Wyrok wykonano

Gdy odzyskał przytomność powiedział, że nazywa się Tadeusz Orliński i pochodzi z Górnego Śląska. Nikt mu w to nie uwierzył, bo znaleziono przy nim dwa pistolety i ryngraf z wizerunkiem Matki Boskiej. Prokuratura od razu wydała nakaz jego aresztowania.

Ważne miejsce w oddziale „Babinicza” zajmowała też praca polityczno-wychowawcza. – Regularnie przyjeżdżali do nas oficerowie, którzy wygłaszali pogadanki dotyczące zarówno bieżącej sytuacji, jak i stosunków polsko-sowieckich itp. – wspomina Wincenty Soliński. – Tłumaczyli nam, o co walczymy i co chcemy osiągnąć. Było to ważne, bo przecież Konspiracyjne Wojsko Polskie różniło się od innych podziemnych antykomunistycznych organizacji. Nasz przywódca, czyli „Warszyc” nie uznawał zwierzchnictwa WiN-u. Uważał, że ma on charakter nielegalnej partii i jako taka, działając w podziemiu nie ma szans na zrealizowanie swej linii politycznej. Uważał, ze KWP jako organizacja zbrojna winna popierać linię polityczną, reprezentowaną przez Polskie Stronnictwo Ludowe. Wielu członków KWP należało zresztą do PSL i wierzyło, że swoją walką przyczyni się do przejęcia władzy w Polsce przez Stanisława Mikołajczyka. Dlatego też oprócz walki zbrojnej prowadziliśmy także działalność propagandową. Kolportowaliśmy wśród miejscowej ludności prasę, wydawana przez KWP. Pamiętam, że tytuły tych gazet brzmiały następująco: „W świetle prawdy”, „Mówi Polska Zakonspirowana” i „Polacy”. Ukazywały się one nieregularnie, ale pozwalały czytelnikowi zorientować się w sytuacji.

Po stronie UB zginął oficer

UB nie pozostawiło oczywiście oddziału „Babinicza” zbyt długo w spokoju. – Gdy biwakowaliśmy w pobliżu jednej z gajówek, zostaliśmy nad ranem zaatakowani przez grupę operacyjną UB i KBW – wspomina Wincenty Soliński. – Grupa ta działała nieporadnie i bez strat udało się nam wyjść z okrążenia. Po stronie UB zginął oficer, zdaje się, że porucznik. Od tej pory zaczęliśmy krążyć po całej okolicy, szybko się przemieszczając, by UB nie mogło nas namierzyć. Robiliśmy rajdy od Wielunia po Częstochowę i Pajęczno. Dokonywaliśmy rekwizycji w spółdzielniach „Samopomocy Chłopskiej”, rozbrajaliśmy posterunki MO, nękaliśmy działaczy PPR. W maju 1946 r. zajęliśmy Praszkę, nie napotykając żadnego oporu. W czerwcu 1946 r. wkroczyliśmy do Pajęczna. Po niespełna godzinnej walce zajęliśmy posterunek MO, a członkom PPR w miasteczku wymierzyliśmy chłostę. Podczas akcji zginęło dwóch milicjantów. UB stale deptało nam po piętach, ale duża ruchliwość i przestrzeganie dyscypliny wojskowej powodowało, że dla bezpieki byliśmy nieuchwytni. W lipcu 1946 r. w okolicach miejscowości Grabarze w Lasach Parzymiechskich grupa operacyjna UB i MO dopadła nas jednak i z trudem wydostaliśmy się z kotła. Mieliśmy jednak straty. Wtedy też UB aresztowało w Częstochowie „Warszyca”. „Babinicz” uznał wówczas, że musimy na jakiś czas przycichnąć. Zostaliśmy podzieleni na drużyny i do czasu ponownej koncentracji mieliśmy się zamelinować.

Rozwiązanie oddziału

– Sam „Babinicz” wyjechał na Pomorze, gdzie chciał przeczekać nasilenie działań UB. W owym czasie był już rozpracowany przez bezpiekę. Jego ojciec był wielokrotnie wzywany i przesłuchiwany przez UB z Kluczborka. Torturowali go, chcąc dowiedzieć się, gdzie jest syn. UB wiedziało o nim wszystko. Szukając go w rodzinnym domu, patrol MO w Skomlinie w rodzinnym domu dopadł brata „Babinicza” Mieczysława Olejnika „Szarego”. Ukrywał się on na strychu. Otoczony i wezwany przez milicjantów do poddania się, popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę z pepeszy. „Babinicza” UB również wytropiło w Nowym Dworze Gdańskim. Zdołał jednak uciec i wrócił w wieluńskie. Ponownie zwołał nas i odtworzył oddział. W listopadzie 1946 r. postanowił ponownie rozpuścić nas na meliny. Zima, która przyszła wcześnie, nie pozwalała na operatywne działanie. Ślady na śniegu ułatwiały też UB ewentualne tropienie oddziału. My udaliśmy się więc na meliny, a sam „Babinicz” z kolegą postanowił zaszyć się w Warszawie. Podzieliliśmy się na grupy o różnej wielkości. Liczyły one od trzech do sześciu ludzi. Początkowo wszystko wskazywało , że zimę przeczekamy spokojnie. Nagle niespodziewanie zaczęły się aresztowania. UB trafiało na bardzo konkretnych ludzi. Ktoś ewidentnie sypał. UB musiało mieć w naszym oddziale wtyczkę. Potem, jak się dowiedzieliśmy, że „Warszyca” sprzedał przyjaciel, było to dla nas oczywiste. Później dopiero doszliśmy do tego, że zdrajcą najprawdopodobniej był „Hubert”, zastępca „Babinicza”.

Chłopie, uciekaj stąd

– Ten znał go jeszcze ponoć z AK. Później spotkał go na Pomorzu, gdzie pełnił on funkcję kierownika młyna. „Babinicz” ściągnął go do siebie i uczynił zastępcą. Miał do niego całkowite zaufanie. „Hubert” istotnie robił dobre wrażenie. W kontaktach z nami zachowywał się bardzo grzecznie, nie podnosił głosu. Żołnierze go lubili. „Hubert” wszystkiego nie wiedział, ale znał punkty kontaktowe, wiedział, w jakich miejscowościach ukrywają się żołnierze. Pierwszy raz udało mi się cudem uniknąć aresztowania. Ukrywałem się w domu rodzinnym licząc na to, że UB nie wie o mojej przynależności do KWP. Od czasu do czasu zachodziłem na punkt zborny , żeby dowiedzieć się, czy nie ma jakichś nowych rozkazów. Gdy szedłem do chałupy, w której ów punkt się znajdował, od razu nabrałem jakichś podejrzeń. Psy, owszem, szczekały, ale na ulicy nie było żywego ducha. Wszyscy pochowali się w domach. Na podwórku naszego punktu zbornego też nikt się nie kręcił. Przeszedłem obok, starając się ocenić, czy nie widać coś podejrzanego. Gdy zbliżyłem się do chałupy, na podwórko wybiegła gospodyni, która mnie obserwowała zza firanki i powiedziała- chłopie, uciekaj stąd, bo UB dopiero stąd wyszło. – Wiedziałem, gdzie ukrywa się „Wilga” i jeszcze dwóch chłopaków. Zastukałem w okno ich domu i mówię – uciekajcie, bo UB jest we wsi. „Wilga” i jeszcze jeden żołnierz ruszyli ze mną do lasu, a drugi postanowił iść do domu w sąsiedniej wiosce. Jego zgarnęli bardzo szybko. Na drodze wpadł na patrol UB, który go zatrzymał. Ja z „Wilgą” i kolegą krążyliśmy po lesie licząc, że UB w końcu się ze wsi wyniesie. Po jakimś czasie istotnie UB przestało nachodzić nasza wioskę. Wróciliśmy licząc, że jakoś przetrwamy zime. Szybko się jednak okazało, że były to złudzenia. UB aresztowało „Wilgę”. Ten szybko się załamał i zaczął sypać. Nastąpiły liczne aresztowania. W łapach UB znalazłem się również i ja.

Kto sprzedał „Babinicza”?

W owym czasie UB aresztowało również „Babinicza”. -„ Babinicz” razem z „Hubertem” ukrywali się w Warszawie- wspomina Wincenty Soliński. – W nocy „Hubert” postrzelił go ze swojej broni w brzuch i zniknął. Istnieje też druga wersja, że wydał go milicji jako zwykłego bandytę i uciekł. Milicjanci mieli go postrzelić we śnie, by nie mógł sięgnąć po broń. Jak było, nigdy się chyba nie dowiemy. Nieprzytomnego „Babinicza” zabrano do szpitala Dzieciątka Jezus, gdzie go zoperowano. Gdy odzyskał przytomność powiedział, że nazywa się Tadeusz Orliński i pochodzi z Górnego Śląska. Nikt mu w to nie uwierzył, bo znaleziono przy nim dwa pistolety i ryngraf z wizerunkiem Matki Boskiej. Prokuratura od razu wydała nakaz jego aresztowania. Szybko przewieziono go do aresztu Wojewódzkiego Urzędu bezpieczeństwa w Łodzi. W trakcie śledztwa oskarżono go o pełnienie kierowniczej funkcji w Konspiracyjnym Wojsku Polskim i przeprowadzenie wraz z oddziałem 32 napadów rabunkowych, morderstw i aktów terroru, a także gromadzenie i przechowywanie broni palnej. Po krótkim procesie skazano go na karę śmierci. Bierut nie skorzystał z prawa łaski i wyrok wykonano. Aresztowanie „Babinicza” było wstrząsem dla żołnierzy jego oddziału, którzy jeszcze nie zostali aresztowani przez UB. Większość z nich skorzystała z amnestii i ujawniła się. Ja w tym czasie, podobnie jak dowódca, siedziałem w piwnicach Urzędu Bezpieczeństwa w Wieluniu, gdzie poddano mnie śledztwu. Oprócz mnie siedziało jeszcze trzech moich kolegów. Dość szybko dołączyli do nas następni. W Wapienniku UB zrobiło zasadzkę, w którą wpadło kilku naszych. Dwóch zginęło , jeden zdołał uciec, a dwóch aresztowano. Dołączyli ich do nas i po zakończeniu śledztwa urządzono nam wspólny proces.

Cdn.

Marek A. Koprowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply