Niniejszy tekst jest polemiką z tekstem “Rozmawiajmy o Majdanie i Ukrainie. Ale bez kłamstw i manipulacji” autorstwa Dawida Wildsteina. Jest również oficjalnym stanowiskiem portalu Kresy.pl w sprawie pomówień kolportowanych przez sporą część prawicowych mediów.

Zmartwiłem się, gdy usłyszałem, że Dorzeczy.pl opublikowało polemikę Dawida Wildsteina z moim tekstem. Nigdy nie miałem okazji poznać go osobiście, ale znajomość mojego medium z dziennikarzem Niezależnej ma już, niestety, swoją historię. Sięga ona końca stycznia bieżącego roku, kiedy to Kresy.pl nieopatrznie skrytykowały jeden z tekstów Wildsteina, w którym ten upierał się, że problem banderyzmu na Majdanie ma marginalne znaczenie.

Spodziewaliśmy się wówczas ze strony Wildsteina merytorycznej odpowiedzi, ale zamiast tego nadesłał nam delikatne sprostowanie, w którym nieomalże zgadzał się z tezami opublikowanego przez nas tekstu. Co ciekawe, Wildstein ogłaszał jednocześnie, gdzie tylko mógł, że nie będzie pisał pełnowartościowej polemiki, ponieważ Kresy.pl na pewno by jej nie opublikowały (mimo iż publicznie i prywatnie zobowiązaliśmy się ją opublikować). Uznaliśmy zatem sprawę za zamkniętą.

Niesłusznie. Wildstein nie miał ochoty na merytoryczny spór, ale to nie znaczy, że o nas zapomniał. Już kilka dni później donosił o naszych „kłamstwach i propagandzie” w związku z podaną przez nas informacją o sterroryzowaniu polskiego autobusu przez ukraińskich nacjonalistów. Począwszy od tego momentu, zachowanie Wildsteina zaczęło zdradzać objawy obsesji. Nasza działalność utrzymywała go w stanie ciągłego moralnego wzmożenia. Niemal codziennie zarzucał nam „kłamstwa”, „manipulacje”, „nienawiść”, a nawet „tęsknotę za holocaustem” i „donosicielstwo” (ponieważ rzekomo donieśliśmy na niego administratorom Facebooka). Każde nasze najmniejsze potknięcie (prawdziwe bądź wydumane) było skrupulatnie odnotowywane przez Wildsteina i od razu interpretowane jako świadome wyrządzanie zła wszystkiemu co dobre, piękne i szlachetne. Wespół ze swoim redakcyjnym kolegą – Samuelem Pereirą – Wildstein przeprowadził nawet „internetowe śledztwo”, z którego niezbicie wynikało, że portal Kresy.pl znajduje się w rękach Ruchu Narodowego (a wiadomo, kto stoi za Ruchem Narodowym…). Z tej okazji Pereira stworzył specjalną infografikę (rozpowszechnianą sumiennie przez Wildsteina), która błyskawicznie rozeszła się w sieci. Nasze sprostowania tylko częściowo zneutralizowały szkody zadane nam przez młodych „niezależnych”. Wildstein zresztą do dziś publicznie utrzymuje, że „obecny naczelny przejdzie do historii jako facet, który zeszmacił ten portal [Kresy.pl] oddając go w łapy Ruchowi Narodowemu”. Trudno o większe przywiązanie do zaleceń klasyka propagandy: kłamcie, kłamcie, kłamcie – zawsze coś z tego zostanie.

Taki właśnie bagaż doświadczeń sprawił, że wiadomość o kolejnym tekście Wildsteina napełniła mnie przygnębieniem. Walka z notorycznie powtarzanymi, w dodatku wielopiętrowymi kłamstwami jest stokroć trudniejsza niż samo kłamanie, jest także przykra, nie daje wielkiej satysfakcji i zdaje się być pracą skazaną na niepowodzenie, a jednak trzeba ją podjąć.

Jak było z autobusem

Jednym z najpopularniejszych kłamstw rozpowszechnianych na nasz temat jest sprawa polskiego autobusu sterroryzowanego przez ukraińskich nacjonalistów w nocy z 23 na 24 stycznia pod Nowojaworowem na Ukrainie.

Wiele osób, sporządzając listy grzechów portalu Kresy.pl, umieszcza sprawę autobusu na koronnym miejscu jako ewidentny dowód naszych podejrzanych intencji, ponieważ, jak niezbicie „wykazała” Agnieszka Romaszewska, wprowadziliśmy w błąd opinię publiczną w tej sprawie.

Tymczasem rzecz przedstawia się następująco. Dnia 25 stycznia opublikowaliśmy bez opatrywania jakimkolwiek komentarzem relację bezpośredniego świadka wydarzeń – Weroniki S., ukraińskiej studentki – która opisała incydent w następujący sposób:

…ludzi może 20 już otoczyli autobus i zaczęli tłuc… powiedzieli żeby podjechać, choć jak się okazało zamiaru przepuszczenia dalej nie było, na początku naskoczyli na kierowcę, który spokojnie milczał opuściwszy głowę, wysłuchując pijanych okrzyków i przekleństw (bo ty Polak i co sobie myślisz, że tobie wszystko można)… Ludzie zaczęli prosić, że jadą do domu, że nic im nie zrobili, to ok „Ukraińcy niech wyłażą i możecie jechać”, jakiemuś Polakowi wyrwali telefon bo robił zdjęcia, kierowca łzawo zaczął proponować pieniądze, do autobusu jeszcze zaszło pięciu z zakrytymi twarzami, dalej zaczęli krzyczeć z pogróżkami, że tu mają „pokojowy protest” dlaczego wy tu się pchacie Mazurzy. Wtedy jakoś wymyślono, żeby każdy Polak (i w ogóle każdy) w dwie strony powiedział (Chwała Ukrainie – Chwała bohaterom)… jeżeli nie chce pójść w palenisko, wszyscy zalęknieni we łzach mówili… kierowcy dali 10 sekund na przejechanie przez ogień… przez ogień oznaczało w ogień…

Do dziś nie pojawiły się żadne informacje, pozwalające wątpić w to, że cokolwiek z opisywanych przez Weronikę S. wydarzeń odbyło się w inny sposób.

Naszej informacji nie osłabia również „dziennikarskie śledztwo” przeprowadzone przez Agnieszkę Romaszewską, które de facto potwierdza to, co w swojej relacji napisała Weronika S. Różnica polega na tym, że Romaszewska, a za nią Wildstein, pod groźbą publicznego zniesławienia kategorycznie domagają się od nas, byśmy nazywali agresorów „podpitymi gówniarzami”. Oboje wydają się być osobiście obrażeni faktem, że odpowiedzialnością za incydent obarczyliśmy ukraińskich nacjonalistów.

Jedyną istotną różnicą pomiędzy relacją Weroniki S. a opowieścią Romaszewskiej jest zakończenie całego wydarzenia. Zdaniem Romaszewskiej, „przyszedł starszy lider tego protestu na drodze i tych kilku podpitych gówniarzy wyrzucił z autobusu, przeprosił pasażerów i wskazał objazd”. Nie bronimy Wildsteinowi i Romaszewskiej wierzyć na słowo liderom lwowskiego „Majdanu” (żywotnie przecież zainteresowanym w zbagatelizowaniu skandalu), musimy jednak stanowczo zaprotestować, gdy domagają się tego od wszystkich pozostałych uczestników debaty publicznej. Warto zauważyć, że Romaszewska, w przeciwieństwie do nas, nie przytacza relacji świadków, ale kogoś, kto zna kogoś, kto rzekomo był świadkiem.

Nikt nie odbiera Wildsteinowi prawa do oceny jakości naszych źródeł. Jednak pomiędzy stwierdzeniem, że jakaś informacja powinna zostać potwierdzona w większej ilości źródeł, a stwierdzeniem, że jest fałszywa, istnieje wyraźna granica, do której przekraczania dziennikarz Niezależnej nie miał najmniejszego prawa.

Jak było z transparentem

Tak, daliśmy się nabrać na kiepską prowokację. Jeden z nas opublikował na naszej stronie na Facebooku znalezione w internecie zdjęcie, na którym widoczny był transparent z hasłem „Stepan Bandera – Żołnierz wyklęty”, rzekomo rozwinięty na manifestacji poparcia dla Ukrainy we Wrocławiu. Zdjęcie okazało się fotomontażem. Nasz człowiek popełnił błąd, dał się nabrać, ale wpis wisiał tylko 30 sekund. Został usunięty w tym przedziale czasowym przez tę samą osobę, która go opublikowała i która sama zorientowała się, że popełniła błąd. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Wildstein utrzymuje, że feralne zdjęcie wisiało na naszym facebookowym profilu dłużej niż 30 sekund. Prawdopodobnie się pomylił, w przeciwnym wypadku musiałbym założyć, że kłamie z premedytacją. Wildstein twierdzi również, że zdjęcie zostało opublikowane na Twitterze, co również nie jest prawdą. Na Twitterze został automatycznie opublikowany jedynie link do Facebooka.

Ponieważ incydent wydawał się być tak marginalny, zdecydowaliśmy się nie publikować oficjalnego dementi, nie chcąc nadawać temu zdarzeniu rangi na którą w żaden sposób nie zasłużyło.

Kładliśmy się spać nieświadomi tego, co przygotowują redakcje „niezależnych” mediów. Już następnego dnia rano ukazały się szkalujące nas materiały w telewizji Republika i w portalu Niezależna.pl. Artykuł w Niezależnej został zatytułowany „Mistrzowie fotomontażu. Ujawniamy manipulację portalu Kresy.pl”. Dziennikarze Niezależnej w niedwuznaczny sposób sugerowali, że sami spreparowaliśmy zdjęcie z transparentem. Co więcej, autor/autorzy tekstu utrzymywali, że zdjęcie z Facebooka zostało przez nas usunięte dopiero po „ujawnieniu manipulacji” przez telewizję Republika. Oczywiście ani Telewizja Republika, ani Niezlezna.pl nie skontaktowały się z nami przed publikacją swoich materiałów, jakby bojąc się, że nasz komentarz mógłby osłabić ich „sensację”.

Mimo przyłapania na jawnym kłamstwie, Niezalezna nie tylko nie wycofała się ze swoich zarzutów, ale do starych kłamstw dodała nowe, publikując screen z Facebooka, mający być dowodem na to, że zmanipulowane zdjęcie wisiało u nas nie 30 sekund, a co najmniej 59 minut, bo tyle wskazuje licznik widoczny na screenie „ujawnionym” przez Pereirę. Publikowanie tego typu „dowodów” świadczy albo o nieznajomości mechanizmów Facebooka, albo o kompletnym braku skrupułów w posługiwaniu się manipulacją. Kłamstwa kolportowane przez Niezależną zostały jeszcze tego samego dnia powielone przez strony Telewizjarepublika.pl, Gość.pl i Fronda.pl – ta ostatnia już bez najmniejszych oporów napisała, że Kresy.pl znajdują się „na usługach Moskwy”, oraz oskarżyła nas o „jawną proputinowską miłość”.

Wszystkie te okoliczności każą nam przypuszczać, że celem tej sprawnie skoordynowanej operacji, w którą zaangażowane zostały aż cztery wielkie media, nie było nic innego, jak chęć wyrządzenia możliwie największych szkód wizerunkowych „sowieckiej agenturze”. Gdyby było inaczej, tacy stróże dziennikarskich standardów jak pracownicy Niezależnej, Frondy, Gościa czy Republiki z pewnością skontaktowali by się z nami osobiście, by chociażby poznać nasze stanowisko w opisywanej przez nich „aferze”. Ponieważ tego nie zrobili, mamy wszelkie prawo przypuszczać, że ich celem było nie tyle opisanie incydentu, co wykonanie wyroku na portalu, który zdążyli wcześniej zidentyfikować jako „putinowską tubę”.

Jak było z flagami

Rzeczywiście opublikowaliśmy materiał, z którego wynikało, że Wyższa Szkoła Oficerska we Wrocławiu została przyozdobiona flagami Ukrainy oraz czerwono-czarnymi flagami UPA. Materiał wydawał się solidny. Dysponowaliśmy fotografiami i relacją osoby, która wykłócała się o zawieszone flagi z ochroniarzami pilnującymi budynku (którzy mieli jej potwierdzić, że to właśnie flagi UPA wisiały na budynku WSO). Po 40 minutach zorientowaliśmy się, że popełniliśmy fatalny błąd. Materiał został usunięty, a my zamieściliśmy oficjalne przeprosiny, kierując je zarówno pod adresem samych żołnierzy, jak i naszych użytkowników. Fakt, że miało miejsce dementi i przeprosiny, nie jest jednak w stanie skłonić Wildsteina do odmówienia sobie tej niesamowitej frajdy, jaką musi dawać mu kopanie leżącego nieprzyjaciela.

Miarą absurdu, w jaki popadł młody Wildstein jest fakt, że domaga się od nas usprawiedliwienia publikacji takich materiałów, jak wywiad z ambasadorem Jerzym Kozakiewiczem (jego zdaniem, za mało napastliwy), albo tekst Jana Kota, który miał nieszczęście napisać coś niepochlebnego o największej partii opozycyjnej, i to w kontekście jej stosunku do Majdanu. Manipulacją był także fakt, że tekst został opublikowany w dniu, w którym w Kijowie ginęli ludzie. Inną naszą „oczywistą manipulacją” było podanie krótkiej, według naszej najlepszej wiedzy prawdziwej, informacji o tym, że kilka żydowskich organizacji z Ukrainy zwróciło się do rządu Izraela z żądaniem ochrony w związku z rewolucją na Ukrainie. Widocznie była to jedna z tych informacji, o których nie trzeba głośno mówić. Pamiętajmy jednak, że Wildstein nikogo nie chce cenzurować, on chce jedynie (dla dobra debaty) wyznaczać co można, a czego nie można pisać. Gdy już mu się podporządkujemy, wówczas zasiądzie z nami do „uczciwej” dyskusji o Majdanie, „bez kłamstw i manipulacji”.

Jak było z wybuchem

Należy się także odnieść do „największego chamstwa”, do jakiego, zdaniem Wildsteina, posunął się nasz portal. Chodzi mianowicie o ilustrację towarzyszącą notce o tajemniczym wybuchu „paczki z lekami”, do jakiego doszło na Majdanie. Materiał opatrzyliśmy zdjęciem sztabu Majdanu z wiszącym na jego froncie wielkim zdjęciem Bandery. Fotografia została przez nas usunięta nie dlatego, że Wildstein zaczął nas oskarżać o najpodlejsze instynkty i intencje, ale wyłącznie dlatego, że, jak twierdził, do wybuchu doszło w zupełnie innym miejscu. Nie mając możliwości weryfikacji jego twierdzeń, asekuracyjnie założyliśmy, że akurat w tym wypadku może mówić prawdę.

Warto dodać, że przy okazji zarzucania nam „największego chamstwa” Wildstein był zmuszony posłużyć się sporą ilością przekłamań. By uwypuklić nasz brak zdolności honorowych, dziennikarz Niezależnej sprzedaje czytelnikom „głodne kawałki” o tym, że do wybuchu doszło w sektorze szpitalnym „gdzie żadnych flag ani portretów Bandery nie było”, o tym, że ofiarami wybuchu stali się cywilni lekarze-wolontariusze „nie mający nic wspólnego z Banderą”. Wszystko to służy Wildsteinowi w jednym celu – przedstawieniu kontrastu pomiędzy pełnymi dobrej woli „zwykłymi ludźmi” a zdeprawowanymi, wręcz nieludzkimi redaktorami portalu Kresy.pl. Tymczasem rzeczywistość nie wydaje się aż tak komiksowa, jak ją próbuje naszkicować Wildstein. Do wybuchu doszło nie w „sektorze szpitalnym”, nie w żadnej „cywilnej części Majdanu”, ale na piątym piętrze budynku Profspiłek w całości zajętym przez „Prawy Sektor”. Przynajmniej jedna z dwóch ofiar wybuchu (ta, o której wspomina Wildstein) była członkiem „Prawego Sektora”, a nie żadnym „wolontariuszem, który nie walczy, ale po prostu usiłuje pomagać ludziom”. Żaden z nich, w każdym razie, nie mógł być lekarzem, jak to napisał Wildstein, chociażby ze względu na ich wiek (15 i 21 lat). Jest także bardzo mało prawdopodobne, by którykolwiek z nich był wolontariuszem służby medycznej (nie potwierdzają tego żadne źródła Majdanu). Bez względu jednak na wszystkie te okoliczności, sugerowanie nam, że czyjaś urwana dłoń czy wybite oko wywołują w nas satysfakcję, pozostaje faktem, którego nie potrafimy nawet skomentować.

Czytając tekst Wildsteina, można odnieść wrażenie, że powstał on głównie po to, by mogły się w nim znaleźć takie frazy jak: „manipulacje portalu miały na celu przedstawić rewolucję Majdanu jako skrajnie antypolską” albo „w swoim dążeniu do przedstawienia Majdanu jako zbiorowiska istnych potworów czytelnik miał czasem wrażenie, że portal ten jest w stanie zrobić wszystko”. Wildstein bez skrępowania opowiada bzdury na nasz temat. Niesłychanie łatwo przychodzi mu rzucanie w nas błotem. Wie, że będziemy potrzebować długich lat, by się oczyścić, dlatego po goebbelsowsku powtarza swoje piętrowe kłamstwa, pieczołowicie konstruując nasz wizerunek wszędzie tam, gdzie go wpuszczą – a przecież z takim nazwiskiem wpuszczą go wszędzie. W przeciwieństwie do nas Wildstein jest doskonale „osieciowany” w „Salonie B”. O sile jego oddziaływania decyduje jego pozycja w towarzystwie, a to właśnie mechanizmy dworsko-towarzysko-koteryjne rządzą polskim życiem publicznym.

Tekst Wildsteina jest paradoksalnie doskonałą ilustracją procesów opisanych przeze mnie w poprzednim artykule. Jest dowodem na to, że na polskiej prawicy nie ma miejsca na swobodną dyskusję o polityce wschodniej. Obowiązuje tu rygorystycznie przestrzegana polityczna poprawność. Oczywiście, nie każdego dotyczy ona w równym stopniu. Nikt nie odważy się zaatakować w taki sam sposób Rafała Ziemkiewicza czy Pawła Lisickiego, choć znajdą się już szaleńcy potrafiący napisać, że ks. Isakowicz „ma krew na rękach”.

Zdecydowanie najłatwiej jest jednak zaatakować osoby szerzej nieznane – w dodatku ludzi spoza towarzyskiego kręgu. Taka sytuacja ośmiela do ataków, bo pozwala liczyć na bezkarność, dlatego w tym przypadku odpowiedzią na jakiekolwiek odstępstwo od „mądrości etapu” będzie zawsze dziennikarskie pałkarstwo i bezwzględne zaganianie do szeregu. Wildstein, mimo licznych deklaracji, nie ma zamiaru dyskutować, nie interesuje go, co mamy do powiedzenia. Woli wyliczać nam nasze potknięcia, przeplatając je gęsto wyssanymi z palca pomówieniami. Po co odnosić się do kłopotliwych zarzutów adwersarza, skoro można przypomnieć mu, że jest łysym, garbatym i zezowatym kuternogą, w dodatku karłem, a jeśli to za mało, wyprowadzić stąd wniosek o jego moralnej deprawacji, przy tym część kłamstw wygłosić wprost, część pozostawić w formie niedopowiedzenia. Tak jest zdecydowanie łatwiej. Po co dyskutować, skoro można niszczyć.

Tomasz Kwaśnicki

Artykuł ukazał się na stronie DoRzeczy.pl

14 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jkm_ci
    jkm_ci :

    Poniższy tekst polecam do wykorzystania przez Redakcję portalu w ewentualnej dyskusji z P Wildstejnem . Jedynie dziwić może fakr że człowiek którego nacja została w tak nieludzki sposób zlikwidowana na Kresach jest tak oczadziały ,,demokracją” Majdanu ….. Po cóż tym krypto-nazistom poparcie społeczne, gdy bez wyborów, w drodze nie opartego na konstytucji przewrotu, zdobyli ponad 33 % w ukraińskim

    Jak powiedział w Krakowie profesor Andrzej Zięba, każdy kolejny Majdan, każdy kolejne zawirowanie na Ukrainie wzmacnia neo-banderowskie i neo-nazistowskie siły na Ukrainie.

    Media nie biją na alarm, media prowadzą kampanie dezinformacji, i to jest główny temat tekstu profesora z Kanady.

    http://www.globalresearch.ca/the-medias-disinformation-campaign-on-ukraine-there-are-no-neo-nazis-in-the-interim-government/5376530

    Dezinformacyjna kampania medialna na Ukrainie: “Nie ma neonazistów w rządzie tymczasowym”

    Profesor John Ryan

    Global Research, 3 kwietnia 2014 r.

    Neo-nazistowskie ugrupowania na Ukrainie

    Od obalenia rządu Janukowycza na Ukrainie w końcu lutego 2014 r. media głównego nurtu masowo próbowały wybielić charakter obecnego rządu ukraińskiego. Zjawisko tego rodzaju pojawiło się nawet w niektórych postępowych publikacjach i stronach internetowych, np. w niedawnej dwuczęściowej serii w Rabble.ca.

    Natychmiast po tym, jak ten rząd zaczął istnieć, New York Times zaprezentował go jako element nowej fali demokracji, i ta publikacja następnie narzuciła tonację, sposób relacjonowania, dla pozostałych mediów na Zachodzie. Choć tu i tam czasami ukazała się wzmianka, że Swoboda, członek koalicji rządowej, „kiedyś miała jakieś quasi-faszystowskie skłonności”, to jest to już odległa przeszłość. Wszystko inne na temat Swobody i paramilitarnej organizacji Prawy Sektor było skutecznie zamiatane pod dywan (w Orwellowską [czarną] dziurę pamięci).

    Nie można powiedzieć, że nikt w Internecie nie skomentował prawdziwej natury Swobody. Trzeba przyznać, że wielu znakomitych fachowych obserwatorów nie miało żadnego problemu ze sprecyzowaniem, że Swoboda ma solidne neo-nazistowskie faszystowskie fundamenty, a nie tylko “skłonności” w stosunku do tego typu przekonań. Na przykład, można było zapoznać się z poglądami Maxa Blumenthala, profesora Stephena F. Cohena, profesora Francisa Boyle’a, prof, dr Michela Chossudovskiego, Inny Rogatchi, Davida Speedie’ego, dr Paula Craiga Robertsa, Olega Shynkarenki, Andrew Foxalla i Orena Kesslera.

    Zamiast po prostu udawać niewiedzę na temat głębi faszystowsko-rasistowskich przekonań u członków Swoboda, główne media mogły przynajmniej wspomnieć, że Parlament Europejski zrobił niezwykły krok w grudniu 2012 roku podejmujac uchwałę, w której wyraził zaniepokojenie nie akceptowalnym charakterem Swobody. Rezolucja Parlamentu Europejskiego nr 8 stanowi co następuje:

    [Parlament Europejski] “wyraża zaniepokojenie rosnącymi nastrojami nacjonalistycznymi na Ukrainie, wyrażającymi się w poparciu dla partii Swoboda, która, w efekcie, jest jedną z dwóch nowych partii wchodzących do Rady Werchownej; przywoływanie rasistowskich, antysemickich i ksenofobicznych poglądów pozostaje w sprzeczności z podstawowymi wartościami i zasadami Unii Europejskiej i dlatego apeluje do partii pro-demokratycznych w Radzie Werchownej o nie wiązanie się, wspieranie lub wchodzenie w koalicje z tą partią.”

    Swoboda została założona w 1991 roku jako Socjal-Narodowa Partia Ukrainy – jej nazwa niewątpliwie celowo nawiązywała do narodowo-socjalistycznej partii Adolfa Hitlera i wykorzystywała logo nazistowskie Wolfsangel, które bardzo przypomina swastykę. W 2004 roku, wraz z zaistnieniem OłehaTiahnyboka jako lidera, partia zmieniła nazwę na Swoboda, aby nieco złagodzić swój wizerunek, zachowując jednak neonazistowski rdzeń. Również w celu złagodzenia wizerunku zmieniono nazistowskie logo na stylizowane trzy palce podniesione w geście pozdrowienia.

    Od samego początku jako Socjal-Narodowej Partii, Swoboda stawiała na wzór Stepana Banderę, nazistowskiego kolaboranta, który był członkiem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i organizował [błąd profesora, to OUN Melnyka robiła] ukraińską galicyjska Dywizję Waffen SS – z pierwszych 82 000 ukraińskich ochotników naziści przeszkolili do walki tylko 13 000. Dywizja została następnie wysłana do walki z rosyjską i ukraińską armią sowiecką, ale jednostka ta została zdziesiątkowana w 1944 r. w bitwie pod Brodami, ocalało tylko 3000 żołnierzy, którzy stanowili zalążek kolejnej odbudowanej dywizji SS, później stając się rdzeniem Ukraińskie Powstańczej Armii (UPA). [to nie jest zupełnie ścisłe, do UPA trafiło wielu byłych esesmanów z SS “Galizien”, ale byli to rozbitkowie z bitwy pod Brodami lub dezerterzy].

    Oprócz walki z armią sowiecką, siły Bandery wspierały nazistów, chętnie zabijając dziesiątki tysięcy Polaków i Żydów, i biorąc aktywny udział w masakrze w Babim Jarze i w ogóle w Holokauście. Chociaż Bandera miał jakieś nieporozumienia z nazistami i został czasowo uwięziony, on i jego zwolennicy nigdy nie wyrazili dezaprobaty dla nazistowskiej polityki żydowskiej na Ukrainie, która ostatecznie spowodowała śmierć ponad 1,5 mln ukraińskich Żydów.

    Urojona idea Bandery polegała na tym, że jeśli Ukraińcy będą pomagali nazistom w walce z wojskami radzieckimi i jeśli naziści wygrają wojnę i podbiją ZSRR, Banderze jakoś uda się utworzyć „wolną Ukrainę”, niezależną od reżimu nazistowskiego. To było całkowite złudzenie, które nie uwzględniało Lebensraumu jako celu Hitlera i faktu, że naziści uważali wszystkich Słowian za podludzi (untermenschen).

    Mimo tych faktów, obecny lider Swobody Ołeh Tiahnybok pozostaje całkowicie nieskruszony. W 2004 roku, w przemówieniu na grobie – miejscu pochówku dowódcy UPA, wezwał Ukraińców do walki z „mafią moskalsko-żydowską” i wychwalał Organizację Ukraińskich Nacjonalistów z okresu II wojny światowej za walkę z „Moskalami, Niemcami, Żydami i innymi szumowinami [swołoczą], którzy chcieli zabrać nasze ukraińskie państwo”. Zastępca Tiahnyboka, Jurij Mychalczyszyn, ideolog Swobody, założył think tank [zespół doradczy] o nazwie Centrum Badań Politycznych Josepha Goebbelsa. On również przetłumaczył i opublikował artykuły „klasyków” reżimu Hitlera i nazwał Holokaust „świetlanym okresem” w historii Europy.

    Jest godne uwagi, co odróżnia Niemcy od nacjonalistów Bandery na Ukrainie – jest to fakt, że Niemcy wzięły na siebie odpowiedzialność za popełnione okrutne zbrodnie. Porównajmy to do Lwowa, na Ukrainie, w którym żyjący jeszcze członkowie galicyjskiej Dywizji SS z okresu II wojny światowej, ochotnicy-uczestnicy ludobójstwa, nadal paradują w święta, prezentując medale nadane im przez niemiecką III Rzeszę. W lipcu 2013 roku partia Swoboda zorganizowała marsz z okazji 70. rocznicy powstania 14th Waffen SS Division. Także 1 stycznia 2014 r. dla uczczenia 105. rocznicy urodzin Bandery, około 15 000 zwolenników Swobody maszerowało ulicami Kijów, niektórzy mieli na sobie nazistowskie mundury wojskowe Waffen SS.

    To właśnie z powodu tych niepodważalnych faktów Parlament Europejski zrobił niezwykły krok w kierunku rezolucji wyrażającej zaniepokojenie charakterem partii Swoboda. Niedawno amerykańskie czasopismo głównego nurtu, Foreign Policy, stwierdziło:

    “Niewygodna prawda jest taka, że znaczna część obecnych władz w Kijowie – i protestujących, którzy wynieśli obecny rząd do władzy – to w rzeczywistości faszyści… Lider partii OłehTiahnybok [wypowiedź zarejestrowana na wideo] narzekał, że jego kraj jest kontrolowany przez „mafię moskalsko-żydowską”, a jego zastępca wyśmiewał urodzoną na Ukrainie gwiazdę filmową Milę Kunis jako „brudną Żydówkę”. W oczach Swobody geje są zboczeńcami, a czarnoskórzy nie nadają się do reprezentowania narodu [ukraińskiego] na Eurowizji, bo widzowie będą myśleli, że Ukraina jest „gdzieś za Ugandą”. Jurij Syrotiuk, przemawiając w imieniu partii Swoboda, wypowiedział następne komentarze o charakterze rasistowskim: „Miliony ludzi, którzy będą to oglądać, zobaczą, że Ukraina jest reprezentowana przez osobę, która nie należy do naszej rasy.”

    Nie tylko media głównego nurtu popełniają błędy odnośnie podstawowych faszystowskich przekonań Swobody, najczęściej i najpowszechniej tuszując je bez zająknięcia przez wskazywanie, że partie prawicowe istnieją także w kilku krajach europejskich, więc to nie jest żaden wielki problem. Mówiąc to starannie unikają ujawniania faktów, że we wszystkich tych krajach partie prawicowe są całkowicie wykluczone z udziału w rządzeniu, z czym mamy do czynienia teraz na Ukrainie. Po raz pierwszy od czasów nazistowskich, zasadniczo faszystowski ruch został wprowadzony do rządu europejskiego państwa i posiada kluczowe stanowiska w jego władzach. Co ciekawe, do tej pory Parlament Europejski nawet nie pisnął na ten temat, a tak niedawno (jak cytowano powyżej) wzywał ukraińską Radę Najwyższą „do nie wiązania się, wspierania lub wchodzenia w koalicje z tą partią”.

    Dmytro Jarosz (w centrum), lider Prawego Sektora

    Chociaż wielu w mediach odrzuca problem Prawego Sektora jako zjawisko nieistotne, to formacja ta została utworzona w 2013 roku jako organizacja obejmująca kilka grup paramilitarnych, w tym Ukraińskie Zgromadzenie Narodowe-Ukraińska Samoobrona (UNA-UNSO), którego członkowie noszą mundury wzorowane na hitlerowskiej Waffen-SS i od lat walczą z Rosją, w tym w Czeczenii.

    Jak okazało się w dniu 22 marca 2014 r., wszystkie te poszczególne grupy połączyły się w jedną organizację Prawy Sektor i ogłosiły się oficjalnie partią polityczną, z Dmytro Jaroszem jako ich kandydatem na prezydenta w nadchodzących wyborach. Tymczasem Rosja wpisała nazwisko Jarosza na międzynarodową listę ściganych przestępców i oskarżyła go o podżeganie do terroryzmu po tym, gdy namawiał czeczeńskiego przywódcę terrorystów Doku Umarowa do ataków na Rosję z powodu konfliktu ukraińskiego. Jarosz zagroził również zniszczeniem rosyjskich rurociągów na terytorium Ukrainy.

    Starając się pomniejszać znaczenie i rolę Swobody oraz Prawego Sektora media zazwyczaj podkreślają, że Swoboda ma tylko 8 procent miejsc w Radzie Najwyższej i że Prawy Sektor nie ma żadnych reprezentantów w parlamencie, sprawiając wrażenie, (czytelnikom tak może się wydawać), że partie te mają niewielkie znaczenie i ich wpływ jest minimalny. Zaskakujący jest fakt, że nie ujawniono, iż Swoboda ma siedmiu przedstawicieli w 21-osobowym gabinecie rządowym, tak więc jej członkowie stanowią jedną trzecią gabinetu – zajmują wszystkie najbardziej kluczowe i wpływowe stanowiska. Co więcej, Prawy Sektor również odgrywa pewną rolę w rządzie; jego lider Dmytro Jarosz jest odpowiedzialny za policję jako zastępca sekretarza w resorcie Ministra Bezpieczeństwa Narodowego.

    Skoro tak, tym dwóm partiom neo-nazistowskim powierzono kluczowe stanowiska, które przyznają im de facto kontrolę nad siłami zbrojnymi, policją i [Radą] Bezpieczeństwa Narodowego. Z pewnością ta informacja jest niezwykle ważna – ale praktycznie nigdy nie wspomina się o tym w mediach. Dlaczego tak się postępuje? Zasadniczo tego typu relacjonowanie tworzy bardzo korzystny propagandowy wizerunek rządu tymczasowego. W rzeczywistości, stawiając na pierwszym miejscu propagandę, to, o czym się nie mówi, jest często tak samo ważne jak to, co zostało powiedziane. Jest to co najmniej szkodliwa dezinformacja.

    Ponieważ kwestia roli Swobody w rządzie Ukrainy jest tak fundamentalnie ważna, rzućmy okiem na skład personalny gabinetu.

    Oleksandr Sycz – wicepremier, poseł Swobody, naczelny ideolog partii, niezwykle aktywny działacz anty-aborcyjny.

    IhorTeniuch – Minister Obrony Narodowej, członek rady politycznej Swobody, a wcześniej dowódca marynarki wojennej Ukrainy, ale został odwołany ze stanowiska, kiedy próbował pomóc Gruzji po jej ataku wojskowym na Osetię Południową, ten atak został szybko odparty przez Rosję.

    Andrij Parubij – Sekretarz Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Narodowej (RNBOU), współzałożyciel Partii Socjal-Narodowej Ukrainy (Swoboda). Jest to kluczowe stanowisko, które nadzoruje Ministerstwo Obrony, siły zbrojne, egzekwowanie prawa, narodowe bezpieczeństwo [SBU] i wywiad. RNBOU jest centralnym organem decyzyjnym. Mimo, że formalnie jest kierowany przez prezydenta, jest prowadzony przez Sekretariat i zatrudnia 180 osób, w tym obronę, wywiad i ekspertów ds. bezpieczeństwa narodowego. Parubij był naczelnym „komendantem” sił Majdanu, Prawego Sektora i dowodził zamaskowanymi uzbrojonymi mężczyznami, którzy walczyli z policją.

    Ołeh Machnicki – Prokurator Generalny, członek parlamentu z partii Swoboda. Dzięki tej nominacji Swoboda będzie kontrolować procesy sądowe.

    Ihor Szwaika – Minister Rolnictwa, oligarcha – wielki posiadacz ziemski i członek Swobody. Jest jednym z najbogatszych ludzi w kraju, jego ogromne inwestycje w rolnictwie wydają się wskazywać na pewien konflikt interesów.

    Andrij Mochnyk – Minister Ekologii, wiceprzewodniczący partii Swoboda i członek jej Rady Politycznej, były reprezentant Swobody w relacjach z innymi europejskimi partiami faszystowskimi.

    Serhij Kwit – Minister Edukacji, wiodący członek Swobody, zauważalne są jego wysiłki zmierzające do gloryfikacji tych, którzy stanowili natchnienie dla faszystów Bandery w czasie II wojnie światowej. [Profesor ma z pewnością na myśli przede wszystkim apologetyczną książkę Kwita o Doncowie]

    Dmytro Jarosz – zastępca szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego, jest odpowiedzialny za policję. Jarosz jest założycielem-przywódcą paramilitarnej formacji „Prawy Sektor”, i wraz z Parubijem kierowali demonstracjami na Majdanie. Przed laty Jarosz walczył ramię w ramię z czeczeńskimi islamistami, i dumnie twierdzi, że osobiście zabił wielu żołnierzy rosyjskich.

    Tak więc chociaż Swoboda ma tylko 8 procent miejsc w ukraińskim parlamencie, to jednak ona, wraz z Prawem Sektorem, objęła więcej niż 33% miejsc w gabinecie rządowym, w tym niektóre z kluczowych stanowisk. Wynika z tego, że posiada zupełnie nieproporcjonalną część władzy, a problem jest tym większy, że Swoboda nie ma żadnego reprezentanta w parlamencie wybranego z całej południowo-wschodniej części Ukrainy, którą zamieszkuje więcej niż połowa ludności tego kraju.

    Kolejnym problemem jest to, że, jak się wydaje, tylko niewielu, jeśli ktokolwiek, reprezentuje w gabinecie rządowym południowo-wschodnią Ukrainę. Skoro tak, ponad połowa ludności kraju ma niewielką lub żadną reprezentację w rządzie tymczasowym, więc tylko na tej podstawie [można stwierdzić], że nie ma on legitymacji do sprawowania władzy.

    Wskazówką mówiącą, jak ten inspirowany przez faszystów rząd będzie funkcjonował, jest fakt, że dzień po dojściu do władzy jego pierwszym działaniem było przekazanie do Rady Werchownej projektu ustawy o uchyleniu bardzo tolerancyjnej wielokulturowej ustawy o językach używanych na Ukrainie. W efekcie nowy projekt ustawy zakazywał używania języków rosyjskiego, węgierskiego, mołdawskiego i rumuńskiego w jakichkolwiek sprawach załatwianych oficjalnie w urzędach. Ustawa zawiera również przepis o zakazie używania języka rosyjskiego we wszystkich mediach na Ukrainie. Zaraz potem Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą nowy reżim Ukrainy do przestrzegania praw obywatelskich (i języków) mniejszości narodowych. [Dopiero] po tym akcie oburzenia i potępienia tymczasowy prezydent Ołeksandr Turczynow zawetował ustawę i poprosił o jej ponowne napisanie, aby była bardziej akceptowalna.

    Ale szkoda już została wyrządzona, i ta inspirowana przez podłość akcja zaalarmowała wszystkie grupy mniejszości narodowych, czego się mają spodziewać [co je czeka] w przyszłości, zwłaszcza, że niektórzy członkowie Swobody zagrozili wprowadzeniem zakazu używania języka rosyjskiego, a nawet całkowitym pozbawieniem obywatelstwa ukraińskiego rosyjskiego-języcznych mieszkańców Ukrainy. Co więcej, został wniesiony następny projekt ustawy, uchylającej prawo, które zabraniało „zaprzeczania lub usprawiedliwiania zbrodni faszyzmu”. Wszystko to z pewnością oznaczało możliwość dyskryminacji grup mniejszości narodowych w przyszłości.

    Aby umieścić ten problem w perspektywie zrozumiałej dla Kanadyjczyków, wyobraźmy sobie, co by było, gdyby nowo utworzony rząd w Ottawie nagle zakazał używania języka francuskiego jako języka urzędowego w Kanadzie. Jak długo trzeba by czekać w Quebecu na pojawienie się wezwań do przeprowadzenia referendum, a następnie przystąpienia tej prowincji do secesji z Kanady? W rzeczywistości to jest dokładnie to, co wydarzyło się na Krymie, gdzie większość ludzi mówi w języku rosyjskim. Oni wezwali do referendum i 16 marca, przy frekwencji powyżej 80 procent, 97 procent uczestników zagłosowało za oderwaniem się od Ukrainy. Ponieważ etniczni Rosjanie stanowią tylko 58 procent populacji, oznacza to, że większość Ukraińców i Tatarów na Krymie głosowała również za secesją, oderwaniem się od Ukrainy.

    Na Ukrainie ok. 8,3 mln osób, prawie jedna piąta populacji, zapisała się w ostatnim spisie ludności kraju jako etniczni Rosjanie. Jednak rosyjski język jest używany przez co najmniej jedną czwartą ludności, a może nawet przez 40 procent. Rosyjsko-języczni są szczególnie skoncentrowani w południowej i wschodniej części Ukrainy. Udnosząc się do częstości występowania języka rosyjskiego, dr Vitaly Chernetsky, profesor języków słowiańskich na Uniwersytecie w Kansas, zauważył, że jeśli spojrzy się na średnią ilość gazet w ukraińskim kiosku, można stwierdzić, że około 90 procent publikacji jest w języku rosyjskim, nawet w tych rejonach kraju, w których większość mieszkańców mówi w języku ukraińskim.

    “Język rosyjski dominuje również w radiu”, powiedział. “Jedynym segmentem mediów, gdzie dominuje język ukraiński, są kanały telewizyjne na poziomie krajowym.” Dlatego też ten nowy rząd wprowadza drastyczne ograniczenia dla rosyjskich mediów, a walka z językiem jest fanatycznym i dziwnym sposobem działania.

    Wracając do tego, jak ten nowy rząd został utworzony, niezmiennie odnosi się wrażenie, że nie było podstaw prawnych do przekazania mu władzy pod koniec lutego. Zazwyczaj podkreśla się, że Wiktor Janukowycz został odwołany jednogłośnie, 328 głosów za, nikt nie głosował przeciwko odwołaniu, co oznacza 73 % członków ukraińskiej Rady Werchownej. Co jest rzadko ujawniane, konstytucja Ukrainy stanowi, że do legalnego odwołania prezydenta ze stanowiska wymagane jest 75 % głosów członków Rady Najwyższej. Biorąc to pod uwagę, chociaż Janukowycz został usunięty z urzędu, zostało to zrobione z naruszeniem konstytucji Ukrainy, i jako takie nie było to usunięcie legalne – to był wyraźnie i po prostu zamach stanu. Ponadto, głosowanie było poprzedzone czymś w rodzaju zamieszek, wznieconymi w Radzie Najwyższej przez inwazję uzbrojonych protestujących z Prawego Sektora. To z tego powodu ponad jedna czwarta członków Rady Najwyższej uciekła w obawie o własne życie – stąd nie wystarczająca liczba głosów do przegłosowania impeachmentu.

    Sprawą, która rzadko jest wspominana, jest porozumienie z 21 lutego, zawarte przy pośrednictwie Niemiec, Francji i Polski, pomiędzy rządem Janukowycza i protestującymi, dla zakończenia długotrwałej, trwającej trzy miesięce konfrontacji. Umowa została podpisana przez prezydenta Janukowycza i trzech przywódców partii opozycyjnych, Arsenija Jaceniuka, Witalija Kłyczkę i Ołeha Tiahnyboka. Umowa wzywała do przedterminowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich, powrót konstytucji z 2004 r. i utworzeniu tymczasowego rządu jedności narodowej. Gdyby wybory odbyły się wcześnie [szybko], to było pewne, że rząd Janukowycza zostałby obalony.

    Gdy umowa została ogłoszona protestującym na Majdanie, przywódcy zbrojnej paramilitarnej formacji Prawy Sektora natychmiast odrzucili pokojowe rozwiązanie, i byli zdecydowani kontynuować swój zbrojny protest. Pomimo tego, nieudolny Janukowycz, nie da się wytłumaczyć dlaczego, nakazał policji odstąpić od strzeżenia parlamentu i budynków rządowych, a sam poleciał na wcześniej umówione spotkanie w Charkowie. W ten sposób porozumienie kompromisowe zawarte dla pokojowego rozwiązania nie trwało nawet jednego dnia – 22 lutego zbrojne tłumy Prawego Sektora szturmowały budynki rządowe i dokonały zamachu stanu w parlamencie. A reszta to już historia, jak to mówią.

    O dziwo, nie było żadnych protestów ze strony rządów Niemiec, Francji i Polski w imieniu swoich emisariuszy, którzy zorganizowali pokojowe przekazanie władzy na Ukrainie.

    Zamiast tego, żeby oczywisty zamachu stanu nigdy nie został uznany i zaakceptowany, rząd będący efektem zamachu został uznany jako legalny, a wejście elementów faszystowskich do rządu europejskiego kraju po raz pierwszy, odkąd Hitler opuścił scenę historii, widocznie nie jest powodem do alarmu.

    Tyle, jeśli chodzi o ostrzeżenia ze strony Parlamentu Europejskiego przed “wiązaniem się, wspieraniem lub wchodzeniem w koalicje z tą partią” (Swobodą). I wydaje się, że nawet Prawy Sektor… jest całkiem w porządku.

    Prawdę mówiąc, wielu [dziennikarzy] w mediach wyśmiewa pomysł, że USA odegrały jakąkolwiek rolę w wzniecaniu demonstracji, które doprowadziły do obalenia skorumpowanego, ale jednak legalnie wybranego rządu. Diana Johnstone w niedawnym artykule stwierdziła:

    “Podsekretarz Stanu USA ds. Europy i Eurazji, Victoria Nuland, otwarcie chwaliła się, że Stany Zjednoczone wydały pięć miliardów dolarów, aby uzyskać wpływy na Ukrainie – w rzeczywistości, w celu odciągnięcia Ukrainy od Rosji i włączenia jej do sojuszu wojskowego z USA.”

    W rzeczywistosci media głównego nurtu nie były tak skuteczne, jak to ująła p. Johnstone:

    “większość opinii publicznej wydaje się nie akceptować poglądu, że czarnym charakterem tej opowieści jest prezydent Rosji, który jest oskarżany o udział w sprowokowanej agresji na Krymie – nawet pomimo faktu, że był odpowiedzialny za jedną z najbardziej rażących prowokacji w historii.”

    W czasie rozpadu ZSRR USA zapewniły Gorbaczowa, że pakt NATO nigdy nie rozszerzy się na którekolwiek z państw buforowych graniczących z Rosją. Ta obietnica została naruszona niemal natychmiast, i NATO rozbudowało się na wszystkie te graniczne kraje, jak dotąd z wyjątkiem Ukrainy.

    Byłoby skrajną naiwnością zakładać, że pomarańczowa rewolucja z 2004 roku i ostani gambit USA kierowany przez Victorię Nuland nie miały na celu wprowadzenia Ukrainy, w tym głównej rosyjskiej bazy morskiej w Sewastopolu, w orbitę wpływów NATO. Dzieje się tak pomimo faktu, że badania opinii publicznej na Ukrainie jako całości pokazują, że około 70 % populacji jest przeciwna przystąpieniu do NATO. Funkcją strategiczną umieszczenia rakiet na Ukrainie byłoby zapewnienie Stanom Zjednoczonym przewagi w hipotetycznym jądrowym konflikcie z Rosją. Putin nie jest głupcem i dlatego skorzystał ze zdecydowanego pragnienia ludności Krymu do oderwania się od Ukrainy.

    Kwestia zabójstw dokonywanych przez strzelców wyborowych na Majdanie została zbagatelizowana przez media – z wyjątkiem kanału telewizyjnego Guardianand RT, początkowo nie było żadnej wzmianki o przechwyconej rozmowie telefonicznej między ministrem spraw zagranicznych Estonii i szefową spraw zagranicznych Unii Europejskiej.

    Estoński minister spraw zagranicznych relacjonował, że został poinformowany, że snajperzy odpowiedzialni za zabijanie policjantów i cywilów w Kijowie w ubiegłym miesiącu byli prowokatorami ruchu protestu, a nie zwolennikami ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza. Jest to niezwykle ważna informacja, ale jakoś tak została zignorowana przez wszystkie media amerykańskie. Dopiero po apelu Rosji do Unii Europejskiej o zbadanie, kto był odpowiedzialny za zabójstwa (zarówno policjantów i protestujących), nowy ukraiński rząd zrobił pierwszy krok w kierunku rozpoczęcia śledztwa. Do tej pory nie wykazano niczego, z wyjątkiem pierwotnego założenia, że [zabójstwa] zostały zlecone przez Janukowycza, uzupełnionego o najnowszą sugestią, że było to dzieło agentów rosyjskich.

    W tej sprawie rodzi się pytanie: cui bono? Do zabójstw doszło 21 lutego, tego samego dnia, w którym europejscy wysłannicy starali się wypracować pokojowe rozwiązanie trwającego od trzech miesięcy protestu. Dlaczego Janukowycz lub Rosja chcieliby storpedować możliwość pokojowego rozwiązania? Z drugiej strony, ostatnią rzeczą, której chciałoby twarde jądro w znacznym stopniu uzbrojonego faszystowskiego paramilitarnego tłumu z Prawego Sektora było pokojowe rozwiązanie – ono ciągle domagało się obalenia rządu. Co więcej, były to osoby, które wymachiwały karabinami szturmowymi i które zajęły i kontrolowały większość wysokich budynków otaczających plac – budynki z których padły strzały. Jak to było możliwe, że policjanci Janukowycza lub agenci rosyjscy, uzbrojeni w karabiny szturmowe, przeszli nie zauważeni przez tłumy demonstrantów i weszli do budynków zajmowanych przez protestujących?

    Zabójstwa popełnione przez snajperów zmieniły całkowicie nastrój ruchu protestu. Jeśli protesty wcześniej był brutalne, po zabójstwach snajperskich przemoc nasiliła się. To było właśnie w tym momencie, w którym liderzy parlamentarni ogłosili rozwścieczonemu tłumowi, że osiągnęli porozumienie z rządem, że będą przedterminowe wybory, i że protest powinien się zakończyć. Przywódcy ci zostali wygwizdani a Dmytro Jarosz, szef Prawego Sektora, zapowiedział kontynuowanie [protestu], dopóki rząd nie zostanie obalony. Następnego dnia, gdy policji już nie było na scenie, uzbrojony tłum przejęł kontrolę nad wszystkimi budynkami rządowymi i parlamentem. A resztę już znamy – legalnie wybrany rząd (bez względu na to, że był skorumpowany) został obalony w drodze zamachu stanu. Ale słowo “zamach stanu” jest verboten w naszych mediach, z jedynym wyjątkiem RT, który jest gotów nazywać rzeczy po imieniu.

    Co do dochodzenia w sprawie zabójstw dokonanych przez snajperów, jak na ironię, Dmytro Jarosz, lider i założyciel Prawego Sektora, jest wiceministrem… odpowiedzialnym za policję! Andrij Parubij był oficjalnym “komendantem” sił Prawego Sektora i osobą odpowiedzialną za wszystkie okupowane [przez protestujących] wysokie budynki otaczające Majdan… ale on jest teraz szefem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Porządku Publicznego. Ależ to oczywiste, że nie będzie szczegółowego dochodzenia w sprawie zabójstw snajperskich…

    Wraz z całą Ukrainą, rządzoną teraz przez pierwszy rząd w Europie, od czasów Hitlera, z faszystami na wysokich stanowiskach w gabinecie rady ministrów, można się zastanawiać, jak ich obecność wpływa na funkcjonowanie rządu. Już pierwszego dnia, kiedy to rząd “odwołał” Janukowycza (prawnie odwołanie nie jest ważne, ponieważ Rada nie miała odpowiedniego kworum, aby to zrobić), ten film video pokazuje, jak późną nocą wznoszono okrzyki i pokazuje zastraszanie, mające miejsce w parlamencie Ukrainy w tym czasie. Kolejny film video pokazuje maniery i zachowanie tego nowego elementu w działalności rządu. Do nie określonego parlamentu regionalnego [sejmiku samorządowego] przyszedł “ochroniarz” Prawego Sektora z karabinem kałasznikowa i prowadził wykład dla reprezentantów ludnosci obwodu, mówiąc: “Kto chce odebrać mój karabin maszynowy, mój pistolet, moje noże?” Scena została nakręcona i video rozpowszechniło się jak wirus, osiągając ponad 50 000 wejść internetowych w ciągu pierwszych trzech dni.

    Kolejny film Prawego Sektora pokazuje jednego z jego członków, Ołeksandra Muzyczkę, gdy wtargnął do biura prokuratora w obwodzie Równe i zaczął grozić i brutalnie traktować urzędnika, miało to bardzo dużo wspólnego z brunatnymi koszulami Hitlera w innej epoce.

    Znacząca postać w Swobodazie, Muzyczko, publicznie obiecał walczyć “przeciwko Żydom, komunistom i rosyjskiej swołoczy” tak długo, jak żyje. I wreszcie coś równie złowieszczego, w dniu 18 marca kilku członków parlamentu z partii Swoboda, w tym wiceszef komisji Ukrainy do spraw wolności słowa, siłą wtargneli do biura dyrektora Narodowej Kompanii Telewizyjnej Ukrainy i po pobiciu urzędnika zmusili go do ustąpienia ze stanowiska.

    Byli wściekli jak furiaci i nazywali czynem zdradzieckim to, że Narodowa Kompania TV pokazała rosyjskiego prezydenta Putina podpisującego ustawę czyniącą Krym częścią Rosji. W warunkach kanadyjskich oznaczałoby to, że kanadyjscy parlamentarzyści zmuszają prezydenta CBC do dymisji. Zamiast protestować przeciwko takiemu faszystowskiemu zachowaniu, premier Kanady Harper odwiedził niedawno Kijów, oferując pełne poparcie Kanady dla reżimu, w skład którego wchodzą neo-naziści.

    Istnieje wiele innych istotnych kwestii ignorowanych przez media głównego nurtu. Aby umieścić te kwestie w lepszej perspektywy, oto kilka najistotniejszych punktów od Katriny van den Heuvel, redaktora The Nation:

    “Decyzja Janukowycza przełożenia umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską nie była irracjonalna. Byłoby to zmuszanie Ukrainy do podejmowanie decyzji wyboru między Rosją i UE, kategorycznego odrzucenia oferty Putina trójstronnego układu, który pozwoliłby Ukrainie zachować związki z Rosją. Abstrahując od grudniowej oferty Putina ratunku finansowego, Ukraina jest silnie uzależniona gospodarczo od Rosji, która dostarcza i subsydiuje znaczną część dostarczanej energii i jest największym partnerem handlowym Ukrainy. UE i Stanom Zjednoczonym, przy całej ich brawurze, nie chodzi o zastąpienie tego głębokiego związku zachodnią pomocą i handlem… Nawet mając bliższe więzi z Europą, Ukraina nie może sobie pozwolić, aby odwrócić się plecami do swojego ogromnego wschodniego sąsiada. Po pierwsze, Ukraina otrzymuje więcej niż połowę swojego gazu ziemnego z Rosji. UE nie może wiele pomóc, jeśli Moskwa zakręci kurek z gazem, choć jest mało prawdopodobne, aby to zrobiła, ponieważ Rosja przesyła gaz do Europy Zachodniej przez ukraińskie gazociągi. W żadnym wypadku Unia Europejska nie może nagle wchłonąć 15 mld dolarów w żelazie, stali, zbożu i innych produktach, które Ukraina rocznie sprzedaje Rosji, swojemu największymu partnerowi handlowemu. I przy całej anty-moskiewskiej retoryce słyszanej podczas niedawnych protestów, oba kraje łaczą głębokie więzi historyczne i kulturowe.”

    Ważne jest, aby pamiętać, że niektórzy z najpopularniejszych ministrów rządu tymczasowego byli także ministrami w poprzednich rządach i to oni byli współuczestnikami polityki, która stworzyła obecną sytuację ekonomiczną kraju. Przez te wszystkie lata nie udało im się powstrzymać szalejącej korupcji i zwalczyć nieefektywności ekonomicznej. W rzeczywistości Unia Europejska dostarczyła Ukrainie 19,1 mld dolarów w formie dotacji i pożyczek od 1991 roku, a wraz z MFW i innymi formami pomocy wpakowano w Ukrainę w sumie ponad 30 miliardów dolarów.

    I pomimo obecnej antagonistycznej retoryki Ukrainy, kraj ten otrzymał ogromną pomoc od Rosji w postaci zdyskontowanych opłat za gaz naturalny – subsydia w wysokości od 200 miliardów dolarów do 300 miliardów dolarów od 1991 roku. Więc gdzie podziały się te wszystkie pieniędze? “W kieszeniach niezwykle skorumpowanych elit politycznych i oligarchów”, mówi Emily Holland, specjalistka w zakresie polityki energetycznej w Europejskiej Radzie Stosunków Zagranicznych w Berlinie. I pomimo tego całego zamieszania o korupcję ze strony ruchu protestu, nowy, noszący faszystowskie pietno reżim wyznaczył niektórych z najgorszych oligarchów na kluczowe stanowiska państwowe w obwodach [województwach] na wschodniej Ukrainie. Więc jakie są realne perspektywy dla tego w istocie upadłego państwa?

    Efekt ciągłych zawirowań politycznych w kraju jest taki, że Ukraina składa się z dwóch zasadniczo różnych regionów – części wschodniej i części zachodniej. Możliwym rozwiązaniem byłoby utworzenie luźnej konfederacji składającej się z dwóch regionów autonomicznych. Jeden region autonomiczny będzie miał swobodę postępowania, by ekonomicznie związać się z Unią Europejską, podczas gdy drugi – z Rosją. Oprócz innych zwolenników takiego rozsądnego rozwiązania, jak na ironię, ta propozycja została wysunięta przez rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, który w dniu 20 marca powiedział:

    „…reforma konstytucyjna powinna zostać przeprowadzona tak, aby interesy wszystkich obywateli i regionów Ukrainy były przestrzegane. Jest to jedyna podstawa do tworzenia legalnych władz, ustawodawczych i wykonawczych, centralnych i regionalnych… jesteśmy przekonani, że sytuacja w kraju może zostać ustabilizowana tylko przez uczynienie Ukrainy państwem federalnym.”

    A propos, podsumowującym komentarzem na temat tej skomplikowanej materii są słowa Katriny van den Heuvel:

    „Prezydent [Stanów Zjednoczonych] powinien być dobrze poinformowany, aby zbadać, czy Unia Europejska, Rosja i Stany Zjednoczone mogą połączyć siły w celu zachowania jedności terytorialnej Ukrainy; wesprzeć nowe i wolne wybory; oraz pozwolić pozostać Ukrainie być częścią zarówno Unii Europejskiej i unii celnej Rosji, potwierdzając jednocześnie zobowiązanie, że NATO nie będzie rozszerzać się na Ukrainę. Nadszedł czas, aby zmniejszyć napięcia i stworzyć możliwość, nie prężyć retorycznie muskułów i nie podsycać płomieni głupoty.”

    John Ryan, Ph.D., Emerytowany profesor geografii i Senior Scholar, University of Winnipeg. Studiując w ramach swego doktoratu na McGill, Dr Ryan specjalizował się w geografii ekonomicznej i politycznej ZSRR. Potem nauczał na temat ZSRR przez ponad 30 lat na Uniwersytecie w Winnipeg. Może nawiązać z nim kontakt e-mail: [email protected]

    • tutejszym
      tutejszym :

      Powyższy tekst Pana JKM_ci jest fragmentem blogu profesora Johna Ryana z Global Research opublikowanym 3 kwietnia 2014 r. wg. tłumaczenia Wiesława Tokarczuka (\”Kresy nasze Kresy\” – serwis informacyjny o kresach wschodnich ze Lwowa).

  2. mka
    mka :

    Pan Wildstein zamartwia sie o powiązania portalu Kresy.pl z Ruchem Narodowym, a sam pieczołowicie bagatelizuje niezdrowy, banderystyczny nacjonalizm ukrainski. Oczywiście nie mylić polskiej prawicy z nacjonalizmem ukrainskim.
    Jedno jest pewne, ataki Wildsteinów I \”niezależnych\” mediow na Kresy.pl świadczą o prawości I sumienności tych drugich. \”Wasza nienawiśc umacnia naszą Wiarę\”
    Pozdrawiam!

  3. vanderbrook
    vanderbrook :

    Zanim UPA wspeirane przez ludnosc zachodniej Ukrainy zaczelo mordowac Polakow,ukrainscy cywile,ukrainskie SS i ukrainska policja dokonywaly pogromow ludnosci zydowskiej juz w 1941 roku.Sa latwe do znalezienia w internecie fotografie lynczowania Zydow,Zydowek i zydowskich dzieci na ulicach Lwowa (dzis zwanego przez Ukraincow zachodnich Bandersztatem).Tak jak fotografie zameczonych na smierc malutkich polskich dzieci przywiazanych do drzewa drutem kolczastym,dzieci polskich z rozrabanymi glowami i polskich kobiet przepilowanych na sztuki przez ukrainskich upowcow rozszalalych w krwawym amoku,potworne fotografie lynczowanych na ulicach Zydow przez Ukraincow nie znikna z kart historii mimo ukrainskich klamstw,zatajania prawdy i wykretow.Istotnie,dziwic moga wypowiedzi p. Wildsteina w swietle ludobojstwa dokonanego ochotniczo na Zydach przez Ukraincow,tym bardziej ze do wyksztalcenia chlopcow zydowskich podczas przygotowania do Bar Micwa naleza lekcje talmudycznej logiki i umiejetnosc argumentacji pilpul.Nie jest wykluczone,ze p. Wildstein do Bar Micwa nie zostal przygotowany lub zostal przygotowany nienalezycie i dlatego nie widzi sprzecznosci w swej postawie i udokumentowanym uczestnictwie ukrainskich \’heroiw\” w ludobojstwie Zydow i Polakow.Te sama luke w wyksztalceniu wykazuje Jaceniuk,ktoremu zydowskie pochodzenie nie przeszkadza w przymierzu z Jaroszem i innymi antysemitami z Prawego Sektora,uczacymi mlodziez ukrainska hasel jak np \”Bij Zydow,Lachiw i Moskali\”.Takie credo wyglaszal tez publicznie faszystowski bandzior Muzyczko zanim polknal olowiany deser w restauracji Trzy Karasie w Rownem.Uslyszec mozna jego nienawistne wypowiedzi o Zydach na Youtube.Nalezycie wyksztalceni Zydzi reaguja teraz logicznie na faszystowski zamach stanu w Kijowie. Rabinowie Lwowa i Kijowa zaapelowali do zydowskiej ludnosci by opuszczala Ukraine (zachodnia) by uniknac mozliwych pogromow. Pogromy Zydow i Polakow to tradycja UPA,ktora nie zniknela z ideologii Prawego Sektora i Swobody. Stosowania przemocy bronil tez faszysta Tiahnibok w wywiadzie udzielonym polskiemu dziennikarzowi.

  4. tutejszym
    tutejszym :

    Powyższy tekst Pana JKM_ci jest fragmentem blogu profesora Johna Ryana z Global Research opublikowanym 3 kwietnia 2014 r. wg. tłumaczenia Wiesława Tokarczuka (\”Kresy nasze Kresy\” – serwis informacyjny o kresach wschodnich ze Lwowa).

    • jkm_ci
      jkm_ci :

      Brawo Panie Tutejszym widzę że rozwija się Pan twórczo i nawet umie już czytać ze zrozumieniem,Podane z taką ironią przez pana informacje są zawarte w opublikowanym tekście i nie są żadną tajemnicą.

      • tutejszym
        tutejszym :

        Skoro Pan sugerował wykorzystanie materiału, to ja podałem tylko autora tekstu i tłumacza. Powinien Pan podać to na wstępie a potem w cudzysłowu tekst. Ułatwiłem pracę Redakcji. Z tekstu zostałoby tylko jedno Pańskie zdanie, Panie Jumanyga, Hetmański, Mohort1772, Ostoya14, WincentyPol, JKM_ci. A tak można odnieść błędne wrażenie o znacznym Pańskim udziale w zapodanym tekście.

  5. pancerny
    pancerny :

    Droga Redakcjo Kresy.pl nie martwcie się tymi oszczerstwami tak bardzo, choć są nikczemne i plugawe, gdyż macie jedną przewagę nad tymi wszystkimi kmiotkami z łże-prawicy. Poziom merytoryczny portalu w połączeniu z jego specjalizacją kresową nie mają sobie równych. Jak trafiłem na kresy.pl to po kilku dniach czytania aktualności od razu zrozumiałem, że jest to godny uwagi portal. Trzymajcie nadal kurs niezależności i orientacji na polską rację stanu rozumianą mądrze bez ideowego/partyjnego zaczadzenia. P.S. proponuję, aby tę polemikę utrzymywać przez dłuższy czas w widocznym miejscu na stronie głównej. Czołem Waszmościom!;)

  6. o
    o :

    Dla dobra wszystkich, a przede wszystkim Polski, powinno nastapic porozumienie i wzajemne popieranie sie mediow, ktore poprawy sytuacji w Polsce, a takze Polakow poza granicami kraju.
    Dlatego zamiast walczyc miedzy soba i liczyc na oslabienie, badz zniszczenie konkurencji, to w takich sytuacjach jak tutaj opisane, redakcje roznych mediow powinny sie miedzy soba porozumiewac, kontaktowac i zwracac sobie uwage, jesli pojawil sie gdzies jakis blad. Czy nie wystarczy, ze sa tez media spod znaku GW, TVN, itd.?

    • jaroslaus
      jaroslaus :

      niestety w kwestii, którą poruszyłeś nie masz najmniejszej orientacji. Musiałbyś poczytać i zrozumieć jak te \”media\” powstały i kto za nimi stroi. One lansują pewien stały dogmat, tj. że żydokomuna pod postacią Unii Europejskiej jest dla nas i dla Ukraińców dobra, i wszystko co w jakiś sposób wiąże się z tą tezą będą albo popierać albo zwalczać. Tu nie ma miejsca na wolność myślenia tylko na intelektualną niewolę.

  7. adamos1939
    adamos1939 :

    Nie myli się ten, kto nic nie robi – to tak na marginesie uwag oskarżających Portal o rzekomo celową działalność, mającą wprowadzać Czytelników w błąd. Czyni jednak wielką krzywdę ludziom, szczególnie niezorientowanym do końca ten, kto takie pomyłki wykorzystuje w nieuczciwej walce, przyjmujące naczelną zasadę goebbelsowskiej propagandy mówiącą, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą.