Rosjanie i wódka – od zawsze była to wybuchowa kombinacja. Ale w ostatnich dekadach dostępność alkoholu uległa zmianie, ponieważ kolejne rządy starają się odzwyczaić społeczeństwo od częstego zaglądania do butelki.

Według starej rosyjskiej kroniki „Powieść lat minionych”, w 988 roku książę Włodzimierz I postanowił zmienić religię na Rusi Kijowskiej, i w tym celu zorganizował przesłuchania. Reprezentanci wysłani przez przedstawicieli głównych w tamtym czasie religii przybyli do Kijowa i prezentowali swą wiarę zwracając uwagę na to, co było w niej zabronione. Książę odrzucił islam z powodu zakazu picia wina, mówiąc, że picie jest sposobem na radość w Rosji, i bez niego nie są w stanie funkcjonować. Dalsza historia Rosji, zwłaszcza w XX wieku, nie zrobiła nic, by zdyskredytować ten aforyzm. Dla kolejnych rządów Rosji, zamiłowanie ludzi do wódki stanowiło przydatne źródło tak przychodów, jak i problemów. Dla ludzi natomiast wódka to najtańszy i najłatwiej dostępny środek ułatwiający zrelaksowanie się. Ale czy nadal ma to miejsce w dzisiejszych czasach? Czy Rosjanie potrafią się bawić bez wódki, czy może słowa księcia Włodzimierza są dalej aktualne?

Muzeum mitów iprzywar

„Wszyscy pijemy wódkę, ale nie wiemy nic na ten temat. Zapraszamy do jedynego muzeum wódki w Rosji!”

Dymitr powtarza te słowa dwa razy na minutę rozdając ulotki na ulicy. Nie przeszkadza mu, że dwa razy na minutę kłamie. W dzisiejszych czasach nie każdy w Rosji pije wódkę – Dymitr na przykład nie. A jego muzeum wódki nie jest nawet jedynym w St. Petersburgu.

Muzeum posiada dwa pokoje. W pierwszym znajdują się panele opowiadające historię tego napoju w Rosji. Jeden z nich mówi o tawernach na terenie Rosji utworzonych przez Iwana Groźnego, który wprowadził państwowy monopol na produkcję oraz sprzedaż alkoholu. Od tamtego czasu rosyjskie rządy czasami rozluźniały swój monopol, ale zawsze kontrolowały produkcję. Zarówno w czasach carskich, jak i sowieckich, krytycy rządu będą mówić o „wódczanym budżecie”.

Na półkach muzeum znajdują się przykłady starych naczyń do przechowywania i picia alkoholu, od małych kieliszków po wiadra. Jest tam również portret Dymitra Mendelejewa – twórca układu okresowego był także autorem traktatu „On combining spirits and water”(O łączeniu spirytusów i wody – przyp. tłum.), co dało początek mitowi, że to właśnie on był odpowiedzialny za ustalenie zawartości alkoholu w wódce, która wynosiła 40% (w rzeczywistości ta propozycja pochodziła od naukowców).

XX wiek jest reprezentowany w muzeum przez destylarnię, używaną do robienia samogonu – wódki domowej roboty, której produkcja wzrosła w wiejskich obszarach Rosji, kiedy rząd wprowadził zakaz wraz z początkiem I wojny światowej. Na ścianach wiszą plakaty z kampanii anty-alkoholowych z lat 30, 60 i 80 – sowieckie rządy toczyły stałą walkę z pijaństwem, ale bez powodzenia. Podczas gdy w czasach carskich większość ludzi piła tylko podczas świąt, w czasach sowieckich ludzie zaczęli pić co tydzień.

Drugi pokój muzeum to sklep z wódką. Można tam kupić każdy jej rodzaj – od najtańszych do najdroższych, produkcji nie tylko rosyjskiej, ale pochodzących z całego świata. Można nawet kupić samogon, w ciemnych butelkach. Etykieta informuje, że został wykonany zgodnie z tradycyjnymi chłopskimi metodami. Turyści rozglądają się, ale rzadko kiedy coś kupują – nie tylko dlatego, że mogą dostać to samo taniej w supermarkecie. „Ludzie w miastach nie piją dużo”, mówi Dymitr, który przybył do miasta z małej mieściny w regionie pskowskim, „ale na prowincji piją więcej niż za czasów komunistycznych”.

Dymitr myśli teraz o sobie jako o mieszkańcu miasta – woli więc pić piwo, niż wódkę.

Kieliszki do wina w mieście, plastikowe kufle na prowincji

Po skoku konsumpcji alkoholu we wczesnych latach 90, sprzedaż wódki rzeczywiście spadła w dużych miastach. Do wzrostu spożycia przyczyniły się dwa czynniki: zniesienie ograniczeń sprzedaży alkoholu wprowadzone przez Gorbaczowa i liberalizacja rynku. W 1991 roku by kupić wódkę nadal potrzebne były kartki, ale w 1992 półki były pełne. Można było nawet kupić wódkę, koniak i whisky w małych kioskach wzdłuż ulicy Twerskiej w Moskwie i Newskiego Prospektu w Sankt Petersburgu.

Dziesięć lat później spożycie wódki zaczęło spadać. Teraz w większych miastach pije się wino lub piwo. Nie powinniśmy się już wstydzić, jeśli możemy opuścić restaurację idąc w linii prostej. Grupki przyjaciół lub pary zazwyczaj zamawiają butelkę wina, szklankę piwa lub drinka. Modne jest też palenie sziszy. Osoba niepijąca nie jest już uważana za dziwną i wyśmiewana przez swoich znajomych. Jednym z powodów tej zmiany jest rosnący procent posiadania samochodów w dużych miastach. Prowadzenie pojazdów i tradycyjne nadmierne spożywanie alkoholu nie idą w parze, a ciągły, dokuczliwy kac nie pomaga karierze zawodowej. Tak więc młodzi ludzie w miastach piją słabsze alkohole, albo nie piją w ogóle.

Sprawa wygląda inaczej na obszarach podmiejskich i w wioskach. Niewiele osób robi tam karierę, a posiadacze samochodów są mniejszością. Z tego powodu, w małych miastach podczas świąt ciężko jest znaleźć na ulicy trzeźwą osobę. Młodzi ludzie piją głównie tanie piwo z plastikowych kubków i gazowane koktajle w puszkach. Natomiast ich rodzice i dziadkowie w dalszym ciągu preferują wódkę.

„Ha-ha-ha” i „Putinka”, śmiertelna nostalgia

W czasach sowieckich pijący wódkę mogli wymienić jej rodzaje na palcach jednej ręki: „Pszenicznaja” , „Stolicznaja”, „Posolskaja”, „Ekstra”. Było też kilka regionalnych specjałów: na przykład w obszarze Krasnodar produkowany był alkohol o nazwie “Visky”.

Od 1990 roku nastąpił wzrost dostępności marek produkowanych zarówno przez tradycyjne destylarnie, jak i przez nowe firmy. Od czasu do czasu jeden rodzaj stawał się modny, ale wraz ze zwiększeniem produkcji spadała jakość, i konsumenci zaczynali szukać innej marki. Niektóre firmy stawiały na swoją „tradycję”, inne na nowe rodzaje wódki z pomysłowymi nazwami. Była więc wódka „Putinka” – oczywisty ukłon w stronę prezydenta Rosji; co dziwne, wódka nazwana na cześć Miedwiediewa nie sprzedawała się za dobrze.

Produkcja wódki w republikach północnego Kaukazu jest szczególnym przypadkiem. Geografia regionu sprawia, że znacznie trudniej jest go kontrolować. Produkuje się tam dużą ilość wódek o dość dobrej jakości, na przykład „Ha-ha-ha”. Oprócz wódki, fabryki na Kaukazie produkują również tanie „porto” w plastikowych pojemnikach, z radzieckimi etykietami. Ale jeśli picie tego alkoholu ze znanej marki („Agdam”, „777”) powodowało kaca, to wypicie dwóch szklanek tego samego alkoholu z niepewnego źródła może zakończyć się śmiercią.

Niektórzy winią marskość wątroby, a inni Gorbaczowa

Alkohol jest jednym z głównych czynników odpowiedzialnych za krótkie życie rosyjskich mężczyzn. Najczęstszą przyczyna śmierci są choroby układu krążenia związane ze spożyciem alkoholu. Drugą najczęstszą przyczyną są wypadki, w których u ofiary zazwyczaj stwierdzano zawartość alkoholu we krwi. Rząd rozpoczął zatem powolną walkę z alkoholem.

Większe ograniczenia zostały wprowadzone w 2009 roku. W większości rosyjskich miast napoje zawierające więcej niż 15% alkoholu nie mogą być sprzedawane między godziną dwudziestą trzecią i ósmą rano. W zależności od regionu, godziny mogą zostać rozszerzone, a sprzedaż alkoholu zakazana np. od 10.00 rano do 22.00. Najbardziej radykalny krok został poczyniony przez prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa, który ograniczył sprzedaż alkoholu do dwóch godzin dziennie, od 8.00 do 10.00 rano.

Istnieje całkowity zakaz reklamowania w telewizji wódki i wina, a reklama piwa jest ściśle ograniczona. Została wprowadzona akcyza, i żadna butelka nie może zostać bez niej sprzedana a najniższa cena za którą można kupić pół litra wódki to ok. 3 euro. Oprócz tego, nie można już kupować wódki w kioskach (tak jak to miało miejsce w latach 90), ani na straganach.

W Rosji trwa spór między zwolennikami i przeciwnikami wojny dotyczącej alkoholu. Działacze kampanii antyalkoholowych chcą narzucić limit sześciu godzin dziennie na sprzedaż alkoholu, zabronić sprzedaży w soboty i niedziele, podnieść cenę wódki o 300-500% oraz zastosować podobną podwyżkę cen dla piwa i wina. Ich przeciwnicy przypominają antyalkoholową kampanię Gorbaczowa, która nie osiągnęła większości swych celów. Społeczeństwo zamieniło legalną wódkę na nielegalny samogon, co doprowadziło do spadku wpływów do budżetu i w konsekwencji do kryzysu na rynku i upadku komunizmu. Choć trzeba przyznać, że nawet krytycy podejścia Gorbaczowa nie mogą zaprzeczyć, że pod koniec 1980 roku wzrosła średnia długość życia i przyrost naturalny w Rosji, a częstość występowania wypadków związanych z alkoholem spadła.

Taksówka nazywana Nadzieją

Iwan to niezarejestrowany nocny taksówkarz. Jako że teraz nie można kupić wódki po godzinie 23.00 w St. Petersburgu, jego obroty wzrosły. „Zatrzymują mnie za dwadzieścia jedenasta i mówią ‘Szybko, do sklepu, potrzebuję trochę alkoholu’. A czasem, jeśli jest już po jedenastej proszą, żeby ich zawieźć do baru. Zakaz sprzedaży alkoholi w nocy nie dotyczy barów i kawiarni”. Zapytany, czy sam sprzedałby komuś alkohol, Iwan był ostrożny – trzeba by to omówić. W czasach sowieckich większość taksówkarzy sprzedawała wódkę lub zabierała ludzi do miejsc, w których można było nielegalnie ją kupić. Ten rodzaj działalności wydaje się znów kwitnąć, ale tym razem to nielicencjonowani taksówkarze sami ją sprzedają.

Jednakże Iwan wierzy, że w Rosji, w przeciwieństwie do innych krajów, jazda nawet z minimalną zawartością alkoholu we krwi powinna być nielegalna. Mówi, że rosyjscy kierowcy nie są w stanie się kontrolować i nie zdają sobie sprawy, że przekroczyli swój limit. „Nie powinieneś siadać za kierownicę, jeśli piłeś”, opowiada. „Poza tym, wystarczy tylko stanąć na ulicy i podnieść rękę, a drugi samochód jaki zobaczysz zatrzyma się i zawiezie Cię gdzie tylko będziesz chciał”. Stary Ford Iwana nie jest samochodem dla wymagających klientów. Istnieje dla nich usługa „pijanej taksówki”, gdzie kierowca przyjeżdża po wstawionego klienta i odwozi go do domu własnym samochodem.

Nie zabraknie mi pracy

Jakkolwiek wysokie są zarobki nocnych sprzedawców wódki, nie są tak wysokie jak tych, którzy leczą alkoholików. Kiedy na początku lat 90. w gazetach pojawiły się darmowe miejsca na ogłoszenia, około jedną trzecią z nich stanowiły ogłoszenia lekarstw na kaca lub leczenia alkoholizmu. Jednak z czasem tylko profesjonalni „uzdrowiciele” utrzymali się na rynku. Aleksander stworzył prywatną klinikę odwykową po tym, jak LRC (Labour Rehabilitation Centre) (miejsce, gdzie alkoholicy i narkomani przechodzili detoksykację poprzez pracę fizyczną), jego miejsce pracy, zostało zamknięte. Zarabia więcej prowadząc prywatną działalność, ale jest zdania, że rząd źle zrobił zamykając te centra. Był jednak szczęśliwy widząc zamykanie izb wytrzeźwień – lokali prowadzonych przez policję, gdzie zabierano ludzi znalezionych na ulicach; policja czasami okradała, a nawet zabijała pijaków.

Aleksander nie potrzebował reklamować swoich usług przez długi czas. Zadowoleni klienci oraz, częściej, ich rodziny rozpowszechniały informacje wśród znajomych. Odwiedza klienta w domu, żąda pełnej zapłaty z góry, pomaga pacjentowi wytrzeźwieć i daje rady w kwestii powstrzymania picia w przyszłości. Nie ujawnia szczegółów swojej metody, ale mówi, że używa kombinacji sprawdzonych i testowanych rosyjskich leków, najnowszych leków zachodnich i kilku lekarstw ludowych. „Nie zabraknie mi pracy w najbliższych latach”, mówi, „wśród moich klientów jest dużo młodych ludzi”.

Chociaż LRC zostały zamknięte istnieje wiele prywatnych klinik w szpitalach, które przyjmują na leczenie alkoholików, a w niektórych przypadkach również narkomanów. Niektóre z nich są nielicencjonowane i używają dość prymitywnych metod leczenia, w tym bicia i stosowania kajdanek. Jednak rzadko krewni idą ze skargą na policję; wierzą, że tak skrajne metody są niezbędne do wyciągnięcia kogoś z alkoholizmu.

Palić, pić, urodzić dziwoląga!

Najbardziej gorliwymi członkami kampanii antyalkoholowych nie są członkowie parlamentów regionalnych, lecz nacjonalistyczne organizacje młodzieżowe. Piszą na budynkach hasła, np.: ”Palić, pić, urodzić dziwoląga!”, „Przyjdź na festiwal piwa, daj się osikać, zwymiotuj na ulicę!”. Umieszczają w Internecie zdjęcia z podpisem „Pij Jagę, urodź niedorozwoja”. „Jaga” to koktajl sprzedawany w puszkach pod marką „Jaguar”. Zdjęcie przedstawia dziewczynę z puszką koktajlu w ręku, trzymającą dziecko, które wygląda jak mały potwór z japońskich filmów animowanych.

Aby uświadamiać ludzi, młodzi nacjonaliści organizują „rosyjskie biegi” gdzie 50, 100 albo więcej młodych ludzi zbiera się by przebiec dwa lub trzy kilometry wokół miejskiego parku w niedzielę, krzycząc „chwała Rosji”. Postrzegają te biegi jako szansę nie tylko na rozprzestrzenienie swoich wiadomości, ale także do promowania zdrowego stylu życia.

Nastąpiła prawdziwa zmiana w nastawieniu Rosji do alkoholu. Z jednej strony, niektórzy Rosjanie – ludzie biznesu, technokraci, wykwalifikowani pracownicy, przyjęli bardziej cywilizowany wzorzec picia. Piją tylko dobre wino lub piwo, w małych ilościach, lub często nie piją w ogóle. Z drugiej strony, picie jest nadal postrzegane przez większość społeczeństwa jako główny sposób spędzania wolnego czasu. I mimo wszystkich wysiłków rządu, zarówno wódka jak i piwo są teraz tańsze i łatwiej dostępne niż w czasach sowieckich.

Michaił Łoginow

źródło: openDemocracy.net

tłum. Jarosław Maciaszek

tytuł pochodzi od red. KRESY.PL

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply