czyli sprawa smoleńskiej tablicy

Za tytuł (jest to zarazem rodzaj motta) posłużył mi cytat z wypowiedzi Jerzego Bahra, byłego ambasadora RP w Moskwie. Uwaga: nie dotyczy on dzisiejszego fatalnego kroku moskiewskich decydentów. Ale niestety, bardzo tu pasuje. Więc dotyczy. A skąd jest w istocie wzięty – i czego dotyczył – o tym za chwilę.

Tymczasem skupmy się na tym, że „prawdopodobnie w nocy” – jak rzekł rzecznik polskiego MSZ – podmieniono tablicę, która znajdowała się na głazie ustawionym w miejscu (wedle niektórych: domniemanym) tragicznej katastrofy (wedle niektórych: domniemanej katastrofy) koło lotniska Siewiernyj w Smoleńsku. Przyczyna? Jak się zdaje – niejedna.

„Niefotogeniczność” starej tablicy

Przede wszystkim „starej” tablicy „brakowało” internacjonalnej uniwersalności. Nie dość, że zapisano ją tylko po polsku, to jeszcze zawierała informację o tym, że 96 Polaków z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele zginęło „w drodze na uroczystości upamiętnienia 70 rocznicy sowieckiej zbrodni ludobójstwa w lesie katyńskim dokonanej na jeńcach wojennych, oficerach wojska polskiego w 1940 r.” Na dodatek tablicę wystawiło, podpisując się na niej pełną nazwą – „Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010”.

Nowa tablica, umieszczona na miejscu starej, jest zapewne dla Rosjan „lepsza”, bo dwujęzyczna – i żadnej wzmianki o Katyniu (a już tym bardziej o dwuznacznym „Katyniu 2010”) nie zawiera. Czyli, że nadaje się do oficjalnego pokazania i czytania także po rosyjsku. Rosyjski gubernator pośrednio już potwierdził tę właśnie wersję przyczyny, przyznając, że w Rosji nie funkcjonuje pojęcie „sowieckiej zbrodni ludobójstwa” .

Bo przecież tablicę trzeba będzie sfilmować i pokazać Narodowi Rosyjskiemu podczas przewidywanych fotogenicznych uścisków Miedwiediew-Komorowski. Na fotografiach do rosyjskiego, prasowego użytku nie mogą znaleźć się niewygodne dla Miedwiediewowego PR-u słowa i zdania. To w Rosji wykluczone.

Jak mnie kochasz, ja ci w zęby – po raz pierwszy

Ale to tylko jedna strona prawdy. Zadajmy sobie jeszcze pytanie, dlaczego nie próbowano zmienić tablicy w porozumieniu ze stroną polską? Dlatego, jak sądzę, że negocjacje nie należą do rosyjskich sposobów stosowanych wobec słabszej strony. Rosjanie stosują fakty dokonane. Taki cios pod włos.

Zwłaszcza, że cios dotyczy i tego, iż – jak twierdzi strona rosyjska – wbrew temu, co rzekł rzecznik polskiego rządu, decyzje władz rosyjskich były konsultowane ze stroną polską „na wysokim szczeblu władz państwowych polskich i rosyjskich”. [zob.: http://kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/rosjanie-zamiane-tablicy-uzgadnialismy-z-polska] Ciekawe, czy to prawda, czy półprawda. Bo jednak podejrzewam, że co najmniej ktoś (a nawet podejrzewam, kto) powiedział przez telefon, że nie ma problemu. No, może nie zdawał sobie sprawy, że zmiana tablicy nastąpi natychmiast po tej rozmowie, a może nie wiedział, jaka będzie treść nowej tablicy, a może… no cóż. A może i wiedział wszystko i z wszystkiego sobie sprawę zdawał. Ale kto wie? Może nikt nic nie wiedział, a wypowiedź rosyjskich władz jest kolejnym ciosem pod włos, zagraniem va banque? (jednak, powiedzmy sobie szczerze, bez ryzyka utraty czegokolwiek)

W każdym razie z punktu widzenia rosyjskiego – rozwiązanie jest genialne. Bo po przetasowaniu tablic kłopot i problemy mają teraz Tusk i Komorowski, a nie Putin i Miedwiediew. Ci ostatni – jak podejrzewam – nie będą się nawet na temat takiego „drobiazgu” wypowiadać. Wszak Komorowski już jest umówiony z Miedwiediewem i – jak sądzę – NIE ODWAŻY SIĘ do Smoleńska NIE POJECHAĆ. No i to już jest JEGO problem, nie Miedwiediewa czy Putina.

A że tym samym Komorowski narazi się obywatelom RP? Tym lepiej. Potwierdzi gorzką prawdę, że prawdziwa, WIERNA przyjaźń musi kosztować.

Powtórka z historii najnowszej

A swoją drogą: ta ruska podmiana tablicy przypomina niestety – toutes proportions gardées– dotychczasowy sposób działania Byłego Pełniącego Obowiązki Prezydenta RP w sprawie upamiętniania smoleńskiej tragedii. Zabranie Krzyża spod Pałacu, wstydliwe umieszczenie na nim, jakby chyłkiem, tablicy pamiątkowej… Tak, tak, tak… Kto mieczem wojuje, od miecza ginie.

Prawo serii

Ruski ruch wpisuje się też doskonale w dotychczasowy sposób działania i rozumowania Tuska, zwłaszcza tamten, sprzed roku, w Smoleńsku 10 kwietnia. Jak wiemy, nasz premier nijak nie zareagował na wiele rzeczy, na które zareagować powinien – i strona rosyjska zapewne milcząco liczy na to, że zadziała prawo serii – czyli że polski premier nadal w obliczu kolejnych afrontów reagował nie będzie.

Jak dotąd nie reagował miedzy innymi na spowalnianie smoleńskiej podróży Jarosława Kaczyńskiego przez Rosjan. Wszak nie próbował nawet interweniować, a o całej sprawie mówił potem „bzdura” (lub coś w tym rodzaju), jakby w ogóle negując jej zaistnienie. Dopiero niedawne wywiady (platformerskich skądinąd): byłego ambasadora RP w Moskwie Jerzego Bahra i pani konsul Longiny Putki, udzielone Teresie Torańskiej i w „GazWyborze” opublikowane oficjalnie potwierdziły fakt spowalaniania podróży prezesa.

Dlaczego jednak Tusk najpierw nie reagował, a potem mówił nieprawdę? Bardzo ładnie wytłumaczył go z tego pan ambasador Jerzy Bahr. Tak ładnie, że aż włosy jeżą się na głowie. Cytuję: „Jeżeli strona rosyjska zaplanowała […] to tak musiało być”.

Rozwijając te myśl pana ambasador raczył stwierdzić:

„Rosjanie, kiedy jest przewidziane wydarzenie z udziałem ich najwyższych przedstawicieli, wszystkich, którzy by w realizacji tych planów im przeszkadzali, usuwają lub zwyczajnie wyrzucają. Błyskawicznie i często brutalnie. Natychmiast odjeżdżać! Wam tu nie wolno! Bez oglądania się na kraj, jaki dany gość reprezentuje, i powody, z jakimi występuje.”

Ciekawe, czy w sprawie usunięcia tablicy pan ambasador powtórzyłby swoją opinię? Bo to sprawa dotycząca takiego samego wydarzenia „z udziałem najwyższych przedstawicieli”. W każdym razie Rosjanie sądzą, że seryjne reakcje premiera będą takie jak były… niemal zawsze, za wyjątkiem… no właśnie – – –

Jak mnie kochasz, ja ci w zęby – po raz drugi

Obym się mylił – wydaje się jednak (co powtarzam już raz któryś jako jeden z wielu, nie jestem tu wynalazca jakiś) – wydaje się , że obecny polski rząd i obecny polski prezydent stali się zakładnikami sprawy smoleńskiej. Najpierw dawali twarz rosyjskiemu śledztwu, odrzucając jakiekolwiek stwierdzenia o jakichkolwiek nieprawidłowościach, choć te biły po oczach: krótko mówiąc, potwierdzali nieprawdę.

Ale ostatnio premier Tusk uczynił dwie lekkie szczerby w tym dawaniu twarzy, bo najpierw publicznie rzekł, że raport MAK jest nie do przyjęcia (było to co prawda oświadczenie bez żadnych większych konsekwencji), a ostatnio powiedział telewizji BBC, że OD POCZĄTKU nie wierzył w obiektywność badań rosyjskich.

Oczywiście, jak pamiętamy, wobec rodaków twierdził OD POCZĄTKU coś całkowicie przeciwnego. Wszakóż spadające sondaże przekonały go widać, że trzeba „zdywersyfikować przekaz” na użytek zwolenników rządu, którzy tracą wiarę – żeby ich podtrzymać na duchu, iżby wiedzieli, że premier jednak patrzy i myśli.

Jak się zdaje, strona rosyjska nie życzyła sobie takich wypowiedzi. W Rosji nawet za pozory samodzielnego myślenia dostaje się po pupie. I to czeka również wszystkich tych, którzy naiwnie pragną „przyjacielskich” stosunków z Rosją, a nawet już uwierzyli, że takie stosunki nawiązali – będąc od niej słabsi.

Nie. Oni nie mogą nigdy być pewni siebie. I już Rosja zadba o to, żeby to zrozumieli. Żeby, po pierwsze, nie myśleli, że im wszystko wolno – a po drugie, żeby w naszej Rzeczypospolitej nie było za spokojnie. Iżby rządzący stale potrzebowali moskiewskiego poklepywania.

Dlatego właśnie tablica w Smoleńsku została zmieniona TERAZ.

Jacek Kowalski

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. pablo_leopolis
    pablo_leopolis :

    Przepraszam, a czego można oczekiwać po człowieku, który wziął świadomie na siebie odpowiedzialność reprezentowania Rzeczpospolitej, a nie umie poprawnie pisać po polsku, albo po innym, który starając się o pozycję premiera obiecywał (tych obietnic było mnóstwo) walczyć z korupcją, a po przejęciu tego stanowiska pozwala na bezkarne rozkradanie majątku narodowego :/

  2. simon
    simon :

    W zaistniałej sytuacji nasz prezydent powinien odmówić złożenia kwiatów, pod taką tablicą i nadać sprawie rozgłosu. Zmianę tablicy należy postawić jako warunek sine qua non prezydenckiej wizyty w Smoleńsku. Obawiam się jednak, że są to tylko moje płonne nadzieje, a brak wspomnianych już parę razy cojones nie dotyczy tylko ministra Sikorskiego.