Drugie pożegnanie prezydenta

W Świątyni Opatrzności Bożej odbył się powtórny pogrzeb śp. Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego prezydenta II Rzeczypospolitej. Na uroczystościach zabrakło Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska, marszałków Sejmu i Senatu. – To wstyd – ocenia Grzegorz Kaczorowski.

Sobotnie uroczystości w Świątyni Opatrzności Bożej rozpoczęły się nabożeństwem Słowa Bożego, które poprowadził ks. bp Antoni Dydycz, biskup drohiczyński.

– Panie Prezydencie, wielkości majestatu Rzeczypospolitej niezłomny strażniku, honoru polskiego bohaterski wzorze. W imię Chrystusa bądź pozdrowiony w tej Świątyni Opatrzności Bożej – od tych słów rozpoczął swoje przemówienie ks. bp Dydycz.

Po przedstawieniu w krótkim zarysie życiorysu Ryszarda Kaczorowskiego ksiądz biskup zaznaczył, że nie wiadomo, dlaczego prezydent został skazany na długie pośmiertne pielgrzymowanie.

– Nadszedł straszliwy poranek w wigilię Niedzieli Miłosierdzia Bożego. Straszliwy ból napełnił wtedy serca ludzkie, nie tylko Polaków, pytania same cisnęły się na usta. Jak to możliwe? Najpierw jednak nie można było zapomnieć o modlitwie, o godnym pochówku. Wydawało się, że przynajmniej w tym wypadku wszystko będzie przebiegało należycie, tymczasem stało się inaczej. Czekała Pana dalsza pielgrzymka po polskiej ziemi, a przede wszystkim przez polskie serca. Dlaczego do tego doszło, nie da się łatwo znaleźć odpowiedzi – powiedział ksiądz biskup.

Ordynariusz drohiczyński apelował, by nie lękać się prawdy i zadawania najtrudniejszych nawet pytań, by “nie zamykać ludziom ust”, gdyż wiara i prawda zawsze idą razem i tylko dzięki nim możemy stawać się coraz bardziej odpowiedzialnymi ludźmi honoru.

– Zasmuca nas histeryczne zamieszanie prowokowane w odpowiedzi na wysiłek podejmowany przez wielu szukających prawdy. Dążenia do prawdy domaga się honor Polaka. Jesteśmy to winni tym, którzy oddali życie. Taka powinność każe nam nie ustawać pod żadnym pozorem w dążeniu do prawdy. Do tego bowiem czujemy się zobligowani, także w obliczu Twoich cierpień, tych ostatnich, Panie Prezydencie – mówił ksiądz biskup.

Hierarcha zaznaczył, że to właśnie próby “jakiegokolwiek tuszowania, zacierania śladów, zakłamania” prowadzą do histerii, która “usiłuje blokować drogi”.

– Jesteśmy przekonani, że ideał, który pod Smoleńskiem sięgnął bruku, powinien się odbić i wznieść wysoko. (…) Przedzierając się z uporem przez zamieszanie medialne, chcemy przeprosić Ciebie, Panie Prezydencie, i wszystkich, którzy niewinnie cierpieli, chcemy przeprosić panią Karolinę, córki i całą rodzinę za wcześniejsze doświadczenia bolesne i ostatnie upokorzenia – stwierdził ks. bp Dydycz.

– Te dodatkowe dwa i pół roku niepokojów chcemy jak najgłębiej przemyśleć, aby jak najlepiej odczytać i przekazać nowym pokoleniom jako Twój testament. W tym testamencie odnajdujemy wszystko to, co było i być powinno najszlachetniejszego w naszym Narodzie – dodał duchowny.

Skandaliczna absencja

Ale na skandalu z zamianą ciała prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego nie skończył się blamaż państwa. Rodzina zmarłego doznała kolejnego upokorzenia; na pogrzeb ostatniego prezydenta II RP nie pofatygował się ani Bronisław Komorowski, który według nieoficjalnych informacji przebywał w Tatrach, ani premier Donald Tusk, ani minister Radosław Sikorski, którego zastępca Jacek Najder w 2010 r. błędnie zidentyfikował ciało prezydenta Kaczorowskiego.

Nie było marszałków Sejmu: Ewy Kopacz, i Senatu: Bogdana Borusewicza. Na uroczystości przybyła jedynie Anna Komorowska w towarzystwie Jacka Michałowskiego, szefa Kancelarii Prezydenta RP.

Obydwoje jednak, pytani przez dziennikarzy, dlaczego na pogrzebie ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie nie ma głowy państwa, nie chcieli udzielić żadnego komentarza. Komorowska zwiesiła głowę i po uroczystościach szybko wsiadła do auta, tak samo jak Michałowski, którego było stać jedynie na cyniczne uśmiechy adresowane do pytających.

W czasie, kiedy trwała ceremonia pogrzebowa, minister Sikorski udzielał się na Twitterze, za pośrednictwem którego propagował lansowaną przez “Gazetę Wyborczą” tezę, że “i wybuch, i rzekome polecenie zejścia na 50 m – to wszystko są kłamstwa smoleńskie”. Znalazł też czas na podziękowania miesięcznikowi “Press” za “drugie miejsce wśród polityków za jakość obecności na TT”.

Na pytanie, dlaczego nie bierze udziału w pogrzebie prezydenta Kaczorowskiego, szef polskiej dyplomacji odciął się krótko: “MSZ będzie reprezentowany przez wiceministra ds. polonijnych i konsularnych, prof. Janusza Ciska”.

Puste krzesła, obok trumny prezydenta, przeznaczone dla najwyższych dostojników państwowych, były aż nadto wymowne.

– Nie rozumiem, jak to możliwe, że prezydent Komorowski nie uczestniczył w pogrzebie tak ważnej persony. To wstyd – ocenia krótko w rozmowie z “Naszym Dziennikiem” Grzegorz Kaczorowski.

– Ponowne uroczystości pogrzebowe nasza rodzina przyjmuje z wielkim smutkiem. Wszyscy byliśmy przekonani, że państwo dopilnuje tej sprawy. To, co się stało, wydaje się niedopuszczalne. Dla nas, a zwłaszcza dla cioci Karoliny, to wielka rozpacz – dodał Kaczorowski.

Absencję władzy skrytykował również po uroczystościach pogrzebowych szef Klubu Parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak.

– Przedstawiciele władz państwowych są odpowiedzialni za to, że po raz kolejny rodzina przeżywa ból, za to, że po raz kolejny prezydent Kaczorowski jest chowany – stwierdził Błaszczak.

Innego zdania był wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk (PO), który po wyjściu ze świątyni zapewniał dziennikarzy, że pomimo nieobecności prezydenta i premiera “to była godna uroczystość”.

– Była pani prezydentowa, było dwóch wicemarszałków, był szef Kancelarii Prezydenta. To była godna uroczystość, proszę mi wierzyć – kompromitował się w swoim wywodzie Grabarczyk.

Niezabliźnione rany

Metropolita warszawski ks. kard. Kazimierz Nycz, który przewodniczył uroczystej Mszy św. pogrzebowej w asyście biskupa polowego Józefa Guzdka, o. Eustachego Rakoczego, kapelana prezydenta Kaczorowskiego oraz kilkunastu innych księży, zaznaczył, że powtórny pochówek prezydenta to dla rodziny rozdrapywanie zabliźnionych ran.

– Dziękowaliśmy Panu Bogu za jego pełne poświęcenia dla Ojczyzny życie, uczyliśmy się od niego prawdziwego patriotyzmu i poświęcenia dla innych, dla rodziny, dla Polski – wspominał zmarłego ks. kard. Nycz.

Przypominając pierwszy pogrzeb prezydenta, ksiądz kardynał podkreślił w homilii, że wtedy byliśmy pewni, że otaczamy trumnę ze szczątkami doczesnymi Ryszarda Kaczorowskiego.

– Okazało się, że po ludzku nasza wiedza była błędna, ale przecież Pan Bóg, do którego modliliśmy się za śp. Ryszarda, wiedział, za kogo się modlimy i wiedział, za kogo Mu dziękujemy, tu, na ziemi – podkreślił duchowny.

Kardynał przypomniał zasługi dla Ojczyzny ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie, zaznaczając, że gdy wymagała tego sytuacja, wziął broń do ręki, ale umiał także służyć – co jest jeszcze trudniejsze – w czasie pokoju, gdy trzeba budować jedność i zgodę.

Zanim śp. prezydent Ryszard Kaczorowski spoczął w Panteonie Wielkich Polaków, pożegnali go najbliżsi – córka Jagoda Kaczorowska oraz przyjaciel i bliski współpracownik Gniewomir Rokosz-Kuczyński, marszałek – ceremoniarz Warszawskiego Bractwa Strzelców Kurkowych im. Jana Kilińskiego. Pani Jagoda podziękowała w imieniu rodziny wszystkim zebranym w świątyni za wsparcie i modlitwę.

– Bez was dzisiejszy dzień byłby o wiele trudniejszy do zniesienia – stwierdziła.

– Tatusiu, zginąłeś tydzień po imieninach. Dziś chowamy Cię trzy tygodnie przed urodzinami. Przynieśliśmy skromne podarunki, aby z Tobą na wieczność zostawić. Są to pudełeczka, które stały w Twoim biurku w Londynie – powiedziała Kaczorowska.

W pierwszym z nich, jak wyjaśniła, znajduje się ziemia z Białegostoku, którą jej ojciec tak mocno ukochał, w drugim skała z Monte Cassino – symbol jego walki o wolność Polski i Europy, w trzecim ziemia z Katynia, bo Ryszard Kaczorowski angażował się szczególnie w odkrywanie prawdy o tamtej zbrodni.

– W ostatnim pudełeczku, które ma kształt czerwonego serduszka, jest ziemia z domu w Londynie, gdzie wychowałeś swoje córki i swoje wnuki. Pudełeczka te zostaną włożone do krypty, aby leżały przy trumnie. Trumnę oblejemy naszą miłością. Niech Cię tuli do czasu, aż się znowu spotkamy. Śpij spokojnie, Tatusiu, Bóg jest tuż – zakończyła Jagoda Kaczorowska.

Z kolei Gniewomir Rokosz-Kuczyński, żegnając prezydenta Kaczorowskiego, podkreślił, że w życiu chrześcijanina nie ma przypadków i to Opatrzność Boża sprowadziła go do Panteonu Wielkich Polaków – miejsca, gdzie powinien spoczywać już od dwóch i pół roku.

– Dostojny Panie Prezydencie. Opatrzność Boża czuwała nad Tobą, gdy skazano Cię wyrokiem sowieckiego sądu na karę śmierci. Opatrzność Boża wiodła Cię drogami zesłańca. Opatrzność Boża przeprowadziła Cię bohaterskim szlakiem generała Andersa i jego armii. Poprzez bohaterskie czyny pod Monte Cassino, walkę i trudy żołnierskie pod Bolonią i Ankoną. Opatrzność Boża, gdy sojusznicy Rzeczypospolitej złamali przedwojenne gwarancje bezpieczeństwa naszych granic, pozwoliła Ci odnaleźć radość i polski dom daleko poza Ojczyzną – mówił.

Zapłakał dzwon Zygmunta

W ostatniej drodze zmarłego – oprócz rodziny prezydenta Kaczorowskiego z żoną Karoliną, córkami: Alicją i Jagodą, przyjaciółmi i znajomymi – prezydentowi Kaczorowskiemu towarzyszyły również rzesze ludzi przybyłych z całej Polski i zagranicy.

Ostatni hołd oddawali mu przedstawiciele Bractwa Kurkowego, którzy wraz z Kompanią Reprezentacyjną Wojska Polskiego czuwali przy trumnie prezydenta, kombatanci, harcerze, górale oraz wszyscy ci, dla których Ryszard Kaczorowski stanowi wzór prawdziwego patrioty.

Po uroczystej Mszy św. doczesne szczątki prezydenta spoczęły w przygotowanej mu dwa i pół roku temu krypcie w Panteonie Wielkich Polaków. W tym samym czasie w Krakowie, o godz. 15.00 z katedry wawelskiej zabrzmiał dzwon Zygmunta, który można usłyszeć tylko w wyjątkowo ważnych dla Narodu Polskiego chwilach.

Oficjalnie ponowny pogrzeb Ryszarda Kaczorowskiego to efekt błędnej identyfikacji ciała prezydenta przez ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych Jacka Najdera, w co nie wszyscy z rodziny Kaczorowskich wierzą.

22 października ciało ostatniego prezydenta II RP oraz drugiej ofiary katastrofy smoleńskiej – według nieoficjalnych informacji, do których dotarł “Nasz Dziennik”, ekshumacja nie odbyła się na Starych Powązkach, jak pierwotnie informowano, lecz na Powązkach Wojskowych i chodzi o ciało któregoś z generałów – zostały ekshumowane w związku z wątpliwościami prokuratury co do właściwej identyfikacji. Badania DNA potwierdziły, że doszło do makabrycznej pomyłki.

Ryszard Kaczorowski urodził się 26 listopada 1919 r. w Białymstoku. W czasie wojny pod okupacją sowiecką tworzył Szare Szeregi. W 1940 r. został aresztowany przez NKWD i wywieziony na Kołymę. Po zawarciu układu Sikorski – Majski wstąpił do tworzącej się Armii Polskiej generała Andersa, walczył z nią pod Monte Cassino.

Po wojnie pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii. W latach 1967-1988 był przewodniczącym Związku Harcerstwa Polskiego na uchodźstwie. W 1986 r. w rządzie na emigracji został ministrem do spraw krajowych, zaś w 1989 objął, jako ostatni, urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie.

W 1990 r. insygnia prezydenckie przekazał Lechowi Wałęsie. Jego też nie było na pogrzebie swojego wielkiego poprzednika. Ryszard Kaczorowski zginął tragicznie 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie smoleńskiej.

Piotr Czartoryski-Sziler

“Nasz Dziennik”

[link=http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/14185,drugie-pozegnanie-prezydenta.html]

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply