicki (dawniej PZPR, później UD i UW, a teraz PO) na wczorajszym posiedzeniu Zgromadzenia Parlamentarnego Polski i Ukrainy doszło do znamiennego wydarzenia. Parlamentarzyści PiS zażądali od strony ukraińskiej potępienia Zbrodni Wołyńskiej i przeproszenia za nią. Jednak przedstawiciele Ukrainy nie chcieli się zgodzić się na zamieszczenie w przygotowywanym wspólnie dokumencie słów potępiających ludobójstwo dokonane przez OUN-UPA i SS Galizien na Kresach Wschodnich oraz Podkarpaciu i Lubelszczyźnie . W reakcji na to parlamentarzyści PiS opuścili obrady.

      „Pokazaliśmy zdecydowanie, że jest to sprawa priorytetowa. Dla nas, w kontekście przyszłych rządów, niewyobrażalna jest taka sytuacja, że o Zbrodni Wołyńskiej nie będziemy mówić” – powiedział, jak podaje portal Kresy.pl, poseł Jan Dziedziczak. Następnie dodał: „Zbrodnia Wołyńska była tak przerażającym ludobójstwem, że nie można jej wkomponowywać w jakieś inne wydarzenia (…) Nie zgadzamy się na taką retorykę, na takie ustalenia, taką notatkę. I wyraźnie pokazaliśmy, że polityka unikania i rozmiękczania tematu Zbrodni Wołyńskiej się kończy. Nasze stanowisko w tej sprawie jest jednoznaczne (…) Posłowie PiS namawiali posłów innych partii, żeby tę sprawę postawiono twardo. Gdyby strona polska solidarnie sprzeciwiła się tego typu zapisom, ten efekt byłoby dużo łatwiej osiągnąć. Niestety, posłowie PO i innych ugrupowań nie sprzeciwili się temu. Taka forma jest dla strony ukraińskiej bardzo wygodna, a jest to szkodliwe dla Polski”.

      Jest to o tyle zaskakujące, że do tej pory partia Jarosława Kaczyńskiego, zachowywała bardzo miękkie stanowisko w tej kwestii. Co więcej, niektórzy jej aktywiści “puszczali oko” do nacjonalistów ukraińskich, tak za czasów prezydentury Wiktora Juszczenki, jak i za obecnej prezydentury Petro Poroszenki. Szczególnym tego przykładem jest Paweł Kowal, który od lat agituje za sojuszem ze wspomnianymi nacjonalistami, będąc ich “quasi-ambasadorem” tak w Warszawie, jak i Brukseli. Dziś poseł ten jest poza PiS, ale jako przyboczny Jarosława Gowina stara się nie tylko wejść z powrotem na listy wyborcze tego ugrupowania, ale i hałaśliwie dobija się do drzwi tworzącej się kancelarii prezydenta-elekta. Przykładem tej polityki są także “wyjazdy robocze” (pytanie: za czyje pieniądze?) np. posłów Małgorzaty Gosiewskiej i Piotra Pyzika do tzw. batalionów ochotniczych na Donbasie, które odwołują się wprost do ideologii zbrodniarzy z OUN-UPA. Że nie wspomnę o licznych orderach i odznaczeniach, które osoby z PiS i środowiska jego nieformalnego organu prasowego, czyli “Gazety Polskiej” (w tym redaktor naczelny Tomasz Sakiewicz) brały bez skrupułów od strony ukraińskiej. I to wtedy, gdy na Ukrainie w sposób oficjalny gloryfikuje się morderców Polaków i obywateli polskich innych narodowości. Równocześnie każdego, kto takie postępowaniu ludzi PiS sprzeciwiał, obrzucano błotem, wyzywając od “ruskich agentów” i “targowiczan”.

      Taka polityka wywołuje od lat niezadowolenie i głębokie rozczarowanie w środowiskach Kresowian i rodzin ofiar UPA i SS Galizien oraz w organizacjach patriotycznych i kombatanckich, które w wyborach w 2005 r. poparły obu braci Kaczyńskich. Wiele osób z tych środowisk i organizacji przestało z tego powodu głosować na PiS, przerzucając swoje głosy np. na Pawła Kukiza, syna niezłomnego Kresowianina, Tadeusza Kukiza. Tym bardziej, że w ostatnim czasie Kukiz-junior radykalnie odciął się od wspierania nacjonalistycznej Ukrainy, choć wcześniej występował na Majdanie.

      Jeżeli wczorajsze wydarzenie w Sejmie RP zwiastuje zmianę polityki wschodniej PiS, to dobrze, choć szkoda, że tak późno. Trzeba mieć nadzieję, że wytypowana na premiera Beata Szydło, osoba nieuwikłana w umizgi do neo-banderowców, będzie w tej kwestii konsekwentna. I to niezależnie od tego, co jej i prezentowi-elektowi Andrzejowi Dudzie do uszy będą szeptać Paweł Kowal i Tomasz Sakiewicz lub inni zwolennicy zmurszałego i nieaktualnego tzw. mitu Jerzego Giedroycia. A wszystkich miłośników Kresów Wschodnich i zwolenników prawdy o banderowskim ludobójstwie zachęcam do tego, aby w czasie spotkań wyborczych pytali o te sprawy wszystkich kandydatów, nie tylko z PiS.

      • gap
        gap :

        Uwazam, ze to tylko wyborcza zagrywka, majaca zatrzec obraz Pana Kaczynskiego wykrzykujacego banderowskie hasla. Jakos nie slyszalem o dyscyplinowaniu piwnej wojowniczki czy odsunieciu zdekonspirowanych neobanderowcow.

    • sylwia
      sylwia :

      Trudno sprzyjać człowiekowi, który świadom widocznych gołym okiem hitlerowców i apologetów ludobójstwa na Polakach, popiera ukraińskich bandytów. Pewien fourmowicz napisał o nim tak: ‘…O to zapytaj sie zyda Spiewaka (kolege Kukiza), ktory lubuje sie w uprawianiu seksu analnego i klipsow na penisie – te informacje podawalem juz wczesniej w temacie na stronie ( http://www.kresy.pl/?forum/pawel-kukiz-dla-kresowpl-w-ciagu-2-lat-odzyskamy-polske-dla-obywateli,0,0,9161 ) – vide orginalna informacja: fiesta: 06.05.2015 22:51 Kolega P.Kukiza, zyd J.Śpiewak PROMUJE SADO-MASO! Klipsy na penisie i seks analny! – vide artykul na stronie ( http://fundacjaparagraf.pl/index.php/menusrodek/247-kukiz,-s%C5%82omka-z-komunist%C4%85-lisowskim-i-klanem-%C5%BCydowskich-%C5%9Bpiewak%C3%B3w.html ). Jest mi trudno odczuć zaufanie do człowieka o tak powierzchownym wglądzie w sytuację polityczną. Od początku zamieszek w Kijowie w internecie były analityczne artykuły pozwalające na zbudowanie sobie prawdziwego obrazu tych zajść: opłacany z zagranicy zbrojny przewrót. Informacje o działalności V. Nuland i wypłatach dla majdanowców potwierdziły póżniejte wnioski. Kukiz wykazał co najmniej analityczną płytkość i polityczną krótkowzroczność, solidaryzując się z jawnie banderowskimi siłami. Jeśli czynił to świadomie to jest mu obojętna śmiertelna wrogość ukraińskiego nacjonalizmu wobec Polaków i jego roszczenia terytorialne wobec Polski. Niew wiemy co na prawdę Kukiz myśli, wiemy tylko co mówi. Można założyć, że nie jest to postać, której można zaufać chociaż z pewnymi jego wypowiedziami zgadzamy się. Nie można mieć pewności o jego szczerości chociaż głosi słuszne tezy. W przypadku Kukiza zalecana jest ostrożność bo nie wiemy na ile jego słuszne tezy świadczą o jego wiarygodności. Winniśmy brać pod uwagę sympatie i związki Kukiza z Ukrainą i być może też z innymi narodowościami. Liczą się czyny, nie słowa. Działalność Kukiza na Ukrainie pozwala nam wątpić w jego polski patriotyzm. Ulega propagandzie medialnych gadzinówek, co świadczy co najmniej o płytkości wglądu w sytuację polityczną i pochopność ww wnioskowaniu. Można też domniemać, że stoi ‘nosem do wiatru’ by przyłączać się do obowiązującego nurtu politycznego nakazanego przez moce międzynarodowego oligarchatu. Orban raczej z niego nie będzie. Niech spędzi resztę życia z dala od polityki jako zarośnięty ukraiński bard z ukraińską chorągiewką na piersi “…16 Sty 2015 … Tam na Majdanie to była walka o godność, to samo widzę na Śląsku – mówił Paweł Kukiz w programie “Piaskiem po oczach” w TVN24…” (wiadomosci.wp.pl/ kat, 1017099, title, Pawel-Kukiz-Slask-jak-Majdan-to-moze-zlamac-system, wid, 17185200, wiadomosc.html) “… Paweł Kukiz solidaryzuje się z Ukraińcami, dlatego postanowił napisać po ukraińsku hymn rewolucji….” ( http://www.se.pl/wiadomosci/swiat/kukiz-na-majdanie-napisal-po-ukrainsku-hymn-rewolucji-tam-odbyla-sie-premiera-teledysku_384463.html)
      https://www.youtube.com/watch?v=UliQsmqWgGc

  2. fiesta
    fiesta :

    Zawiodla polityka i politycy z PiS, podobnie jak z pozostalych zydowskich partii politycznych w Polsce (za wyjatkiem PSL, bo to czerwone buraki), ktore sa zwiazane UKLADEM zawartym przy “OKRAGLYM STOLE” w 1989r, pomiedzy ZYDAMI z PZPR, a ZYDOWSKA “opozycja” z Solidarnosci i KOR i dopoki ten UKLAD bedzie istnial, nie beda realizowane polskie interesy narodowe.
    Wybory prezydenckie pokazaly, ze zmienilo sie myslenie Polakow i nikomu nieznany P.Kukiz stal sie niespodziewanie rywalem w grze o wladze, otrzymujac ponad 20% poparcia i to spowodowalo panike posrod liderow 4 glownych partii politycznych w Polsce, a w szczegolnosci w PiS, ktory nazywany jest partia prawicowa, a to sa ZYDOSOCJALISCI – vide polityka prowadzona przez polskojezycznych zydow Kaczynskich, ktorzy rowniez szkodzili Polsce, jak ich pobratymcy – ZYDY z PO i SLD przez ostatnie 25 lat.
    PiS robi przemeblownie w swoich szeregach co jest zabiegiem kosmetycznym, poniewaz nadal prowadzi PROZYDOWSKA POLITYKE w Polsce i nadal pozostaje w UKLADZIE z 1989r – uklad, ktory wydymal Polakow i dal ZYDOM calkowita wladze w Polsce, ktorej uzyli do MATERIALNEGO ROZPIERDOLENIA POLSKI !…. a zydowski kurdupel L.Kaczynski pozbawil Polske SUWERENNOSCI 10 pazdziernika 2009r !
    W zwiazku z powyzszym, ataki politykow z PiS na P.Kukiza uwazam za podle i sqrwysynskie, bo chodzi o to, zeby POLSKIE GOJE, ktore popieraja P.Kukiza NIE DOSZLI DO WLADZY W POLSCE, bo w ten sppsob bylby koniec zydowskich wplywow w Polsce, ktora zydostwo doi ze wszystkiego jak przyslowiowa krowe i dlatego Polacy w Polsce nigdy nie beda w stanie osiagnac statusu ludzi zamoznych, gdy beda ich ssac ZYDOWSKIE PIJAWKI.
    Jesli P.Kukiz nie prowadzi gry i faktycznie chce pomoc Polsce i Polakom to powinien stworzyc FRONT NARODOWY (National Front) lub inaczej KOALICJE NARODOWA (National Coalition) lub SOJUSZ NARODOWY (National Alliance) i ruszyc w Polske z polskim programem narodowym, bo tylko taki program ma sens dla Polski i Polakow.

    • zan
      zan :

      No, ale Kukiz swoje osobiste przyjaźnie z Żydami (np. współdzielenie mieszkania) podnosi do rangi cnoty, a Kobylańskiego bojkotował właśnie za antysemityzm. Uważałbym na tego antysystemowca, który niegdyś popierał PO (ale PO go oszukało), popierał banderowski majdan (ale banderowcy go oszukali) itd. To jest wyjątkowo cwana gapa, mimo garowania w czasie gdy inni zdobywali wiedzę. Po prostu ma talent do bajery ten kolega. PS. W 25 minucie programu “Młodzież kontra” Kukiz jako najlepszego posla wybrał….Kowala. Kowal to fanatyczny banderowiec przeszkolony z kuźni kadr Sorosa. Sorry, ale jak ktoś promuje Kukiza to albo jest nawinym ignorantem albo nas (gojów) bajeruje.

      • fiesta
        fiesta :

        Zan… w przeszlosci pisalem na forum KRESY.PL kim jest i co robil P.Kukiz i nadal to pamietam, ale tu nie chodzi o to co ja mysle o Kukizie, ale o stworzenie alernatywy przeciw MAFII OKRAGLOSTOLOWEJ (PO, SLD, PiS, PSL) i wykorzystanie 20-procentowego potencjalu wyborcow, a nawet zwiekszenie tego potencjalu, zeby odsunac od wladzy i wplywow w Polsce MAFIE OKRAGLOSTOLOWA, ktora przez 25 lat okradala Polske i Polakow oraz pozbawila Polske MAJATKU NARODOWEGO I SUWERENNOSCI. Dlatego nalezy stworzyc FRONT NARODOWY i ustalic glowny plan i zalozenia tej organizacji, ktore beda sluzyc Polsce i Polakom, i bedzie realizowany POLSKI INTERES NARODOWY.
        Wiec jednym z takich zalozen musi byc ROZLICZENIE OKRESU PRL zbrodni i naduzyc oraz ROZLICZENIE OKRESU PRL”BIS” (zwanego III RP), w ktorym nastapil RABUNEK PANSTWA POLSKIEGO i pozbawienie Polakow majatku narodowego, ktory stanowi podstawe bytu panstwa i narodu – bez posiadania majatku narodowego, Polacy w Polsce sa skazani na wegetacje i emigracje oraz sa ciagle okradani przez obcych, ktorzy skupiaja gross polskiego kapitalu w swoich rekach (ponad 80%).
        Na stronie OWP ( http://www.owp.org.pl/index.php?option=com_content &task=view &id=856 &Itemid=1 ) jest informacja, ze byly posel Z.Stonoga probuje organizowac federacje partii mieniacych sie narodowymi i starac sie o wejscie do sejmu. Rowniez OWP Slask i Ruch Chrustus Rex podpisaly deklaracje wspolpracy ( http://www.owp.org.pl/index.php?option=com_content &task=view &id=854 &Itemid=1 ). L.Bubel z PPN ( http://www.polskapartianarodowa.org/ ) rowniez glosi swoje hasla odsuniecia od wladzy rzadzacych w Polsce zydow. Kazde z tych ugrupowan glosi swoje halsa, ale najwazniejsze jest odsuniecie od wladzy i wplywow MAFII OKRAGLOSTOLOWEJ. Teraz trzeba jednoczyc sily, bo na jesieni sa wybory do sejmu i senatu i pozostalo malo czasu.
        Stratedzy z PiS wiedza, ze polityka i strategia zydowskich kurdupli Kaczynskich zawiodla i wyborcy moga to takim gownie spuscic wode i to samo grozi obecnym glownym partiom politycznym.
        Dlatego PiS robi przegrupowanie w swoich szeregach i zmienia dotychczasowa polityke, zeby przeciagnac wyborcow na swoja strone, a w szczegolnosci wyrosla jak grzyb po deszczu alternatywe skupiona wokol osoby P.Kukiza, ktory musi dzialac, zeby nie stracic swojego elektoratu, na ktorym zalezy PiS-owi, poniewaz to elektorat zlozony glownie ze sfrustrowanych gojow. I gdyby sfrustrowane goje polaczyli sie z gojami, ktorzy nie biora udzialu w wyborach, wowczas cala ta OKRAGLOSTOLOWA MAFIA zostanie zmieciona i polskie goje przejma wladze w Polsce.
        Idealnym rozwiazaniem dla Polski byloby przejecie wladzy w Polsce przez Polaka o pogladach narodowych i wyczyszczenie polskiego podworka ze smieci , ktore zalegaja od 1944r az do dzis.
        A poniewaz jest to co jest, wiec nalezy szukac innych rozwiazan, zeby Polacy byli gospodarzami w swoim wlasnym kraju.
        Dlatego istotne jest, zeby powstajacy FRONT NARODOWY w Polsce skupil sie na sprawach najwazniejszych dla Polski i Polakow, czyli:
        1. DEKOMUNIZACJI I ROZLICZENIU PRZESZLOSCI (1944-2015).
        2. ODZYSKANIU POLSKIEGO MAJATKU NARODOWEGO, KTORY JEST PODSTAWA BYTU PANSTWA I NARODU.
        3. ZAPROWADZENIU POLSKIEGO USTROJU NARODOWEGO, KTORY WYELIMINUJE OBCE WPLYWY W POLSCE (zydowskie, anglosaskie, rosyjskie, watykanskie, obcych wywiadow i spec sluzb, oligarchow etc).
        To sa 3 najwazniejsze postulaty i kazdy lider odrebnego ugrupowania lub partii, ktora wejdzie w sklad FRONTU NARODOWEGO musi sie trzymac tych postulatow, bo sa najwazniejsze.
        Poza tym ty sam “Zan” mozesz wziac udzial w tworzeniu FRONTU NARODOWEGO w Polsce i kandydowac do sejmu lub senatu, spelniajac wymogi przepisow wyborczych.

  3. zan
    zan :

    Wielgucki to agitator (nawet neofita) pisowski, PIS to partia udająca opozycję, Kukiz pozuje na wybitnego opozycjonistę. Naturalny konkurent. Nie zmienia to faktu, że Kukiz to rezimowe “wielkie nic” mające uwodzić masy zniechęcone do zużytych polityków. Mieliśmy jednego Wałęse i starczy. PS. Oczywiscie Wielgucki jako zagorzały pisior jest rusofobem, więc nie wypomni Kukizowi majdanowych pląsów. tak, tak. Kukiz “przejrzał na oczy”, zobaczył Banderowców. Pytanie: czy poważny człowiek uczestniczyłby w rewolucji, której natura jest mu niejasna? Druga sprawa przemilczana przez Wielguckiego: Kukiz pohańbił się udziałem w nagonce na Kobylańskiego.

    • zan
      zan :

      …nagonce o charakterze neostalinsowskim. Nawet “niezawisły sąd” działał na przedawnienie sprawy., gdy Kobylański wytoczył proces Jak widać sąd bał się wydać wyrok, a Kukiz nie.

  4. saurom
    saurom :

    Szanowny panie redaktorze Marku Trojanie całkowicie nie zgadzam się z pańskim artykułem odnośnie Piotra Wielguckiego. Daje pan całkowicie do zrozumienia, że jeżeli prezydent Lubina Raczyński ma dobrą prasę i wygrywa to wszystko jest w porządku. Nie wiem co mam o tym sądzić i zastanawiam się poważnie czy pan przypadkiem nie dostał jakiejś łapówki pod tytułem dotacja albo reklama instytucji miejskiej.

    Biorąc pod uwagę to co się dzieje w mieście Gliwice rządzonym przez Zygmunta Frankiewicza który stworzył sobie w praktyce układ zamknięty uważam, że w Lubinie jest całkiem podobna sytuacja.

    Elementem tego układu zamkniętego w Gliwicach jest odcięcie obywateli od niezależnej informacji jak np raport NIK odnośnie kontroli spółek miejskich, która była prowadzona w 2014 roku od marca do sierpnia. Informacja w gazetach jaka pojawiła się wskazywała, że wszystko było w porządku. W gruncie rzeczy było dokładnie odwrotnie w spółkach miejskich wykryto nieprawidłowości. Po protestach inicjatora kontroli Dariusza Jezierskiego prawdziwa informacja pojawiła się owszem w Łybiórczej ale dzień przed wyborami.

    Jaki to mogło mieć skutek panie redaktorze? Otóż taki, że okłamano mieszkańców miasta i wpłynięto na nich, żeby odpowiednio zagłosowali na oligarchę.

    Inny sposób wpływania na media żeby publikowały korzystne dla rządzących treści reklamy dowód poinformowałem redakcję Przeglądu o okolicznościach towarzyszących likwidacji szkoły dla opóźnionych w rozwoju przy ulicy Ziemowita w Gliwicach. Odbyło się to w ten sposób, że orzeczno, że dach budynku nie nadaje się do remontu. Po czym zlikwidowano szkołę a uczniów stłoczono w innych placówkach. W końcu przecież upośledzeni umysłowno nie głosują na oligarchę Frankiewicza więc można się ich pozbyć. Po jakimś czasie przeglądając Przegląd dostrzegłem informację o reklamie operetki w Gliwicach w rezultacie redakcja nie zainteresowała się moim późniejszymi doniesieniami. Kiedy przekazano budynek po szkole dal upośledzonych przy ulicy Ziemowita kościołowi katolickiemu okazało się, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wyremontować dach.

    Kolejny element ukłądu zamkniętego w Gliwicach sądy w praktyce ci którzy są przeciwnikami oligarchy nie mają żadnych szans na wygranie sprawy przeciwko oligarsze lub poplecznikom. Jedyna nikła szansa to, że sprawa zostaanie przesłana szczebel wyżej do sądu w innym mieście konkretnie Katowicach.

    To jest zaledwie drobny ułamek tego co sie działo w Gliwicach obawiam się, że to samo ma miejsce w Lubinie.

    A odnośnie tej dobrej opinii panie redaktorze Lehman brothers też otrzymali najwyższą ocenę a jak się okazało byli bankrutami. Mogę sie założyć, że gdyby dał pan takiej agencji powiedzmy 600 milionów następnego dnia okazałoby się, że strona kresy.pl ma największą oglądalność jest najbardziej poczytną. Uważam, że w Nesweeku pismo Lisa opublikowano nieprzychylne artykuły tylko dlatego, że ci pismacy nie otrzymali zamówienia na reklamę albo ktoś przebił ofertę prezydenta Lubina.

  5. etcetera
    etcetera :

    Ja nie głosuję na Kukiza, jestem (po wielu wahaniach) za JOW. Wszystko śmierdzi. Wielgucki chce wykluczyć tę możliwość, najpierw art. o JOW, potem, przyznam nie wiem ile w tym prawdy, na Kukiza. Pewnie ma dużo racji. Nie widzę konkretnych propozycji “rozwalenia systemu”. Widzę tylko betonowanie i niszczenie każdej (innej) inicjatywy niż jedyna słuszna wg. P.W. Kiedy ja głosowałem na PiS, on głosował na PO, a PO go oszukała – och! – gdzieś to już przed chwilą słyszałem. Teraz ja jestem (znowu) zły a on dobry, jedynie słuszny i jak to odczuwam z jego tekstów – najmądrzejszy.
    P.W. sugeruje że ludzie to stado baranów i są w stanie odróżnić tylko listy partyjne i na nie głosować, a mężowie opatrzności zapewne nas wyratują, tak, chorągiewka się zmieniła i teraz nie PO a PiS ma nas uratować. Że nie odróżnią aktorów i piosenkarzy od podstawionych słupów, tylko czy to coś zmienia?! Czy głosowanie na “słupy” wg. JOW tak wiele się różni od głosowania na .. , zaraz właściwie na kogo głosuję oddając głos na partię? Liczę że ktoś tam będzie O.K.?
    Chcę mieć możliwość _próby_ wprowadzenia garstki ludzi, którzy będą starali zrobić coś dla nas, dla zwykłych ludzi, którzy przynajmniej “powiedzą jak jest”. Głosując na listę partyjną zdaję się na ślepy los, ileż to już dziesiątek, setek razy zostałem oszukany, i co? – i nic, nigdy się nie spełniło. Czym więc ryzykuję!? Że zostanę kolejny raz oszukany? Przecież to norma, to już było, było przez tyle lat. “Sprzedaje” mi się teraz przepis na szczęście. A tego co nie jest “po linii” – zniszczyć. dziękuję