Daleka Północ przez lata była pomijana w rozważaniach geostrategicznych. Traktowano ją raczej jako barierę ubezpieczającą północne krańce Eurazji. Dziś postęp technologiczny, zmieniające się warunki klimatyczne a także odkrycie nowych złóż zasobów naturalnych zmieniły postrzeganie tego regionu. Obecnie wzrasta jego znaczenie jako obszaru, na którym położone są nowe szlaki przewozu towarów i miejsca wydobycia węglowodorów. Pięć państw arktycznych dotychczas mało zainteresowanych formalnym podziałem terenów zaczęło wysuwać do nich roszczenia.

Nie bez znaczenia są także interesy prywatnych koncernów, zamierzających wykorzystać nowe szlaki lub rozpocząć eksploatację złóż. Wszystkie te czynniki znacznie skomplikowały sytuację polityczną jaka narosła wokół obszaru Dalekiej Północy. W związku z brakiem odpowiednich uregulowań i trudnościami w rozwiązywaniu sporów można przyjąć, że w konflikcie o arktyczne złoża pierwszeństwem dysponować będzie to państwo, którego wojska, w tym przede wszystkim marynarka wojenna, zdominują ten obszar.

Rosja, Arktyka, Flota

Rosja poważniej zaangażowała się w Arktyce już w latach 20-tych XX-ego wieku. Była to reakcja na działania Kanady, która wysunęła swoje roszczenia do tych terenów. Oba państwa przyjęły za obowiązującą teorię sektorów zakładającą podział Arktyki na obszary wyznaczone trójkątem, którego wierzchołkiem jest Biegun Północny, a boki idą wzdłuż linii brzegowych oraz południków. Wzdłuż nich wszystkie odkryte i nie odkryte tereny należeć mają do państwa, którego położenie odpowiada danemu sektorowi. Teoria ta nie zyskała jednak poparcia społeczności międzynarodowej. W okresie drugiej wojny światowej znajdujące się na dalekiej północy porty w Murmańsku i Archangielsku zyskały na znaczeniu jako punkty przerzutu alianckiej pomocy dla ZSRR. Wtedy już dostrzeżono znacznie północnych szlaków i konieczność ich zabezpieczenia. W latach Zimnej Wojny Arktyka stała się areną starcia dwóch supermocarstw. Znacząco przyczynił się do tego rozwój broni jądrowej i środków jej przenoszenia w postaci bombowców dalekiego zasięgu oraz okrętów podwodnych. Od chwili pierwszego arktycznego rejsu amerykańskiego okrętu podwodnego o napędzie atomowym Nautilusw 1958 r., uznano, że obecność wrogiej floty na tym obszarze jest dużym zagrożeniem. Pływające głęboko pod lodem okręty, posiadające ponadto pociski balistyczne mogły w niezauważony sposób dokonywać uderzeń na cele lądowe. Odpowiedź na działania USA zajęła ZSRR 4 lata. 17 lipca 1962 r. na Biegunie Północnym wynurzył się radziecki okręt podwodny K-3. Niedługo po nim na wody arktyczne ZSRR wprowadził okręty wyposażone w pociski manewrujące. Trzeba zaznaczyć, że w warunkach arktycznych, gdzie duża część oceanu pokryta jest lodem atomowe okręty podwodne są najskuteczniejszą bronią – ani lotnictwo ani siły nawodne nie są w stanie przeprowadzać skutecznych ataków. By je zwalczać Stany Zjednoczone wysyłały wyposażone w pociski manewrujące wielozadaniowe okręty podwodne, które jako jedyne były w stanie zagrozić ukrywającym się pod lodem radzieckim nosicielom rakiet. Odpowiedzią na to ze strony ZSRR była doktryna obrony strategicznej „Bastion”. Grupy okrętów nawodnych i wielozadaniowych okrętów podwodnych rozmieszczano na podejściach do obszarów, na których operowały okręty podwodne USA i Wielkiej Brytanii z pociskami balistycznymi dalekiego zasięgu. Miało to zapobiec ich przedostaniu się w rejon wybrzeży ZSSR. Bastiony znajdowały się na wodach terytorialnych w stosunkowo niewielkiej odległości od lądu, co umożliwiało zapewnienie im parasola powietrznego i niwelowało przewagę USA wynikającą z posiadania silnego lotnictwa pokładowego. Dzięki tej doktrynie flota radziecka była w stanie z bezpiecznych pozycji razić większość terytorium Stanów Zjednoczonych nie musząc przy tym szukać wyjścia na otwarte wody oceanu światowego. To właśnie w okresie zimnej wojny po raz pierwszy dostrzeżono strategiczne, militarne znaczenie obszaru arktycznego oraz korzyści jakie płyną z posiadania na nim swojej floty a szczególnie jej podwodnego komponentu.

Po zakończeniu zimnej wojny i rozpadzie ZSRR aktywność na obszarze arktycznym spadła. Wprawdzie dalej manewrowały tam atomowe okręty podwodne obu stron jednak działania te nie miały takiego natężenie i nie zwracały szczególnej uwagi w porównaniu do zmian politycznych zachodzących w strefie post radzieckiej. Można wręcz powiedzieć że w latach 90-tych kwestia Arktyki była marginalizowana. Sytuacja ta zmieniła się jednak z czasem, na co wpływ miały trzy czynniki: zmiany klimatyczne otwierające nowe szlaki morskie; odkrycie nowych źródeł węglowodorów i innych surowców naturalnych, których wydobycie staje się możliwe dzięki topnieniu lodów i nowym technologiom; stabilizacja na obszarze post-radzieckim, która umożliwiła umocnienie się Rosji i zwrócenie jej uwagi ku Dalekiej Północy. W wyniku sukcesywnego wzrostu temperatur w regionie – nawet do 4 stopni na północnym wschodzie Rosji, w sezonie letnim cofają się lody. Odkrywa to przed przewoźnikami nowe drogi morskie, znacznie krótsze od tych przebiegających na osi wschód-zachód. Rodzi to oczywiste spory o przynależność wód terytorialnych, po których pływać mają statki. Cofanie się lodu umożliwia także wydobycie ropy naftowej i gazu, które w znacznych ilościach znajdują się pod dnem morskim na północ od koła podbiegunowego. Szacuje się, że może to być nawet 90 miliardów baryłek ropy naftowej i 44 miliardy baryłek gazu. Względna stabilizacja na obszarze post-radzieckim umożliwiła umocnienie się ekonomiczne, polityczne i wojskowe Rosji a także zwrócenie się jej ekspansjonistycznych zapędów na graniczące z nią terytoria o nie jasnym statusie a więc na Daleką Północ. Z pewnością był to czynnik, który zmobilizował także inne państwa do zainteresowania się tym regionem. W rosyjskiej kulturze strategicznej głęboko zakorzeniony jest ekspansjonizm a więc zwiększona obecność floty rosyjskiej na wodach arktycznych musiała zmobilizować inne kraje roszczące sobie prawa do tych terenów, do poświęcenia im zdecydowanie większej uwagi.

#ArktykaNasza

Rosyjska Arktyka to głównie wyspy leżące na Morzu Arktycznym oraz północne wybrzeże Syberii. Ten obszar objęty jest czterema okręgami federalnymi: Północno-Zachodnim, Uralskim, Syberyjskim i Dalekowschodnim. Do wysp arktycznych Rosji zalicza się Wyspę Wrangla, Wajgacz, Kołgujew a także archipelagi: Ziemię Franciszka Józefa, Ziemię Północną, Nową Ziemię oraz Wyspy Nowosyberyjskie. Arktyka jest dla Rosji obszarem niezwykle istotnym. Już w najdawniejszych czasach istnienia państwa rosyjskiego zauważyć można zaangażowanie w tym regionie. Kupcy nowogrodzcy w XII wieku dostrzegli zyski jakie może przynieść kolonizacja tego obszaru i pozyskanie jego zasobów, głównie: ryb, futer, skór i soli. W XV wieku założono miasto Nowochołmogory, które potem przemianowano na Archangielsk. Był to pierwszy port na tych terenach. Jego znaczenie wzrosło dodatkowo gdy Rosja w 1581 roku utraciła Narwę na rzecz Szwedów. Morze Białe stało się wtedy namiastką „okna na świat”. Po ponownym zdobyciu brzegów Bałtyku znaczenie północy zmalało lecz dostrzeżono je ponownie przed I wojną światową. Sformowano wtedy Flotyllę Północnego Oceanu Lodowatego – pierwszy rosyjski związek taktyczny na tym obszarze. Na ponowne zainteresowanie Oceanem Arktycznym miała wpływ porażka jaką Flota Rosyjska poniosła w 1905 r. pod Cuszimą. Postanowiono wtedy wybadać możliwość przepłynięcia do Azji krótszą trasą. Północ to także kolonizowana od XV w. Syberia i jej wybrzeże. Pierwsze ekspedycje morskie w tym regionie odbyły się na początku XVIII w. Najbardziej znanym odkrywcą w służbie Rosji był Bering który dowodził Wielką Ekspedycją Północną. W ramach tej ekspedycji działała także wyprawa dowodzona przez Aleksego Czirikowa, która już w 1741 r. dotarła do wybrzeży Alaski. Czirikow sporządził dokładną mapę swojej podróży sytuując na niej między innymi północne wybrzeża Ameryki. Jak widać Rosja już od dawnych czasów zainteresowana była Arktyką badając dokładnie ją i jej okolice. Zaangażowanie Rosji w rejonie arktycznym nie ma więc charakteru incydentalnego a jest wynikiem długotrwałego procesu.

Rosyjskie roszczenia opierają się na założeniu, że pasma podwodnych wzniesień: Grzbiet Łomonosowa oraz Grzbiet Mendelejewa są przedłużeniem kontynentu Eurazjatyckiego. Na tej podstawie Rosja zainteresowana jest Morzem Barentsa, Morzem Beringa, Morzem Ochockim oraz częścią Oceanu Arktycznego. By podnieść legitymację swoich roszczeń prowadzone są badania dna morskiego. W sierpniu 2007 r. na dnie oceanu umieszczono kapsułę z rosyjską flagą. Jest to element prowadzenia polityki faktów dokonanych. Rosji zależy na uznaniu swoich praw do tych obszarów przy jak najmniejszym nakładzie środków, wiedząc że nie może rywalizować pod względem ekonomicznym z innymi zainteresowanymi państwami, takimi jak USA czy Kanada. Jednak legalne uznanie przez społeczność międzynarodową rosyjskich roszczeń wydaje się mało prawdopodobne. Komisja Granic Szelfu Kontynentalnego ONZ nie odrzuciła ale też nie uznała roszczeń rosyjskich, uznając że potrzebne są bilateralne lub multilateralne umowy o delimitacji granic z USA, Kanadą, Norwegią czy Danią. Komisja naciska na Rosję by ta podjęła wysiłki mające na celu porozumienie się z wyżej wymienionymi państwami choć większość z nich wskazuje na poważne nieścisłości w rosyjskich pomiarach geologicznych. Wydaje się więc, że o ostatecznym kształcie roszczeń i ich wyniku zdecydują czynniki pozaprawne.

Wyścig morskich zbrojeń na północy

Rosyjska obecność militarna na wodach Arktyki nie jest, jak za czasów zimnej wojny, dyktowana logiką sporu między dwoma supermocarstwami. Jej celem jest ochrona interesów ekonomicznych Rosji na Dalekiej Północy – podparcie swoich roszczeń terytorialnych do szelfu a także zademonstrowanie, że kraj ten jest nadal wielkim mocarstwem zdolnym do projekcji siły na okalające go ziemie. Wiodącą rolę w tym zadaniu odgrywa marynarka wojenna. Z uwagi na panujące tam warunki atmosferyczne jest to jedyny rodzaj sił zbrojnych zdolny do stałego operowania na obszarze Arktyki. Patrole lotnicze bombowców strategicznych TU-95MS są również ważne jednak służą one bardziej jako czynnik odstraszający inne mocarstwa. To flota jest realną bronią. Od 2008 r. można zaobserwować wzmożoną aktywność rosyjskich okrętów na wodach arktycznych. W 2014 r. pojawiły się informacje, że Rosja zamierza odbudować w Arktyce sieć baz. Ma to być między innymi centrum kontroli ekologicznej, zarządzane oczywiście przez marynarkę wojenną. Co istotniejsze od 1 grudnia 2014 roku zaczęło działać Dowództwo Arktyczne o statusie autonomicznego okręgu wojskowego. Podstawą tej nowej jednostki stał się najpotężniejszy ze związków strategicznych WMF RF– Flota Północna. To w jej składzie działa większość okrętów o napędzie nuklearnym takich jak lotniskowiec Admirał Kuzenicowczy krążownik atomowy Piotr Wielikijoraz najnowocześniejsze SSBN i SSN typu Boreji Jasień. Te ostatnie mają bazować w oddalonej o 100 km od granic Norwegii bazie w Gadżijewie. Miejsce to jest obecnie przygotowywane na przyjęcie tych klas okrętów podwodnych. Jako, że okręty te są niemalże niewykrywalne w warunkach arktycznych, a także wyposażone w pociski manewrujące mogące przenosić głowice nuklearne stanowią niebagatelne zagrożenie dla okrętów, statków i instalacji konkurentów Rosji. Już sama ich obecność jest poważnym wyzwaniem dla bezpieczeństwa i interesów Norwegii czy Danii, które nie posiadają wystarczających środków odwetowych. Atomowe okręty nawodne stanowią świetną osłonę, która uniemożliwia podejście to obszarów bazowania łodzi podwodnych zgodnie z taktyką bastionów. Do tego należy dołączyć potężne siły lotnictwa morskiego i piechoty morskiej. Wszystko to stanowi duży zasób o znaczeniu strategicznym, mogący zagrozić flocie nieprzyjaciela. W dzisiejszych czasach gdy świat zachodni liczy się z każdym wydanym pieniądzem sama groźba utraty lotniskowca lub innego dużego okrętu może doprowadzić do paraliżu działania. W kontekście środków odstraszania Rosja dysponuje więc wystarczającymi środkami by zdominować pomniejszych konkurentów i mieć szansę skutecznie przeciwstawić się USA, Kanadzie czy Japonii, która pomimo braku roszczeń do terenów w Arktyce jest żywo zainteresowana eksploatacją regionu. Jednak scenariusz, w którym wszystkie te środki zostałyby użyte z całą mocą jest z oczywistych względów mało prawdopodobny. Należy więc zastanowić się czy kierunek modernizacji Floty Północnej jaki obrano jest słuszny a także czy jej obecny skład odpowiada wyzwaniom jakie stawia przed nią wyścig o zasoby Arktyki. A należy zaznaczyć, że Władimir Putin rozumie jak wielką rolę w tym wyścigu odgrywa sprawna i nowoczesna flota. Świadczy o tym fakt, iż jego pierwsza decyzja po swojej inauguracji na urząd prezydenta w 2012 roku dotyczyła wzmocnienia marynarki wojennej na Dalekim Wschodzie i w rejonie Arktyki. Delimitacja szelfu kontynentalnego ma być według niego jednym z kluczowych dla bezpieczeństwa państwa zagadnień a korzystne dla Rosji warunki może zagwarantować obecność dobrze skonstruowanej i nowoczesnej marynarki wojennej.

Oczywiście nie można zanegować potrzeby posiadania przez Rosję floty strategicznych atomowych okrętów podwodnych czy tez okrętów nawodnych służących do ich osłony. Także wielozadaniowe okręty podwodne są na tym akwenie niezbędne gdyż jak wcześniej wspomniano tylko one są w stanie zagrozić SSBN przeciwnika. Trzeba jednak zauważyć, że okręty te mogą być jedynie zastosowane jako środki odstraszające, których sam potencjał ogniowy jest bronią. Pełne zastosowanie bojowe mogą one mieć jedynie w wypadku wystąpienia konfliktu na pełną skalę między mocarstwami. Takiego rodzaju siły służą więc raczej jako demonstracja polityczna, mają pokazać, że dany kraj ma zdolność projekcji siły w regionie. Dzięki temu Rosja mogłaby, metodą faktów dokonanych, zrealizować swoje cele w Arktyce. Przykładem takiej sytuacji jest aneksja Krymu w 2014 roku. Nie można jednak wykluczyć, że w warunkach wojny, która może wybuchnąć (choć jest to mało prawdopodobne) w Arktyce potencjał strategiczny broni podwodnej oraz wielkie okręty rakietowe znajdą zastosowanie. Jednak z uwagi na to, że wszyscy konkurenci Rosji są członkami NATO a także na fakt, że Rosja nie odważy się otwarcie zaatakować USA (jej celem mogą być jedynie tereny sporne z Norwegią lub obszary, do których prawo rości sobie Dania) bardziej prawdopodobna jest wojna „niewypowiedziana”. Asymetryczny konflikt mógłby charakteryzować się działaniami takimi jak utrudnianie żeglugi czy badań a nawet incydentalnym ostrzeliwaniem się okrętów. Żadne z tych zdarzeń nie byłoby jednak tak poważne, by doprowadzić do otwartej wojny. Podobny przykład możemy znaleźć na Morzu Wschodniochińskim gdzie ścierają się interesy Chin, Japonii i Korei Południowej. Tam również dochodzi do nieustannych prowokacji obu stron i wyścigu zbrojeń.

Do takiego rodzaju konfliktu potrzebne jest odmienne podejście w budowaniu floty. Nie umniejszając roli okrętów głównych trzeba zauważyć, że Rosja pilnie potrzebuje także mniejszych, prostszych jednostek służących do obrony wybrzeża i żeglugi. Jest to istotne na przykład w kontekście częstego zatrzymywania rosyjskich łodzi rybackich przez marynarkę Norwegii. Mogą one także służyć do zabezpieczenia interesów rosyjskich firm wydobywczych i przeciwdziałać aktom sabotażu czy terroryzmowi. Kolejnymi bardzo ważnymi jednostkami są atomowe lodołamacze. Obecnie Flota Północna korzysta z cywilnych jednostek, które jednak są już przestarzałe i wskazana jest ich pilna wymiana. Zamówione we Francji Mistrale również należy traktować w kategorii okrętów przydatnych w tego typu działaniach. Ich głównym zadaniem nie jest bowiem zwalczanie innych okrętów, lecz logistyczne wsparcie jednostek bądź działań piechoty. Stacjonujące na nich helikoptery mogły służyć do działań ASW i tym samym zniechęcić niepożądanych gości operujących w rejonach koncentracji wojsk rosyjskich. Umożliwiłyby więc swobodną projekcję siły na ląd i zakładanie baz. Pomimo niepowodzenia programu zakupu tych jednostek Rosjanie chcą zbudować własne odpowiedniki. Nie będzie to jednak możliwie co najmniej do roku 2050.

Zadaniem marynarki wojennej Rosji będzie więc w pierwszym rzędzie zapewnić ochronę jednostkom handlowym oraz wsparcie oddziałom piechoty morskiej i wojsk lądowych oraz jednostkom badawczym. Choć przewaga w dużych okrętach atomowych nadal będzie ważna to gros działań wykonywać będą jednostki wsparcia i logistyczne. Jest to bardzo prawdopodobny scenariusz ponieważ Rosja w 2011r. przystąpiła do formowania arktycznej brygady zmechanizowanej liczącej około 3600 żołnierzy i przystosowanej do prowadzenia działań zbrojnych w warunkach arktycznych. Przystąpiono także do odtwarzania starych baz lotniczych i rakietowych funkcjonujących w wymienionym regionie w czasach ZSSR.

Wojny (póki co) nie będzie

Dziś Rosja konsekwentnie umacnia obecność wojskową w Arktyce i jej przyległościach rozbudowując chociażby umocnienia i bazy na Kurylach. Jednocześnie szuka też dróg porozumienia tak jak to jest w przypadku jej kontaktów z „bliskim sojusznikiem” NATO – Japonią. Oba państwa są bowiem zainteresowane współpracą przy, wartym 27 miliardów dolarów, arktycznym projekcie Yamal LNG. Rosję i Japonię zbliża również rosnące zagrożenie ze strony Chin. Także USA ma teraz bardziej palące problemy. Dlatego obecnie wystąpienie konfliktu w Arktyce jest bardzo mało prawdopodobne. Rosja patrzy jednak w przyszłość, a z pochylni jej stoczni zjeżdżają do wody kolejne okręty.

Jan Sosnowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply