Między starym a nowym

Janukowycz obalony. W Kijowie już narasta napięcie między opozycyjnymi politykami i tłumem na Majdanie. Krym myśli o secesji. Nikt nie wie gdzie jest Janukowycz. Tymczasem zgodnie z tym co pisałem w listopadzie na portalu prawy.pl ukraińscy Polacy już ponieśli pierwsze konsekwencje „rewolucji”.

Rewolucja ciągle w cudzysłowie nie wiadomo bowiem czy proces odsuwania od władzy koterii Janukowycza będzie przebiegał w myśl passusu z powieści di Lampedusy „zmienić wszystko aby wszystko zostało po staremu” czy jednak do systemu politycznego wejdą nowe grupy wyłonione w czasie trwania Majdanu. W przestrzeni między tymi dwiema rozwidlającymi się drogami, w jakiej pozostaje kijowski Plac Niezależności , narasta napięcie.

Wczoraj na Majdanie pojawiła się uwolniona z więzienia Julia Tymoszenko. Przebywała drogę z Charkowa do Kijowa niejako mijając się z Wiktorem Janukowyczem, trudno o bardziej wymowny symbol. Jej powrót na scenę była starannie wyreżyserowanym spektaklem dowodzącym, że nie utraciła nic ze swojego instynktu politycznego, każącego swego czasu Aleksandrowi Duginowi nazwać ją „jedynym prawdziwym politykiem” między „dwiema ociężałymi babami” jak prorok eurazjatyzmu określił Janukowycza i dawnego prezydenta Juszczenkę.

„Żelazna Julia” była wczoraj wzbudzającą litość dziewicą-męczennicą, wjeżdżającą na wózku inwalidzkim, łamiącym się głosem i ze łzami w oczach dziękującą ludowi za „zwrócenie każdemu z nas wolnej Ukrainy”. Jednak między tymi dziękczynieniami nie zabrakło i ostrych nawoływań do schwytania Janukowycza i osądzenia, chociażby i przed samym ludem Majdanu. Oczywiście Tymoszenko z lubością operowała drugą osobą liczby mnogiej radząc ludowi co robić, przepraszała za zaniedbania swoje i innych polityków, jednocześnie przy innej okazji zapowiedziała, że wystartuje w przyspieszonych wyborach, od razu sugerując kogo uważa za najlepszego wykonawcę ludowej woli. Nie sposób nie wyczuć podświadomie okazanego jednak paternallizmu, gdy zwracała się do zgromadzonych mówiąc „dzieci moje”.

Czy wróci do gry? Fotoreporter „Gościa Niedzielnego” Jakub Szymczuk relacjonował przyjęcie wystąpienia Tymoszenko przez tłum jako ciepłe, czy wręcz entuzjastyczne. Jej słowa miały wyciskać łzy z oczu a samochód miał zostać obrzucony kwiatami. Nie brak jednak relacji, że tu i ówdzie dało się słyszeć gwizdy i buczenie, słychać je nawet w nagraniach telewizyjnych. Dziś grupki zebranych protestowały na Majdanie przeciw ambicjom Tymoszenko. Szczególny krytycyzm zachowują młodzi uczestnicy protestów. Sytuacja ta obrazuje napięcie między nieprzejednanymi a politykami opozycji jakie zapanowało na Placu Niezależności i w całej Ukrainie.

Ukraina czyli tam i z powrotem

Sytuację można by skomentować nie tylko cytatem z di Lampedusy ale i parafrazą Tolkiena – Ukraina, „czyli tam i z powrotem”. Jeśli bowiem uznać, że głębokim podłożem tego wszystkiego co się na Ukrainie przez ostatnie trzy miesiące działo jest fatalna sytuacja ekonomiczna państwa i jego obywateli, to trzeba zauważyć, iż głównym odpowiedzialnym za to jest właśnie dawna premier Tymoszenko. To ona swoją populistyczną, nieudolną polityką sprawiła, że globalny kryzys przybrał w tym kraju charakter katastrofalnego tąpnięcia – dość wspomnieć, iż w 2009 r. Produkt Krajowy Brutto spadł o 15%! Teraz wraca ona na scenę razem ze swoją dawną trupą.

Nowi-starzy politycy opozycyjni gładko przejmują stanowiska. Nowym przewodniczącym Rady Najwyższej został Ołeksandr Turczynow, który jednocześnie stał się pełniącym obowiązki głowy państwa w związku „z zaprzestaniem ich wypełniania” przez Janukowycza. Turczynow wywodzi się z partii „Batkiwszczina” Julii Tymoszenko. Rada powołał wczoraj także nowego ministra spraw wewnętrznych, prokuratora generalnego, szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i ministra obrony narodowej. Uzgadniany jest skład nowego rządu, który wszakże chyba ściśle nie będzie odzwierciedlała „jedności narodowej” bo wyklucza się uczestnictwo Partii Regionów, która straciła kilkudziesięciu deputowanych. Pod uwagę brany jest Poroszenko – oligarcha z Winnicy, który dość szybko zaczął popierać ruch protestacyjny, Andrij Parubij – komendant Majdanu, czy też Jurij Łucenko minister w dawnym pomarańczowych rządach przed 2010 r., czy właśnie sama Tymoszenko. Jak widać stara gwardia ma się dobrze.

Grupa zwana „Automajdanem”, która odgrywała ważną rolę w czasie protestów, już ogłosiła przejście do opozycji wobec nowej władzy, a Rosjanie wyraźnie liczą na dalszą destabilizację Ukrainy skoro również suflują Ukraińcom Tymoszenko na stanowisko premiera.

Janukowycz co prawda jeszcze wczoraj nie przyjmował do wiadomości swojego odwołania, jednak fakt, że próbował uciekać do Rosji sugeruje iż robi już tylko dobrą minę do złej gry. Jego zaplecze polityczne w postaci frakcji parlamentarnej Partii Regionów rozsypało się, a dziś sama partia potępiła jego działania składając nań całą odpowiedzialność za ofiary śmiertelne w Kijowie. Nikt nie wie gdzie dokładnie jest Janukowycz, wiadomo tylko, że przebywa w obwodzie donieckim gdzie niegdyś zaczął swoją właśnie spektakularnie zakończoną karierę. Nie udało mu się wywołać frondy wschodnich obwodów, bo też jego nieudolność raczej nie czyni z niego nikogo z kim nadal warto byłoby się wiązać. Ponieważ wylot prezydenta do Rosji zablokowali pogranicznicy jego przyszłość rysuje się niewesoło.

Krym się burzy

Są dwa miejsca otwarcie kontestujące to co dzieje się w Kijowie. W Odessie kilkadziesiąt tysięcy ludzi protestowało przeciw nowym porządkom maszerując i skandując „Faszyzm nie przejdzie!”. Obok flag Ukrainy powiewały także flagi rosyjskie. Niemal wyłącznie te drugie powiewały na wiecach ludności na Krymie. W Kerczu mer miasta i komendant milicji ściągnęli z masztu flagę ukraińską i zawiesili rosyjską. W mieście tym niemal zlinczowano kilku próbujących pikietować zwolenników Majdany. „Wyjeżdżajcie” to najłagodniejsze z okrzyków jakimi poczęstował ich licznie zgromadzony tłum kerczowian.

W Sewastopolu ludność fetowała wracających ze stolicy miejscowych funkcjonariuszy Berkutu kwiatami i okrzykami „bohaterzy”. Również i tam morze rosyjskich flag oraz pomarańczowo-czarnych wstążek – od barw rosyjskiego orderu Świętego Jerzego symbolu wielkoruskiej tożsamości.

Jeszcze trzy dni temu przewodniczący Rady Najwyższej Autonomicznej Republiki Krymu Władimir Konstantinow nie wykluczał jednoznacznie możliwości secesji. Co prawda Ukraina jest państwem unitarnym, co nie daje jej częściom, także Krymowi, prawa do secesji. Jednak gdy przeważnie rosyjska ludność Krymu zgadzała się na wejście w skład Ukrainy swojej ogłoszonej w 1992 r. Republiki Krymu (na bazie dawnej Krymskiej ASRR ogłoszonej z kolei w 1991 r.) to zastrzeżono jej niezbywalny autonomiczny status w ukraińskiej konstytucji. Próba zakwestionowania tego statusu, do czego wielokrotnie wzywała już chociażby nacjonalistyczna Swoboda, może dostarczyć dobrego pretekstu dla separatyzmu, mogącego mieć w tym przypadku charakter prorosyjskiej irredenty. Zresztą w sytuacjach takiej jak obecna kwestie formalno-prawne odgrywają drugorzędną rolę.

Niebezpieczeństwo dostrzegł już Witalij Kliczko, jak mówił „są politycy którzy zaczynają mówić o federalizmie. To trzeba powstrzymać.” Wydaje się, że przynajmniej na Krymie nastroje są gorące, poparcia społeczne dla separatyzmu obecne od dawna a za plecami rosyjska flota w Sewastopolu. I to właśnie Moskwa będzie miała duży wpływ na dalszy rozwój wypadków w regionie. Jak na razie zachowywała umiarkowaną postawę. Zarówno w Odessie jak i na Krymie głośno i wielokrotnie wzywano ją do interwencji skandując „Rosja, Rosja”.

Nasze straty

Wielokrotnie krytykowałem emocjonalne, nieprzytomne, jednostronne poparcie jakie ukraińskiemu ruchowi protestacyjnemu okazywała większość polskich polityków i dziennikarzy. Dziś ukraińska opozycja „podziękowała” nam za poparcie anulując w Radzie Najwyższej ustawę językową wprowadzoną w 2012 r. przez Partię Regionów. Ustawa była bardzo korzystna dla mniejszości narodowych, gdyż zezwalała im na ustanowienie swoich języków narodowych jako urzędowych (obok ukraińskiego) w jednostkach administracyjnych każdego szczebla. Wystarczyła petycja 10 procent mieszkańców danego miasta, rejonu czy obwodu. Choć odwołanie ustawy było dokonane najpewniej z myślą o uderzeniu w rosyjskojęzycznych, to siłą rzeczy straciła na tym także wspólnota Polaków. Oczywiście żaden polski polityk, ani żaden nasz mainstreamowy dziennikarz czy publicysta nie zająknął się o tym jako o poważnym problemie nie wspominając już o sygnalizowaniu Ukraińcom negatywnej postawy wobec takich ich działań.

Dodać można, że pogrywanie na narodowej nucie w sytuacji wrzenia na Krymie nie wydaje się rozsądne z punktu widzenie interesu samych Ukraińców. Niestety jak się wydaje integralny nacjonalizm został silnie zalegitymizowany przez Majdan, nawet jeśli postulaty nacjonalistyczne nie były jego centralnymi postulatami. Skrajne elementy będące niegdyś kompletnym marginesem dziś w postaci „Prawego Sektora” stały się pełnoprawnym uczestnikiem politycznej gry. Jak donoszą media jego działacze próbują infiltrować struktury ministerstwa spraw wewnętrznych i służb bezpieczeństwa jednocześnie kreując się na prawdziwy głos ludu przeciw zużytym opozycyjnym politykom.

Jednak dyskurs szowinistyczny może okazać się atrakcyjny także dla tych ostatnich. Gdy skończy się olimpiada a Władimir Putin zacznie kręcić kurkami z gazem i zamykać granicę celną dobijając ukraińską gospodarkę, może się okazać iż podburzanie narodowych emocji stanie się najbardziej udatną formą mobilizowania politycznego poparcia.

Karol Kaźmierczak

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply