Lament Kamieniecki

Jak w tym świetle traktować pieśń, którą “śpiewał w lecie 1862 roku lirnik ze Strzelbisk w Brzeżańskiem, w Jawczu pod Rohatynem zamieszkały”?

Skandal

Wielki skandal. Opozycja żre się z królem Michałem i to tak zaciekle, że król Michał i jego zwolennicy lekceważą wieści o wojnie, biorąc je za prowokację – sprokurowaną po to tylko, aby hetman Jan zyskał moc i potęgę wieksza niż król Michal. W rezultacie muzułmańska armia wchodzi na Podole i staje pod Kamieńcem Podolskim, a Tatarzy rozbiegają się wokół i sieją postrach.

Kamieńca tymczasem bronią, jak wiadomo, Stanisław Potocki, Pan Wołodyjowski, Ketling i Pan Zagłoba. Kamieniec po tygodniu pada – sława jego warowności nie odpowiadała bowiem prawdzie. Sienkiewicz też prawdy nie opisał, chcąc podkreślić podłość poddających twierdzę “zdrajców” i na tym tle uwypuklić szlachetność tych, którzy tę twierdzę przed oddaniem w tureckie ręce wysadzili (co, jak wiemy, nie miało miejsca – “prochy” wybuchły i zabiły Wołodyjowskiego raczej wskutek nieszczęśliwego wypadku).

Tak naprawdę nie było więc czego bronić i “układy”, tak straszliwie “zjechane” przez Sienkiewicza rozpoczęto ze wszech miar słusznie. W ich rezultacie – jak czytamy w tureckiej kronice Hezarfrennym (cytuję przekład Dariusza Kołodziejczyka) –

“Hetman będący wodzem giaurów [tak kronikarz określił błędnie Stanisława Potockiego] przekazał klucze twierdzy; z racji ich poddania się i deklaracji posłuszeństwa, nakazano objąć sułtańską łaską ich dobra, dusze, dzieci i kobiety”

Szlachetność turecka i zręczność sobieska po szkodzie

Turcy postąpili dość szlachetnie, to znaczy – wedle umowy. Wszystkie (prawie) świadectwa twierdzą zgodnie, że ani nie rabowali, ani nie gwałcili. Nie dotyczy to, niestety, Tatarów, którzy czyniąc wszystko to, na dokładkę brali jeszcze jasyr.

Hetman Jan miał wszakże ręce związane. Pospolite ruszenie zbierało się wokół króla Michała powolnie – i zagrzane politycznym konfliktem, groziło hetmanowi Janowi, pragnąc pozbawić go dowództwa. Jego, czyli jedynego człowieka, który był jeszcze zdolny podźwignąć Ojczyznę. Inna rzecz, że ten jedyny, opatrznościowy człowiek miał co nieco za uszami; sam winien był części zamieszania, jako główny malkontent Rzeczypospolitej. Na szczęście niezadługo potem w genialny sposób odwrócił bieg wojny, rozproszył Tatarów i odbił częśc jasyru. Ale nie wymazał faktów dokonanych. Bitwa pod Chocimiem i zagłada jednej z armii tureckich nie mogła przywrócić Polsce Kamieńca, blokowanego i obleganego tym razem przez naszych, ale tym razem nieskutecznie.

Matka Boska na minarecie

Wkrótce pokój żórawiński oddał Turkom całe Podole. Znaczna część podolskiej szlachty uciekła, zyskując w Rzeczypospolitej status wewnętrznych emigrantów. Przy kamienieckiej katedrze, obróconej w meczet, wyrósł minaret z półksiężycem na szczycie.

Trzydzieści lat trzeba było czekać, aby katolicy umieścili ponad owym półksiężycem – tryumfującą figurę Matki Boskiej. Bo nawet zwycięstwo wiedeńskie nie przywróciło Kamieńca Polsce; dopiero za Augusta Sasa, na mocy układów, sławny Kątski odebrał twierdzę z rąk tureckich, przy okazji udaremniając jej wysadzenie, tym razem nie przez Wołodyjowskiego, lecz przez zawziętego, tureckiego komendanta.

Pieśń dziadowska

Jak w tym świetle traktować pieśń, którą “śpiewał w lecie 1862 roku lirnik ze Strzelbisk w Brzeżańskiem, w Jawczu pod Rohatynem zamieszkały” – a z jego ust spisał i wydrukował ją Żegota Pauli, za Żegotą Paulim zaś Oskar Kolberg (wraz z nutkami), wreszcie zaśpiewał niżej podpisany z “tureckim” akompaniamentem Henryka Kasperczaka? Jest-li to czy nie jest przejmujacy, siedemnastowieczny lament na upadek twierdzy i miasta Kamieńca? Czy też może jest to prymitywnawy twór dziadowskiej fantazji, późniejszy od wojny z Turkiem o lat bez mała dwieście?

W każdym razie lamentacja to piękna, choć nieco kłamliwa, albo raczej: nie mówiąca dokładnej prawdy. Oskarża Turków o mordy, gwałty, obrazoburstwa i świetokradztwa, które w Kamieńcu miejsca nie miały. Czyniono je wszakże dokoła Kamieńca i podczas innych turecko-tatarskich inwazji państw sąsiednich. Jak podczas walk z Nogajami w roku 1669, kiedy kroniki tureckie podały, iż –

“…Kilka tysięcy niewinnych, młodziutkich dziewcząt utraciło cnotę i nieszczęsnym dziewicom o licach do róż podobnych krew po lędźwiach spływała obficie…”

Tak samo okrutnie zachowywali się Turcy podczas oblężenia Wiednia w roku 1683, szerzac gwałty i mordy. Chrześcijanie ginęli częstokroć tłumnie w zgliszczach swoich świątyń.

Dziad śpiewał więc niedokładnie, acz prawdziwie.

Jacek Kowalski

– – – – – – – – – – – – – – – – – – –

W załączeniu: Lament dziadowski o upadku Kamieńca Podolskiego anno Domini 1672. Śpiewa Jacek Kowalski, gra na tenorowej lutni renesansowej Henryk Kasperczak. Nagranie sporządzone specjalnie dla www.kresy.plna Zamku Kórnickim, zrealizował Robert Rekiel.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply