Polacy zmuszeni byli i są do nieustannej walki na kilku frontach, przyczem fale szalejących orkanów dziejowych, raz w raz przechodzących terytorja przez nich zamieszkałe, wyrobiły wśród nich niepospolite męstwo i umiłowanie wolności, przechodzące nieraz w masach – w egoizm. Lecz położenie na szlaku burz wychowuje nie tylko orłów, słabe osobniki bowiem strąca w dół i skazuje na pełzanie.

Fragment (ze stron 183 – 185) wydanego w 1921 roku studium wojskowego Romana Umiastowskiego „Terytorjum Polski pod względem wojskowym. Część wstępna i pierwsza.” Zachowano oryginalną pisownię.

„Polacy są zdolni, odznaczają się „miękką wolą – silną wiarą”, wytrwałością, pracowitością, o ile są odpowiednio wychowani, cierpliwością w pokonywaniu napotkanych przeszkód. Będąc narodem rolniczym, kochają się w ziemi, każdy z nich dąży do posiadania chociaż najmniejszego, ale własnego zagonu. Chęć władania ziemią wypędza tysiące ludzi poza granice kraju, aby na obczyźnie uciułać grosze i z nimi wrócić, spłacić działy rodzinne, lub kupić kilka morgów pola. Trzymanie się ziemi jest uporczywe, pozbywają się jej niechętnie w wyjątkowych wypadkach, dosłownie są to ludzie „wrośli w ziemię”.

O wieśniaku polskim powiedział ongiś Długosz, że „wielki pociąg do pijaństwa, kłótni i bijatyki, o swoje mało dba, na cudze chciwy, wierzy w baśnie i zabobony, chytrego umysłu, nie łatwo daje się oszukać”. Czy wiele się do dzisiaj w masie chłopskiej zmieniło? – pług oświaty dopiero rozpoczął gorliwą orkę ugorów jej duszy.

Robotnik polski słynie poza granicą dla swej taniości i niewielkich wymagań, był i jest dotąd kulisem europejskim. Taniość jego pracy przyciągała do kraju kapitały zagraniczne, zwłaszcza niemieckie, właściciele ich osadzali fabryki w Polsce etnograficznej, aby produkować na wywóz, głównie do Rosji.

Inteligencja w kraju jest nieliczna, wychowana przez różne systemy zaborcze. Wielką ilość stanowisk w państwie zajmują, w braku innych, ludzie, którzy doskonaleby się czuli i działali w atmosferze austrjackiej, pruskiej lub rosyjskiej, lecz są dyletantami w państwie, które się stało dla nich zjawiskiem nieoczekiwanem, do pojmowania którego nie byli i nie są przygotowani.

Polacy zmuszeni byli i są do nieustannej walki na kilku frontach, przyczem fale szalejących orkanów dziejowych, raz w raz przechodzących terytorja przez nich zamieszkałe, wyrobiły wśród nich niepospolite męstwo i umiłowanie wolności, przechodzące nieraz w masach – w egoizm. Lecz położenie na szlaku burz wychowuje nietylko orłów, słabe osobniki bowiem strąca w dół i skazuje na pełzanie[1]. Widzi się przeto w Polsce ludzi skrojonych na miarę bohaterów, wielkich twórców, typy, wykrzesane w znojnej walce, obok niedorastających im do kolan i nierozumiejącego ich tłumu. Ma więc Polska ludzi krańcowości, o naturze ślepej władzy albo ślepego posłuszeństwa (Łatwiej u nas znaleźć bohatera, niżeli porządnego człowieka – Szczepanowski).

Ciągła troska o dzień dzisiejszy, niepewność dnia przyszłego, uczyniły z nas naród dojutrków i naród „jakoś to będzie”. Niemożność liczenia na okres długi zasiały lekkomyślnośc, buchanie ogniem słomianym, czynienie wszystkiego przez zapał na krótką metę („naród entuzjastów”, a kraj jego „Polonia lirica”), lecz nie wszczepiły systematyczności i ciągłości pracy, której uczyć nasz przyszły inne narody. Tylko wówczas wydobyte zostały wrodzone zdolności masy polskiej, która szybko, mając skłonność do przesady (wszystko u Polaka jest „okropnie”, „strasznie”, „przeraźliwie”) poczęła prześcigać swych nauczycieli. Niemiec w Wielkopolsce nauczył chłopa intensywnej gospodarki rolnej, a on począł skwapliwiej i więcej z ziemi wydobywać aniżeli nauczyciel. Niemiec chciał urobić wojsko z Polaków (Wehrmacht), a ono w podziw go wprawiało perfekcją, do jakiej doszło w wyćwiczeniu. I tak wszędzie, w jakiejkolwiek dziedzinie pracy uczyli go obcy i nauczyli, zwykle ich samych przewyższał, górując drzemiącą w masie zdolnością wysiłku, inteligencją w pracy, którą rozbudzić należało.

Polak-żołnierz. Jako żołnierz jest Polak impulsywny, reagujący bezpośrednio, a więc hazardujący się bez przerwy, często niepotrzebnie, – rządzi się wyłącznie uczuciowością, rozum w mniejszej mając troskliwości. Żołnierze, staje się łatwo, jest wówczas karny. W większości analfabeta[2], o niskim poziomie cywilizacyjnym, nie wiele wymaga, z wrodzoną cierpliwością znosi nędzę, chłód i głód, nie narzekając. „Na to jest wicher srogi, na to jest śnieg i grad…” aby żołnierz marzł i ziąbł. W młodych latach ma chęć do wojaczki, w późniejszych przywyka, uważając żołnierkę za rzemiosło i konieczność, z którą się godzi. Oparcia moralnego szuka poza sobą, w razie rozumnego stosunku dowódców przywiązuje się do nich i zatraca swą chłopską nieufność, z którą przyszedł z chaty. W wypadku odwrotnym ulega wpływom postronnym, nie mając w sobie dostatecznej siły i zmysłu krytycznego, a wówczas polski chłop „wyjawia głupotę swoją… z cuchnących, dzikich wsi” przyniesioną.

W chwili trwogi, kiedy śmierć, wierna ukoicielka rycerzy, przychodzi witać żołnierza, okazuje się on bez zasłonek, właściwy, w całej nagości, okazuje się jego wielkość lub podłość. Żołnierz polski jest strażnikiem surowego męstwa, księciem niezłomnym, lub tchórzem. Typów pośrednich niewiele. Ten pierwszy umie nieśmiertelnie wykonać rozkaz, który mu poślą: „Umrzyj”, a drugi zbielałymi usty szepce wtedy słowa modlitwy, wtuliwszy oblicze w ziemię, albo pod wpływem rozpaczy przeradza się jego płochliwość i staje się przerażeniem mężny[3].”

Przypisy Romana Umiastowskiego:

1Na oceanie południowym, lodowatym, na niezmierzonych przestrzeniach wód wiatry nie znajdują żadnej przeszkody. Na wyspach tam będących zalanych potokami wichrów (Kerguelen Georgji południowej), owady „czołgają się” nie zaś „fruwają”, „owady te bowiem zrzuciły zupełnie skrzydełka lub zostawiły z nich sobie śmieszne kikuciki, niby znamiona lepszego rodu w ich dzisiejszym żywocie robaczym. A naokoło wyspy, nad wzburzonymi falami szybują burz towarzysze, albatrosy, na swych olbrzymich skrzydłach siągu trzymetrowego, gdyby na żaglach, wichru pełnych! Tak to różne istoty różnie do burz się przystosowują: jedne mizerne, przed wszystkiem drżące – w obawie, by wicher nie strącił ich w fale, tracą liche podobizny skrzydeł i zachowują swój nędzny żywot tem, że pełzają; innym wielkim, prawdziwie skrzydlatym, skrzydła rosną od burz…”

Dobrowolski. – Wyprawy polarne, str. 339.

Podobnie mówi, charakteryzując Polaka, jako typ, Nałkowski. Terytorjum Polski historycznej, jako indywidualność geograficzna, str. 36.

2Na 1000 mieszkańców w Polsce 503 nie umie czytać, w gub.[erni] Radomskiej 700. (cyfry z 1897 r.).

Rocznik polski E. Romer i I. Weinfeld. P. minister wojny mówi, że armia ma 70-80% analfabetów (Posiedzenie Kom. Wojs. Sejm. 9.11.1920).

3Wyczuł to, nie widzą pola bitwy, Sienkiewicz i dał ten rys charakteru panu Zagłobie.

_____________________________

Tematy pokrewne:

„Terytorium Polski pod względem wojskowym – żydzi”

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply