“Na wschodzie Europy jest teraz w modzie nie demokracja i udział obywateli w kierowaniu państwem, lecz kontrola państwowa i władza autokratów” – pisze “Süddeutsche Zeitung”.

Po tym jak na Białorusi 109 z 110 miejsc w parlamencie w wyniku wyborów dostało się deputowanym wiernym reżimowi, Zachód “po raz kolejny może już tylko bezczynnie obserwować jak głowa białoruskiego państwa umacnia swoją władzę nad zastraszoną ludnością” – pisze Frank Nienhuysen w „Süddeutsche Zeitung”.

Jednak, według Nienhuysena, europejczycy są zaniepokojeni nie tylko wydarzeniami na Białorusi. Nie wiadomo, pisze autor, czy październikowe wybory na Ukrainie będą uczciwe i co stanie z Julią Timoszenko a “nader niesympatyczna walka o władzę”, która rozwinęła w Gruzji przed wyborami “z zaskakującą jasnością” demonstruje, że do demokracji temu krajowi jeszcze daleko. W Rosji, kontynuuje Nienhuysen, tendencja do autorytaryzmu wzmaga się z miesiąca na miesiąc, a w Azerbejdżanie w świetle reflektorów “Eurowizji” okazało się, że wszystkie nadzieje Europy na “demokratyczną wiosnę” w tym kraju były tylko nieporozumieniem. “Na wschodzie Europy jest teraz w modzie nie demokracja i udział obywateli w kierowaniu państwem, lecz kontrola państwowa i władza autokratów” – uważa autor.

Jedną z przyczyn tego, że – zdawałoby się już pokonana – przepaść między demokratycznymi i niedemokratycznymi państwami ciągle się pogłębia, polega na tym, że Zachód nie docenił woli tamtejszych elit do sprawowania władzy. “Powszechną walkę z terrorem i umocnienie interesów ekonomicznych przedstawiano jako strategiczne partnerstwo”. I wydawało się że wolność i demokracja prędzej czy później przyjdą w ślad za tym – pisze Nienhuysen. “Jednak to nie tak, a przyczyna tego stanu rzeczy leży w samej Europie” – mówi autor.

Nawiązując do negatywnych wyników referendów o przyszłości UE we Francji i w Holandii, a także kryzysu strefy euro, Nienhuysen stwierdza: “Europa wiele lat walczy sama z sobą i jednocześnie, co nie dziwi, traci atrakcyjność dla Wschodu”. Tendencja ta widoczna jest przede wszystkim w Gruzji i na Ukrainie. Ponieważ w samej Unii integracji z tymi krajami raczej się nie przewiduje, brakuje tam impulsu do przeprowadzenia reform.

Jednak, kontynuuje Nienhuysen, ci którzy posiadają władzę nie powinni czuć się bezpiecznie. W perspektywie długoterminowej pozycję autokratów podważa nie tyle pragnienie demokracji, ile dążenie do dobrobytu. “Łukaszenko może pozwolić sobie na przeprowadzenie bezlitosnego kursu tylko dlatego że Rosja podtrzymuje pieniędzmi jego reżim. Moskwa z kolei na dany moment spokojnie patrzy na swoje spory z Zachodem, ponieważ liczy, że w razie czego sukcesy ekonomiczne odniesie w Azji”. Rządzący zmniejszą kontrolę nad społeczeństwem tylko wówczas, gdy osłabną ekonomicznie. A ludzie powinni sami podjąć decyzję gdzie leży granica ich cierpliwości. “I żadne wezwania Zachodu do wprowadzenia demokracji niczego nie przyśpieszą” – kończy Nienhuysen.

źródło: „Süddeutsche Zeitung”, oprac. Mateusz Garda

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply