“Polska nie tylko ma szanse, ale powinna prowadzić politykę regionalną. Jeżeli tego nie zrobimy, to wkrótce, po zaangażowaniu się w konflikt rosyjsko-ukraiński, możemy na tym wyjść bez własnego państwa” – mówi Kresom.pl kandydat na prezydenta RP Marian Kowalski.

Paweł Kukiz dla Kresów.pl: W ciągu 2 lat odzyskamy Polskę dla obywateli

Kresy.pl: Podczas swojego wystąpienia na Placu Zamkowym 3 maja, prezydent Komorowski stwierdził, że nadzieją dla Polski jest pogłębienie integracji europejskiej. Co Pan uważa na ten temat?

Marian Kowalski:Odnośnie poglądów Bronisława Komorowskiego niespecjalnie jest co komentować. To jest człowiek, który opowiada różne głupstwa. Jak można pogłębiać integrację europejską, skoro w zasadzie nie ma nowych państw, które mogłyby być tym projektem zainteresowane. Chyba nie sądzi, że Ukraina będzie przyjęta do Unii – to jest nierealny projekt. A na czym innym to pogłębianie integracji miałoby polegać? Na tym, że zlikwidujemy jeszcze polską walutę? No to nie będzie na co przewalutować kredytów we frankach szwajcarskich. Zlikwidujemy pozostałe nam firmy? To z czego to państwo będzie utrzymywane? Z kredytu i z jałmużny? Komentowanie słów tego człowieka jest dla mnie nonsensem. Wolałbym w tym czasie pójść ze znajomymi na piwo. Tam można usłyszeć więcej mądrości, niż od tej żałosnej kreatury.

A integracja w wymiarze wojskowym? Ostatnio projekt budowy tzw. europejskiej armii był jednym z tematów rozmów szefów MON Niemiec i Holandii.

To jest nonsens. Żaden kraj europejski nie będzie pod tym względem partnerem dla innego. Niemcy mają inne interesy wojskowe niż Polska, Francuzi mają inne niż Wielka Brytania… To jest poroniony pomysł. Nie wierzę, że tu gdzie może dojść do konfliktu, czyli na wschodzie Europy, będą bronili nas dzielni żołnierze holenderscy albo włoscy. To jest nonsens. Jeżeli sami nie zbudujemy własnych zdolności obronnych, to nie mamy co liczyć na innych. Oni już pokazali we wrześniu 1939 roku, jacy z nich bohaterowie. Najpierw nie chcieli bronić Polski, a potem Polacy ginęli w obronie Holandii, Londynu i Paryża.

Pana zdaniem obecna polityka obronna Polski zmierza we właściwym kierunku?

Nie ma żadnego kierunku. Połowa budżetu na wojsko jest przeznaczana na emerytury dla komunistycznych generałów. Nie mamy 2% PKB na wojsko, a tak naprawdę 1%. Do tego te pieniądze są wydawane w firmach zagranicznych, więc jak przyjdzie co do czego, to będziemy uzależnieni od serwisu i fanaberii Francuzów. To jest głupota, sabotaż. Ci ludzie, którzy kupują sprzęt wojskowy za granicą i liczą na obcych powinni stanąć przed sądem. Uważam, że Polska jest przez nich rozbrajana i może paść łatwym łupem nawet tak słabego państwa jak putinowska Rosja.

Czy Polska potrzebuje systemu „Wisła”?

Powiedzmy szczerze – te sprawy nie powinny być ustalane przez polityków, tylko przez ekspertów wojskowych. Nie może być tak, że jest lobbing, tak jak wcześniej była sytuacja ze sprzętem kupowanym w Izraelu, który nie był kompatybilny z polskim. W Niemczech kupiono już amunicję do czołgów, która jest całkowicie bezsilna wobec rosyjskich czołgów. Takie kwestie trzeba powierzyć ekspertom wojskowym, prowadzić własne badania, a nie polegać na jakiś technologiach z zagranicy czy podlegać jakiemuś lobby zakupowemu. Najlepiej wiemy, że Polacy mają doskonałą wojskową myśl techniczną. Świadczy o tym np. zaprezentowany niedawno tzw. niewidzialny czołg. To nasi naukowcy i eksperci wojskowi powinni decydować co się nadaje, a nie politycy i siły lobbingowe.

Czy jako prezydent RP promowałby Pan właśnie tego rodzaju rozwiązania?

Ależ oczywiście. Opierajmy się na własnej myśli technicznej, na tym co radzą eksperci i wojskowi, a nie oddawajmy tego w ręce polityków którzy udają, że na czymkolwiek się znają, a jedyne co potrafią to sprowadzać sprzęt, który zupełnie nie nadaje się do obrony Polski. Już sprawa słynnej tarczy amerykańskiej pokazała, do czego to prowadzi – byliśmy w zasadzie uzależnieni od oferty USA, ale jak zaprotestował prezydent Putin, to Amerykanie zaraz się z tego wycofali.

Pana zdaniem polityka zagraniczna prowadzona przez USA względem naszej części Europy jest dla nas korzystna?

Popieranie banderowskiej Ukrainy? To jest nonsens.

A czy Polska ma obecnie szanse prowadzić jakąś politykę regionalną?

Nie tylko ma szanse, ale powinna. Jeżeli tego nie zrobimy, to wkrótce, po zaangażowaniu się w konflikt rosyjsko-ukraiński, możemy na tym wyjść bez własnego państwa.

W takim razie w jakich kierunkach powinny być prowadzone działania Polski?

Naszym naturalnym sojusznikiem są Węgry. Poza tym, musimy zwrócić się ku Białorusi. Ponadto Czechy, Słowacja, być może Rumunia. To państwa, z którymi warto rozmawiać, z którymi dzielimy podobne zagrożenia, i które oczekują, że ktoś zostanie regionalnym liderem. Polska nadaje się do tego najlepiej.

A państwa skandynawskie?

One oczywiście też, bo także czują się zagrożone. Przecież Rosja operuje na Bałtyku coraz śmielej. Myślę, że mogłyby być zainteresowane tym projektem, zwłaszcza że moglibyśmy skorzystać na współpracy energetycznej, kupować ropę od Norwegii, a dobrą broń – taką, której nie potrafimy wyprodukować sami – na przykład od Szwecji.

Czy uważa Pan, że obecna polityka polskich władz względem Białorusi, popieranie tamtejszej opozycji, jest dla nas dobra?

Uważam, że to jest głupia polityka, przez którą Polacy są tam już postrzegani jako V kolumna. Całkowicie niepotrzebnie. Myślę, że te siły polityczne, które uzurpują sobie prawo do reprezentowania Polaków na Białorusi tylko pogarszają ich pozycję. Z kolei osłabianie pozycji prezydenta Łukaszenki może spowodować, że straci całkowicie zaufanie Polaków, które jeszcze ma – to wiem na pewno – a tylko suwerenna Białoruś może zagwarantować nam to, że nie będziemy graniczyli z Rosją wzdłuż całej naszej granicy na linii od Bugu w górę.

Co w takim razie z Litwą?

Na Litwę w ogóle nie możemy liczyć. To jest głupi zakompleksiony naród, który nie wiadomo dlaczego nienawidzi Polaków. W ogóle bym na nich nie stawiał, bo żywią wobec nas jakąś dziwną fobię – połączenie kompleksów chłopskiego narodu z jakimś dziwnym szowinizmem. Polska nigdy nic złego im nie zrobiła, a oni nie wiadomo dlaczego nas nienawidzą. Jak są tacy mądrzy, to niech sobie radzą sami.

Czy w takim razie Polska powinna bardziej wspierać Polaków na Litwie?

Na razie Polska w ogóle nie wspiera Polaków na Litwie. Robimy wszelkie możliwe gesty względem mniejszości litewskiej w Polsce, a Litwini odpłacają nam pięknym za nadobne. Ja bym stosował zasadę równorzędności – jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Jeżeli słaba Litwa potrafi Polsce grać na nosie to nie rozumiem, dlaczego mamy u siebie pielęgnować Litwinów.

Jak zareagowałby Pan, na miejscu Bronisława Komorowskiego, gdyby w trakcie pańskiej wizyty w ukraińskim parlamencie uchwalono ustawy gloryfikujące UPA?

Ja przede wszystkim nie pojechałbym do żadnego Kijowa, bo po pierwsze Polska nie ma zdolności, by wygrać wojnę z Rosją. Popieranie reżimu kijowskiego jest głupotą, ponieważ on wcale nie cieszy się popularnością wśród narodu ukraińskiego. To jest skorumpowana banda oligarchów, którzy rozrywają jakieś interesy i na dłuższą metę chcą doprowadzić Ukrainę do całkowitego dziadostwa, a być może wręcz do utraty państwowości. Uważam, że w momencie gdy ten kurs banderowski zaczął być pielęgnowany, Polska powinna była wycofać się z jakichkolwiek gestów przyjaźni wobec tego państwa.

Uważa Pan, że porozumienia mińskie są właściwą drogą rozwiązania konfliktu w Donbasie?

Przecież Polski tam nie było. To świadczy, że nawet Ukraina nas tam nie potrzebuje. Zostaliśmy wypchnięci z tego tematu. Nie wiem dlaczego PiS i PO bez przerwy trąbią o jakiejś potrzebie pomocy temu żałosnemu reżimowi.

Jak prowadziłby Pan polską politykę względem Rosji?

Przede wszystkim trzeba by zapytać Rosji, co nam zaproponuje jeżeli przestaniemy popierać Kijów. Przykładowo moglibyśmy ubiegać się o zniesienie embargo na produkty rolne albo obniżkę cen gazu.

Kwestia baz NATO w Polsce – są nam potrzebne?

Powinniśmy stawiać głównie na własne zdolności obronne. W Polsce mamy jedynie 30 tys. zdolnych do walki żołnierzy zawodowych i cały czas próbuje się ten stan obniżyć. Po pierwsze musimy polegać na własnym wojsku i na jego uzbrojeniu. Nie można wpuścić obcych wojsk, dopóki nie będziemy mieli co najmniej równoważnych sił.

Zna Pań nową chińską inicjatywę – Nowy Jedwabny Szlak, który ma przechodzić przez Polskę?

Tak, słyszałem o tym. To bardzo ciekawy projekt, ale podkreślam – jego ważnym elementem jest Kazachstan, a tu to Białoruś ma z nim doskonałe kontakty handlowe i polityczne. Tak więc to doskonale uzupełnia to, o czym mówiłem wcześniej.

Swego czasu poseł PiS Jarosław Sellin odniósł się do tego jako do projektu prawdopodobnie obliczonego na rozbicie jedności atlantyckiej, zaś zamiast tego Polska powinna popierać pogłębianie współpracy Europy z USA.

Tak, tylko po pierwsze USA nie są zainteresowane naszym rejonem świata – w tym Polską – na trwałe. Nie mają tu ani rynku zbytu, ani zaplecza surowcowego. A dziś największym problemem Stanów Zjednoczonych są Chiny, które wykupiły amerykański dług. Jeżeli Chiny pokuszą się na projekt wymiany dolara na własną walutę, jako pieniądz światowy, to naprawdę cały problem może się zakończyć konfliktem pomiędzy nimi a USA. A najlepszym sojusznikiem amerykańskim będzie wtedy Rosja, bo tylko z jej terytorium Stany Zjednoczone będą mogły prowadzić działania wojenne na terenie Chin.

W jakim kierunku powinna przebiegać zmiana systemu władzy w Polsce? Może należałoby położyć większy akcent na samorządność?

Nie, tu bym nie przesadzał. Samorządy już pokazały, że przez jakieś lokalne ambicje potrafią zmarnować nawet gigantyczne środki unijne. Tylko po to, żeby pokazać, że potrafią absorbować te pieniądze. Poprawili i pobudowali obwodnice wokół swoich miast, ale nie zadbali o zbudowanie połączeń między miastami wojewódzkimi. Ten projekt samorządowy okazał się wadliwy, bo okazało się, że każdy ciągnie pieniądze do siebie, nie myśląc o państwie polskim jako o całości. Dlatego po Polsce nie można skutecznie jeździć pociągami, nie ma sieci dróg szybkiego ruchu. Cała nasza infrastruktura wymaga wielkich nakładów i myślę, że w najbliższej przyszłości tego się nie zrealizuje.

W takim razie za jakimi zmianami Pan by się opowiadał?

W kwestii infrastruktury komunikacyjnej, powinno to być realizowane w kontekście całego państwa. Rozbicie kolei na ileś tam spółek spowodowało, że po Polsce nie można w sposób komfortowy podróżować pociągami. Nie ma kontekstu ogólnokrajowego. Dlatego samorząd powinien zajmować się kwestiami lokalnymi, np. zabezpieczeniem wałów przeciwpowodziowych, co władze centralne lekceważą. Na Podkarpaciu samorząd nie chce w nie zainwestować bo nie wie, czy będzie powódź. A powódź jest co roku. Natomiast państwo nie może się wyrzec odpowiedzialności za duże inwestycje, które przekraczają możliwości samorządów.

Czyli samorządy powinny się zajmować kwestiami dotyczącymi ich najbliższego otoczenia?

Dokładnie tak. Nie mogą wyręczać państwa w takich kwestiach jak infrastruktura.

Co sądzi Pan na temat budżetów obywatelskich?

To interesujący projekt, ale patrząc z perspektywy mojego rodzinnego Lublina: w ramach budżetu obywatelskiego, niewielkiego, można realizować takie projekty jak zmiana nawierzchni ulic, ścieżki rowerowe, jakaś jednorazowa akcja obywatelska… To nie są kwestie rozwiązywania poważniejszych problemów dla całej społeczności.

A gdyby takiej społeczności przekazać większe kompetencje, większą odpowiedzialność wraz ze środkami na te cele? Na przykład utrzymanie dróg lokalnych, szkolnictwa?

Nie, to się nie uda, ponieważ samorząd gminny nigdy nie wypuści z rąk realnej możliwości wygrywania przetargów tam, gdzie są prawdziwe pieniądze. Urzędnicy gminni będą utrzymywali wpływ na takie kwestie jak drogi i nie będą chcieli tego oddać w ręce mieszkańców. Po prostu tego nie zrobią.

Czyli ideał obecnie niemożliwy do realizacji?

Byłem w radzie dzielnicy mojego osiedla i ramach tego budżetu obywatelskiego, który mieliśmy, to w zasadzie można było wyremontować schody do szkoły, nieco powiększyć parking dla samochodów przed szkołą. A tak naprawdę te rzeczy mogłaby zrobić administracja osiedla, bez żadnego para-demokratycznego kapelusza.

Raczej opowiada się Pan za systemem prezydenckim czy kanclerskim?

W zasadzie to wszystko jedno czy będzie silny prezydent czy kanclerz – byle był jeden silny naprawdę. A w Polsce mamy do czynienia z jakąś dziwną równowagą sił, czyli tak naprawdę z paraliżem państwa. Ja generalnie jestem zwolennikiem systemu prezydenckiego, takiego, jaki jest w Stanach Zjednoczonych. Ekipa, która wygrywa, po wyborach realnie realizuje swoje plany i nie ma czegoś w rodzaju paraliżu ze strony premiera czy prezydenta, bo jest z innej opcji politycznej. Taka konstytucja, jaka jest w Polsce od 20 lat, paraliżuje państwo.

Jakie są Pana plany na okres po wyborach prezydenckich?

Będziemy szykować się do wyborów parlamentarnych, i już.

A jeżeli chodzi o ewentualną współpracę z innymi ugrupowaniami, przykładowo z partią KORWiN czy Pawłem Kukizem?

Każdy kto zaakceptuje nasze pryncypia programowe i dla kogo my nie będziemy musieli rezygnować ze swojej linii programowej, będzie dla nas partnerem do rozmowy. Ale na pewno nie będziemy rozmawiać z doktrynerami, którzy nie są skłonni do kompromisu, ani z ludźmi którzy lansują pomysły nie niosące żadnej realnej zmiany.

Jak przekonałby Pan ludzi, by zaufali Panu i Ruchowi Narodowemu w przyszłych wyborach do parlamentu?

Ruch Narodowy od ponad roku prowadzi trzecią kampanię wyborczą. Bez pieniędzy z budżetu, bez przychylności dużych mediów. To już w jakiś sposób uwiarygodnia. Kogo najmniej pokazują? Mnie. Proszę zobaczyć, jak ze mną rozmawiają – na przykład redaktor Gugała. Można dokładnie wyrobić sobie zdanie o tym, kto tak naprawdę jest zagrożeniem dla tego systemu. To nas uwiarygodnia.

Jaka byłaby Pana pierwsza inicjatywa jako nowo-wybranego prezydenta RP?

Potrzeb jest wiele, ale po pierwsze nie pozwoliłbym wypuszczać do cywila najlepiej przeszkolonych żołnierzy po 12 latach służby. Trzeba natychmiast podjąć takie działania, by polska armia zaczęła odzyskiwać zdolności bojowe. Natychmiast posadziłbym do więzienia tych, co kupują sprzęt wojskowy za granicą, bo to jest sabotaż i działanie na szkodę państwa. Poza tym trzeba doprowadzić do jak najszybszej likwidacji ZUSu, zaprzestania rabowania polskich przedsiębiorstw przez tę instytucję, i wprowadzenia emerytury obywatelskiej. Trzeba przeprowadzić reformy podatkowe, aby Polacy mogli się bogacić i nałożyć podatek obrotowy na zagraniczne sieci handlowe.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. ems
    ems :

    Ten wywiad po raz kolejny przekonuje mnie że Marian Kowalski jako jeden z niewielu polityków ma zdrowe poglądy na politykę krajową i zagraniczną naszego kraju. We wszystkich sprawach jakie poruszył wypada mi się tylko zgodzić i poprzeć. Dlatego ma mój głos.

  2. leszek1
    leszek1 :

    Kowalski jest czlowiekiem czynu i zdrowego rozsadku. Stawiam go na drugim miejscu, zaraz po Graunie. Potem dlugo, dlugo nie widze nikogo. I tak az do konca, bo mimo staran, nie moge znalezc natepne postaci godnej szacunku czy zaufania.