Dopóki Polska nie stawia żadnych zdecydowanych warunków, dopóty głoszenie przyjaźni polsko-ukraińskiej przez ukraińskich nacjonalistów nic ich realnie nie kosztuje.

W ostatnich latach, jak i jeszcze w latach 90., kilkukrotnie można było zaobserwować potencjalną kolizję interesów polskich z wizją interesów Ukrainy reprezentowaną przez nacjonalistów ukraińskich. Wybijającymi się kwestiami były ponowne otwarcie Cmentarza Orląt Lwowskich, stosunek do rzezi wołyńskiej oraz sprawa przekazania Domu Polskiego mniejszości polskiej we Lwowie.

Trudne kompromisy

Gdyby oceniać możliwość konsensusu między wspomnianymi podmiotami tylko przez pryzmat wyżej wymienionych zagadnień, to wniosek, iż między ich interesami zachodzi niczym niedająca się usunąć sprzeczność, nasuwałby się niemal odruchowo.

Nie byłaby to zresztą konkluzja zupełnie nowa, identyczną sformułowano w serii opracowań zgromadzonych w tzw. tekach Zielińskiego (dziś znajdują się w krakowskim archiwum PAN) dotyczących stosunków polsko-ukraińskich, które napisano w latach 40., kiedy to wybuch II wojny światowej stał się pewną cezurą i okazją do podsumowań. Byłby to jednak wniosek dość pesymistyczny, skoro nic od tamtych czasów miałoby się nie zmienić, a trzeba przecież pamiętać, że w opracowaniach tych tezy dotyczące wzajemnych stosunków stawiane były wyjątkowo bezkompromisowo.

Mimo wszystko zarówno Cmentarz Orląt został otworzony, choć dopiero za drugim razem za pierwszym bowiem nacjonalistyczna Rada Miejska Lwowa zablokowała projekt porozumienia Warszawa-Kijów w tej sprawie, po czym urażony tym dictum prezydent Kwaśniewski opuścił Ukrainę.

Nie doszło również do gwałtownego zaostrzenia stosunków między Polską a nacjonalistycznie usposobioną Ukrainą na tle różnic w ocenie rzezi wołyńskiej (ludobójstwo czy walki polsko-ukraińskie i wzajemne rzezie?). Ostatecznie też zdominowana przez nacjonalistów z partii Swoboda Rada Miejska Lwowa wykonała porozumienie Komorowski-Janukowycz i przekazała budynek pod Dom Polski. A więc konsensus osiągnięto teoretycznie w każdej sprawie, co mogłoby wbrew rozmaitym przesłankom nastrajać optymistycznie na przyszłość.

Okrutne dziedzictwo

Historycznym matecznikiem nacjonalizmu ukraińskiego jest dawna Galicja znajdująca się na przełomie XIX i XX w. pod zaborem austriackim. Autonomia galicyjska i, co za tym idzie, upodmiotowienie polityczne Polaków, stały się narzędziem utrwalania ich dominacji kulturowej i ekonomicznej w regionie, dzięki czemu Polacy w Galicji – przede wszystkim w jej interesującej nas najbardziej, wschodniej części – byli tam narodem panującym w neutralnym znaczeniu tego wyrażenia.

Te okoliczności wywarły ogromny wpływ na dobór metod i samą ideologię ówczesnych ukraińskich nacjonalistów. Bierność ludu ruskiego, który zamieszkiwał Galicję, była niekwestionowana. Uciekając od sądów wartościujących, można stwierdzić, że Rusini byli bliżsi masie etnograficznej niż upodmiotowionemu i samouświadomionemu narodowi.

Mając na uwadze również to, iż wielu z nich łączyły więzi z Rosjanami, trzeba przyznać, że przed nacjonalizmem ukraińskim stało zadanie niemal niemożliwe do wykonania. Aby obudzić bierną masę etnograficzną, nacjonaliści ukraińscy musieli uciekać się do metod wyjątkowo radykalnych, zaś umiejscowienie Rusinów w hierarchii społecznej spowodowało, że sam nacjonalizm ukraiński nabrał silnego kolorytu klasowego, wplatając weń hasła narodowościowe.

Czego przede wszystkim chciał nacjonalizm ukraiński? Łatwiej będzie na początku określić, czego nie chciał. Główny jego ideolog, autor motta do „Dekalogu ukraińskiego nacjonalisty” i późniejszy tłumacz „Mein Kampf” na ukraiński, Dmytro Doncow, krytykował przede wszystkim zjawisko zwane przez niego prowansalstwem.

Prowansja i jej mieszkańcy, zlewając się w jeden organizm z Francją, utraciła swoją odrębność i według Doncowa to samo groziło Rusinom-Ukraińcom wobec takich narodów jak Polacy czy Rosjanie. Bowiem gdyby nie rozbiory Rzeczypospolitej, Rusini staliby się prawdopodobnie podgrupą narodu polskiego, czemu sprzyjała Cerkiew grekokatolicka będąca ówcześnie wylęgarnią polskich wpływów. Również i ją należało odwojować i zaprzęgnąć w tryby machiny, która biernych Rusinów przerabiałaby na czynnych Ukraińców. Odwołanie do kryterium etniczności wyznaczającej narodowość jednostki (zamiast jej samoidentyfikacji) będzie kolejną charakterystyczną cechą ideologii nacjonalizmu ukraińskiego.

Metody proponowane przez Doncowa, autora rozprawy „Nacjonalizm” wydanej w 1926 r. we Lwowie, scharakteryzowane są jako „twórcza przemoc”. Miała jej dokonywać „mniejszość inicjatywna” – najbardziej ekspansywna, wiodąca grupa przywódcza nacji. Według badacza ideologii nacjonalizmów prof. Bogumiła Grotta Doncow uważał, iż nacjonalizm ukraiński powinien charakteryzować się fanatyzmem, bezwzględnością i nienawiścią.

Tego rodzaju propozycja ideologiczna zebrała swe krwawe żniwo w latach II wojny światowej na Kresach Wschodnich, gdzie Ukraińska Powstańcza Armia – zbrojne ramię Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – dokonała okrutnego ludobójstwa na ludności polskiej.

Co charakterystyczne, zginęło wówczas także ok. 60 tys. Ukraińców, którzy nie chcieli brać udziału w zbrodniach. Roman Szuchewycz (vel Taras Czuprynka), jeden z głównych wykonawców zbrodni, tłumaczył: „Jeśli trzeba będzie zlikwidować nawet połowę Ukraińców, to ta druga połowa będzie czysta jak szklanka źródlanej wody”.

Nie bez powodu jeden z punktów „Dekalogu ukraińskiego nacjonalisty” z 1929 r. głosił bowiem: „Nie zawahasz się popełnić największej zbrodni, kiedy tego wymaga dobro sprawy”. Ostatecznym celem miała być wielka nacjonalistyczna i ludowa (czynnik klasowy) Ukraina obejmująca wszystkie ziemie uznawana za etnicznie ukraińskie – czyli od Nowego Sącza po Kubań. Wszystkie metody były zaś uzasadnione, jeśli tylko prowadziły do tego celu.

Ukraiński nacjonalizm dzisiaj

Postawienie tezy, iż każdy, kto dziś uznaje OUN-UPA i związanych z nimi Szuchewycza czy Banderę za bohaterów, jest równocześnie zwolennikiem dokonywania zbrodni na Polakach, byłoby z pewnością nieuczciwe. Mit tych formacji i postaci wykroczył w wielu przypadkach daleko poza ich pierwotne znaczenie, często je przewartościowując.

Współczesne partie nacjonalistyczne na Ukrainie, na czele z największą z nich Swobodą, odwołują się w dużej mierze do haseł socjalnych, zdając sobie jednocześnie sprawę, że sama idea narodowa nie przysparza poparcia społecznego i że ten pierwszy czynnik gra w pozbawionym klasy średniej społeczeństwie niemałą rolę w mobilizowaniu elektoratu.

Ta taktyka okazała się skuteczna i przyniosła Swobodzie 10 proc. w ostatnich wyborach parlamentarnych. W sukcesie pomogło jej również ustawienie się w kontrze wobec całej skompromitowanej klasy politycznej, co z kolei stworzyło nowe możliwości dla promowania idei nacjonalistycznych w społeczeństwie Ukrainy i zbliżenia się do centrum.

To dzięki Majdanowi lider Swobody Oleh Tiahnybok przeszedł ewolucję od polityka wiecowego do polityka gabinetowego. Z drugiej strony wejście Swobody do mainstreamu czyni dysponentem „jedynego prawdziwego nacjonalizmu” siły jeszcze bardziej skrajne, jak np. Prawy Sektor, o którym szerzej usłyszeliśmy w Polsce przy okazji dywagacji jego rzecznika na temat ukraińskości Przemyśla. Czy należy się spodziewać czegoś w rodzaju powtórki z historii?

Z pewnością wiele postulatów nacjonalizmu ukraińskiego zostało spełnionych, przynajmniej w odniesieniu do dawnych polskich Kresów, niekiedy rękami Sowietów. Dziś 144 tys. Polaków żyjących dzisiaj na Ukrainie wedle oficjalnych spisów nie stanowi żadnego zagrożenia dla świadomości narodowej Ukraińców, tym bardziej że po wszystkich hekatombach XX w. jest to ludność pozbawiona znaczenia ekonomicznego.

Czy między nami dobrze jest?

Nie ma obecnie zagrożenia polskim rewizjonizmem wobec Kresów. Ludności polskiej zostało tam niewiele, co więcej, największe skupiska Polaków znajdują dopiero na Kresach przedrozbiorowych, zwłaszcza w okolicach Żytomierza. Potencjalny polski rewizjonista nie miałby więc żadnego punktu zaczepienia dla swoich postulatów.

Wygaszony jest zatem ważny polsko-ukraiński punkt sporny i kolejna – nieusuwalna, jak zdawało się przez dekady wielu – sprzeczność, choć uczciwie mówiąc, usunięta została dopiero przez Stalina po roku 1945. Z tego ostatniego powodu Polacy, nawet gdyby nie zostali zamordowani przez UPA, i tak zostaliby z Wołynia wysiedleni, co czyni rzeź wołyńską tym bardziej irracjonalną.

Wszystko wskazuje na to, że o sile antypolskiego ładunku we współczesnym nacjonalizmie ukraińskim dowiemy się zapewne wówczas, gdy państwo polskie zacznie prowadzić politykę mającą na uwadze interes narodowy; gdy zacznie się upominać o prawa mniejszości polskiej na Ukrainie (nieoficjalnie liczącej sobie nawet 2 mln) i oczekiwać wdrażania polskiej narracji historycznej na terytorium Ukrainy. Wciąż nie nastąpiła np. pełna odbudowa Cmentarza Orląt Lwowskich ani upamiętnienie kaźni ofiar OUN-UPA bez narzucania sztucznej „symetrii przeprosin” stronie polskiej.

Dopiero reakcje na powyższe postulaty będą probierzem stosunku nacjonalistów ukraińskich do sprawy polskiej. Pamiętać należy, że na przekazanie Domu Polskiego we Lwowie czekaliśmy pół roku, i to w warunkach niemałej antypolskiej histerii. Nacjonalistyczne rady obwodowe czy miejskie na zachodniej Ukrainie przyjmowały przecież uchwały oskarżające Polskę o „600-letnią politykę wynaradawiania Ukraińców”.

W reakcji na przygotowania Sejmu dotyczące przyjęcia uchwały (ostatecznie projekt zarzucono) nazywającej rzeź wołyńską ludobójstwem zapowiadano też skierowanie do parlamentu ukraińskiego wniosku o uznanie AK za formację ludobójczą.

Wydaje się, że dopóki Polska nie stawia żadnych zdecydowanych warunków, dopóty głoszeine przyjaźni polsko-ukraińskiej przez nacjonalistów nic ich nie kosztuje. Ci zaś mogą być dla wielu wiarygodni w kwestii „historycznego pojednania narodów”. Wszak osiągnęli już oni historyczne cele względem Polski – chociaż metodami, o których dzisiaj chcieliby zapomnieć. Tylko czy i nam zależy na tym, aby zapomnieć za wszelką cenę.

Marcin Skalski

tekst ukazał się na łamach tygodnika “Nowa Konfederacja”

28 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jan53
    jan53 :

    Dlatego tak cieszy rusko-ukraińskie pole bitwy.Zapewne jednak u naszej granicy sąsiadem przyjaciel nie będzie niezależnie kto by to niebyl.Najpredzej będzie to 200/300tys.km2 Ukrainy bez przemyslu,gospodarki i olbrzymimi długami.

    • iwanow
      iwanow :

      na warunki przyjdzie czas – choć działalnośc Putlera niewątpliwie będzie wpływała na radykalizacje/faszyzację Ukraińców – jest to niewątpliwie niepojąca rzecz – myślę, że Putler na to nie liczył, że doprowadził na krystalizacji społeczeństwa – jednak jak będzie to bagno trwało na wschodzie, to Ukraina już się nie podniesie i niestety nie da sie ucywilizować – jedno trzeba przyzna: Hitler i Stalin wyczyścili nam jedności narodowe i teraz mamy mniej kłopotów – mnie nie cieszy, bo z tego Sowieci wyjdą silniejsi i zaczna wierzyć w to, że można odbudowywac imperium Romanowów – zbyt silna Rosja nie jest za dobrą rzeczą dla Polski, szczególnie gdyby miała graniczyć nami, tak samo jak zbyt słaba Ukraina – z biedy powstaja radykalizmy – patrz Bliski Wschód i Afryka

    • tutejszym
      tutejszym :

      Dla mnie osobiście limit przemilczania i taktycznego kunktatorstwa minął. Problemy z zaszłością i teraźniejszością w stosunkach między nami – Polakami i Ukraińcami – należy bezwzględnie stawiać. Bo kiedy jak nie teraz. Tocząca się walka na Ukrainie, niezależnie, od jej wyniku, nic do tego nie ma. Mamy prawo domagać się wzajemności od Ukraińców przy obopólnie uczciwym szukaniu pozytywnych rozwiązań. Za gardło nikt ich – Ukraińców – łapać nie chce, ale trzeźwości, uczciwości w postępowaniu i komunikacji pomiędzy naszymi narodami mamy prawo i obowiązek domagać się. Jeżeli chcą do Europy, to mają okazję wykazać że mentalnie do tego dorośli. Polski w ich drodze do Europy raczej nie przeskoczą, nie powinni na to liczyć. Nastąpić powinien etap “Флирта завершена…” jak mawiali starożytni Chińczycy…

    • maczek
      maczek :

      Bojowniczka Ola

      Patrząc na delikatną 19-letnią Olę z ukraińskiej Gorłówki trudno się domyślić, że to już doświadczona bojowniczka powstania. Wojna domowa na wschodzie Ukrainy złamała jej młodość, ale Ola nie wygląda na nieszczęśliwą, choć przyznaje, że bardzo chce, aby nastał pokój.

      Wspominając o motywach, które przywiodły ją w szeregi powstańców nieuznanej Donieckiej Republiki Ludowej, Ola opowiedziała, że kroplą, która przelała czarę, była tragedia z dnia 2 maja w Odessie. Ola poszła do powstania, choć z tego powodu rozstała się z chłopakiem:
      Ostatnią kroplą była dla mnie Odessa, kiedy żywcem spalili ludzi. Oni z Majdanu krzyczeli: zarżniemy cały południowy wschód. Już wtedy mną to wstrząsnęło.

      Wtedy Ola miała szczególne hobby: strzelectwo. To wystarczyło, aby wziąć do ręki broń. „Ale nie wiedziałam, co to zatrzask, bezpiecznik, kaliber. Wszystko przyszło z czasem” – przyznaje.

      Jeszcze kilka miesięcy temu Ola żyła w rodzinnym Artiomowsku, mieście sąsiadującym z Gorłówką i uczyła się na nauczycielkę muzyki. Z początku dorabiała sobie jako kelnerka, potem pracowała w zakładzie mięsnym, potem była konsultantką sprzedaży.

      A potem do Donbasu przyszli ci, kogo tu uważa się za okupanta i wroga. Ola poszła w szeregi powstańców, „aby bronić swoich ziem, swojego domu”. Z tego powodu rozstała się nawet ze swoim chłopakiem, który próbował przekonać ją, że to nie ich wojna i lepiej pozostać z boku. Dziewczyna wspomina:

      Oni mówią, że nie ruszają cywilów, ale ja na własne oczy widziałam dojarki, które torturowali, którym rozcinali skórę między palcami. Nie wiem, czego chcieli się dowiedzieć od tych prostych kobiet, może tego, kto poszedł do powstańców. Widziałam, jak w Słowiańsku do szpitala przywieźli dwa ciała powstańców z obciętymi głowami. Ich nie można było nawet zidentyfikować, żeby matkom wysłać informacje.
      Pamiętam, jak trafiliśmy do Siemionowki, tam było strasznie, kiedy po prostu siedzisz w samochodzie, nie możesz nic zrobić, dlatego, że bombardują. Z karabinem nie pobiegniesz przeciwko bombom. A na ciebie biegną powstańcy ze swoich pozycji, biegną, a na nich płonie odzież, i woda nie gasi, i ziemia nie gasi. Fosfor wszystko trawi.

      Z początku Ola była w Artiomowsku w milicji powstańczej. Potem wzięli ją do Słowiańska, żeby konwojować wozy z benzyną, którą wieziono do Słowiańska, żeby zawozić tam prowiant i zaopatrzenie:

      Jedziesz po Siemionowce, pistolet odbezpieczony, nabój w magazynku, palec na kurku i nie wiesz, co w ciebie trafi. Straszne. Jeden raz jechaliśmy, a dosłownie 20 metrów przed nami rozerwał się pocisk. My od razu daliśmy gazu 190 km/h.

      А wkrótce musiała opuścić rodzinny dom. Jak opowiada Ola:

      Konwojowałam autobus z uchodźcami do Rosji. Na granicy zadzwonili do mnie, tuż obok pasa kontrolnego. Doskonale pamiętam ten moment. Moi chłopcy mówią, że Artiomowsk poddał się, że nie mogę wracać. Tak trafiłam do Gorłówki i pozostałam tutaj.

      Ola w swoim pododdziale odpowiada za dyscyplinę. Trójki jej przyjaciół z Artiomowska, z którymi razem szła do powstania, już nie ma, zginęli w strzelaninie. „Mama płacze: co będzie, jeśli i ciebie zabiją? A ja jej odpowiadam: wiemy, na co się decydowaliśmy” – mówi dziewczyna.

      Teraz czuję nowe emocje. Nie tyle już chodzi o obronę ziemi, ile o jakąś zemstę. Czuję nienawiść. Wszystko tu widzieliśmy: tu w Gorłówce mamę z dzieckiem rozerwało na części. Staruszki, które siedziały sobie na ławeczce i skubały słonecznik, też rozerwało. Rakiety „Stirol”. My na nie już nie zwracamy uwagi, tylko się denerwujemy, że nie dają spać”.

      „Teraz nie ma już dla mnie takiego pojęcia jak Ukraina”, – przyznaje Ola. „Nie wiedziałam, że tak będę nienawidzić niebiesko-żółtą flagę, traktować, jak w 1943 swastykę”. Ola przyznaje, że już z trudem wyobraża sobie życie w pokoju:

      Niedawno jeździliśmy odpocząć do pewnego miejscowego powstańca, posiedzieć, obejrzeć film. Tak dziwnie: zasłonki wiszą, kanapa miękka. W domu nie byłam już dwa miesiące. Ja nawet nie wiem, jak będę z powrotem odzwyczajać się od tego wszystkiego. Teraz pewnie w domu namiot postawię.

      30 września Ola skończy 20 lat.

      http://polish.ruvr.ru

  2. sylwia
    sylwia :

    Do tej dobrej i literackiej analizy należy dodać jeszcze dwa czynniki: odrodzony faszyzm ina Ukrainie oraz jego rewizjonizm. Ukraina to jedyny kraj w Europie, w którym grupy ludzi ubranych w mundury SS mogą z bronią na ramieniu maszerować po ulicach albo uczestniczyć w publicznych uroczystościach hitlerowskich. Kraj, w którym jest kontynuacja tradycji różnych formacji faszystowskich oraz w którym jest wciąganie dzieci i młodzieży w fasyzstowskie organizacje i uroczystości. Co do rewizjonizmu, szczególnie dotyczącego zachodnich granic obecnej Ukrainy, to jest na miejscu powtórzyć poprzednie wpisy o tych sprawach. Podaję trafny cytat z listu otwartego Stanislawa Srokowskeigo do prezydenta RP: ‘Oto lider Partii Radykalnej, Ołeh Laszko, powiada, że ziemie ukraińskie znajdują się obecnie pod „obcą okupacją”. I wymienia kraje, jako okupantów: Mołdawię, Polskę, Białoruś i Rumunię. Grozi też, że po „oczyszczeniu” Donbasu z „separatystów i terrorystów” walki nadal będą kontynuowane, tylko już na innych ziemiach.To złowroga groźba, a państwo polskie na nią nie reaguje. Niedawno też inny ukraiński polityk, rzecznik Prawego Sektora, który gloryfikuje morderców z OUN/UPA, AndrijTarasenko, w wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” oznajmił, iż Prawy Sektor zmierza do odzyskania przez Ukrainę Przemyśla i innych obecnie polskich powiatów.’ Przywodca partii Radykalnej Liaszko zadan terytorialnych wobec Polski nie wycofal. Cytuje tez wpis innego uzytkownika w tej sprawie: ‘Na mapie planowanego panstwa ukrainskiego siegajacego na zachodzie po Radom, na wschodzie sa Krym, Taganrog, Rostow, Stawropol i Krasnodar. Mapa zostala zamieszczona w pismie ‘Demokratyczna Ukraina’ 13 kwietnia 1992. ‘Hasla bojowe OUN-UPA niechaj posluza i dzis drogowskazem na drodze zmagan… i niechaj spoteguja wysilki do odbudowy, umocnienia i obrony, niepodzielnosci, sily i bogactwa ukrainskiego niepdoleglego soborowego demokratycznego panstwa. (apel OUN-b (banderowski) z czerwca 1992 r.) ‘Zasada nacjonalizmu ukrainskiego jak byla tak i bedzie walka o niepodlegle soborowe panstwo. Od tej zasady on nigdy i przed nikim nie ustapi’ (konferencja Nacjonalizm Ukrainski, Kijow, 1992 r. W przedmowie do ksiazki ‘Wies Lazy’ Lozowskiego, wydawca, Tow. Naukowe im. Szewczenki, opisal te wies jako ‘wies w jaroslawskiem, na Ukrainie Zachodniej.’ W ksiazce, Polakow nazywa sie ‘zajdami.’ Dzialaczka OUN-b, Larysa Skoryk, deputowana do Rady Najwyzszej Ukrainy, powiedziala: ‘Ku ogromnemu zalowi, miejscowosc, w ktorej urodzilam sie, a jest to Ukraina Zachodnia, dzis jest na terytorium Polski.’ (Przebog-Malinowski, ‘Najnowsza Historia Polski’, str. 328. Mamy wiec konkretne roszczenia terytorialne wobec Polski i wole zabrania tych terytoriow Polsce. Jesli nie da sie inaczej, beda to akcje terrorystyczne w Polsce dokonywane przez ukrainskich faszytow, ktorych baza w Polsce wzrasta liczebnie i zasobowo. … miedzy Rosja a Polska beda dwa kraje: faszystowska Ukraina i niefaszystowska Noworosja. Ani Rosja ani Noworosja zadan terytorialnych wobec Polski nie wysuwaly. Zgodnie z niezmiennymi wytycznymi OUN, czlonkowie obecnego ‘rzadu’ kijowskiego juz takie zadania terytorialne wysunely na Majdanie jeszcze przed ucieczka Janukowycza. Walka o poczucie godnosci itd na Majdanie byla tylko na poczatku. Potem w rece wzial sprawe Parubij, Jarosz i Tiahnybok. Byly pochody ku czci SS, UPA i Bandery. Widzielismy swastyki i Wolfsengel na rekawach. Slyszelismy ‘herojam ‘slawa’ i ‘smert waraham’. Nie ma sie co ludzic, ze faszystowska banderowska upowska Ukraina cudownie sie przerodzi w mily, przyjazny i demokratyczny kraj. http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded &v=H1Yi1ahTIy8 ‘ Niedawno dziesięciu młodych agresywnych ukraińskich faszystów przyszło przeszkadzać w polskiej studenckiej wystawie o odeskim Chatyniu z maja b.r. Banderowcy również działają na tym forum. Naszą nadzieją jest, że walka z Noworosją osłabi obecne faszystowskie państwo ukraińskie. W przeciwnym razie będzie przez granicę silne faszystowskie państwo ukraińskie – gniazdo terroryzmu, szowinizmu i nienawiści do Polaków, Rosjan, Wegrów, Greków, Cyganów i innych nie-Ukraińców. Noworosja nie wysunęła żądań terytorialnych wobec Polski. Obecni politycy kijowscy to zrobili a ukraiński hymn opiewa topienie ziemi od Sanu do Donu we krwi: “Станем браття, в бій кривавий, від Сяну до Дону” – staniem bratya w bij kriwawyj wid Sjanu do Donu. Oto miasta związane z Sanem: Dynów, Jarosław, Lesko, Leżajsk, Nisko, Przemyśl, Radymno, Rudnik nad Sanem, Sandomierz, Sanok, Sieniawa, Stalowa Wola, Ulanów i Zagórz. Niech szanowni użytkownicy sprawdzą sobie na mapie Polski ile powiatów nad Sanem i na wschód od Sanu i z jaką ilością polskiej ludności Ukraińcy zamierzają utopić we krwi. Precedens jest: 1941-1946: Ukraińcy barbarzyńsko zakatowali ok. 400 000 Polaków w wołyńskiem, stanisławowskiem i tarnopolskiem. Szydercze, chamskie, cyniczne, aroganckie i inne typowo ukraińskie ataki na mój wpis faktu tego ludobójstwa nie zaćmią.’ Co do wpisu użytkownika Maczka o powstańczyni Oli, to przyjęłam to jako ‘pars pro toto’. Jej historia ilustruje życie zwykłych ludzi , mieszkańcow b. Ukrainy wschodniej, których okropne doświadczenia z przestępstwami faszystów kijowskich i jej soldateski podczas ich akcji terroru przeciwko ludności, przekonały ich o konieczności zbrojnej obrony ich ziemi ojczystej . Te motywy nie różnią się od motywów Polaków, którzy wstępowali do AK, ZWZ i B.Ch. by bronić ojczyzny przed terrorem faszystowskich Niemiec. Wpis p. Maczka jest zdecydowanie ‘ad rem’ i na temat.

    • tutejszym
      tutejszym :

      Sylwia: 18.08.2014 04:11 Ale mówimy przecież o stosunkach Polska – Ukraina, ten ruski propagandowy Maczka bełkot nic do sprawy tej nie wnosi, jest nie na temat. Ruska agentura nic do tego mieć nie powinna. Chociaż bardzo się staracie nic Wam z tego nie wyjdzie. Ale zaplecze macie coraz lepsze, to trzeba przyznać. Doraźne prowokowanie napięć w stosunkach Polska – Ukraina leży w interesie agresora jakim jest FR. A za to agenturze FR się płaci, od postu, od indywidualnej oceny prowadzącego zależy stawka?. Panie Sylvia ( vanderBrook ) spieprzaj Pan na drzewo. Jedyną szansą Polski na rozpoczęcie układania sobie stosunków z Ukrainą jest wykopanie ruskiej podłej dywersji i jej agentury wpływu z polskich mediów. I zmień Pan awatar, prowokatorze. Co do Pana Janusza S. ( Maczek, Hawranek i inne ) to chyba pomyliłem się, jest to niezrównoważony psychicznie osobnik wykorzystywany obecnie przez ruską agenturę wpływu. Osobiście sądzę że za swoją działalność bierze od ruskich pieniądze. Od sądu dostał kopniaka za próbę wyłudzenia pieniędzy za akcje kupione na targu staroci. Wnioskuję że za odpowiednie pieniądze zrobi wszystko. Nie starajcie się rozbełtać tematu.

      • sylwia
        sylwia :

        Ci, którzy wytrwale atakują użytkowników krytykujących ukraiński faszyzm i jego zbrodnie. To jest oczywiste kto to. To widać z ich nonsensownych, bezczelnych i chamskich napadów ad personam.

  3. tagore
    tagore :

    Dom Polski we Lwowie jest tylko wydzierżawiony ,a nie przekazany na własność jak dom Ukraiński
    w Przemyślu . Niema równowagi i wzajemności. Nieprzypadkowo ,żaden liczący się polityk
    Ukraiński nawet nie próbuje robić życzliwych Polsce gestów publicznie na Ukrainie.
    Przemilczane u nas kwestie gospodarcze i merkantylizm wymierzony w polskie interesy też nie napawają optymizmem.

    tagore

    • tutejszym
      tutejszym :

      Dlatego należy nagłaśniać i postulować, aby Polska zaczęła wreszcie rozmawiać z Ukrainą “jak biały z białym”. Zacząć wykazywać że Polska powinna i może być adwokatem we własnej, nie ukraińskiej sprawie. Nie “oczekiwać”, “spodziewać się” ale żądać od Ukrainy bezwzględnej wzajemności i reparacji za dotychczasowe usługi. Na uczucia sympatii Ukraina powinna zasłużyć wobec polskiego społeczeństwa. Ale do tego potrzeba aby polski rząd reprezentował nasze narodowe interesy a nie cudze i dla nas niekorzystne. Aby do wyborów?… Powinno być chyba wcześniej, zacznie się przecież walka o głosy.

    • uri
      uri :

      Ta pozorna nierównowaga i “brak wzajemności” wynika z różnic pomiędzy prawem polskim a ukraińskim. Bezpłatna dzierżawa na okres 50 lat to, o ile się orientuję, najwyższa forma zadysponowania majątkiem przez ukraińskie państwo na rzecz innych podmiotów, nie będących następcą prawnym uprzedniego (tj. przed państwem) właściciela. Niestety, system prawny Ukrainy odbiega od systemu prawnego Polski na niekorzyść niepaństwowych właścicieli. Myślę, że ukraińskie prawo w tym zakresie ulegnie zmianie. Na pewno przed upływem tych 50 lat bezpłatnej dzierżawy 🙂

      • tutejszym
        tutejszym :

        Dom Polski we Lwowie został pozyskany po 20 latach starań i konsekwentnych kolejnych odmowach władz ukraińskich. Odmowa zwrotu miejscowej parafii rzymskokatolickiej kościoła pw. św. Marii Magdaleny we Lwowie przez sąd ukraiński też ewentualnie będzie cofnięta za 20 lat. Na tyle bowiem lat opiewa przedłużona umowa z Domem Muzyki Organowej i Kameralnej we Lwowie. Jest to kolejny przykład złej woli władz ukraińskich na zachodniej Ukrainie. W środkowej, wschodniej i południowej części Ukrainy problem walki z kościołem rzymskokatolickim nie występuje. Na zachodniej Ukrainie jest prowadzona systematyczna walka Cerkwi Greckokatolickiej z kościołem rzymskokatolickim. Do zwrotu została zgłoszona lista kilkunastu kościołów rzymskokatolickich, jak do tej pory bez żadnych szans na rewindykację. A urządzanie wystaw banderowskich w kościele pw. św. Marii Magdaleny we Lwowie jest czystą wrogą prowokacją wobec społeczności rzymskokatolickiej (polskiej). I wymowy tego faktu żadna ukraińska interpretacja nie zmieni.
        Są to prowokacyjne i wrogie działania wobec społeczeństwa polskiego, w dodatku głupie i niepotrzebnie szkodzące opinii Ukrainy w Polsce. Piłka jest po stronie Ukrainy, ja osobiście jestem poirytowany wrogim i bezmyślnym – sterowanym przez Cerkiew Greckokatolicką – stosunkiem do Polski i Polaków.

  4. raf66
    raf66 :

    Niestety porażą głupota naszych polityków .Można i trzeba postępować inaczej ( vide Orban).Niestety obecna sytuacja na Ukrainie nic dobrego nie wróży Polsce w przyszłości. Nigdy ruscy i ukraińcy nie byli naszymi braćmi.Wciąż żywe są demony przeszłości , które rzutują na teraźniejszość…..Obawiam się , że prędzej czy później dojdzie do konfliktu z pogrobowcami banderowców o nasze obecne ziemie Wschodnie. No cóż skoro najstarsze i najbardziej Polskie miasto obecnie należy do nich… to dlaczego nie chcieć więcej ??? Nie można już mówić o odradzaniu się ukraińskiego nacjonalizmu, należy mówić o zagrożeniu ukraińskim nacjonalizmem….Dlaczego nie mamy tego problemu z Niemcami??? Dlatego że Niemcy przeprosili i w dalszym ciągu przepraszają za II gą Wojnę Światową…. Inaczej jest z Ukraińcami…..Im ciągle marzy się Wielka Ukraina….

  5. raf66
    raf66 :

    Nie ma traktatu pokojowego nie tylko pomiędzy Polska a III Rzeszą ,ale też pomiędzy wszystkimi Aliantami a III Rzeszą. Rzeczywiście takowy nigdy nie został podpisany. Istnieje tylko formalne zawieszenie broni. Nie jestem wielbicielem Niemiec i Niemców. Natomiast w mojej ocenie pomimo wszystko Niemcy jako Naród i Państwo zachowują się dużo lepiej wobec Nas niż nasi “bracia” Ukraińcy.Oczywiście są próby wybielania przez nich swoich win , ale powtarzam , GENERALNIE nie mamy z nimi takich problemów jak z Ukrainą. Jak na razie nie mają w Rządzie członków faszystowskich organizacji ( banderowcy współtworzą Rząd Ukrainy ).Jeśli chodzi o UE to w pełni zgadzam się z Wilkiem….niestety ….no i jeszcze wieczna przyjaźń Niemiecko -Rosyjska….Raf66

    • anarchista
      anarchista :

      @kamil1s1: 12.09.2014 18:03 Zmień awatar gnido na ukraińską szmatę do butów . Zachód ukrainy jest opanowany przez FASZYZM Doncowa , a ty jesteś jego agentem . A do tych liści polecam dołączyć wyznawców ukraińskiego nacjonalistycznego FASZYZMU