Sporadyczne strzały snajperskie ponad okopami oddzielającymi tereny zamieszkałe przez Ormian i Azerów to codzienny widok wpisujący się w krajobraz Górnego Karabachu od ponad 19 lat.

Jednak zbłąkane wystrzały i prowokacyjny pokaz sił nasiliły się w ostatnich tygodniach wraz z narastaniem niepokoju po obu stronach „zamrożonego konfliktu” o bezkompromisowe zwycięstwo w tym jednym z najtrudniejszych do rozwiązania zbrojnym sporze.

Minęło już 25 lat od momentu kiedy przelała się czara azerskiej nienawiści, znajdując ujście w okrutnym mordzie dokonanym na 31 Ormianach w Sumgait – drugim co do wielkości mieście Azerbejdżanu. Zbrodni dokonali w większości azerscy nacjonaliści, oburzeni ormiańską dominacją na tym odległym i ,ze strategicznego punktu widzenia, nic nie znaczącym terenie.

Zbliżająca się rocznica tych wydarzeń zbiega się z wyborami prezydenckimi w Armenii oraz przesiedleniami Ormiańskich uchodźców z Syrii na terytorium sporne. W atmosferze żalu i wzajemnych uraz rodzi się pytanie czy na horyzoncie nie kiełkuje kolejny konflikt zbrojny.

Działania wojenne w latach 1991-94 pochłonęły około 30.000 ofiar, a ponad milion ludzi opuściło swoje domostwa do chwili zawieszenia broni. Stany Zjednoczone, Rosja i Francja podjęły się nadzorowania negocjacji w sprawie trwałego uregulowania konfliktu.

Jak wyjaśniają znawcy tematyki konfliktu, problem polega na tym, że żadna z partii nie chce uznać międzynarodowego orzeczenia, zgodnie z którym kontrolę nad enklawą położoną w Azerbejdżanie sprawuje Armenia. Co więcej obie strony nie wykazują żadnych, nawet symbolicznych, ustępstw, które mogłyby doprowadzić do przełamania trwającego ponad dwie dekady impasu.

Patrząc na mapę Kaukazu, widzimy że konflikt ma swoje korzenie w sztucznych podziałach terytorialnych dokonywanych przez Józefa Stalina. Mimo trwających prawie 2 tysiące lat najazdach ze strony Imperiów Perskiego, Otomańskiego i Rosyjskiego, dopiero w 1920 roku autonomiczna dotąd enklawa staje się częścią Azerskiej Republiki Związku Radzieckiego, po tym jak bolszewicy przejmują kontrolę w tym regionie. Stalin pełni wtedy funkcję komisarza narodowości, wyznając zasadę „dziel i rządź”, aby utrzymać kontrolę nad nacjonalizmami. Przyznając enklawę Azerbejdżanowi Stalin zrobił ukłon w kierunku Turcji. Azerowie byli jej aliantami, podczas gdy Armenia doświadczyła w 1915 roku ludobójstwa w Imperium Osmańskim.

Niesnaski etniczne kipią pod przykrywką komunistycznych represji do roku 1980, kiedy to reformatorski przywódca Michaił Gorbaczow otwiera puszkę Pandory ogłaszając pieriestrojkęi głasnost’. Propaguje hasła zachęcające do skonfrontowania się z bolączkami społecznymi, zamiast zamiatania ich pod dywan.

Zastanawiające jest dlaczego Górny Karabach – odizolowany, zubożały i oddalony od naftowego raju, jakim jest przechodzący transformację wschodni Azerbejdżan, jest przedmiotem pożądania obu stron konfliktu.

‘To jeden z niesamowicie ważnych szlaków handlowych, nie tylko ze względu na energię, ale również transport wodny i inne kwestie” twierdzi Lawrence Sheets, dyrektor Międzynarodowej Grupy Kryzysowej do spraw Południowego Kaukazu, podkreślając jego strategiczne położenie na styku Azji i Europy.” Azerbejdżan i Armenia są w stanie wojny od ponad 20 lat. W tej chwili obowiązuje zawieszenie broni, ale gdyby doszło do wybuchu konfliktu na większą skalę, mówilibyśmy o wojnie , która mogłaby wciągnąć bardzo ważne mocarstwa regionalne.

Amerykańskie spółki naftowe mają w Azerbejdżanie bardzo ważne inwestycje, ale są również związane sentymentalnie z Armenią. Liczba ormiańskich emigrantów w USA wynosi tyle samo co cała populacja ich ojczyzny. Rosji zależy na pokoju ze względu na żeglugę morską i marynarkę wojenną na Morzu Kaspijskim i Moczu Czarnym, które okalają region. Coraz silniejsze powiązania ekonomiczne z Baku, stolicą Azerbejdżanu, ma Iran – kolejne mocarstwo, które może być stroną potencjalnego konfliktu. Jest jeszcze Turcja, która ostatecznie mogłaby się zgodzić na zacieśnienie stosunków z Armenią po trwającej prawie cały wiek przerwie, pod warunkiem jednak, że ta zrezygnuje ze spornej enklawy.

Mimo tego, że trzeźwo myślący obserwatorzy uważają, że zarówno Armenia jak i Azerbejdżan nic nie zyskają na rozdrapywaniu niezagojonych ran, istnieje takie niebezpieczeństwo w obliczu niezakończonych negocjacji w sprawie enklawy.

W poniedziałek, Elman Abdullajew – rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Azerbejdżanu, oskarżył Armenię o „akt prowokacji” i próbę „dokonania zmiany sytuacji demograficznej w regionie” poprzez przesiedlanie ormiańskich uchodźców z Syrii na teren Górnego Karabachu.

Robert Avetisyan, stały reprezentant Górnego Karabachu na misji dyplomatycznej w Waszyngtonie, uznał, że Azerbejdżan usiłuje nadać polityczny charakter pomocy humanitarnej dla uciekających z bombardowanego Aleppo, w którym mieszka około 80.000 etnicznych Ormian. Mimo tego, że tysiące ludzi zwróciło się o pomoc Armenii, tylko 30 rodzin zostało przesiedlonych do Górnego Karabachu.

Oliwy do ognia dolewa również napięcie wokół przebudowanego właśnie lotniska Stepanakert, które, jak mówi Avetisyan, zacznie niedługo funkcjonować, niezależnie od tego czy Azerbejdżan nadal będzie groził zamknięciem swojej przestrzeni powietrznej.

Mimo braku porozumienia po obu stronach i ciągłej wymiany oskarżeń, zahamowanie postępowania arbitrażowego przez Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie jest w dużej mierze przyczyną sporu i wznowienia walki, mówi Olga Oliker, zastępca dyrektora Biura Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Polityki Obronnej w Rand Corp.

„Nikomu nie podoba się status quo” ormiańskiej okupacji terytorium należącego do Azerbejdżanu, mówi Oliker. „ Ale nikt nie wie jak rozwiązać ten problem”.

Carol J. Williams

“Los Angeles Times”

Tłumaczenie: Karolina Herynowska

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply